James Grippando - Prawo Łaski

Здесь есть возможность читать онлайн «James Grippando - Prawo Łaski» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prawo Łaski: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo Łaski»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Ludzie zebrali się o zmroku, aby czuwać całą noc. Była pełnia, ale po północy gęste chmury skryły niebiosa – z żalu albo przeciwnie, obojętności – chciały zasłonić wszechogarniający wzrok. Za sześć godzin ciemności ustąpią, skończy się wyczekiwanie. Wschodzące słońce obleje czerwienią sosny, palmy i całą północno-wschodnią Florydę. Wtedy, punktualnie o siódmej, Raul Fernandez zostanie stracony".

Prawo Łaski — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo Łaski», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jack nie zdążył ruszyć z miejsca, gdy nieznajomy zaczął biec truchtem w stronę, gdzie dwadzieścia przecznic dalej znajdował się budynek sądów. Nie namyślając się Jack puścił się za nim, biegnąc tak szybko, jak można w wyjściowym garniturze i butach. Nieznajomy był szybszy, ale wcale nie próbował zwiększyć dystansu. Przyspieszał i zwalniał, jakby chciał, żeby Jack nie stracił go z oczu. W pewnej chwili Jack niemalże go dogonił, ale wtedy nieznajomy wydłużył krok i znikł w labiryncie pobliskiego dworca autobusowego. Jack pobiegł za nim, przystawał, rozglądał się, znów biegł, znów przystawał. Raz po raz znajoma postać migała między autobusami szykującymi się do odjazdu w stronę Nowego Jorku, Atlanty, Chicago. Szumiały diesle na jałowych obrotach, w powietrzu unosiła się gęsta woń spalin. Jack z trudem łapał oddech. Spojrzał w lewo, w prawo, ani śladu. Tuż przed nim rozpościerała się ciemna czeluść autobusu. Drzwi były otwarte. Jack wszedł do środka, rozglądając się uważnie.

– Wiem, że tu jesteś! – zawołał, choć wcale nie był pewien, czy ktokolwiek kryje się w mroku między pustymi fotelami. Odpowiedzią była cisza. Jack zaczął posuwać się przejściem między rzędami foteli, ale zmienił zamiar. Jeśli nieznajomy przycupnął gdzieś w autobusie, to lepiej poczekać na zewnątrz. Kiedyś będzie musiał wyjść.

Zaczął więc wycofywać się rakiem, gdy nagle drzwi autobusu zamknęły się z trzaskiem. Obrócił się na pięcie, czując za plecami czyjąś obecność, i w tym to momencie dostał potężny cios w głowę i jeszcze jeden. Zwinął się z bólu, a gdy spadł nań trzeci cios, znalazł się z nosem na podłodze. Napastnik przycisnął go do ziemi, do gardła przystawił nóż.

– Nie ruszaj się, bo…

Jack zmartwiał. Czuł na szyi zimną stał.

– Nie ruszaj się, bo szkoda by mi było poderżnąć ci gardło, Swyteck, zwłaszcza po tych wszystkich trudach.

– Kim jesteś? – Jack zacisnął pięści.

– Przypomnij sobie noc przed dwoma laty, kiedy stracono Raula Fernandeza.

Jacka zmroziło. Ten głos!

– Czego chcesz?

– Sprawiedliwości! Chcę, żebyś zginął jak Raul, za zbrodnię, której nie popełniłeś.

– To nie jest sprawiedliwość – wykrztusił Jack – jesteś szalony. To ci się nie uda.

– Uda – słowu towarzyszył szyderczy śmiech. W miejscu, gdzie pchnięte nawykłą do noża ręką ostrze rozorało skórę na szyi, pojawiła się kropla krwi. – Żyjesz, Swyteck, tylko dlatego, że pozwalam ci żyć. Jeśli wydaje ci się, że jest inaczej, to pomyśl tylko: zamki w drzwiach, alarm w aucie – to wszystko gówno, pozór, tak jak pozór bezpieczeństwa dają zasłony w oknach, które ludzie zaciągają nie wiedząc, że po drugiej stronie czai się ktoś z siekierą. Nie ma ratunku, Swyteck. Nigdzie nie będziesz bezpieczny. Chyba że przystąpisz do gry.

– Jakiej gry?

– Zasady są proste. Ten proces toczy się przeciwko mnie. Jeden na jednego. Jeśli odstąpisz od tego, to daję słowo, zginą niewinni ludzie.

– Co to ma znaczyć?

– Jesteś inteligentny, więc sam sobie wytłumacz, kutasie.

– A dlaczego…

– A dlaczego masz zginąć? – Napastnik pochylił się nad ofiarą, Jack czuł jego oddech na karku. – Bo morderca jest na wolności, krąży i czyha – szepnął – a mordercą jesteś t y.

Jack wstrzymał oddech, czując mocniejsze ukłucie nożem, po czym napastnik nagle poderwał się i wtopił w mrok. Jack nie podnosił się z podłogi. Leżał bez ruchu, jakby czas cofnął się o dziesięciolecia. Czuł się samotny i bezradny, jak wtedy, gdy miał pięć lat.

33

Na szczęście nie sprawdziły się ponure przewidywania Harry'ego Swytecka i wyprawa na cmentarz, którą przedsięwziął zgodnie z poleceniem szantażysty, aby złożyć ostatnią ratę okupu, przebiegła bez kłopotów, jeśli pominąć nieprzyjemne skądinąd wrażenie, jakie towarzyszyło gubernatorowi, gdy pochylał się nad miejscem wiecznego spoczynku Raula Fernandeza. Od owej nocy minęło właśnie dwa i pół miesiąca.

Harry nie pojawił się osobiście w sądzie na otwarciu procesu Jacka, ale – rzecz jasna – znał treść przemówień i prokuratora, i obrońcy, otrzymał bowiem dokładne sprawozdanie od jednego ze swoich doradców-prawników. Każda ze stron procesowych starała się we wstępnym przemówieniu zarysować plan, skłonić przysięgłych do przyjęcia określonego punktu widzenia na argumenty, jakie zostaną przedstawione w toku rozprawy. Harry'ego uderzyło, gdy przeanalizował zamierzoną linię obrony Jacka, iż obrońca ani razu nie odniósł się do informacji, jaką zarejestrowano pod numerem 911, że ponoć ktoś w mundurze policyjnym opuszczał chyłkiem miejsce zdarzenia. Gubernator uznał to za dziwne.

Pokrywał koszty obrony, ale uzgodnili z Mannym, że nie będzie ani wnikał, ani tym bardziej wpływał na strategię działań przed sądem. O tych sprawach decydować mieli wyłącznie Manny z Jackiem, więc Harry zastanawiał się, czy mówić o tym. Z drugiej strony jednak obawiał się, czy nie zaszła jakaś pomyłka. Nie wykluczał, że Manny celowo pominął sprawę telefonu 911, aby nie czynić przykrości gubernatorowi, który służył kiedyś w policji. Jeśli tak, to trzeba wszystko wyjaśnić. Opuścił więc swoje biuro w stolicy stanu, Tallahassee, i najbliższym samolotem udał się do Miami. O ósmej wieczorem zjawił się w kancelarii adwokata swego syna.

– Przepraszam, że tak w ostatniej chwili… – zaczął od grzeczności. – Jestem wdzięczny, że znalazł pan dla mnie trochę czasu.

– Cała przyjemność po mojej stronie – odparł równie uprzejmie Manny. – Przez telefon wspomniał pan, gubernatorze, o pewnych zastrzeżeniach co do linii obrony.

– Uwagach raczej – odparł Harry, podziwiając egzotyczny wystrój gabinetu adwokata – a ściślej: są pewne kwestie, które chciałbym wyjaśnić.

– Jak na przykład?

– Choćby sprawa meldunku pod dziewięćset jedenaście. Powiedziano mi, że nie wspomniał pan o tym w dzisiejszym wystąpieniu. Nie chcę się wtrącać ani tym bardziej kwestionować pańskich kwalifikacji. Zwróciłem się do pana o podjęcie obrony Jacka, bo jest pan najlepszy w branży. Nikt inny nie wybroni mojego syna, tylko pan. Jak, to już pańska i Jacka sprawa, a jeśli trochę dostanie się policji, trudno. Owszem, jestem byłym policjantem, ale przede wszystkim jestem ojcem.

Manny wolno kiwał głową, jakby ważył w myślach słowa.

– Doskonale pana rozumiem, panie gubernatorze, i wcale nie czuję się dotknięty. Nie jest pan zresztą pierwszym zatroskanym rodzicem, jakiego goszczę u siebie, ale żaden nie zostawił śladów przed drzwiami mieszkania ofiary zabójstwa.

Gubernator zmartwiał, krew odpłynęła mu z twarzy.

– O czym pan mówi?

Manny był mistrzem w ocenie ludzkich reakcji. Zastawił pułapkę i jego rozmówca w nią wpadł.

– Niech pan da spokój… Przyjmijmy takie założenie: nie przybył pan tutaj dlatego, iż nie wspomniałem w swoim wystąpieniu o telefonie do policji, ale dlatego, że pominąłem ów ślad obuwia.

– Jaki ślad? – Harry naprawdę niczego nie rozumiał.

Manny obruszył się, usiadł sztywno na fotelu.

– Nie sądzę – powiedział z całą powagą – aby celowa była dalsza dyskusja na ten temat. O jednym mogę pana zapewnić, panie gubernatorze, otóż nie zawaham się wykorzystać owego śladu, jeśli będzie to konieczne do wygrania procesu. To, że nie wspomniałem o nim w przemówieniu wstępnym, wcale nie znaczy, że nie wniosę całej sprawy, jako materiału dowodowego.

– Manny, na Boga, ja nic nie rozumiem. O czym pan mówi, o jakim śladzie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prawo Łaski»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo Łaski» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Grippando - Blood Money
James Grippando
James Grippando - Found money
James Grippando
James Grippando - A King's ransom
James Grippando
James Grippando - Born to Run
James Grippando
James Grippando - Afraid of the Dark
James Grippando
James Grippando - Leapholes
James Grippando
James Grippando - The Abduction
James Grippando
James Grippando - Money to Burn
James Grippando
James Grippando - When Darkness Falls
James Grippando
James Grippando - Beyond Suspicion
James Grippando
James Grippando - Last Call
James Grippando
James Grippando - Hear No Evil
James Grippando
Отзывы о книге «Prawo Łaski»

Обсуждение, отзывы о книге «Prawo Łaski» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x