James Grippando - Prawo Łaski

Здесь есть возможность читать онлайн «James Grippando - Prawo Łaski» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prawo Łaski: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo Łaski»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Ludzie zebrali się o zmroku, aby czuwać całą noc. Była pełnia, ale po północy gęste chmury skryły niebiosa – z żalu albo przeciwnie, obojętności – chciały zasłonić wszechogarniający wzrok. Za sześć godzin ciemności ustąpią, skończy się wyczekiwanie. Wschodzące słońce obleje czerwienią sosny, palmy i całą północno-wschodnią Florydę. Wtedy, punktualnie o siódmej, Raul Fernandez zostanie stracony".

Prawo Łaski — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo Łaski», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zamknął drzwi i przeszedł do salonu. Skusiła go sofa. Rozsiadł się z nogami na taborecie. Potoczył wzrokiem po pokoju. Jakiż on wielki i pusty… Jack poczuł się jak zapomniany, jedyny gość w ogromnym hotelu. Dlaczego właściwie kupił sobie taki wielki dom? Cindy zwierzyła się kiedyś, iż jako dziecko marzyła, żeby zamieszkać w dużym domu, co zapewne wynikało z tego, że z rodzicami i trójką braci gnieździła się w dość skromnym mieszkaniu.

Właśnie. Znów zaczął o niej myśleć. Od wczoraj rana, kiedy zrobił z siebie idiotę wyrzucając ją z domu, nie przestawał o niej myśleć. Tysięczny raz przeklinał własną głupotę. W głębi duszy bał się, że Cindy wróci do Cheta, a przecież sam pchnął ją wczoraj w jego ramiona.

Popisałeś się, Swyteck! Kusiło go, żeby zadzwonić do Cindy, błagać o przebaczenie, ale jakiś wewnętrzny głos radził, aby najpierw pozbierać się trochę, bo rzeczywiście całe życie zaczęło mu się rozsypywać. Nie sięgnął po telefon.

Siedział bezmyślnie, gapiąc się na drobiny kurzu w promieniach słońca, gdy nagle zadzwonił telefon. Cindy? Nadzieja prysnęła, gdy uświadomił sobie, że może to być ów anonim, który nęka go od pewnego czasu. Postanowił, że nie będzie odbierał. Niech się włączy automatyczna sekretarka.

– Jack? – w głośniku rozległ się damski głos, ale nie była to Cindy. – Mówi twoja… – wahanie – mówi Agnes.

Zdziwił się bardzo. Nie rozmawiali z Agnes od czasu jego dyplomu. Była wyraźnie zaniepokojona, tak że chciał już podnieść słuchawkę, ale zrezygnował.

– Wolałabym nie mówić przez telefon, ale z ojcem dzieje się coś niedobrego. Pomyślałam, że muszę dać ci znać. Nie, nie jest chory, przeciwnie – czuje się dobrze, jednak zadzwoń do niego i, to ważne, nie mów mu, że dzwoniłam.

Zdenerwował się. Nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Macocha nigdy nie dzwoniła, a przynajmniej od dawna. Niespodziewany telefon sprawił, że Jack przestał myśleć o Cindy. Oczywiście zwrócił uwagę, że Agnes w ostatniej chwili ugryzła się w język i nie powiedziała: „mówi matka". To spostrzeżenie przywiodło mu na myśl odległą przeszłość… Miał wtedy pięć lat…

– Twoja matka wcale nie umarła, tylko ciebie nie chce!

– Kłamiesz! – krzyknął Jack. Wybiegł z salonu, w którym macocha siedziała nad szklanką ginu z martini. Szlochając, zamknął się u siebie. Rzucił się na łóżko. Wiedział przecież, że prawdziwa mama umarła, więc Agnes musiała kłamać mówiąc, że matka go nie chce. Wcisnął nos w poduszkę i łkał. Po jakimś czasie uspokoił się, obrócił na plecy, wlepił wzrok w sufit. Myślał, jak by tu udowodnić, że Agnes łże. Pięciolatek przemyśliwał swoje pierwsze wystąpienie procesowe.

Zsunął się z łóżka, podszedł do drzwi. Chwilę nadsłuchiwał. Telewizor w salonie był włączony, tuż obok zaś znajdowała się sypialnia rodziców. Sprawdził, czy nikt go nie widzi. Wejście tam groziło awanturą, ale mimo to nacisnął klamkę.

W kącie sypialni stała stylowa toaletka. Jack otworzył dolną szufladę, w której ojciec trzymał swoje rzeczy. Wpadł na to parę miesięcy wcześniej, kiedy bawiąc się we fryzjera szukał wody kolońskiej, bez której cała zabawa byłaby na nic. Wody nie znalazł, ale w głębi, pod ojcowską bielizną, odkrył pudełko – kasetkę na biżuterię z rzeźbionego drewna klonowego ze srebrnym monogramem. Gdyby umiał czytać, widziałby, że jest to monogram matki, tej prawdziwej.

Tak jak przed dwoma miesiącami, tak i teraz wyciągnął kasetkę z szuflady i otworzył. Spiesznie wyjął tackę z przegródkami zasłaniającą wnętrze i znalazł to, czego szukał: ciężki, brązowy krucyfiks, nieco wygięty od spodu. Nigdy czegoś takiego nie widział, a najbardziej zadziwiał go łukowaty kształt tylnej części krzyża. Wkrótce potem zwierzył się z odkrycia babce, błagając oczywiście, żeby nikomu nie mówiła, no i babka wytłumaczyła, że krzyż ma specjalnie taki kształt, bo pochodzi z wieka trumny, w której pochowano matkę. Zawsze się robi takie wygięte, żeby przylegały do trumny. No właśnie, to był materialny dowód, że mama nie żyje.

Wziął krzyż, kasetkę schował z powrotem do szuflady. Ściskając w ręku „dowód", wszedł zdecydowanie do salonu.

– Jesteś kłamczuchą! – zawołał od progu do macochy.

Agnes leżała na sofie. Wolno podniosła obolałą głowę, spojrzała na chłopca.

On zaś uniósł wysoko figurkę ukrzyżowanego Chrystusa i znów zawołał:

– Widzisz, mama jest w niebie, a ty kłamiesz.

– Chodź no tutaj.

Zamarł.

– Chodźże! – krzyknęła.

Nie odpowiedział. Spojrzał tylko wystraszony, cofnął się, po chwili zaś obrócił się na pięcie i Wybiegł.

– Jack! – krzyknęła za nim.

Wpadł do sypialni rodziców, szarpnął szufladę, chcąc odłożyć krzyż na miejsce, ale nie zdążył. Agnes złapała go za rękę.

– Co to jest? – zapytała surowo.

Przestraszył się. Agnes odczytała inicjały na kasetce i spurpurowiała ze złości. Jack skulił się w sobie, czekając tylko, kiedy spadną nań razy, ale gdy po chwili podniósł wzrok, zobaczył, że macocha myślami jest gdzie indziej.

– Idź do swojego pokoju – rozkazała, nie patrząc na chłopca, a gdy ten tylko wyszedł, przekręciła klucz w zamku…

Z zamyślenia wyrwał go pisk opon samochodowych. Odsunął firankę i wyjrzał przez okno, gęsta roślinność zasłaniała widok na ulicę, ale wydawało mu się, że widzi jakiś cień przemykający przy garażu.

Wyszedł na ganek. Zrywał się wiatr, targał koronami palm na ulicy. Jack rozejrzał się, ale nie zauważył niczego szczególnego. Ruszył jednak w stronę garażu. Czuł jakiś niepokój. Ten wypadek przedwczoraj, przed Instytutem… niespodziewany telefon od Agnes… no i teraz pisk opon ruszającego pełnym gazem samochodu…

Obszedł garaż, wytężając wzrok w cieniu. Z tyłu – nic. Dopiero gdy zaszedł od frontu, zobaczył Czwartka. Pies leżał na chodniku, próbował wstać, ale bez skutku, za każdym razem ciężko zwalał się na ziemię.

– Czwartek! – Jack pochylił się nad zwierzęciem. Podniósł mu łeb, przebiegł palcami po ciele, sprawdzając, czy nie ma ran. Pies skamlał żałośnie, z pyska toczyła się krwawa piana.

Jack rozejrzał się bezradnie. Auto w warsztacie! Na szczęście przypomniał sobie, że cztery domy dalej mieszka Jeff Zebert – weterynarz.

– Trzymaj się, stary! – Wziął psa na ręce i puścił się biegiem przez ulicę. W pół minuty był przed domem Zebertów. Jeff podlewał krzewy od frontu.

– Wypadek – wykrztusił Jack, z trudem łapiąc oddech. – To mój Czwartek. Wydaje mi się, że to zatrucie, chyba coś zeżarł.

– Masz pojęcie, co? – Jeff rzucił wąż na ziemię.

– Najmniejszego, zbadaj go – podsunął psa.

Lekarz zerknął fachowym okiem i kazał Jackowi położyć zwierzę na ogrodowym stole, sam zaś pobiegł do domu po lekarstwo, które po chwili wepchnął psu do gardła.

– No, Czwartek, nie poddawaj się – szeptał Jack z rozpaczą. Pies z trudem uniósł łeb na głos pana. Męczył się, ale po chwili zaczął wypluwać treść żołądka, czerwonawą jak spieniona krew. Jeff ponowił zabieg, ale bez skutku. Pies przestał skamleć, łapy znieruchomiały, nie oddychał. Ciszę zakłócał tylko szum wody lejącej się z hydrantu. Jack szukał nadziei we wzroku lekarza.

– Przykro mi, Jack.

Jack milczał, nie potrafił dobyć z siebie słowa, patrzył pustym wzrokiem. Jeff odczekał chwilę, po czym dotknął jego ramienia.

– Nic więcej nie można było zrobić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prawo Łaski»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo Łaski» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Grippando - Blood Money
James Grippando
James Grippando - Found money
James Grippando
James Grippando - A King's ransom
James Grippando
James Grippando - Born to Run
James Grippando
James Grippando - Afraid of the Dark
James Grippando
James Grippando - Leapholes
James Grippando
James Grippando - The Abduction
James Grippando
James Grippando - Money to Burn
James Grippando
James Grippando - When Darkness Falls
James Grippando
James Grippando - Beyond Suspicion
James Grippando
James Grippando - Last Call
James Grippando
James Grippando - Hear No Evil
James Grippando
Отзывы о книге «Prawo Łaski»

Обсуждение, отзывы о книге «Prawo Łaski» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x