Przypuszczałem, że gdy Mariko przyprowadziła Satoshi do Wellego, Joey Franklin albo jeszcze się u niego leczył, albo niedawno zakończył kurację. To, która z tych wersji odpowiadała prawdzie, nie miało większego znaczenia.
Co ja zrobiłbym na miejscu Wellego, gdyby zgłosiła się do mnie Satoshi i oskarżyła jednego z moich obecnych albo niedawnych pacjentów o gwałt? Jakie miałbym etyczne i prawne obowiązki jako psycholog?
Na pewno odmówiłbym przyjęcia Satoshi na dłuższe leczenie. Ale w odróżnieniu od Wellego zachęciłbym ją do szukania pomocy u innego terapeuty. Zadbałbym także, aby dokładnie zbadał ją lekarz. Jednym z następstw gwałtu mogła być ciąża. Istniało też niebezpieczeństwo zarażenia jakąś chorobą przenoszoną drogą płciową.
Welle nie miał prawa dzielić się z nikim informacjami uzyskanymi od Satoshi, chyba że zapowiedziałaby, iż będzie się domagać ukarania sprawcy. Takie przepisy obowiązywały w Kolorado. Ale prawo nakładało na niego obowiązek zawiadomienia odpowiednich władz – bez względu na tajemnicę lekarską – o seksualnym wykorzystaniu nieletniej.
Problem polegał na tym, że w momencie popełnienia gwałtu Joey Franklin był także nieletni. Różnica wieku między nim i jego ofiarą nie była aż tak duża, aby można było zakwalifikować ich stosunek seksualny jako ustawowy gwałt czy seksualne wykorzystanie osoby nieletniej.
Próbowałem odgadnąć, dlaczego Welle nie skierował Satoshi ani do lekarza, ani do innego psychologa. Z jej słów wynikało, że doszło do penetracji jej narządu rodnego, więc badanie lekarskie powinno być zwykłą formalnością. Przyznała też, że doznała wstrząsu emocjonalnego. Jakimi motywami mógł kierować się Welle? Najrozsądniejszym wyjaśnieniem wydało mi się, że chciał maksymalnie ograniczyć krąg osób poinformowanych o zgwałceniu. Wolał, aby jego koledzy po fachu nie dowiedzieli się, że leczył pacjenta oskarżonego o taki czyn.
Istniała też możliwość, że Joey zwierzył mu się w trakcie seansu psychoterapeutycznego, że zamierza uwieść Satoshi. W takim przypadku fakt, że Welle nie zawiadomił o tym policji albo nie ostrzegł Satoshi, obciążał go odpowiedzialnością prawną.
Czy Welle chronił Joeya? Czy chronił siebie? A może chronił kogoś jeszcze innego?
Nie znałem odpowiedzi na żadne z tych pytań. Wątpiłem też, czy Welle zechce mi ich udzielić.
Miałem do czynienia z istnym galimatiasem wydarzeń. Wypisałem wszystkie na ekranie laptopa, żeby zaprowadzić w nich jaki taki porządek.
W okresie poprzedzającym jesień osiemdziesiątego ósmego roku Welle zaczął udzielać porad Joeyowi Franklinowi, który został oskarżony o czerpanie seksualnej przyjemności z podglądania dziewcząt w gimnazjalnej toalecie. Czy mógł być też bohaterem innych tego rodzaju wyczynów? Wydaje się, że tak.
Jesienią osiemdziesiątego ósmego roku, na trzy dni przed zniknięciem Tami i Miko, Joey Franklin gwałci Satoshi Hamamoto. Tego samego wieczoru Satoshi opowiada o tym swojej siostrze Miko.
Czy Mariko podzieliła się tą wiadomością z Tami Franklin? Byłoby dziwne, gdyby tak zrobiła, bo sprawca był rodzonym bratem Tami. Nie można jednak tego wykluczyć.
Dwa dni później Miko i Satoshi pojechały na ranczo Raymonda Wellego koło Steamboat Springs.
Tego samego wieczoru Miko i Tami zaginęły w drodze do gorących źródeł w Parku Truskawkowym.
Kilka miesięcy później ich ciała zostały odnalezione w pobliżu skutera śnieżnego Tami. Odkrycia dokonano w miejscu oddalonym od Parku Truskawkowego, w górnej części doliny Elk River, w której położone jest zarówno ranczo Welle’ów, jak i farma Franklinów.
Co jeszcze działo się w Steamboat późną jesienią osiemdziesiątego ósmego roku?
Szeryfem okręgu Routt był Phil Barrett.
Gloria Welle prowadziła hodowlę koni.
Raymond Welle praktykował jako psychoterapeuta i bawił się w radiowego felietonistę, nadając swoje pierwsze audycje. Może już wtedy marzył o miejscu w Izbie Reprezentantów.
A teraz? Satoshi Hamamoto obawiała się, że ktoś usiłuje ją zastraszyć. Dlaczego? Odpowiedź wydawała się oczywista: ten ktoś chciał ją powstrzymać od oskarżenia Joeya Franklina o popełniony przed laty gwałt.
Miałem jednak wrażenie, że ten motyw nie wystarcza.
Gdyby bowiem Satoshi wystąpiła z oskarżeniem, Joey mógłby zwyczajnie wszystkiemu zaprzeczyć. Media na pewno podchwyciłyby temat, co naraziłoby Joeya na pogorszenie reputacji, ale jakoś by to przeżył. Zawodowi sportowcy są bezustannie oskarżani o kryminalne przestępstwa, a ich kariery mimo to rozwijają się bez przeszkód. Często nawet w przypadku zasądzenia skazującego wyroku.
Jeśli więc próbowano zastraszyć Satoshi nie z powodu groźby, że ujawni popełniony dawno temu gwałt, to czym się kierowano? Doszedłem do wniosku, że musiało się to w jakiś sposób łączyć z motywami, które popchnęły do zbrodniczego czynu morderców Tami i Miko. Musiało istnieć coś, co łączyło Satoshi ze śmiercią Tami i Miko. Coś, o czym nie miała pojęcia sama Satoshi.
Co to było?
Nie wiedziałem. Ale wiedziałem, kogo o to zapytam.
Zadzwoniłem do Sama i spytałem, czy jego gość już się obudził i czy jest do dyspozycji. Gdy ustalaliśmy, gdzie moglibyśmy się spotkać, nasz domowy faks zaczął drukować dwustronicowy komunikat dla Lauren, nadany przez Mary Wright z Waszyngtonu.
Mary prosiła o wyciąg z obowiązujących w Kolorado przepisów dotyczących przeszukania. Chciała też wiedzieć, w jakich okolicznościach gubernator Kolorado mógłby wkroczyć w prawa miejscowego prokuratora okręgowego i wyznaczyć do prowadzenia śledztwa swojego prokuratora.
Wstrzymałem na chwilę oddech, gdy przeczytałem, że podejrzaną nieruchomością jest ranczo przy Silky Road. Mary informowała, że podjęto czynności mające na celu ustalenie, czy kongresman Welle byłby skłonny dobrowolnie wpuścić przedstawicieli Locarda na teren swojej posiadłości. Zalecała, żeby w razie odmowy zwrócić się do prokuratora okręgu Routt. Gdyby zaś prokurator odmówił wydania nakazu przeszukania, należało zastosować jeszcze inną drogę.
Było oczywiste, że Mary Wright uznała, iż są podstawy do wszczęcia postępowania sądowego. Wziąwszy pod uwagę jej reputację, podstawy te musiały być bardzo solidne.
Zastanawiałem się, co takiego odkryli Flynn i Russ, że skierowało to ich uwagę na ranczo przy Silky Road.
Lauren spała. Zostawiłem jej kartkę z wiadomością, że jadę do miasta spotkać się z Samem i Satoshi. W drodze do kwiaciarni Sherry próbowałem sobie wyobrazić, co dzieje się w tej chwili w obozie Raymonda Wellego.
Trwała właśnie kampania wyborcza, a Welle ubiegał się o fotel senatora. „Washington Post” prowadził dochodzenie dotyczące nieprawidłowości w finansowaniu jego poprzednich kampanii. Po tajemniczym zniknięciu Dorothy gazeta przerwała publikację artykułów o tamtych przekrętach, ale sprawą zainteresowały się inne media.
Co więcej, Locardowi udało się wniknąć do prywatnego świata Raymonda Wellego i organizacja ta zaczęła badać możliwość, że odegrał on jakąś rolę w zamordowaniu dwóch dziewcząt dwanaście lat temu. Dodatkowym zagrożeniem była Satoshi Hamamoto, która, o czym Welle wiedział, oskarżała jednego z jego byłych pacjentów o gwałt.
Biorąc pod uwagę okoliczności, Welle nie miał wielkiego wyboru i powinien się zgodzić na przeszukanie rancza. Gdyby bowiem odmówił, Locard przedstawiłby zgromadzone dowody miejscowemu prokuratorowi i sędziemu. To zaś znacznie podnosiło ryzyko przecieków do prasy. A na przecieki Welle nie mógł sobie pozwolić.
Sam nie zapalił żadnych świateł, toteż wnętrze kwiaciarni jego żony pełne było mrocznych cieni i odblasków rzucanych przez latarnie przy Pearl Street. Mrok sprawiał, że zapach kwiatów wydawał się jeszcze bardziej intensywny. Poszedłem za Samem wzdłuż ustawionych rzędem lodówek do tylnego pokoiku, w którym Sherry wykonywała papierkową robotę związaną z prowadzeniem sklepu. Czekała tam na nas Satoshi. Na mój widok zerwała się z miejsca, uścisnęła mnie i pocałowała w policzek.
Читать дальше