– Wysłuchaj uważnie tego, co ci powiem. – Wyjaśniłem jej sytuację w krótkich, rzeczowych słowach, jakbym nadal mówił do automatu. W końcu przyznałem się do najgorszego – że siedzę w samochodzie niemal tuż pod jej drzwiami.
– Na miłość boską, wejdź do środka! – powiedziała. W jej głosie nie było śladu nagany ani nawet zdziwienia. – Chyba trochę przesadzasz. Chodź, pogadamy o tym. Przemyślimy to razem.
– Nie, lepiej będzie, jak jednak tu zostanę. Mam nadzieję, że nie weźmiesz mnie za wariata. Morderca Betsey skontaktował się ze mną po jej śmierci. Z tego co wiem, Supermózg może być teraz w San Francisco. Zabił ją zaraz po zakończeniu śledztwa. Maureen Cooke też zginęła w Nowym Orleanie już po zabójstwie Charlesa i Daniela.
To ją zastanowiło.
– Wiesz co, Alex? Faktycznie jesteś trochę kopnięty, ale podzielam twoje obawy. Rozumiem, do czego zmierzasz… i dziękuję, że się o mnie troszczysz. To, co spotkało Betsey, było naprawdę straszne.
Cieszyłem się, że przynajmniej mogę z nią porozmawiać. Gdy skończyliśmy, wygodniej rozsiadłem się w samochodzie i nadal patrzyłem na ulicę. Przez lata nauczyłem się ufać instynktowi, nawet wbrew logice i radom znajomych. Sam nie wiem, ile razy myślałem o Betsey. Ile razy zastanawiałem się, kto ją zabił? Teraz też właśnie nad tym łamałem sobie głowę.
Siedziałem tak przez kilka godzin. Parę razy rozmawiałem z Jamilla. Namawiała mnie, żebym do niej przyszedł. Twardo odpowiadałem „nie”.
– Pozwól, że zrobię to po swojemu, Jam.
Było już późno i z wolna zacząłem przysypiać. Zauważyłem, że zgasiła światło. Bardzo dobrze. Przynajmniej jedno z nas zachowywało się normalnie.
Wciąż czekałem. Miałem przeczucie, że zaraz coś się zdarzy. Coś wielkiego, wstrętnego i bolesnego zarazem. Coś, czego bym wolał raczej nie oglądać. Trzymałem w ręku koniec sznura i bałem się zań pociągnąć. Już wolałem polegać na „słynnym instynkcie”. No i proszę, gdzie mnie zaprowadził. To już trwało zbyt długo.
Nagle go zobaczyłem – i wszystko się ułożyło. Fragmenty łamigłówki wskoczyły na swoje miejsca, tworząc czytelny obraz. Tu już nie tylko chodziło o śmierć Betsey, ale także o Casanovę i Kate McTiernan. O to, że zawsze był o krok przede mną.
Morderca przyszedł do Jamilli.
Supermózg był w San Francisco.
Pociemniało mi w oczach ze strachu. Poczułem nagle straszne rozczarowanie, smutek i niechęć. Zachciało mi się wymiotować.
To był Kyle Craig. Obserwował mieszkanie Jamilli. Skradał się jak psychopata. Cholerny Supermózg. Przyszedł, żeby ją zabić.
Jak miałem go powstrzymać?
– Nie śpisz, Jamillo? – zapytałem cichym, pełnym napięcia głosem. Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach. Nie mogło być gorzej. Jednym okiem spoglądałem na Kyle’a. Obserwował mieszkanie JamillL A żeby go szlag trafił!
– Teraz już nie. Nieprawda, i tak nie mogłam zasnąć. Gdzie jesteś, Alex? Tylko mi nie mów, że wciąż na dole. Co się dzieje?
– Słuchaj uważnie. Supermózg stoi na ulicy. Widzę go. Podejrzewam, że za jakiś czas spróbuje wejść do budynku. Muszę to zrobić przed nim, a nie chcę, żeby mnie zobaczył. Jest tu gdzieś jakieś tylne wyjście?
A potem jej zdradziłem nazwisko mordercy. Rozzłościła się nie na żarty. Posłała zgrabną wiązankę pod adresem Kyle’a.
– Wiedziałam, że z nim coś nie tak! Ale żeby tyle… Dorwiemy sukinsyna. Nie będzie aż tak cwany.
Powiedziała mi, gdzie znaleźć wyjście awaryjne i schody pożarowe. Pobiegłem tam, korzystając z osłony każdego cienia. Miałem nadzieję, ze Kyle mnie nie zauważył. Musiałem jednak pamiętać, że był Supermózgiem.
Był bardziej cwany i mądrzejszy od wszystkich moich poprzednich przeciwników.
O wiele lepiej ode mnie znał sztukę inwigilacji.
I nie popełniał błędów. Przynajmniej do dzisiaj.
Z łatwością znalazłem tylne drzwi domu. Wbiegłem po schodach. Starałem się nie robić hałasu. Nie miałem pojęcia, gdzie jest teraz Kyle.
Kiedy dobiegłem do jej mieszkania, zobaczyłem, że drzwi są otwarte. Serce zamarło mi na chwilę. Poczułem mdłości.
– Jamilla?
Natychmiast wyjrzała przez szparę.
– Wchodź. Nic mi nie jest. Dopadniesz go. Już nam się nie wymknie.
Wsunąłem się do mieszkania. Nie zapalaliśmy światła. W półmroku widziałem fragment salonu, kuchnię i wyjście na niewielki taras. Po drugiej stronie balkonowego okna stała mała ławeczka. Dom Jamilli. Miejsce, w którym miała zginąć. Po kryjomu wyjrzałem na zewnątrz. Kyle zniknął. Ruszył do akcji.
Jamilla wcale nie wyglądała na wstrząśniętą – raczej na złą i zagniewaną. Wyciągnęła służbowy rewolwer. Przygotowała się na wszystko.
Do mnie to jeszcze jakby nie dotarło. Czułem się lekko zagubiony. Bieg wydarzeń wydawał mi się zupełnie nierealny. Nerwy miałem napięte jak postronki. Kyle Craig był moim przyjacielem. Pracowaliśmy razem przy kilkunastu sprawach.
– Po co tu przylazł, Alex? – spytała mnie Jamilla. – Dlaczego się mnie uczepił? Nie rozumiem tego kretyna. Co ja mu zrobiłam?
Popatrzyłem jej prosto w oczy, zastanawiałem się przez chwilę, aż wreszcie wypaliłem:
– To nie chodzi o ciebie, Jamillo. W gruncie rzeczy, to wojna między nami. Między mną a Kyle’em. Należę do jego świata – do jego baśni, którą sobie codziennie opowiada. Chce udowodnić, że jest lepszy. Że naprawdę jest Supermózgiem.
Supermózg już wykonał następne posunięcie, chociaż wiedział, że to zaledwie maleńkie pół kroku w jego ogromnym planie. Cofnął się. Odszedł kawałek drogi od domu Jamilli i wspiął się na niskie wzgórze za Jackson Playground. Stąd mógł spokojnie obserwować okna jej mieszkania, drzwi balkonowe i taras.
Uwielbiał to – nieokiełznaną projekcję woli i własnej jaźni wobec maluczkiego świata. Już od ponad dziesięciu lat postępował dokładnie w ten sam sposób. Nikt go na niczym nie przyłapał – ba, nikt nie podejrzewał, kim jest naprawdę.
Cross znalazł się w mieszkaniu; to utrudniało bądź ułatwiało sprawę. Tu należało podjąć kolejną decyzję. Zaryzykować wszystko? Zmienić plany? Przez całe lata Supermózg żył podwójnym życiem. Robił, co chciał, gdzie chciał i kiedy. Pokochał wolność. Ilu poza nim jadło ten przepyszny owoc? Był policjantem i złoczyńcą. Ale może czas na odmianę? Może to życie stało się zbyt spokojne, nazbyt przewidywalne? Kyle uwielbiał polowania – w tym był podobny do Casanovy i Dżentelmena Podrywacza, dwóch dobrze mu znanych, utalentowanych zbrodniarzy, z których jeden działał w Karolinie Północnej, drugi zaś – południowej Kalifornii. Zgadzał się z Casanovą, że mężczyźni to urodzeni łowcy. Zatem polował, na mężczyzn i kobiety, i cieszył się zabijaniem. Zrobił jednak wyraźny postęp.
Polował także na zabójców. Eliminował konkurencję. Zwyciężał na ich własnym polu.
Znał Casanovę na całe lata przedtem, zanim ów straszny, sadystyczny morderca został zlikwidowany przez doktora Crossa. Bawił się w zbrodnię z Casanovą i Dżentelmenem Podrywaczem. „Ja ci buzi dam, ty mi buzi dasz”. Nawet pokochał jedną z ofiar – młodą Kate McTiernan. Wciąż miał do niej sentyment. Słodka, kochana Kate. Dla każdego był trochę kimś innym, wcielał się w różne role. A to dopiero początek.
Był Supermózgiem – ale także pomagał łapać człowieka uznanego przez wszystkich za Supermózg. Czyż można mówić o większej perfidii?
Był nieuchwytnym mordercą z Baltimore, Cincinnati, Roanoke, Wirginii i Filadelfii. W końcu jednak znudziły go te miasta i epizody, które w nich odgrywał. Był mężem Louise, ojcem Bradleya i Virginii. Piął się po szczeblach w FBI, miał jednak pewien problem: doszedł do wniosku, że go złapią. Wierzył w to, chociaż w gruncie rzeczy otaczali go sami idioci. Tak wiele ról, tak wiele różnych twarzy… Czasami sam się zastanawiał, kim Kyle Craig jest naprawdę?
Читать дальше