James Patterson - Fiołki Są Niebieskie

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Fiołki Są Niebieskie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fiołki Są Niebieskie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fiołki Są Niebieskie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Detektyw Alex Cross przybywa do mieszkania swojej zamordowanej partnerki i przyjaciółki, agentki FBI.
Już wie, że za jej śmierć odpowiedzialny jest jego zaprzysięgły wróg, nieuchwytny psychopata, nazywający siebie Supermózgiem, który ma sumieniu wiele zbrodni.
Prowadzone od dłuższego czasu śledztwo nie przyniosło dotąd rezultatów. Można przypuszczać, że ktoś celowo blokuje pracę policji…

Fiołki Są Niebieskie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fiołki Są Niebieskie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nigdy nie potrafiłam dogadać się z FBI – westchnęła. – Taka już jestem.

– Tam, w Waszyngtonie, to ja dbam o to, żeby nie było większych zatargów między policją a federalnymi – roześmiałem się. – To część mojej pracy. Kyle jest cwany. Czasami trudno go rozgryźć.

Powoli wypiła łyk piwa.

– W przeciwieństwie do innych osób siedzących przy tym stole.

– Ćo najmniej dwóch – uzupełniłem. Roześmieliśmy się oboje.

Jamilla zerknęła na scenę.

– Gdzie oni są? Dlaczego się spóźniają? A może mamy ich wytupać?

Okazało się to niepotrzebne. Chwilę później jeden z magików ukazał się na scenie.

Był to Charles – naprawdę wyglądał jak morderca.

Rozdział 61

Charles był ubrany w obcisły czarny kombinezon i ciężkie skórzane buty z cholewami. W uchu nosił brylantowy kolczyk, a w nosie – złoty cekin. Pogardliwie popatrzył na publiczność. Trwało to dosyć długo. Z wolna wodził wzrokiem po sali, lecz nikt nie przypadł mu do gustu.

Zdawało mi się, że dwukrotnie spojrzał w naszą stronę. Jamilla miała to samo wrażenie.

– Tak, tak. Też cię widzę – powiedziała, urągliwym ruchem unosząc do ust butelkę piwa. – Myślisz, że wiedzą o nas? – spytała.

– Być może. Dobrzy są w tym, co robią. Jak dotąd, nie złapano ich.

– Ciekawe. Na szczęście, obaj cierpią na raka żołądka i za parę miesięcy umrą w straszliwych bólach. Na zdrowie. – Znów się napiła.

Charles stanął na krawędzi sceny i pochylił się nad stolikiem, przy którym siedziała jakaś para. Wyglądali na studentów.

– I na co się tak gapicie? – powiedział głosem wzmocnionym przez mikrofon. – A może chcecie, żeby zamienił was w ropuchy? Trochę awansujecie w łańcuchu pokarmowym. – Wybuchnął gardłowym rechotem, nieprzyjemnie świdrującym mi w uszach. Jak na mój gust, trochę przesadzał, ale dzieciakom się to podobało. Rozległy się śmiechy i okrzyki. Na parę chwil zniknęła otoczka cywilizacji. Zło było modne i prawdziwe. Zło było pożądane.

Spojrzałem na Jamillę.

– Widzi w nich tylko przekąskę? Ciekawy sposób myślenia. Minutę później na scenę wkroczył Daniel. Zjawił się tak po prostu, bez zapowiedzi i fanfar. Zdziwiło mnie to, bo słyszałem, że ich występy na ogół były prawdziwą feerią efektów i świateł. Więc skąd te zmiany? Specjalnie dla nas? Wiedzieli, że są śledzeni?

– Są tutaj tacy, którzy nas nie znają? Jestem Daniel. Tak jak Charles, przyszedłem na świat w San Diego i od dwunastego roku życia zajmuję się czarną magią. Stanowimy doskonały zespół. Znamy ulubioną sztuczkę Houdiniego, zwaną Znikający magik. Znamy Skrzynię mieczy. Wesołą wdówkę Carla Hertza i Kokon DeKolty. Umiem złapać zębami kulę wystrzeloną z magnum. Charles zresztą potrafi to samo. I co? Jesteśmy dobrzy? Chcielibyście teraz być na naszym miejscu?

Odpowiedział mu chóralny okrzyk. Muzyka przycichła. Słychać było jedynie bęben, wybijający rytm melodii.

– Za chwilę obejrzycie popisowy numer, którym Harry Houdini zazwyczaj kończył swoje występy w Paryżu i Nowym Jorku. My dajemy go na otwarcie. To chyba wystarczy za wszelkie komentarze.

Światła zgasły. Scena pogrążyła się w zupełnej ciemności. Jakaś dziewczyna wrzasnęła głośno z wyraźnie udawanym strachem. Rozległy się nerwowe śmiechy. Wszyscy zastanawiali się: co dalej?

Jamilla trąciła mnie łokciem.

– Nic się nie bój. Jestem przy tobie. W razie czego na pewno cię obronię.

– Będę o tym pamiętał. Dzięki.

Na scenie zajaśniały maleńkie jasne punkciki. Były dosłownie wszędzie. A potem zapalono światła. Przez minutę nic się nie działo.

Daniel wypadł zza kulis na ognistym białym ogierze. Od stóp do głów ubrany był na niebiesko – łącznie z cylindrem, który uniósł grzecznie, pozdrawiając zachwyconą publiczność.

– Nieźle, nieźle – z uznaniem mruknęła Jamilla. – Robi wrażenie. Co jeszcze?

Na scenę weszło ośmioro ludzi – mężczyzn i kobiet – w śnieżnobiałych frakach. Wprowadzili dwa białe tygrysy. Show ruszył pełną parą. Rumak stanął dęba, a dwie dziewczyny rozłożyły ogromny azjatycki wachlarz i zasłoniły nim błękitnego jeźdźca. Nie odrywałem oczu od estrady.

– Jezu – szepnęła Jamilla. – Co oni wyprawiają?

– Przecież słyszałaś, zrzynają z Houdiniego. Robią to bardzo dobrze.

Dziewczyny powoli złożyły wachlarz. Daniel zniknął. Zamiast niego, na białym koniu siedział Charles.

– Jeszcze raz: Jezu – powtórzyła Jamilla. – Jak oni to zrobili?

Strój Charlesa, choć nadal czarny, połyskiwał srebrem i złotem. Magik jak mógł, starał się okazać wzgardę publiczności. Oni to jednak uwielbiali. Kochali go. Buchnęły kłęby dymu i głośny jęk zachwytu wydarł się z piersi widzów.

Na scenie zjawił się Daniel. Stał tuż obok Charlesa i pięknego konia. Sztuczka wykonana zaiste po mistrzowsku. Ludzie zrywali się z miejsc i klaskali. Omal nie ogłuchłem od wrzawy i gwizdów.

– To dopiero początek! – krzyknął Daniel. – Najlepsze jeszcze przed wami!

Jamilla popatrzyła na mnie ze strapioną miną.

– Oni są dobrzy, Alex. Wiem, co mówię, bo widziałam Siegfrieda i Roya. Dlaczego występują w takich nędznych klubach? Dlaczego nie pokuszą się o coś więcej?

– Bo nie chcą – odpowiedziałem. – Tu rozglądają się za ofiarami.

Rozdział 62

Tego dnia obejrzeliśmy oba pokazy magii. Chyba najbardziej zdumiewał nas niesamowity spokój i wiara w siebie, okazywane przez Charlesa i Daniela. Tuż po drugim występie obaj wrócili do domu. Z naszych doniesień wynikało, że do rana nigdzie nie wychodzili. Nic z tego nie rozumiałem. Jamilla zresztą także.

Około trzeciej w nocy pojechaliśmy do Dauphine. Pod domem magików przez cały czas warowały dwie grupy federalnych. Byliśmy tym już mocno zmęczeni. Tyle ludzi, środków i wszystko, cholera, na nic.

Chciałem zaprosić Jamillę do siebie, na jeszcze jedno małe piwo, ale w końcu zrezygnowałem. Zbyt wiele spraw miałem teraz na głowie. Może z wiekiem stałem się ostrożniejszy? A może trochę mądrzejszy. Nie, skądże.

Wstałem o szóstej i zrobiłem parę notatek. Dowiedziałem się bowiem kilku rzeczy, o których pewnie wolałbym nie wiedzieć. I nie chodziło o magiczne sztuczki. Podobno w wampirzym świecie teren otaczający rezydencję władcy, regenta lub mistrza zwano domeną albo lennem. Policja nowoorleańska, w porozumieniu z FBI, obstawiła niemal całą dzielnicę Garden, w której mieszkali Daniel Erickson i Charles Defoe.

Dom stał przy LaSalle, w pobliżu Szóstej. Zbudowany z szarego kamienia, mógł pomieścić co najmniej dwadzieścia pokoi.

Wzniesiono go na niewielkim wzgórzu, na podobieństwo zamku, i otoczono grubym zewnętrznym murem. Nikt z nas nie chciał głośno przyznać, że wierzy w wampiry, ale panowało powszechne przekonanie, że to właśnie Charles i Daniel są sprawcami tych potwornych morderstw.

Całe dwa dni spędziłem z Jamillą, obserwując ich dom i lenno. Braliśmy po dwie zmiany naraz – i nic się nie zdarzyło. W takich chwilach najczęściej przypomina mi się scena z Francuskiego łącznika, w której Gene Hackman kuli się na ulicy z zimna, a podejrzany – handlarz narkotyków – w tym samym czasie zjada wykwintny obiad w nowojorskiej restauracji.

Dobrze przynajmniej, że przy LaSalle i w Garden było na co popatrzeć. Tu, od połowy dziewiętnastego wieku, mieściły się rezydencje plantatorów bawełny i trzciny cukrowej. Stuletnie i dwustuletnie domy zachowały się niemal bez szwanku. Większość z nich była biała, lecz znalazłem też kilka w zgoła pastelowych barwach, rodem, wypisz, wymaluj, z basenu Morza Śródziemnego. Tabliczki, wiszące na żelaznych bramach na użytek „wycieczkowiczów”, zawierały najczęściej ciekawostki z życia dawnych właścicieli.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fiołki Są Niebieskie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fiołki Są Niebieskie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Podmuchy Wiatru
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Fiołki Są Niebieskie»

Обсуждение, отзывы о книге «Fiołki Są Niebieskie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x