Artur Baniewicz - Dobry powód, by zabijać

Здесь есть возможность читать онлайн «Artur Baniewicz - Dobry powód, by zabijać» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dobry powód, by zabijać: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dobry powód, by zabijać»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Baza wojskowa sił pokojowych w Turkmenii. Wojna ledwie się tli, ale pociąga za sobą kolejne ofiary. Morale żołnierzy upada, na porządku dziennym są pijaństwo i narkotyki. Tymczasem rząd RP wycofuje się z obiecanych podwyżek pensji dla wojska, a do bazy zgłaszają się kupcy, którzy oferują milion dolarów za ciężarówkę amunicji. Plutonowy Adam Kulanowicz decyduje się na transakcję. Sytuacja jednak się komplikuje – w bazie pojawia się dziennikarka, koleżanka szkolna Adama, a łatwy z pozoru zarobek okazuje się śmiertelną pułapką…

Dobry powód, by zabijać — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dobry powód, by zabijać», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ma być bez ofiar – powiedziałem cicho. – Nie patrz tak. Nikt nikomu nie chce robić krzywdy. I technicznie to jest do zrobienia. W nocy czuwa tu czterech ludzi. Praktycznie trzech, bo ten w budynku się nie liczy. Kamera nie obejmuje polem widzenia okolicy baraków, więc jeśli uda się przemycić Afgańczyków do środka… Zostają dwa obsadzone schrony i jeden żołnierz w wozie dyżurnym.

– Czterech? – Zaskoczyłem ją. – Tylko?

– Pomnóż to przez trzy, bo skład warty to trzy zmiany. Masz dwunastu. Plus dowódcę i pomocnika. Po dobie służbę obejmuje następna czternastka. To w sumie dwudziestu ośmiu chłopa. Praktycznie cały pluton. A Bruszczak musi jeszcze upchać w grafik patrole, przepustki, pomoc przy przeładunkach, choroby, delegacje… Wyobraź sobie teraz, że choćby tylko jeden wartownik jest nasz, a Afgańczycy przychodzą z paralizatorem. – Coś drgnęło w jej twarzy. – No właśnie. To dlatego spanikowałem. Ci faceci, na których wczoraj polowaliśmy… Chudzyński mówił o środkach nasennych dla wartowników, ale na wypadek komplikacji miały być i paralizatory. Są tu dość popularne, odkąd w modę weszły porwania. I oto zjawiają się faceci z paralizatorem. Pomyślałem, że to już.

– Więc postanowiłeś się mnie pozbyć – dokończyła cicho.

– To akurat postanowiłem na początku – sprostowałem. – W nocy przestraszyłem się, że mogę nie zdążyć. No i spaprałem sprawę. Pomyślałem, że gdyby to już teraz, lepiej, by widzieli w tobie moją dziewczynę.

Milczała jakiś czas. Nie patrzyła na mnie.

– Mało spałam – mruknęła w końcu. – Nie za bardzo mogę myśleć. Może po prostu powiedz, co teraz będzie.

– Jak zakabluję tamtych? Pewnie dostanę większy wyrok od Chudzyńskiego. Sęk w tym, że najpierw zacząłem spawać te kratownice, a dopiero potem on się zjawił. Wyjdę na inicjatora.

Nie uwierzą, że to miał być dach.

– Zamkną cię? – zmarszczyła brwi.

– W areszcie. Wątpię, czy da się coś komuś udowodnić. Jeśli Sławek i Chudzyński nie puszczą farby, sprawa zostanie umorzona. Odsiedzę w celi parę miesięcy, a potem wylecę z wojska jako psychol z urojeniami. To optymistyczny wariant. Gorszy: idziemy siedzieć całą paczką. I całkiem gówniany: jako koronny świadek nie dożywam procesu.

Odwróciła się, ruszyła w stronę baraków. Pod wiatr i pył, więc zwieszona głowa była jak najbardziej na miejscu.

– Więc co? – spytała z bezsilną złością. – Zero wyboru?

Wahałem się, czy to mówić. Wiatr zdecydował za mnie. Zaatakował nagle ze zdwojoną furią, oślepił. Nie musiałem nikomu patrzeć w oczy. Niepowtarzalna okazja.

– Miałbym na mieszkanie, żonę, dziecko i własną firmę. Na życie. Bez tej forsy…

Wyszłabyś za bezrobotnego? Bo żadna normalna nie wyjdzie.

Chyba nie posłała mi zdumionego spojrzenia. Błogosławiony pył Kara-Kum. Szliśmy właściwie na oślep.

– W Polsce jest gnój i jeszcze długo będzie. Może kiedyś się poprawi i znajdę pracę, z której da się utrzymać rodzinę. Ale wtedy będę już za stary, by jakaś dziewczyna… Przesram życie, rozumiesz? Muszę sobie znaleźć kogoś do kochania, Kaśka. Teraz, nie kiedyś tam. Muszę.

Bo bez tego już dłużej…

Nie odezwała się. Byłem jej za to wdzięczny. I prawie nienawidziłem. Za delikatność, zrozumienie też można nienawidzić. Jeśli okazuje je ktoś taki. Coraz bardziej pożądany i coraz bardziej niedostępny.

Przespała się ze mną. I co z tego? Była dziennikarką, była niebanalna, wybijała się ponad przeciętność. Pewnie miała na koncie dziesiątki takich przygód. Albo, co gorsza, dwie, trzy.

Dziewczyny z klasą rzadziej skaczą z łóżka do łóżka. Ale też rzadziej wiążą się na stałe z takimi jak ja. Kobietom powinno się ustawowo zabronić posiadania klasy, tego ulotnego cholerstwa, które sprawia, że rozkochują cię w sobie, nie dając równocześnie nic w zamian.

Weszliśmy między baraki. Osłaniały trochę od wiatru, więc w końcu nasze spojrzenia się spotkały.

– Załóżmy, że to w ten weekend – powiedziała rzeczowo. – Jak to sobie wyobrażasz? Co się stanie?

Łatwizna. Rozegrałem to w wyobraźni z tysiąc razy.

– Są cztery cele – zacząłem odchylać palce. – Żadnych ofiar. Zataić jak najdłużej fakt kradzieży. Skierować pościg na zachód. No i wyłgać się z udziału w całej imprezie.

– Kaszka z mleczkiem – rzuciła sarkastycznie.

– Aż tak to nie, ale… Chudzyński mówi, że przy dobrym ustawieniu nie będzie problemu z zaskoczeniem wartowników. O ile w ogóle zajdzie taka potrzeba. Mogą spać. Albo być od nas – wyjaśniłem, widząc pytające spojrzenie.

– Cała zmiana? – zmarszczyła brwi. – Niby jakim…?

Nie dokończyła. Sama znalazła odpowiedź.

– Bruszczak, Grzywacz i Szamocki – wyliczyłem. – Oni decydują, kto, gdzie i jak pilnuje.

Taki wspólnik byłby bezcenny. Więc pewnie doktorek któregoś zwerbował.

– Bruszczak? – zasugerowała.

– Bo toleruje tu taki burdel? – uśmiechnąłem się mało radośnie. – I widać od razu, że desperat? Pozory mylą. Te przepustki i picie na terenie baz wojskowych wymyślili w samej Warszawie. Nowa moda. Jakiś psycholog stwierdził, że lepiej dać się facetom wyszumieć po służbie. Mamy tu samych zawodowców, teoretycznie poważnych, odpowiedzialnych fachowców, którzy wiedzą, kiedy wolno sobie pofolgować. Wypoczną, rozładują stres, dłużej wytrzymają.

Rzadsze zmiany, mniej nowicjuszy, mniej ofiar, niższe koszty, przelotów choćby. Same korzyści.

– No dobrze. Nie wiemy, który z nich.

– W weekendy zwykle na miejscu jest tylko jeden. Może wystawić wartowników napastnikom i tak pokierować resztą wojska, by mało szkodziła, a sama nie ucierpiała. Gdyby do dyspozycji byli ci czterej Afgańczycy, można by się pokusić o błyskawiczne opanowanie Piątki.

Wbiegasz, totalne zaskoczenie, bierzesz gości pod lufę, wiążesz i po kłopocie. Tak to chyba planowali.

– Wiążesz? Bawiliby się w takie…?

– Z Amerykanami nie. Z nami… – uśmiechnąłem się lekko. – Wiesz, dlaczego nasi w Iraku tak uparcie jeździli polskimi honkerami, chociaż dostali amerykańskie hummery?

– Aha. – Zrozumiała.

– Żyj i daj żyć innym. Ja cię nie zabiję, to i ty mnie kiedyś może nie zabijesz. No, mniejsza o to. W każdym razie jeśli mamy działać sami, pewnie spróbujemy zablokować… – zawahałem się – uczciwych. Parę serii po ścianach i bez rozkazu żaden nosa nie wychyli. A dowódcy albo nie będzie z nimi, albo nie wyda takiego rozkazu.

– Parę serii? Czyli jednak walka?

– Niekoniecznie. – Ująłem jej dłoń, raczej dla przyjemności niż z potrzeby. A także by sprawdzić, czy jeszcze mogę. Mogłem. Stanęliśmy obok transzei wykopanej za latrynami. – Patrz. Masz pod ogniem z flanki całą ścianę Piątki, no i drzwi. Zaręczam ci, że w tym plutonie nie ma ani bohaterów, ani idiotów. Śpiewająco dadzą się zablokować.

– To tylko dwie ściany – zauważyła.

– Mamy tu więcej stanowisk strzeleckich. Wystarczy wybrać dwa dobre, by pokryć ogniem wszystkie wyjścia.

– I nikt nie zginie? – Nie wyglądała na przekonaną.

– Jeśli nikt nie zgłupieje, skończy się na strachu.

– I hałasie.

– Dookoła jest pustynia. Myślisz, że czemu tak nas tu mało? Bo do ochrony więcej nie potrzeba, a w razie gdyby któryś magazyn pieprznął, straty będą mniejsze.

– Ale… gdzieś w pobliżu jest wojsko?

– Najbliżej mamy bazę ogniową. Haubice 155 mm. Jesteśmy w zasięgu ich ostrzału; na wezwanie pierwszy pocisk spadnie we wskazane miejsce po minucie. Po pięciu minutach mogą tu być myśliwce z bombami kasetowymi. Po siedmiu śmigłowce szturmowe, a po dwudziestu pięciu czołgi. Ale nie będą. Wiesz dlaczego? – Oczywiście pokręciła głową. – Bo to teren wojskowy. Jeszcze z czasów radzieckich, oznakowany tablicami, bezludny. Tubylcy wiedzą, że nie wolno tu wchodzić, a jak który wejdzie, to oberwie bez pytania, i to nie z karabinu, tylko od razu z armaty. Właśnie dlatego urządzono bazę amunicyjną w takim miejscu. Możemy bez wahania strzelać do wszystkiego, co się rusza. A jak się ma takie uprawnienia, pluton zmechanizowany, nocną kamerę, zaminowane przedpole i taki jak tu, otwarty teren, to dopiero parę kompanii partyzantów może człowieka nastraszyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dobry powód, by zabijać»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dobry powód, by zabijać» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dobry powód, by zabijać»

Обсуждение, отзывы о книге «Dobry powód, by zabijać» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x