Kevin podbiegł do niej, zanim Lauren zdążyła się zbliżyć. Chwycił ją w ramiona i wyprowadził z pokoju.
Pizzę przywiozła wysoka szczupła dziewczyna. Wiedziała, że stoi na progu domu Emmy Spire. Alan otworzył drzwi tylko na kilkanaście centymetrów, ale dziewczyna usiłowała zajrzeć do środka w nadziei, że chociaż rzuci okiem na sławę, która tu mieszka.
– Nie ma jej – skłamał Alan.
Ramiona dziewczyny opadły.
– Szkoda. Jest taka cudowna. To znaczy ma klasę. I mieszka tu, w Boulder. Aż trudno w to uwierzyć. Mamy włosy tego samego koloru, prawda? To znaczy Emma i ja. – Dziewczyna przejechała ręką po swoich włosach koloru miodu, odrobinę jaśniejszych od włosów Emmy.
– Tak, dokładnie takie jak jej – przyznał Alan i dał jej dwa dolary napiwku ekstra, żeby sobie już poszła.
– Pan jest jej chłopakiem?
– Nie. Po prostu przyjacielem. – Rozmowa zaczęła być absurdalna. Nastoletnia roznosicielka pizzy zmusiła go, żeby opowiedział jej, co łączy go z Emmą.
– Ale zna ją pan?
– Tak.
– Och! – Dziewczyna spojrzała na rachunek, który trzymała w ręce, i nagle zorientowała się, jak wysoki napiwek dostała. – Super! Nie mogę się doczekać, żeby powiedzieć kumplom. – Z tymi słowami wreszcie poszła.
Alan zamknął drzwi i wrócił do kuchni. Właśnie na tym polegają kłopoty Emmy, myślał. Jeżeli już sam fakt, że dostarczasz pizzę do jej domu, jest wart, żeby opowiedzieć o tym przyjaciółkom, jaką wartość będzie miał ten cholerny dysk?
Kevin Quirk wziął swoją porcję i usiadł na kanapie tak blisko Emmy, że mógłby ją obronić, nawet gdyby niespodziewanie zawalił się dach. Jedząc, opowiadał o rozmowie z Ethanem, z którym spotkał się wcześniej.
– Twój chłopak ma w mieszkaniu wymyślny alarm i przysięga, że wieczorem zawsze go włącza. Chyba że ma gości na kolacji, co zresztą zdarza się rzadko, bo wyłączanie czujników na podczerwień, żeby goście mogli wyjść, to prawdziwy kłopot. Śmieszne, co? To zupełnie tak, jakby astronauta cierpiał na lęk wysokości. Więc kiedy ma gości, po prostu nie włącza alarmu. Emma, czy wczoraj wieczorem mówił, że alarm jest włączony? Emma pokręciła przecząco głową.
– I nie widziałaś, żeby go włączał?
Jeszcze raz zaprzeczyła.
Głos Kevina stał się ostrzejszy.
– I pewnie nie spotkałaś się z ochroniarzem, którego ci poleciłem?
– Wtedy dysk już zniknął. Nie miałam po co się z nim spotykać.
– Mogę go tu zaraz sprowadzić.
– Nie trzeba.
– Ethan Han mówił mi – kontynuował Kevin już spokojnie – że jego zdaniem złodziej musiał wejść przez dach sąsiedniego domu. Takie wielkie dwuspadowe dachy świetnie nadają się do wspinaczki. Poszedłem to sprawdzić. Jeden zatrzask przy oknie jest zadrapany i wygięty. Zdjąłem odciski palców i ktoś z AFIS je dla mnie sprawdzi. Wziąłem też odciski z wózka, na którym stał komputer. Może nic nie znajdziemy. Albo tylko twoje odciski lub pracowników Ethana. On mówi, że przez laboratorium codziennie przewija się sporo osób. Mam też listę gości, którzy byli tamtego dnia na kolacji. Czy któreś z was może mi powiedzieć, kim oni są?
Kevin jedną ręką obejmował Emmę. Drugą wyciągnął kartkę w kierunku Lauren i Alana. Alan ją wziął i przeczytał. Podał ją Lauren, mówiąc:
– Nie ma tu J.P.
– Tak. Ale poza tym są chyba wszyscy, którzy wtedy siedzieli przy stole – powiedziała Lauren.
– Kto to jest J.R?
– J.P. Morgan to wspólnik Ethana. Lauren, jak on ma na imię? Thomas?
– Chyba tak.
– I był na przyjęciu? Wysoki, szczupły facet z fryzurą, która wygląda jak czapka z szopa tylko bez ogona?
– Tak, to właśnie J.P.
– Przyszedł, kiedy rozmawiałem z Hanem, ale się nie przedstawił.
Emma odezwała się po raz pierwszy od dłuższego czasu:
– J.P. jest wspólnikiem Ethana w BiModalu. Przychodzi i wychodzi, kiedy chce.
– A kim są Raoul Estevez i jego żona? Ktoś z was ich zna?
– Mamy z Dianę wspólny gabinet – wyjaśnił Alan. – Oboje są naszymi przyjaciółmi. Raoul od niedawna współpracuje z BiModalem. To ludzie poza podejrzeniami.
– Nikt nie jest poza podejrzeniami. Ma dostęp do mieszkania?
– Cały personel techniczny ma dostęp do laboratorium – powiedziała Emma. – Mieszkanie Ethana znajduje się na tyłach budynku, a drzwi są zamknięte na klucz.
– A resztę gości, inwestorów, poznaliście dopiero na kolacji, tak?
Wszyscy potwierdzili.
– No dobrze. Zacznijmy od początku. Jaką wartość ma dysk i w jakim celu ktoś mógł go ukraść?
– Szantaż, nacisk, pieniądze – odpowiedziała Lauren.
– Szantażować kogo? Emmę czy Ethana? – spytał Alan.
– Ja stawiałbym na Emmę – odparł Kevin. – A może Ethan też mógłby coś na tym stracić?
– Nie wiadomo – zastanawiał się Alan. – BiModal to prywatna firma. Gdyby Ethan próbował wypuścić akcje na rynek, dane zarejestrowane na dysku mogłyby go skompromitować.
– A zamierzają to zrobić? – W głosie Kevina słychać było tak wyraźne zainteresowanie, że Alan pomyślał, że Quirk zaraz zadzwoni do swojego brokera.
– Zdaje się, że Ethan chciałby. Napływ kapitału rozwiązałby jego finansowe kłopoty, mógłby szybciej osiągnąć wyniki. Jednak J.P. przekonał go, żeby tego nie robił.
– Dlaczego?
– Raoul mówił mi, że J.P. woli poczekać, aż oferta będzie bardziej korzystna dla przyszłych akcjonariuszy. Twierdzi, że przy odrobinie cierpliwości nie tylko napłynie znacznie większy kapitał, ale też główni udziałowcy z dnia na dzień zostaną miliarderami, tak jak to się stało z Billem Gatesem i Microsoftem czy Markiem Andreesenem i Netscape.
– Raoul naprawdę mówił, że będą miliarderami? – zdziwiła się Lauren – To nie jest nieprawdopodobne – przytaknął Kevin. – Gdy Netscape przedstawiło swoją pierwszą publiczną ofertę, jego wartość w ciągu czterech miesięcy wzrosła o sześćset procent. Najważniejsze, jak inne firmy oceniają potencjał przedsiębiorstwa wchodzącego na giełdę. – Jednak nie to najbardziej interesowało Kevina. Wciąż szukał podejrzanych. – Kto miał możliwość ukradzenia dysku? Ethan mówi, że osiem czy dziewięć osób ma klucze do laboratorium i zna szyfr. Technicy, wspólnicy, portierzy. Emma, czy przychodzi ci na myśl jeszcze ktoś?
Emma wzruszyła ramionami.
– Włamywacz?
– Raczej nie. Włamywacz wziąłby co innego. Czy ktoś mógł wejść, kiedy wy…
Emma przerwała mu w pół słowa.
– Muzyka grała bardzo głośno. Ktoś mógł wejść. Może obserwował nas przez okno. Nie wiem. Nie chcę o tym myśleć.
Lauren poprosiła Alana, żeby pomógł jej pozmywać naczynia.
– To musiał być ktoś, kto zna się na komputerach – odezwał się Alan, gdy zostali sami w kuchni. – Kto inny mógłby wykorzystać takie dane?
– A Ethan? Może powiedział, że ukradziono dysk, bo nie chciał kasować zapisu? – Lauren zniżyła głos. – Czy Emma mówiła poważnie?
– O czym? O samobójstwie?
– Tak.
– Zanim stąd wyjdziemy, muszę z nią jeszcze porozmawiać, dowiedzieć się, jaki ma plan. Myślę, że istnieje spore ryzyko. To na pewno poważny zamiar.
– Co masz na myśli, mówiąc „plan”?
– Plan to metoda, sposób, w jaki ktoś zamierza się zabić. Jeżeli będę go znał, łatwiej mi będzie ocenić stopień zagrożenia, bo nawet osobie, która na serio chce się zabić, często udaje się przeżyć. Wierzy na przykład, że wystarczy pięć tabletek tylenolu i szklaneczka tequili. A w rzeczywistości to samobójcza próba o małym stopniu ryzyka.
Читать дальше