Popołudnie było ciepłe, powietrze suche jak dym. Tylko wcześnie zapadający zmrok pozwalał odgadnąć, że już wkrótce nadejdzie zima.
Emma zadzwoniła do Lauren i poprosiłaby poszły na spacer. Wyjaśniła, że tak łatwiej jej będzie mówić, a rozpaczliwie potrzebowała z kimś porozmawiać. Ku zdziwieniu Lauren Emma nalegała, żeby Alan im towarzyszył.
Rozpoczęli przechadzkę od domu Emmy, przeszli łąkę słodko pachnącą suchą trawą i dotarli do zapylonego traktu prowadzącego na południe, do podnóża Flatironów. Lauren szła po lewej stronie Emmy, Alan trochę z tyłu, po prawej. Za plecami mieli miasto.
Alan był ciekawy, czemu zawdzięcza zaproszenie na ten spacer.
Przyjaźń, która połączyła Lauren i Emmę, jego właściwie nie obejmowała. Po prostu był mężem Lauren. Mimo że rzadko widywał Emmę, wyczuwał jednak otaczającą ją aurę sławy. Lauren czasami pytała go, co sądzi o przyjaciółce. Kiedyś powiedział jej:
– Skarbie, ona traci mnóstwo energii, drepcząc w miejscu. Myślę, że boi się przestać, bo wtedy zobaczyłaby, gdzie naprawdę się znalazła.
– To zrozumiałe, prawda?
Był zdumiony, że Lauren się z nim zgadza.
– Oczywiście. A kiedy nadejdzie taka chwila, że nie będzie już mogła dłużej dreptać, będzie szczęśliwa, mając przy sobie kogoś takiego jak ty.
Teraz, podczas tego spaceru, Emma nie uśmiechała się, a w jej oczach nie było blasku. Alan obawiał się, że niebawem Emmę dopadną prześladujące ją demony.
Długi czas szli w milczeniu, aż wreszcie Lauren zapytała:
– Emma, o czym chciałaś z nami porozmawiać? Czy twój przyjaciel dowiedział się czegoś w związku z incydentem w garażu? Może grozi ci większe niebezpieczeństwo, niż sądziliśmy? – Lauren bała się, że Kevin Quirk wykrył jakiś spisek, że ktoś chciał zabić lub porwać Emmę.
Emma szła w milczeniu jeszcze kilka kroków, zanim się odezwała.
– Może to nie był dobry pomysł. Chyba jednak nie chcę o tym mówić. Po prostu pospacerujmy.
Alan rozpoznał rytualny taniec ucieczki. Teraz domyślił się, dlaczego został zaproszony. Emma chciała mieć kogoś, kto mógłby być partnerem w tym tańcu, kto znałby odpowiednie kroki i potrafił ją poprowadzić. Podjął wyzwanie.
– Emma, rozmowa cię nie zrani. Może nawet ci pomoże. Spróbuj. Znów szła kilka kroków w milczeniu.
– Chciałabym, żeby mama żyła – powiedziała wreszcie.
Po takim wstępie Alan wiedział, że słowa, które Emma teraz powie, będą tak ciężkie jak ostatnie uderzenia umierającego serca.
– A gdyby tu była, to co byś jej powiedziała? – spytał.
– Chyba nic. Po prostu chciałabym, żeby mnie przytuliła. Powiedziałabym jej, żeby nie umierała. Tatuś zawsze myślał, że jestem twarda jak skała. Mama wiedziała, że to tylko pozory.
Zwolnili tak bardzo, że Alan musiał bardzo się starać, żeby dostosować się do jej kroków. Przy tym tempie zielony pas otaczający Boulder mógł wydać się równie wielki jak Yellowstone. Ale i on, i Lauren rozumieli, że muszą okazać Emmie wielką cierpliwość, zarówno jeśli chodzi o tempo marszu, jak i rozmowy.
Po jakimś czasie dotarli na szczyt niewysokiego wzniesienia i Emma wreszcie znów się odezwała.
– Moglibyśmy tu usiąść? – spytała znużonym głosem, siadając tak, by oprzeć się plecami o skałę poprzecinaną atramentowymi żyłkami granitu. Podciągnęła nogi pod brodę. Jej sportowe buty były znoszone, na kolanie miała dziurę wielkości ćwierćdolarówki. Wsunęła do niej wskazujący palec i skubała brzeg, szybkimi ruchami, jak fretka zmiatająca jedzenie z miski.
Alan i Lauren usiedli nieopodal. Widzieli jej profil na tle wzgórz, nad którymi zapadał zmierzch.
– Pamiętacie, jak zeszłej niedzieli wasza przyjaciółka Dianę posłużyła Ethanowi za model w jego pokazie? Po kolacji, z komputerem i…
– Tak – potwierdzili jednocześnie, równie cicho.
– I jak Ethan zarejestrował ruchy Dianę dzięki tej obręczy, którą wynalazł?
– Tak – znów powiedzieli jednocześnie.
– Więc wczoraj w nocy… – Emma zerwała kilka źdźbeł trawy i rzuciła na wiatr, narysowała coś na piachu. – Zeszłej nocy nagrał mnie… gdy… gdy się kochaliśmy. Wykorzystał to samo urządzenie.
Lauren poczuła ulgę. Była przygotowana na coś gorszego. Popatrzyła na Alana i znów spojrzała na Emmę.
– Nie rozumiem. Miałaś na sobie obrożę, kiedy się kochaliście? – spytała.
Emma spojrzała gdzieś w bok, żeby nie napotkać wzroku Lauren. Nie była przygotowana, by omawiać z nimi swoje życie erotyczne. Była straszliwie zmęczona. Nie wiedziała, czy ma dość sił, by im wytłumaczyć, co się wydarzyło.
– Nie, on miał obręcz.
– Czyli nagrał to, co sam robił, a nie to, co ty robiłaś, prawda? – powiedziała Lauren głosem, w którym słychać było ogromną ulgę. Wprawdzie komputerowa parodia Emmy w chwili, gdy się z kimś kocha, mogła spowodować zamieszanie, którego przyjaciółka w żadnym wypadku nie potrzebowała.
Lauren jednak nie wyobrażała sobie, jak Ethan mógłby stworzyć parodię, skoro nagrał wyłącznie siebie, nie Emmę.
– Chciałabym, żeby to było takie proste – powiedziała Emma. – Boże, jakbym tego chciała! Tamtego wieczoru podczas przyjęcia Ethan niewiele wyjaśnił. Urządzenia, które nam pokazał, rejestrują znacznie więcej niż tylko ruch. Podczas przyjęcia zademonstrował zaledwie niewielką część możliwości swoich komputerów. Ale wczoraj włączył wszystko i zarejestrował swoje odczucia, gdy się ze mną kochał. Nagrało się wszystko, co czuł.
Zerwał się wiatr. Lauren i Alan z trudem słyszeli słowa Emmy. Patrząc w ziemię, kontynuowała swoją opowieść.
– Zarejestrowało się to, co czuł, gdy go całowałam. I gdy ssałam jego palce u stóp. I gdy go miałam w ustach. I gdy był we mnie… Wszystko, każda chwila.
Nagły podmuch wiatru pochylił wysokie trawy i zagwizdał wśród powykręcanych sosen. Lauren zebrała pod szyją kołnierz swetra. Nie chciała słuchać takich szczegółów i przypuszczała, że Emma wcale nie chce o nich mówić.
Emma nie zwracała uwagi na zimny powiew. Cicho, pochłonięta myślą o jakimś osobistym koszmarze, powiedziała raczej do siebie niż do swoich towarzyszy:
– Boże, zastanawiam się, czy nagrały się ruchy jego ust i języka. O Boże! – Wyobraźnia otwierała przed nią otchłanie wstydu.
Lauren spojrzała na męża. Na jego twarzy malował się taki sam brak zrozumienia jak na jej.
– Przepraszam, ale nie znam się na tym – zwróciła się do Emmy. – Czy on nagrywał wszystko? Używał kamery?
– Gorzej. Nie, nie miał kamery. Och, to jest o wiele gorsze niż nagranie wideo. – Emma westchnęła tak, jak wielki pies wzdycha przez sen. – Spróbuję wam wytłumaczyć, na czym polega wynalazek Ethana i co naprawdę nagrał wczoraj w nocy.
Zmrok zapadał tak szybko, że wzrok Alana i Lauren nie zdążył się do niego przystosować. Sylwetka Emmy rozpłynęła się w brązowych cieniach.
Emma czuła, jak otacza ją bezpieczna ciemność. Tak bardzo chciała zniknąć…
Alan miał niewielkie pojęcie o technice komputerowej, ale wreszcie zrozumiał powagę sytuacji.
– Na pewno poprosiłaś go, żeby wykasował dane z dysku – powiedział.
Emma skinęła głową.
– Tak, nalegałam, żeby to zrobił. Zgodził się, niechętnie, ale w końcu się zgodził.
– Więc w czym problem? – zdziwiła się Lauren, już jednak zaczęła się domyślać, w czym tkwi problem.
Dziura na kolanie Emmy nabrała już rozmiarów monety dolarowej.
– Komuś… udało się… włamać do mieszkania Ethana w nocy, gdy spaliśmy, i ukraść ten cholerny dysk.
Читать дальше