Nie lubię czuć się bezsilna. Nie znoszę tego tak jak prawie niczego innego.
– Mów – powiedział.
– Chciałam znów obejrzeć to miejsce – wyjąkałam, niezadowolona, że muszę wyjaśniać coś, co tak naprawdę było przeczuciem, którego nie potrafiłam niczym poprzeć.
– Dlaczego?
– Chciałam o tym pomyśleć – dokończyłam. – Bo wiesz, myślałam… – Potrząsnęłam głową, starając się nazwać to, o czym naprawdę miałam zamiar pomyśleć. – Coś było tu nie w porządku.
– Poza tym, że młoda kobieta została zamordowana? – zapytał sucho.
Przytaknęłam, ignorując sarkazm w jego głosie. Opuścił broń.
– Też tak myślę. – Wyglądał teraz na mocno zaskoczonego. Był zdziwiony, że myślałam o tym, co zobaczyłam tego dnia, że po tym jak powiadomiłam o śmierci Deedry, myślałam o jej ostatnich chwilach. W ocenie Cliftona Emanuela byłam taką twardzielką, iż nie powinna mnie obejść śmierć kobiety, którą znałam od lat. Pomyślałam, że cudownie byłoby być tak twardą.
Schował pistolet do kabury. Nie przeprosił za celowanie we mnie i nie prosiłam go o to. Gdybym była na jego miejscu, zrobiłabym to samo.
– No, mów – zachęcił.
– Pomyślałam sobie, że… – Zamilkłam, starając się znaleźć odpowiednie określenie. Chciałam, żeby dobrze mnie zrozumiał. – Mamy myśleć, że jakiś mężczyzna przyjechał tu z nią jej samochodem.
– Albo umówił się z nią na spotkanie tutaj – przerwał, a ja przytaknęłam, pokazując dłonią, że zgadzam się z tym.
– Być może. No więc ona tu jest i jest tu też morderca, jakkolwiek się tu dostał. I mamy myśleć, że później morderca wywabił Deedrę z samochodu na seks, kazał jej zdjąć ubrania. No i ona rozbiera się dla jego przyjemności, rozrzuca ubrania w przypadkowy sposób, rajstopy tu, bluzka tam, perły, spódnica… I jest pośrodku lasu goła jak święty turecki. Później uprawia z nim seks, on używa prezerwatywy, chyba że jest kompletnym idiotą. Albo może nie uprawiają seksu? Nie wiem, co wykazała sekcja. Ale w tym momencie coś idzie nie tak.
Clifton kiwał wielką głową.
– Kłócą się o coś – przejął scenariusz. – Może grozi mu, że powie żonie, że się z nią pieprzy. Ale to wydaje się mało prawdopodobne, bo wszyscy zgadzają się, że żonaci mężczyźni nie byli dla niej atrakcyjni. Może mówi mu, że sądzi, iż jest w ciąży, choć naprawdę wcale nie jest. Albo mówi, że jest kiepski w łóżku. Może on nie ma erekcji.
To przeszło mi wcześniej przez myśl, kiedy rozmyślałam o gwałcie dokonanym za pomocą butelki. Kiedy taką tezę postawił Clifton Emanuel, miało to jeszcze więcej sensu. Spojrzałam zaskoczona na zastępcę, a on pokiwał ponuro głową.
– Dla niektórych ludzi taki problem byłby wystarczającym powodem, żeby stracić panowanie nad sobą – oznajmił.
Spojrzałam w kierunku ciemnego lasu i zadrżałam.
– Tak więc pokazuje jej, jakim jest samcem – ciągnął Emanuel.
– Uderza ją tak mocno w splot słoneczny, że Deedra ginie, a kiedy ona umiera, ciągnie ją do samochodu i wsadza jej butelkę w… Ech, w nią. – Odchrząknął w zadziwiająco delikatny sposób.
– I wtedy odjeżdża. Jak? Jeśli przyjechał z nią samochodem, to jak odjeżdża?
– Jeśli przyjechał swoim samochodem, to nie zostawił żadnych śladów. Co jest możliwe, zwłaszcza jeśli był to dobry pojazd i nic nie przeciekało. W tamtym tygodniu ziemia była sucha, ale nie na tyle sucha, żeby pyliło. Źle dla zostawiania śladów. Ale bardziej prawdopodobne wydaje się, że był z nią w samochodzie, żeby nie ryzykować, że ktoś zauważy, jak się z nią tutaj zatrzymuje. Więc musiał zostawić wcześniej samochód gdzieś w pobliżu. Albo miał komórkę, jak ty. Mógł do kogoś zadzwonić, żeby po niego przyjechał, wymyślił jakąś historyjkę, żeby to wyjaśnić. Do kogoś, komu ufał, że nie pójdzie z tym na policję.
Przez chwilę zastanawiałam się, czemu stróż prawa tak otwarcie dzieli się ze mną spekulacjami.
– Nie była w ciąży? – wymamrotałam swoje pytanie. Pokręcił ciężką głową.
– Nie. I uprawiała z kimś seks, używając prezerwatywy. Ale nie wiemy, czy to na pewno był morderca.
– Czyli sądzisz, że ten ktoś nie był w stanie i go rozwścieczyła?
Jednak takie dokuczanie wydawało się nie w stylu Deedry. Ale skąd, do cholery, wiedziałam, jak Deedra zachowywała się w obecności mężczyzn?
– To możliwe. Ale rozmawiałem z jednym z jej byłych partnerów, któremu się to przytrafiło – powiedział zastępca Emanuel, ponownie mnie zaskakując. – Powiedział, że była dla niego bardzo miła, pocieszała go i mówiła, że jest pewna, że następnym razem się uda.
– To nie powstrzymałoby mężczyzny przed pobiciem jej – powiedziałam.
Skinął głową, uznając moje doświadczenie.
– Nadal jest taka możliwość, ale wydaje się mało prawdopodobna.
Emanuel zamilkł i wpatrywał się we mnie. Nie był zainteresowany mną jako kobietą, co mnie cieszyło.
– Tak więc – zakończył – wracam do kwestii tego, dlaczego ktoś miałby wykończyć Deedrę, jeśli nie dotyczyło to spraw seksu? Po co pozorować, że seks był motywem?
– Bo to oznacza dużo więcej podejrzanych – powiedziałam.
Równocześnie skinęliśmy głowami, zgadzając się co do prawdziwości tego stwierdzenia.
– Może dowiedziała się czegoś w pracy? Praca w ratuszu jest dość ważna.
– Płace w hrabstwie, podatki od nieruchomości… tak, przez biuro sekretarza przepływa mnóstwo pieniędzy i to odpowiedzialna praca. Rozmawialiśmy kilkukrotnie z Chokiem Ansonem, zarówno o tym, jak Deedra sprawowała się w pracy, jak i o jego związku z nią. Sprawia wrażenie czystego. Jeśli chodzi o to, że Deedra mogła dowiedzieć się czegoś związanego z jej pracą, czego nie powinna wiedzieć, prawie wszystko tam jest odtajnione i wszyscy pozostali urzędnicy mają dostęp do tych samych dokumentów. To nie tak, że tylko Deedra… – Przerwał, ale zrozumiałam, o co mu chodzi.
– Coś ci powiem.
– Nareszcie – odpowiedział. – Taką miałem nadzieję.
Czując, że zdrada jest konieczna, opowiedziałam mu o dziwnej wizycie Marlona Schustera w mieszkaniu Deedry.
– Miał klucz – powiedziałam. – Mówił, że ją kocha. Co jeśli dowiedział się, że go zdradza? Twierdzi, że ona też go kochała i dlatego dała mu klucz. Ale czy znaleźliście klucz Deedry?
– Nie. – Emanuel spojrzał na swoje ogromne stopy. – Nie, nie znaleźliśmy. Podobnie jak jej torebki.
– A co z tobą i Deedra? – zapytałam nagle. Miałam już dość zastanawiania się nad tym.
– Kijem bym jej nie tknął – powiedział, a niesmak sprawił, że Emanuel brzmiał, jakby był bardzo rozgoryczony. – To jedyne, co mam wspólnego z Chokiem Ansonem. Wolę kobiety, które są trochę bardziej wybredne i mają szacunek dla samych siebie.
– Takie jak Marta? Posłał mi obojętne spojrzenie.
– Wszyscy na posterunku sądzą, że Marlon to zrobił – powiedział cicho zastępca szeryfa. Oparł się o samochód, który lekko się zatrząsł. – Każdy facet na posterunku uważa, że Marta jest zaślepiona, bo nie przesłuchała swojego brata. Używają tego przeciwko niej. Nie da się z nimi dyskutować. Marlon ostatni spał z Deedra, więc wszyscy uważają, że to on jest winny.
Więc to dlatego Emanuel mi się zwierzał. Nie zgadzał się z resztą swojego plemienia.
– Marlon był z Deedrą w sobotę wieczorem? – spytałam.
– I w niedzielę rano. Ale twierdzi, że nie widział jej po tym, jak wyszedł do kościoła. Mówi, że dzwonił do niej kilka razy. Billingi to potwierdzają.
Читать дальше