– A ona do kogo dzwoniła?
– Do matki – powiedział niechętnie Clifton Emanuel. – Dzwoniła do matki.
– Wiesz, w jakiej sprawie? – zapytałam delikatnie, bo wydawało mi się, że Clifton był bliski zamknięcia się znów w skorupie, a ja chciałam zaczerpnąć, ile się da, zanim źródło wyschnie.
– Według jej matki była to sprawa rodzinna. Pokrywa się zasuwała.
– Dotycząca Jerrella zabawiającego się z Deedrą, zanim zaczął spotykać się z Lacey?
Zacisnął usta w cienką kreskę i wykonał głową ruch, który mógł oznaczać wszystko. Pokrywa była zamknięta.
– Pójdę już – powiedziałam.
Żałował teraz, że ze mną rozmawiał, zapomniał już, że pozwolił sobie na luksus gdybania z osobą, która również miała sceptyczne podejście do obowiązujących teorii. Znów najważniejsze było to, że był stróżem prawa. Wypaplał parę tajemnic i pogardzał sobą za to. Gdyby nie był tak zauroczony Martą Schuster, gdyby był w dobrych stosunkach z pozostałymi funkcjonariuszami, nigdy nie powiedziałby ani słowa. Widziałam, że walczy z sobą, próbując ułożyć, co ma mi powiedzieć, żeby upewnić się, że nie puszczę pary z ust.
– O ile moje słowa cokolwiek znaczą – powiedziałam – nie wydaje mi się, żeby Marlon ją zabił. A wieść gminna niesie, że wczoraj Lacey kazała Jerrellowi się wynieść.
Emanuel zamrugał i rozważał tę informację z przymrużonymi oczami.
– A wiesz coś o tych perłach? Bezmyślnie skinął głową.
Pokazałam głową w kierunku gałęzi, na której zostały zawieszone.
– Nie wydaje mi się, żeby tak nimi rzucała.
Te perły nie dawały mi spokoju. Clifton Emanuel pokazał „mów dalej”. Wzruszyłam ramionami.
– Dostała ten naszyjnik od ojca. Był dla niej cenny.
Clifton Emanuel spojrzał na mnie czarnymi oczami. Myślałam, że decyduje, czy mi zaufać, czy nie. Mogłam się mylić; mógł się zastanawiać, czy zamówić hamburgera, czy nuggetsy z kurczaka, gdy podjedzie do okienka Burger Tycoon.
Po chwili ciszy odwróciłam się na pięcie i ruszyłam drogą, pewna, że patrzy za mną. Clifton Emanuel nie budził we mnie zaniepokojenia, tego mrowienia na karku, które wzbudzali we mnie niektórzy ludzie, odczucia, które ostrzegało mnie, że coś chorego i potencjalnie groźnego tkwiło w psychice takiej osoby. Ale po naszej krótkiej rozmowie byłam pewna, że Marta Schuster miała szczęście, że ten mężczyzna jest jej oddany, i byłam szczęśliwa, że nie jestem jej wrogiem.
Dużo myślałam w drodze powrotnej do miasta. Teraz bardziej niż kiedykolwiek wydawało mi się – i sądziłam, że podobnego zdania jest też Clifton Emanuel – iż było coś sztucznego na miejscu zbrodni w lesie. Mimo że Emanuel stracił do mnie zaufanie, zanim skończyły nam się tematy do rozmowy, też wydawał się wątpić w scenariusz, który sugerowały przedmioty pozostawione na miejscu zbrodni.
W następnej pracy, w domu Camille Emerson, na szczęście nie zastałam nikogo. Mogłam dalej rozmyślać podczas pracy.
Ten scenariusz, mimo że przedyskutowałam go już z Emanuelem, przemyślałam raz jeszcze. Deedra jedzie z kochankiem do lasu swoim samochodem. Kochanek nakłania Deedrę do rozebrania się, co ona beztrosko robi, rozrzucając wszędzie ubrania i biżuterię.
Wtedy następuje kłótnia. Być może mężczyzna nie może się kochać i Deedra go dręczy (choć Emanuel miał zeznanie w tej sprawie i zgodziłam się, że nie byłoby to w stylu Deedry). Być może Deedra – grozi, że wyjawi jego żonie, matce czy dziewczynie, że z nim sypia. Albo być może ten kochanek lubi ostry seks i zabija Deedrę w przypływie namiętności. Ale jak by się to miało do katastrofalnego ciosu, który zatrzymał jej serce?
Byłam tak zmęczona myśleniem o Deedrze, że w tej chwili kusiła mnie ta ostatnia możliwość. Nie chciałam myśleć, że śmierć Deedry była czymś więcej niż tylko namiętnością jakiegoś rodzaju, namiętnością, która w tragiczny sposób wymknęła się spod kontroli.
Ale gdy kończyłam odkurzać „kolekcje” na półkach salonu Camille Emerson, ujrzałam swoje odbicie w lustrze nad kominkiem. Sama w to nie wierzyłam.
Według wszystkich źródeł, jedynym obrażeniem, jakiego doznała Deedra, był zabójczy cios. Zbyt dobrze wiedziałam, jak wygląda ostry seks. To nie jedno uderzenie czy jeden brutalny akt, ale cała ich seria. Obiekt takiej namiętności nie zostaje po stosunku z jednym obrażeniem, ale z całą serią. Wepchnięcie butelki miało miejsce po śmierci Deedry. Tak więc – uświadomiłam sobie, niosąc naręcze brudnych ręczników do pralni – ten drobny okropny pogardliwy czyn był niczym więcej jak tylko grą pozorów. Być może odpowiednikiem powiedzenia ostatniego słowa.
To wiele mówiło o osobie, która tego dokonała, nieprawdaż? Wzięłam papierowy ręcznik i odkleiłam kawałek gumy do żucia z listwy podłogowej za koszem na śmieci w sypialni młodszego syna Emersonów.
Czyli mieliśmy do czynienia z kimś silnym, wystarczająco silnym, żeby zabić kogoś jednym ciosem. Ten cios pewnie był zamierzony. Ewidentnie ów ktoś miał zamiar zabić Deedrę.
Mieliśmy do czynienia z kimś, kto gardził kobietami. Może nie kobietami w ogóle, ale kobietami, które czymś przypominały Deedrę. Puszczalskie? Atrakcyjne? Młode? Wszystkie wyżej wymienione?
Mieliśmy do czynienia z kimś, kto nie miał poszanowania dla ludzkiego życia.
I mieliśmy do czynienia z kimś sprytnym. Kiedy pomyślałam nad tym jeszcze chwilę, zdałam sobie sprawę, że cała ta aranżacja miała sens, jeśli ktoś nie znał dobrze Deedry. Deedra nie rozrzucałaby ubrań w taki sposób, nawet gdyby się przed kimś rozbierała, w co akurat nietrudno było mi uwierzyć. I nawet wtedy pomachałaby bluzką, ale nie rzuciłaby jej gdzieś, gdzie mogła się pobrudzić lub rozedrzeć. Nie rzucałaby perłami. I w lesie… Nie, nie zrobiłaby tego w lesie! Gdzie był jakiś pled albo koc, na którym mieli położyć się kochankowie? Po co ten ktoś kazałby się Deedrze rozebrać, jeśli celem był szybki numerek na tylnym siedzeniu auta?
Doszłam do wniosku, że ktoś, kto zabił Deedrę, nie myślał wcale o jej charakterze, znał tylko fakty: wiedział, że była puszczalska i posłuszna. Nie myślał o tym, że jest drobiazgowa, jeśli chodzi o własne otoczenie; nie myślał, że Deedra troszczy się o rzeczy z dbałością, której nie roztacza nad swoim ciałem.
Gdy zamknęłam drzwi domu Emersonów, uzmysłowiłam sobie, że wiem o wiele więcej, niż wiedziałam rano. Tajemnicą jednak nadal było, co z tą wiedzą zrobić, jak miała podziałać na moją korzyść. Te drobne fakty nie były dowodami, w które ktokolwiek by uwierzył, ale przynajmniej Clifton Emanuel mnie wysłuchał. Świadomość, że podobnie jak ja zastanawiał się, czy cała ta scena w lesie była ustawiona, sprawiała mi ulgę.
Ale czemu miało służyć to ustawienie?
No dobrze, jak ustaliliśmy sobie z zastępcą szeryfa podczas rozmowy, miało nas zmylić. Scena została tak ustawiona, aby wyglądało, że zabójstwo Deedry miało motyw seksualny; więc skoro miejsce zbrodni było zmyłką, Deedra nie została zabita z powodu swojej aktywności seksualnej.
Została zamordowana, ponieważ… Pracowała w biurze sekretarza hrabstwa? Była córką Lacey Dean Knopp? Wnuczką Joego C. Pradera? Łatwo było ją zwieść i sypiała, z kim popadnie, więc była łatwym celem? Dotarłam do ściany.
Nadeszła pora, by wyrzucić Deedrę na jakiś czas z głowy. Łatwo było to zrobić, gdy w południe siedziałam u siebie w kuchni.
Mój dom bez Jacka wydawał się pusty i ponury. Wcale mi się to nie podobało. Zjadłam lunch najszybciej, jak potrafiłam, wyobrażając sobie, jak Jack wraca do Little Rock i wchodzi do swojego mieszkania. Oddzwania do ludzi, którzy nagrali się na automatycznej sekretarce, robi notatki dotyczące sprawy, nad którą pracuje, odpowiada na maile.
Читать дальше