Tchórze, pomyślał ponuro.
– Percey… nie wniosą sprawy Hansena przed sąd przysięgłych.
Przez chwilę w rysach jej twarzy odmalowała się ulga. Zaraz jednak pojęła znaczenie tej nowiny.
– Nie! – powiedziała niemal bez tchu.
– Wiesz, co wtedy Hansen wyrzucił w workach z samolotu? Nic. To był blef.
Zbladła.
– Wypuszczą go?
– Nie mogą powiązać Trumniarza z Hansenem. Dopóki my tego nie zrobimy, będzie wolny.
Uniosła dłonie ku twarzy.
– A więc to wszystko na marne? Ed… i Brit? Zginęli za nic.
– Co się teraz stanie z twoją firmą? – zapytał.
Percey nie spodziewała się tego pytania. Nie była pewna, czy dobrze zrozumiała.
– Słucham?
– Firma. Co się stanie z Hudson Air?
– Pewnie sprzedamy. Mieliśmy już ofertę od innej firmy. Są w stanie spłacić długi, my nie. A może po prostu zlikwidujemy. – Po raz pierwszy w jej głosie usłyszał rezygnację. Pokonana Cyganka.
– Co to za firma?
– Naprawdę nie pamiętam. Ron z nimi rozmawiał.
– Ron Talbot, zgadza się?
– Tak.
– Dobrze zna sytuację finansową firmy?
– Jasne. Tak samo jak adwokaci i księgowi. Lepiej ode mnie.
– Mogłabyś zadzwonić do niego i poprosić, żeby tu jak najprędzej przyszedł?
– Chyba tak. Był na cmentarzu. Powinien już wrócić w domu. Zadzwonię.
– Sachs? – rzekł Rhyme. – Mamy jeszcze jedno miejsce zbrodni. Musisz je przeszukać. Natychmiast.
Rhyme patrzył na wchodzącego do pokoju mężczyznę o zwalistej sylwetce, ubranego w granatowy garnitur. Połyskliwy ubiór miał krój i barwę munduru. Rhyme przypuszczał, że właśnie tak Talbot się ubierał, kiedy jeszcze latał.
Percey przedstawiła ich sobie.
– A więc macie tego skurwysyna – sapnął Talbot. – Myślicie, że dostanie krzesło?
– Ja tylko zbieram śmieci – rzekł Rhyme, jak zawsze zadowolony, gdy udało mu się wymyślić efektowną kwestię. – A co z tym zrobi adwokat, to już jego sprawa. Percey mówiła ci, że mamy problem z dowodami obciążającymi Hansena?
– Tak, podobno to był jakiś blef? Po co zrzucał do wody fałszywkę?
– Chyba mogę to wyjaśnić, ale najpierw muszę mieć więcej informacji. Percey twierdzi, że dość dobrze znasz sytuację firmy. Jesteś wspólnikiem, tak?
Talbot skinął głową. Wciągnął paczkę papierosów, zobaczył, że nikt inny nie pali, więc schował ją z powrotem do kieszeni. Był bardziej wymięty niż Sellitto i chyba minęło sporo czasu od chwili, gdy dopinała mu się marynarka na pokaźnym brzuchu.
– Spróbujmy tak – powiedział Rhyme. – A jeśli Hansen nie chciał zabić Eda i Percey dlatego, że byli świadkami?
– Więc dlaczego? – wyrzuciła z siebie Percey.
– Inny motyw? – spytał Talbot. – Jaki na przykład?
Rhyme nie odpowiedział wprost.
– Percey mówiła, że ostatnio firmie nie wiedzie się najlepiej.
Talbot wzruszył ramionami.
– Mieliśmy kilka ciężkich lat. Zmiany w przepisach, pojawiło się dużo małych firm przewozowych. Konkurencja z firmami kurierskimi, UPS, FedEx. Z pocztą też. Coraz niższe stawki.
– Ale mieliście niezły… jak to się mówi, Fred? Pracowałeś w przestępstwach gospodarczych, nie? Wpływające pieniądze.
Dellray parsknął krótkim śmiechem.
– Przychód, Lincoln.
– Mieliście niezłe przychody.
Talbot skinął głową.
– Z obrotami nigdy nie było kłopotów. Tyle że więcej wydawaliśmy, niż zarabialiśmy.
– Co sądzisz na temat takiej teorii, że Trumniarz dostał zlecenie zabicia Percey i Eda, żeby jego zleceniodawca mógł kupić firmę za niższą cenę?
– Jaką firmę, naszą? – spytała Percey, marszcząc brwi.
– Po co Hansen miałby to robić? – rzekł Talbot, oddychając ciężko.
– Dlaczego nie złożył nam po prostu oferty? – dodała Percey. – Nigdy nie zwrócił się bezpośrednio do nas.
– Nie powiedziałem, że chodzi o Hansena – zauważył Rhyme. – Postawiłem pytanie: a jeśli Hansen nie chciał zabić Eda i Percey? Jeśli to był kto inny?
– Kto? – zapytała Percey.
– Nie wiem. Tylko… to zielone włókno.
– Zielone włókno? – Talbot podążył za spojrzeniem Rhyme’a, który patrzył na tablicę.
– Zdaje się, że wszyscy o tym zapomnieli. Z wyjątkiem mnie.
– Facet nigdy o niczym nie zapomina, co, Lincoln?
– Rzadko, Fred. Rzadko. To włókno… Sachs – moja partnerka…
– Pamiętam. – Talbot skinął jej głową.
– Znalazła włókno w hangarze wynajmowanym przez Hansena. Wśród innych śladów pod oknem, gdzie Stephen Kall czekał, żeby podłożyć bombę w samolocie Eda Carneya. Znalazła też drobiny mosiądzu, kilka białych włókien i klej z koperty. Wywnioskowaliśmy, że ktoś zostawił Kallowi klucz od hangaru w kopercie. Potem jednak zacząłem się zastanawiać, czemu Kall potrzebował klucza, żeby wejść do pustego hangaru? Był zawodowcem. Mógł się wszędzie włamać z zamkniętymi oczami. Odpowiedź może być tylko jedna: wszystko miało wyglądać tak, jakby to Hansen zostawił klucz. Ktoś chciał go wrobić.
– Przecież urządził napad – powiedział Talbot. – Zabił żołnierzy i ukradł broń. Wszyscy wiedzą, że to morderca.
– Och, pewnie nim jest – zgodził się Rhyme. – Ale to nie on poleciał nad cieśninę Long Island i bawił się w bombardowanie morza książkami telefonicznymi. W samolocie był ktoś inny.
Percey poruszyła się niespokojnie.
– Ktoś, kto nigdy nie przypuszczał, że znajdziemy worki – ciągnął Rhyme.
– Kto? – zapytał ostro Talbot.
– Sachs?
Wyjęła z płóciennej torby trzy duże koperty i położyła na stole.
W dwóch były księgi rachunkowe. W trzeciej plik białych kopert.
– To z twojego gabinetu, Talbot.
– Chyba nie wolno wam brać niczego bez nakazu – odparł Talbot, śmiejąc się niepewnie.
Percey Clay zmarszczyła brwi.
– Ja dałam pozwolenie. Wciąż kieruję firmą, Ron. Właściwie do czego zmierzasz, Lincoln?
Rhyme żałował, że wcześniej nie podzielił się z Percey swoimi podejrzeniami; teraz będzie to dla niej poważny wstrząs. Nie mógł jednak ryzykować, że zdradzi przed Talbotem wnioski, do jakich doszli. Jak dotąd świetnie zacierał ślady.
Zerknął na Mela Coopera, który powiedział:
– Zielone włókno znalezione przy drobinach klucza pochodzi z kartki głównej księgi rachunkowej. Białe z koperty. Nie ma wątpliwości, że pasują.
– Wszystko pochodzi z twojego gabinetu, Talbot – ciągnął Rhyme.
– Co chcesz przez to powiedzieć, Lincoln? – wykrztusiła Percey.
Rhyme zwrócił się do Talbota:
– Wszyscy na lotnisku wiedzieli, że przeciw Hansenowi toczy się śledztwo. Pomyślałeś, że można to wykorzystać. Zaczekałeś więc do pewnego wieczoru, gdy Percey, Ed i Brit Hale pracowali do późna. Ukradłeś samolot Hansena, poleciałeś nad cieśninę i zrzuciłeś worki. Wynająłeś Trumniarza. Przypuszczam, że słyszałeś o nim, gdy pracowałeś w Afryce albo na Dalekim Wschodzie. Dzwoniłem do kilku osób. Pracowałeś w siłach powietrznych Botswany i dla rządu birmańskiego. Doradzałeś w sprawach kupna używanych samolotów wojskowych. Trumniarz mówił mi, że za zlecenie dostał milion. – Rhyme pokręcił głową. – Powinienem już wtedy się domyślić. Hansen mógł kazać zamordować całą trójkę za paręset tysięcy. Na dzisiejszym rynku cenę za zabójstwo dyktuje klient. Milion oznaczał, że facet jest amatorem. I dysponuje sporymi pieniędzmi.
Percey Clay przeraźliwie krzyknęła. Skoczyła do Talbota. Ten wstał i cofnął się.
Читать дальше