Rachel Caine - Pocałunek śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Rachel Caine - Pocałunek śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pocałunek śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pocałunek śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na Morganville spłynęła cisza…
…przed krwawą burzą, której zapobiec może tylko śmiertelna siedemnastolatka…
W Morganville zapanował spokój. Claire może wrócić na uniwersytet i spędzać czas ze swoim chłopakiem, a Eve dostaje rolę w sztuce teatralnej. Lecz porządek zaprowadzony przez nieśmiertelną władczynię miasta nie trwa długo. Mnożą się tajemnicze ataki na jej poddanych. Wkrótce pojawia się nowa groza – bunt i szaleństwo. Czy żeby przeżyć kolejną noc, Claire i jej przyjaciele będą musieli porzucić miasto wampirów?

Pocałunek śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pocałunek śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Eve podskoczyła w miejscu.

– Jak słodko! Pokaż!

– Uprzedzam tylko, że to ci się nie spodoba.

– Jest różowy?

– Nie, zdecydowanie nie, ale… – Ernie wzruszył ramionami. – No dobra, chodźcie za mną.

– Lepiej żeby był tego wart – mruknął Shane i wyciągnął z kieszeni ciastko. Przełamał je na pół i poczęstował Claire.

– Nie mogę się doczekać – odpowiedziała i zjadła szybko ciastko, bo Linda była mistrzynią w ich pieczeniu. – Nie wierzę, że jem na śniadanie ciastka.

– A ja nie wierzę, że utknąłem w Durram w Teksasie, ze spalonym samochodem, dwoma wampirami i tak pysznymi ciastkami.

I… coś w tym było.

Eve miała minę, jakby właśnie znalazła świętego Graala albo jego gotycki odpowiednik. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi, błyszczącymi oczami, usta miała rozchylone, a uśmiech na jej twarzy był dziwnie zaraźliwy.

– Jest na sprzedaż?

Claire uznała, że Eve stara się być twarda, ale kompletnie jej to nie wychodziło.

– Za ile?

Ernie nie dał się zwieść. Potarł usta palcem, popatrzył na Eve, a potem na samochód i w końcu stwierdził:

– No cóż… Mógłbym go oddać za trzy tysiące. Bo jesteście przyjaciółmi babci.

– Nie próbuj mi tu oszukiwać dziewczyny – wtrąciła się Linda. – Wiem, że zapłaciłeś za to stare pudło Mattowi z przedsiębiorstwa pogrzebowego siedemset dolarów. I że od pół roku tylko się tu kurzy. Powinieneś jej go sprzedać najwyżej za tysiąc.

– Babciu!

– Żadne babciu! Bądź grzeczny. Komu innemu sprzedasz tutaj karawan?

– No… Próbowałem go przerobić na niezłą brykę do zabaw.

Karawan był olbrzymi. Czarny, ze srebrnymi wykończeniami i zawijasami, i wyblakłymi białymi zasłonkami w tylnych oknach. Babcia Linda miała rację – był pokryty kurzem pustyni, ale pod spodem krył się wspaniały wóz, naprawdę ostry.

– Bryka na zabawy?

– Tak, zajrzyj.

Ernie otworzył tylne drzwi do części, gdzie zwykle umieszczało się trumnę. W środku zamiast szyn na trumnę była podłoga wyłożona czarną puchatą wykładziną. Po bokach wbudowane były niskie siedzenia, po dwa z każdej strony.

– Wstawiłem trzymadełka na kubki – dodał. – Miałem też zrobić składany ekran DVD, ale zabrakło mi kasy.

Eve, jak w transie, sięgnęła do kieszeni i wyjęła pieniądze. Odliczyła trzy tysiące i wręczyła je Erniemu.

– Nie chcesz się najpierw przejechać? – zapytał.

– Na chodzie?

– Tak, całkiem niezłym.

– Ma klimatyzację?

– Oczywiście, z przodu i z tyłu.

– Kluczyki. ~ Wyciągnęła do niego rękę. Ernie podniósł palec, pobiegł do biura i wrócił z kluczykami, które wręczył jej z uśmiechem.

Eve otworzyła drzwi i odpaliła karawan. Trochę się krztusił, po chwili zaczął miarowo warczeć.

Eve pogłaskała kierownicę, a następnie ją uściskała. Dosłownie.

– Mój – powiedziała. – Mój, mój, mój.

– No, to mnie zaczyna naprawdę niepokoić – odezwał się Shane. – Czy możemy pominąć fragment z okazywaniem sobie uczuć i przejść do części z jeżdżeniem?

– Możecie się nim przejechać – zaproponował Ernie. – A ja się zajmę papierkową robotą. Za piętnaście minut dokumenty będą gotowe do podpisania.

– Spluwa! – krzyknął Shane sekundę szybciej niż Claire. Mrugnął do niej. – A ty możesz zająć miejsce Dla umarlaków.

– Ale śmieszne.

– Poczekaj, aż usiądą tam prawdziwe umarlaki.

Mówienie o tym przy Ernie'em i Lindzie było niebezpieczne i po chwili Claire zobaczyła, że Shane to sobie uświadomił. Zamrugał i dodał:

– No, może nie. Ale byłoby śmiesznie.

– Przezabawnie – przytaknęła mu Claire i poszła do tyłu. Wsiadanie wymagało trochę trudu, ale kiedy już siedziała, miała wrażenie, że tak właśnie powinno się czuć w limuzynie. Rozejrzała się za pasem bezpieczeństwa i się nim przypięła. Nie było sensu ginąć w wypadku samochodowym w karawanie. To brzmiało zbyt ironicznie, nawet dla Eve.

– Hej, tu naprawdę są uchwyty do napojów.

– Przeznaczenie – westchnęła Eve.

– Nie wydaje mi się, żeby przeznaczenie musiało ci spalić samochód, żeby cię do siebie przekonać – zauważył Shane, zapinając pas.

– Nie, nie to. Karawan. Nazwę go Przeznaczenie.

Shane zagapił się na Eve, po czym powoli potrząsnął głową.

– Rozważałaś jakieś leczenie albo…

Trzepnęła go w ramię.

– Ach, wszystko wróciło do normy. Super.

Eve ostrożnie wyprowadziła samochód na ulicę, przyzwyczajając się do jego rozmiarów. – Pewnie pali strasznie dużo, ale kurczę, jest taki mroczny!

Claire odsłoniła zasłony, żeby wyjrzeć przez tylne okno, kiedy przejeżdżali przez parking. Linda i Ernie stali przed komisem i machali, więc im odmachała.

– Jestem pewnie pierwszą osobą, która do kogoś macha z karawanu – stwierdziła. – To dziwne.

– Nie, to cudowne! Cudowne w tym wspaniałym, upiornym sensie. No dobra, trzymać się, ruszamy… – Eve nacisnęła na gaz i karawan przyspieszył. Shane przytrzymał się deski rozdzielczej.

– Hej, nieźle! Myślałem, że on jeździ tylko z prędkością, no wiesz, pogrzebową.

– Nie zamierzasz tego serio nazywać?

– Oczywiście! Będzie Przeznaczeniem.

– To przynajmniej nazwij go Powalacz. Jakoś fajnie.

– Mój samochód – uśmiechnęła się Eve. – Moje zasady.

Możesz sobie kupić ten różowy.

Shane wzruszył ramionami i zamilkł.

Eve bez problemów objechała kwartał domów i pięć minut później podjechała powoli na podjazd przed komisem. Kiedy zgasiła silnik, westchnęła i zaczęła się kręcić z satysfakcją w fotelu.

– To najlepsza wycieczka, na jakiej byłam.

Shane wyskoczył z wozu. Kiedy Claire wysiadała z tyłu, czekał już na nią, złapał w pół i pomógł wyjść. I wcale jej od razu nie puścił. To było miłe i poczuła, jak przysuwa się do niego, jakby ziemia pochyliła się jego stronę.

– Może lepiej wejdziemy do środka i upewnimy się, że nie zapłaci mu jeszcze więcej – odezwał się Shane. – Bo jest do tego zdolna.

– Tak, lubi dawać – zgodziła się Claire. – No i może Lindzie zostało jeszcze trochę ciastek.

– Słuszna uwaga.

W środku Eve już podpisywała papiery. Na stole leżało jej prawo jazdy i dowód ubezpieczenia. Ernie powiedział im cześć, po czym wziął dokumenty i skserował je na zapleczu. Biuro było małe, ciasne i dość zakurzone. Wyglądało na to, że pracuje tu tylko Ernie, przynajmniej na ogół. Linda opierała się o ścianę i patrzyła na parking, głęboko zatopiona w myślach.

– Coś nie tak? – zapytała Claire. Linda spojrzała na nią i pokręciła głową.

– Pewnie nie – odparła. – Po prostu dziwi mnie, że jeszcze nie widziałam szeryfa. Zwykle dość często objeżdża miasto, a jeszcze go tutaj nie było. Nie ma też jego zastępcy. Dziwne.

Ernie wypełnił dowód zakupu i oddał Eve wraz z pozostałymi papierami i jej dokumentami. Eve zwinęła wszystkie papiery, po czym uścisnęli sobie dłonie. Ernie uśmiechnął się do niej zalotnie.

– Dzięki – powiedział. – Na długo zostajesz w mieście?

– Och, ach, nie. Ja, my właśnie wyjeżdżamy. Do Dallas. Z moim chłopakiem – odpowiedziała niezbyt stanowczo Eve. Claire pomyślała, że słusznie, bo Ernie nie był zły. A Eve była słodka, nawet jeśli nie zrobiła się akurat na Gotkę.

Ernie się skrzywił.

– Powinienem był się domyślić – stwierdził. – No cóż, niech ci dobrze służy to auto. I czuj się jak u siebie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pocałunek śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pocałunek śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Laurell Hamilton - Pocałunek Ciemności
Laurell Hamilton
Rachel Caine - Wyklęta
Rachel Caine
Rachel Caine - Unbroken
Rachel Caine
libcat.ru: книга без обложки
Rachel Caine
Rachel Caine - Gale Force
Rachel Caine
Rachel Caine - Feast of Fools
Rachel Caine
Rachel Caine - Midnight Alley
Rachel Caine
Rachel Caine - Dead Girls' Dance
Rachel Caine
Rachel Caine - Undone
Rachel Caine
Rachel Caine - Devil's Bargain
Rachel Caine
Rachel Caine - Thin Air
Rachel Caine
Отзывы о книге «Pocałunek śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Pocałunek śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x