Dean Koontz - Odwieczny Wróg

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Odwieczny Wróg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odwieczny Wróg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odwieczny Wróg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydaje się rzeczą niemożliwą, by wszyscy mieszkańcy spokojnego kalifornijskiego miasteczka zniknęli niemal w jednej sekundzie podczas wykonywania codziennych zajęć. A jednak kiedy pewnego wrześniowego wieczoru Jenny Paige i jej młodsza siostra przyjeżdżają do Snowfield, w tej dopiero co tętniącej życiem miejscowości nie ma nikogo. Właściwie należałoby powiedzieć: nie ma żywego człowieka, bo oprócz nielicznych ludzkich zwłok, na których trudno dopatrzyć się śladów gwałtownej śmierci, jest tu ktoś jeszcze – niewidzialny, mądry i okrutny, rozkoszujący się własną potęgą. Odwieczny wróg ludzkości, pragnący dla niej tylko śmierci i zatracenia…

Odwieczny Wróg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odwieczny Wróg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Szczur? Snowfield było ośrodkiem wypoczynkowym odwiedzanym przez stosunkowo zamożną klientelę, stąd też miasto stosowało niezwykle surowe środki zapobiegawcze wobec wszelkiego rodzaju plag. Oczywiście istnienia kilku szczurów nie dało się wykluczyć. To mógł być szczur. Ale Bryce w to nie wierzył.

Przeszedł do tylnej uliczki, a potem wrócił do furtki.

– Widziałeś coś? – zapytał Tal.

– Niewiele. – Wszedł na chodnik, zamknął za sobą furtkę. Opowiedział im, co czuł i co zaobserwował w kanale.

– Libermannowie zostali zabici przez ludzi – skwitował Frank Autry. – Nie przez coś małego, co mieści się w odpływie burzowym.

– Na to wygląda – zgodził się Bryce.

– Ale czuł pan tam coś? – z niepokojem spytała Lisa.

– Czułem. Chyba nie odebrałem tego tak mocno jak ty. Ale na pewno było… dziwne.

– Dobrze – powiedziała Lisa. – Cieszę się, że nie wziął pan nas za histeryzujące baby.

– Biorąc pod uwagę to, co przeszłyście, obie wydajecie się jak najdalsze od histerii.

– No cóż – westchnęła Lisa – Jenny jest lekarką, a myślę, że i ja może też kiedyś zostanę lekarką, a u lekarki po prostu histeryzowanie jest wykluczone.

Była z niej śliczna dziewczyna – choć Bryce nie mógł nie zauważyć, że siostrę miała jeszcze ładniejszą. Obie miały ten sam piękny kolor włosów: głęboką czerwień mocno lśniącej wiśni, gęstą i połyskującą. Skóra obu jaśniała tą samą złotą barwą. Ale że rysy doktor Paige były dojrzalsze, mocniej przemawiały do Bryce'a. Oczy miała też o ton zieleńsze niż młodsza siostra.

– Doktor Paige – zwródił się do niej – chciałbym zobaczyć ten dom z ciałami w zabarykadowanym małym pokoju.

– No właśnie – potwierdził Tal. – Te morderstwa w zamkniętym pokoju.

– To dom Oxleyów, tam, na Vail. – Poprowadziła ich w dół ulicy na róg Vail Lane i Skyline Road.

Słychać było tylko suche szurnięcia stóp. Bryce'owi przywiodły na myśl opustoszałe miejsca, skarabeusze nieustannie łażące po starożytnych, kruchych zwojach papirusów w pustynnych grobowcach.

Jenny Paige minęła róg Vail Lane, stanęła i powiedziała:

– Tom i Karen Oxleyowie mieszkają… hm… mieszkali dwie przecznice dalej.

Bryce rozejrzał się po ulicy.

– Zamiast iść od razu do domu Oxleyów, zajrzyjmy po drodze do wszystkich domów i sklepów – przynajmniej po tej stronie ulicy.

Chyba bezpiecznie możemy podzielić się na dwa oddziały, po cztery osoby w każdym. Nie rozchodzimy się całkiem. W razie kłopotów będziemy mogli się wzajemnie wesprzeć. Doktor Paige, Liso – zostajecie z Talem i ze mną. Frank, zawiadujesz drugim zespołem. Frank kiwnął głową.

– Wasza czwórka trzyma się razem – ostrzegł ich Bryce. – I jak mówię razem, to znaczy razem. Przez cały czas każdy jest widziany przez pozostałą trójkę. Zrozumiano?

– Tak jest, szeryfie – potwierdził Frank Autry.

– Dobra, wasza czwórka zagląda do pierwszego budynku za tą restauracją, a my zajmiemy się sąsiednim domem. Załatwiamy na przemian dom za domem i na końcu kwartału obgadamy, co zobaczyliśmy. Jeśli traficie na coś interesującego, coś poza ciałami, wezwijcie mnie. Jeśli będziecie potrzebowali pomocy, wystrzelcie parę razy w powietrze. Strzały usłyszymy nawet z wnętrza budynku. A wy słuchajcie, czy my nie będziemy strzelać.

– Mogę coś zaproponować? – spytała doktor Paige.

– Jasne – powiedział Bryce.

– Jeśli traficie na ciała ze śladami krwotoku z oczu, uszu, nosa lub ust albo na ślady torsji czy biegunki, od razu dajcie mi znać.

– Bo to może wskazywać na chorobę? – domyślił się Bryce.

– Tak – potwierdziła. – Albo zatrucie.

– Ale wykluczyliśmy to, nie? – zapytał Gordy Brogan.

– To nie zarazki odcięły tamtym ludziom głowy – odezwał się Jake Johnson. W tej chwili wyglądał starzej niż na swoje pięćdziesiąt pięć lat.

– Myślałam o tym. A co, jeśli to choroba albo zatrucie chemikaliami, jakich nigdy do tej pory nie spotkaliśmy – powiedzmy jakaś mutacja wścieklizny – która zabija jednych, ale tylko doprowadza do wybuchów szaleństwa innych? Co, jeśli okaleczenia zostały zrobione przez tych, którzy oszaleli?

– Czy taka rzecz jest możliwa? – zapytał Tal Whitman.

– Nie. Ale też nie jest niemożliwa. Poza tym, kto może w ogóle powiedzieć, co jest, a co nie jest możliwe? Zacznijmy od tego: czy to, co spotkało Snowfield, wydaje się możliwe?

Frank Autry szarpnął wąsa i powiedział:

– Ale jeśli włóczą się tu bandy szaleńców, to… gdzie oni są?

Rozejrzeli się po cichej ulicy: po głębokich jeziorach cieni zalewających trawniki, chodniki i stojące samochody, po nie oświetlonych okienkach na strychach, po ciemnych oknach piwnic.

– Kryją się – powiedział Wargle.

– Czatują – dodał Gordy Brogan.

– Nie, to bez sensu – wkroczył Bryce. – Szaleńcy nie kryją się, nie czatują i n i e planują. Zaatakowaliby nas.

– W każdym razie – cicho stwierdziła Lisa – to nie są ludzie chorzy na wściekliznę. To coś dużo dziwniejszego.

– Masz prawdopodobnie rację – przytaknęła jej siostra.

– Jakoś wcale nie jest mi od tego lepiej – dodał Tal.

– Cóż, jeśli znajdziemy jakieś oznaki torsji, biegunki albo krwotoku – rzekł Bryce – wtedy będziemy wiedzieli. A jeśli nie…

– Będę musiała postawić nową hipotezę – dokończyła doktor Paige.

Milczeli, nie paląc się do rozpoczęcia przeszukiwania. Nie wiedzieli, co mogą spotkać – lub co może spotkać ich.

Czas jakby stanął w miejscu.

Świt nigdy nie nadejdzie, jeśli się nie ruszymy, pomyślał Bryce Hammond.

– Chodźmy – powiedział.

Pierwszy budynek był wąski i głęboki. Na parterze stanowił połączenie galerii sztuki i sklepu z rzemiosłem artystycznym. Frank Autry rozbił szybkę w drzwiach frontowych, sięgnął do środka i otworzył zamek. Wszedł, zapalił światła.

Przywołał swoich ludzi.

– Rozciągnijcie się. Nie kleić się do siebie. Nie wystawiać się na cel.

Mówiąc to, przypomniał sobie dwie tury odsłużone w Wietnamie, prawie dwadzieścia lat temu. Dzisiejsza operacja szarpała nerwy jak wypad rozpoznawczo-atakujący na terytorium kontrolowane przez partyzantkę wroga.

Ostrożnie zbadali wnętrze, ale nie znaleźli nikogo. Nie było też nikogo w małym biurze na tyłach galerii. Jednakże drzwi biura otwierały się na schody prowadzące na piętro.

Schody opanowali na sposób wojskowy. Frank sam, z rewolwerem w dłoni wspiął się na górę, podczas gdy pozostała trójka czekała. Odnalazł wyłącznik światła, zapalił. Zorientował się, że dotarł do salonu właściciela galerii. Upewnił się, że salon jest pusty, i gestem wezwał czekających. Kiedy pokonywali schody, on ruszył w głąb salonu, trzymając się ściany, ostrożnie.

Przeszukali całe mieszkanie, traktując każde drzwi jako potencjalne miejsce zasadzki. Gabinet i jadalnia puste. Nikt nie czaił się w szafach.

Na podłodze kuchni znaleźli martwego mężczyznę. Miał na sobie tylko niebieskie spodnie od piżamy. Jedną ręką podpierał otwarte drzwi lodówki. Żadnych widocznych ran. Na twarzy brak wyrazu przerażenia. Wyglądało na to, że umarł zbyt nagle, by ujrzeć choć zarys napastnika – i bez najmniejszego ostrzeżenia, że śmierć jest blisko. Składniki kanapek leżały wokół niego na podłodze: pęknięty słoik musztardy, paczka salami, nadgnieciony pomidor, paczka szwajcarskiego sera.

– Na pewno nie zabiła go żadna choroba – powiedział bezbarwnie Jake Johnson. – Jak mógł być chory, skoro brał się za salami?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odwieczny Wróg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odwieczny Wróg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Odwieczny Wróg»

Обсуждение, отзывы о книге «Odwieczny Wróg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x