Dean Koontz - Odwieczny Wróg

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Odwieczny Wróg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odwieczny Wróg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odwieczny Wróg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydaje się rzeczą niemożliwą, by wszyscy mieszkańcy spokojnego kalifornijskiego miasteczka zniknęli niemal w jednej sekundzie podczas wykonywania codziennych zajęć. A jednak kiedy pewnego wrześniowego wieczoru Jenny Paige i jej młodsza siostra przyjeżdżają do Snowfield, w tej dopiero co tętniącej życiem miejscowości nie ma nikogo. Właściwie należałoby powiedzieć: nie ma żywego człowieka, bo oprócz nielicznych ludzkich zwłok, na których trudno dopatrzyć się śladów gwałtownej śmierci, jest tu ktoś jeszcze – niewidzialny, mądry i okrutny, rozkoszujący się własną potęgą. Odwieczny wróg ludzkości, pragnący dla niej tylko śmierci i zatracenia…

Odwieczny Wróg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odwieczny Wróg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Od razu to zauważyłam. Wydało mi się takie dziwne. Jakby nie stawiali oporu. Nic nie spadło. Nic się nie rozbiło. Wałek do ciasta to niezła broń, co? Ale nie użył go. I nic nie zostało przewrócone.

– Jakby w ogóle się nie opierali. Jakby… z własnej woli położyli głowy na pniu.

– Ale dlaczego?

Dlaczego?

Jenny spoglądała w górę Skyline Road na swój dom stojący niecałe trzy przecznice dalej. Przeniosła wzrok na Waszą Stareńką Miejską Knajpę, Sklep z Różnościami za Wielkie Nic, Salon z Lodami Pattersena, Pizzerię Maria.

Są cisze i cisze. Każda inna. Jest cisza śmierci, zalegająca grobowce, opuszczone cmentarze, chłodnie miejskich kostnic i czasami szpitalne pokoje. Cisza bez skazy, nie tyle spokój, co próżnia. Jako lekarz mający do czynienia z beznadziejnie chorymi, Jenny znała tę wyjątkową, ponurą ciszę.

I teraz to samo. Słyszała ciszę śmierci.

Wcześniej nie chciała się do tego przyznać. Dlatego właśnie nie krzyknęła “hej!" w pogrzebne ulice. Obawiała się, że nikt nie odpowie.

A teraz nie krzyczała, ponieważ obawiała się, że ktoś o d p o-w i e. Ktoś lub coś. Ktoś niebezpieczny lub coś niebezpiecznego.

W końcu stanęła wobec nagich faktów. Snowfield było bez wątpienia martwe. Przestało być już miastem. Stało się cmentarzem, wyszukaną kolekcją kamiennych, drewnianych, dachówkowych, ceglanych, spadzistodachowych, balkonowych grobowców. Cmentarzyskiem ukształtowanym na obraz oryginalnej górskiej wioseczki.

Wiatr znów się wzmógł, gwizdał pod okapami. Szumiał jak powiew wieczności.

7

Szeryf okręgowy

Władze okręgu z siedzibą główną w Santa Mira nie były jeszcze świadome kryzysowej sytuacji w Snowfield. Miały własne problemy.

Porucznik Talbert Whitman wszedł do sali przesłuchań właśnie w chwili, kiedy szeryf Bryce Hammond włączył magnetofon i zaczał informować podejrzanego o jego konstytucyjnych prawach. Tal zamknął bezszelestnie drzwi. Nie chciał przerywać przesłuchania już na samym początku. Nie zajął więc miejsca przy dużym stole obok trzech mężczyzn. Podszedł do wielkiego okna, jedynego w prostokątnej sali.

Wydział Szeryfa Okręgu Santa Mira zajmował budowlę w kolonialnym stylu, wzniesioną pod koniec lat trzydziestych. Drzwi z pełnego drewna po zamknięciu głuszyły wszelkie odgłosy. Ściany były tak grube, że parapety miały osiemnaście cali głębokości, jak ten, na którym przysiadł właśnie Tal Whitman.

Za oknem rozciągało się Santa Mira, stolica okręgu, osiemnaście tysięcy ludzi. Porankami, kiedy słońce w końcu podniosło się nad Sierras, spalając górskie cienie, Tal czasem łapał się na tym, że ze zdumieniem i zachwytem spogląda na łagodne zalesione podnóża gór, na których wznosiło się Santa Mira, albowiem to wyjątkowo zadbane, czyste miasto zapuściło swe betonowe i żelazne korzenie zachowując szacunek dla piękna natury, wśród którego wzrosło. Teraz zapadła noc. Tysięczne światełka błyszczały na falujących poniżej skał wzgórzach. Wyglądały jak deszcz gwiazd.

Tal Whitman, czarne jak ostrzony wiatrem zimowy cień dziecko Harlemu, urodzone w nędzy i ciemnocie, wylądował w najmniej oczekiwanym miejscu. Najmniej oczekiwanym, ale cudownym.

Po tej stronie okna sceneria jednak nie była aż tak wyjątkowa. Sala przesłuchań przypominała inne niezliczone pomieszczenia na posterunkach policyjnych i komisariatach szeryfów w całym kraju. Tanie płytki z linoleum na podłodze. Poobijane szafki na akta. Okrągły stół konferencyjny i pięć krzeseł. Biurowa zieleń ścian. Nagie jarzeniówki.

Przy stole na środku pokoju miejsce podejrzanego zajmował teraz wysoki, przystojny, dwudziestosześcioletni handlarz nieruchomościami. Nazywał się Fletcher Kale. Wprowadzał się w imponujący stan słusznego oburzenia.

– Słuchaj pan, szeryfie – mówił – nie moglibyśmy sobie oszczędzić tych pierdoł? Na litość boską, nie musi pan odczytywać jeszcze raz moich praw. Wałkowaliśmy to już sto razy przez ostatnie trzy dni.

Bob Robine, adwokat Kale'a, szybko uciszył klepnięciem po ramieniu swojego klienta. Robine miał nadwagę, krągłe oblicze, słodki uśmiech, a do tego świdrujące oczka właściciela hazardowej speluny.

– Fletch – odezwał się – szeryf Hammond wie, że zatrzymał cię jako podejrzanego na tak długo, jak zezwala prawo, i wie, że ja też to wiem. I dlatego chce zamknąć tę sprawę tak czy inaczej w ciągu następnej godziny.

Kale zamrugał, kiwnął głową i zmienił taktykę. Zapadł się w krzesło, jakby wielki ciężar rozpaczy spoczął mu na barkach. Kiedy przemówił, głos mu drżał.

– Przykro mi, jeśli straciłem na chwilę głowę, szeryfie. Nie powinienem na pana tak naskoczyć. Ale jest mi tak ciężko… tak bardzo, bardzo ciężko. – Twarz mu się ściągnęła, drżenie głosu wzrosło. – Przecież, na litość boską, straciłem rodzinę. Moja żona… synek… odeszli.

– Przepraszam, jeśli dotknęło pana moje zachowanie, panie Kale – przemówił Bryce Hammond. – Starałem zachować się jak najwłaściwiej. Czasem to mi się udaje. Może tym razem nie wyszło.

Fletcher najwyraźniej uznał, że kłopoty ma za sobą i może sobie teraz pozwolić na wielkoduszność. Otarł łzy, wyprostował się i rzekł:

– No… tego, hm… rozumiem, co pan ma na myśli, szeryfie.

Kale nie doceniał Bryce'a Hammonda.

Bob Robine znał szeryfa lepiej niż jego klient. Spochmurniał, zerknął na Tala, a potem bystro spojrzał na Bryce'a.

Tal Whitman wiedział z doświadczenia, że większość ludzi, mając do czynienia z szeryfem, nie doceniała go – jak Fletcher Kale. Łatwo dawali się nabrać. Bryce nie miał imponującego wyglądu. Liczył trzydzieści dziewięć lat, ale wydawał się dużo młodszy. Gęsta rozczochrana konopna czupryna opadała mu na czoło jak chłopcu. Miał mięsisty, zadarty nos, pokryty na siodełku piegami, które rozbiegały się dalej na policzki. Błękitne oczy, wyraziste i o przenikliwym spojrzeniu, ale przesłonięte grubymi powiekami, zwodziły sprawiając wrażenie, że jest znudzony, śpiący, może nawet nieco tępawy.

Jego głos również wprowadzał w błąd. Cichy, melodyjny, łagodny. Czasem mówił powoli, a zawsze z wyraźnym zastanowieniem, co niektórzy ludzie odbierali jako trudność w formułowaniu myśli. Nic nie mogło bardziej rozmijać się z prawdą. Bryce Hammond był całkowicie świadomy, jak ludzie go widzą, a kiedy mogło mu się to przydać, w sposób niewyczuwalny utwierdzał ich w błędzie: niemal bezmyślnym uśmieszkiem, jeszcze cichszym głosem. Robił z siebie klasycznego wsiowego glinę.

Tal z jednego tylko powodu nie mógł do końca rozkoszować się tym starciem: wiedział, że śledztwo w sprawie Kale'a dotyka Bryce'a Hammonda głęboko, wręcz osobiście. Bryce cierpiał, przybity bezsensowną śmiercią Joanny i Danny'ego Kale'ów. W dziwny sposób ta sprawa przypominała mu zdarzenia z własnego życia. Jak Fletcher Kale, szeryf stracił żonę i syna, choć okoliczności zdarzeń były całkiem odmienne.

Rok temu Ellen Hammond zginęła na miejscu w katastrofie samochodowej. Siedmioletni Timmy, siedzący obok matki, doznał poważnej kontuzji głowy i trwał w stanie śpiączki przez ostatnie dwanaście miesięcy. Lekarze nie dawali mu wielkich szans na odzyskanie świadomości.

Ta tragedia niemal zniszczyła Bryce'a. Dopiero ostatnio Tal Whitman poczuł, że jego przyjaciel wydobywa się z otchłani rozpaczy.

Sprawa Kale'a na nowo otworzyła rany Bryce'a Hammonda, ale nie pozwolił, żeby smutek zaćmił mu rozum; nie przeoczył niczego. Tal wiedział, w którym dokładnie momencie Bryce zaczął podejrzewać Kale'a o popełnienie dwóch morderstw z premedytacją. Ostatni czwartek, wieczór. Wtedy nagle coś zimnego i nieubłaganego zjawiło się w osłoniętych ciężkimi powiekami oczach Bryce'a.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odwieczny Wróg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odwieczny Wróg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Odwieczny Wróg»

Обсуждение, отзывы о книге «Odwieczny Wróg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x