Dean Koontz - Odwieczny Wróg

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Odwieczny Wróg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odwieczny Wróg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odwieczny Wróg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydaje się rzeczą niemożliwą, by wszyscy mieszkańcy spokojnego kalifornijskiego miasteczka zniknęli niemal w jednej sekundzie podczas wykonywania codziennych zajęć. A jednak kiedy pewnego wrześniowego wieczoru Jenny Paige i jej młodsza siostra przyjeżdżają do Snowfield, w tej dopiero co tętniącej życiem miejscowości nie ma nikogo. Właściwie należałoby powiedzieć: nie ma żywego człowieka, bo oprócz nielicznych ludzkich zwłok, na których trudno dopatrzyć się śladów gwałtownej śmierci, jest tu ktoś jeszcze – niewidzialny, mądry i okrutny, rozkoszujący się własną potęgą. Odwieczny wróg ludzkości, pragnący dla niej tylko śmierci i zatracenia…

Odwieczny Wróg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odwieczny Wróg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jak poprzednio w kuchni Santinich miała uczucie, że nie jest jedyną osobą na linii.

Odłożyła słuchawkę – zbyt nagle, zbyt mocno.

Ręce jej się trzęsły.

Na tylnej ścianie pomieszczenia wisiały dwie tablice ogłoszeń, stała fotokopiarka, zamknięta szafka na broń, radio policyjne (model stacjonarny) i końcówka dalekopisu. Jenny nie umiała się posługiwać dalekopisem. I tak zresztą milczał; wyglądał na zepsuty. Nie potrafiła włączyć radia. Chociaż wyłącznik sieciowy był w pozycji “włączony", lampka kontrolna nie świeciła się. Mikrofon nie reagował. Ten, kto załatwił zastępcę, załatwił też dalekopis i radio.

Jenny ruszyła do części ogólnodostępnej. Zobaczyła, że Lisa nie stoi już w drzwiach. Serce zamarło w niej na moment. Ale dziewczyna przyklękła tylko obok trupa Paula Hendersona. Wpatrywała się w niego intensywnie.

Podniosła wzrok, kiedy Jenny minęła barierkę. Wskazała na mocno opuchłe ciało.

– Pojęcia nie miałam, że skóra może się tak naciągnąć i nie pęknąć.

Jej poza – “naukowa" ciekawość, dystans, wystudiowana obojętność na okropność całej sceny – była widoczna jak na dłoni. Zdradzały ją rozbiegane oczy. Ciągle udając, że jej to nie obeszło, Lisa odwróciła wzrok od policjanta i wstała.

– Skarbie, dlaczego nie zostałaś przy drzwiach?

– Poczułam się obrzydliwie, że taki ze mnie tchórz.

– Posłuchaj, siostrzyczko, mówiłam ci…

– Boję się, że coś nas spotka, coś złego, właśnie tu w Snowfield, dziś, może za chwilę, coś naprawdę strasznego. Ale nie wstydzę się tego. Zdrowy rozsądek nakazuje się bać po tym, co widziałyśmy. Ale ja bałam się nawet ciała tego policjanta, a to już czysta dziecinada.

Lisa przerwała, a Jenny nie odzywała się. Dziewczyna miała więcej do powiedzenia i musiała to z siebie wyrzucić.

– On nie żyje. Nie może mnie skrzywdzić. Nie ma powodu się go bać. To błąd ulegać irracjonalnym lękom. To błąd, słabość, głupota. Człowiek powinien stawiać czoło takim lękom – podkreślała Lisa uparcie. – To jedyny sposób na to, żeby mieć je z głowy, no nie? Więc zdecydowałam się spojrzeć na to. – Ruchem głowy wskazała nieżywego mężczyznę.

Ileż niepokoju ona ma w oczach, pomyślała Jenny.

Nie tylko sytuacja w Snowfield przygniatała dziewczynę. Dochodziła jeszcze pamięć zmarłej na wylew matki znalezionej w tamto upalne, czyste, lipcowe popołudnie. Nagle z powodu tego tutaj wszystko, co stało się tam, powracało. Powracało z całą bezwzględnością.

– Teraz jestem już spokojna – mówiła Lisa. – Dalej boję się tego, co może nas spotkać, ale nie boję się j e g o. – Zerknęła na ciało jakby na potwierdzenie tych słów. Podniosła wzrok i spotkała oczy Jenny. – Rozumiesz? Teraz możesz na mnie liczyć. Nie odpadnę i nie dam ci znowu czadu.

Po raz pierwszy Jenny uświadomiła sobie, że jest wzorem dla Lisy. Oczami, twarzą, głosem, rękami, na liczne subtelne sposoby Lisa okazywała, że jej szacunek i podziw dla siostry jest daleko większy, niż Jenny to sobie wyobrażała. Bez uciekania się do słów dziewczyna przekazywała coś bardzo wzruszającego: Kocham cię, a nawet więcej, lubię cię, jestem z ciebie dumna, jesteś fantastyczna i jak uda ci się ze mną wytrzymać, to jeszcze będziesz dumna i szczęśliwa, że masz taką siostrę jak ja.

Tak wysoka pozycja w osobistym panteonie Lisy zaskoczyła Jenny. Dzieliła je znaczna różnica wieku, a od kiedy Lisa skończyła dwa latka, Jenny stale przebywała poza domem. Sądziła więc, iż jest dla niej prawie obca. Ten nowy aspekt ich związku pochlebiał jej i budził zakłopotanie.

– Wiem, że mogę na ciebie liczyć – zapewniła siostrę. – Nigdy nie sądziłam inaczej.

Lisa uśmiechnęła się zażenowana.

Jenny uściskała ją gorąco.

Na moment Lisa przytuliła się do niej mocno, a kiedy się rozdzieliły, spytała:

– Więc… masz jakieś wytłumaczenie na to, co się tu stało?

– Nic, co by się trzymało kupy.

– Telefon nie działa, co?

– Nie.

– Więc tak jest wszędzie.

– Prawdopodobnie.

Podeszły do drzwi, wyszły na chodnik.

– Wszyscy nie żyją – powiedziała Lisa. Rozglądała się po zamarłej ulicy.

– Nie możemy być takie pewne tego.

– Wszyscy – powtórzyła dziewczyna z uporem, cicho i rozpaczliwie. – Całe miasto. Wszyscy. To się czuje.

– Santinich nie było. Nie wiemy, czy umarli – przypomniała Jenny.

Księżyc w trzeciej kwadrze wyłonił się ponad górami, kiedy jeszcze były na podkomisariacie. Srebrne promienie obrysowywały cieniem odziane w noc zakamarki. Ale poblask miesiąca niczego nie rozjaśniał. Przeciwnie, opadał jak welon, czasem gęściej, czasem luźniej, zamazując kształty, i jak welon zacierał kontury, a wszystko, czego dotknął, stawało się bardziej tajemnicze i niepojęte niż w całkowitej ciemności.

– Cmentarz – powiedziała Lisa. – Całe miasto to cmentarz. Nie możemy po prostu wsiąść do samochodu i pojechać po pomoc?

– Wiesz, że nie możemy. Jeśli choroba…

– To nie choroba.

– Nie mamy absolutnej pewności.

– Ja mam. Jestem pewna. Zresztą powiedziałaś, że prawie na pewno też to wykluczasz.

– Ale tak długo, jak istnieje najmniejsza wątpliwość, choćby minimalna, musimy wziąć pod uwagę, że powinnyśmy przejść kwarantannę.

Lisa zauważyła broń.

– To tego policjanta?

– Tak.

– Naładowana?

– Strzelił z niej trzykrotnie, ale w bębnie zostały jeszcze trzy naboje.

– Do czego strzelił?

– Sama chciałabym wiedzieć.

– Weźmiesz ją? – zapytała Lisa. Miała dreszcze. Jenny spojrzała na rewolwer. Kiwnęła głową.

– Zdaje się, że powinnam.

– No. Ale z drugiej strony… jego to nie uratowało, co?

6

Nowości i domniemania

Szły Skyline Road, na przemian zanurzając się w cieniach, żółtawym blasku lamp sodowych, ciemności i fosforyzujących plamach księżycowego światła. Po prawej stronie regularnie rozmieszczone drzewka wyrastały z ozdobnych donic. Minęły sklep z pamiątkami, niewielką kafejkę i sklep Santinich. Stawały, zaglądały przez okna. Szukały śladów życia, nie znajdowały żadnych.

Mijały też domy mieszkalne stojące tuż przy chodniku. Jenny wchodziła po stopniach, naciskała dzwonek. Nikt nie odpowiadał, nawet tam, gdzie światło padało przez okna. Zastanawiała się, czy nie nacisnąć klamki i nie wejść. Ale nie robiła tego. Podejrzewała tak jak Lisa, że mieszkańcy (jeśli w ogóle da się ich odnaleźć) będą martwi, a ich ciała tak samo groteskowe jak ciała Hildy Beck i Paula Hendersona. Potrzebowała żywych ludzi, tych, którzy przeżyli, świadków. Niczego nie dowie się od trupów.

– Jest tu gdzieś elektrownia atomowa? – zapytała Lisa.

– Nie. Dlaczego?

– Duża jednostka wojskowa?

– Nie.

– Myślałam, że może… promieniowanie.

– Promieniowanie nie zabija tak nagle.

– A naprawdę mocne promieniowanie?

– Ofiary wyglądałyby inaczej.

– Jak?

– Oparzenia, pęcherze, zmiany chorobowe. Podeszły do Salonu Pięknej Pani, gdzie Jenny zawsze robiła sobie włosy. Zakład był opustoszały jak w każdą niedzielę. Jenny zastanawiała się, co spotkało Madge i Dani, kosmetyczki, właścicielki zakładu. Lubiła Madge i Dani. Modliła się do Boga, żeby się okazało, iż wyjechały na cały dzień z miasta, z wizytą do swoich chłopaków w Mount Larson.

– Trucizna? – pytała Lisa, kiedy odeszły od salonu piękności.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odwieczny Wróg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odwieczny Wróg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Odwieczny Wróg»

Обсуждение, отзывы о книге «Odwieczny Wróg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x