John Grisham - Wspólnik
Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Wspólnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wspólnik
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wspólnik: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wspólnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wspólnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wspólnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Z kim chciałby pan rozmawiać?
– Z ludźmi mającymi odpowiednie uprawnienia, zarówno z FBI, jak i z Departamentu Sprawiedliwości. Spotkajmy się w jakiejś sali konferencyjnej, a wtedy wyłożę wszystkie dowody na stół.
– Muszę się skontaktować z Waszyngtonem. I byłoby lepiej dla pana, gdyby to były naprawdę mocne dowody.
Uścisnęli sobie dłonie i Sandy szybko wyszedł na ulicę.
ROZDZIAŁ 31
Pani Stephano znów mogła spać spokojnie. Denerwujący młodzi ludzie w identycznych ciemnych garniturach w końcu wynieśli się sprzed ich domu, a sąsiedzi przestali wydzwaniać z kłopotliwymi pytaniami. Plotki zaś łatwo było zlekceważyć. No i powrócił wreszcie mąż.
Chrapała więc sobie smacznie, kiedy o wpół do szóstej obudził ją dzwonek telefonu. Sięgnęła po słuchawkę.
– Halo!
– Czy mógłbym rozmawiać z Jackiem Stephano? – zapytał stanowczy, męski głos.
– A kto mówi?
– Hamilton Jaynes z FBI.
– Och, mój Boże! – jęknęła kobieta i zakrywszy dłonią mikrofon, szepnęła do męża, który właśnie siadał w łóżku: – Jack, to znowu FBI!
Ten zapalił nocną lampkę, spojrzał na zegarek i wziął od niej słuchawkę.
– Kto mówi?
– Witaj, Jack. Tu Hamilton Jaynes. Przykro mi, że dzwonię tak wcześnie.
– To trzeba było tego nie robić.
– Chciałem cię tylko powiadomić, że mamy w areszcie tę dziewczynę, Evę Mirandę. Jest bezpieczna, zatem możesz odwołać swoje psy gończe.
Detektyw szybko odrzucił kołdrę i stanął przy łóżku. Oto przepadła jego ostatnia nadzieja. Poszukiwanie zaginionych pieniędzy można było definitywnie zakończyć.
– Gdzie ją trzymacie? – zapytał, chociaż nie spodziewał się uzyskać konkretnej odpowiedzi.
– Powinno ci wystarczyć, że ją mamy, Jack. Znajduje się pod naszą pieczą.
– Gratulacje.
– Posłuchaj, Jack. Wysłałem już swoich ludzi do Brazylii, żeby zbadali okoliczności porwania jej ojca. Daję ci dwadzieścia cztery godziny. Jeśli do jutra, do piątej trzydzieści, Paulo Miranda nie zostanie uwolniony, będę musiał aresztować i ciebie, i Aricię. Do diabła, mam coraz większą ochotę zgarnąć także Attersona z towarzystwa Monarch-Sierra i Jilla z Northern Case Mutual. Pomijając inne sprawy, chętnie bym z tymi panami porozmawiał na osobności.
– Widzę, że szantaż sprawia ci olbrzymią frajdę.
– Uwielbiam to. Z radością pomógłbym Brazylijczykom wystąpić o waszą ekstradycję, a pewnie wiesz, że formalności zajęłyby kilka miesięcy. W takich wypadkach nie wchodzi w grę zwolnienie za kaucją, zatem wszyscy spędzilibyście Boże Narodzenie za kratkami. Później, kto wie, może sąd by zatwierdził ekstradycję, toteż wylądowalibyście w Rio. Podobno plaże są tam przeurocze. Jesteś tam jeszcze, Jack?
– Owszem.
– Pamiętaj, dwadzieścia cztery godziny.
Połączenie zostało przerwane. Stephano obejrzał się, lecz jego żona była w łazience, zapewne znów roztrzęsiona, jakby nie miała ochoty widzieć go więcej na oczy.
Zszedł do kuchni i nastawił ekspres do kawy. Nie zapalając światła, usiadł przy stole i popatrzył na jaśniejące z wolna niebo za oknem. Był już zmęczony sprawą Aricii.
Otrzymał jednak zadanie odnalezienia Patricka i skradzionych pieniędzy. Nic go nie obchodziło, skąd się one wzięły. Wystąpienie Aricii przeciwko macierzystej firmie Platt & Rockland znał tylko w ogólnych zarysach, lecz od początku podejrzewał, że kryje się za tym jakiś szwindel. Kilka razy próbował nakierować rozmowę na temat wydarzeń poprzedzających tajemnicze zniknięcie Lanigana, lecz Aricia milczał jak grób.
Po cichu żywił również przekonanie, że instalacja podsłuchowa w kancelarii adwokackiej miała służyć dwóm celom: odkryciu brudnych sprawek Bogana i jego klientów, a zwłaszcza Aricii, oraz poznaniu szczegółów dotyczących przelewu gigantycznej nagrody. Z pewnością nikt nie zdawał sobie sprawy, może poza adwokatami i Bennym Aricią, jak wiele obciążających dowodów zdołał zebrać Lanigan za jej pośrednictwem. A Stephano był niemal pewien, że jest tego bardzo dużo.
Kiedy pieniądze zniknęły z banku, on zaś przystąpił do realizacji zlecenia, wspólnicy z kancelarii stanowczo odmówili udziału w powstającym konsorcjum. Stracili trzydzieści milionów dolarów, woleli się jednak wycofać i w zaciszu gabinetów lizać swoje rany. Rzekomo postąpili tak z powodu braku funduszy. To prawda, że byli zrujnowani, a najbliższa przyszłość miała ich doprowadzić do bankructwa, nic więc dziwnego, że nie chcieli partycypować w kosztownych poszukiwaniach. Niemniej w rozmowach z prawnikami Jack wyczuwał, iż wcale nie zależy im na odnalezieniu Lanigana.
Widocznie obawiali się ujawnienia demaskatorskich nagrań. Patrick musiał przyłapać ich na gorącym uczynku. Jeśli więc nawet po zniknięciu pieniędzy ich los stał się marny, to i tak był o wiele lepszy od koszmaru, jakim mogło być schwytanie Lanigana.
To samo dotyczyło Aricii. Toteż odczekawszy godzinę, Stephano zadzwonił do niego.
O wpół do siódmej w gabinecie Hamiltona Jaynesa zrobiło się ciasno. Dwaj agenci rozsiedli się na sofie i zaczęli czytać ostatnie raporty wysłanników z Rio. Trzeci zajął posterunek tuż przy biurku i czekał na meldunek w sprawie miejsca pobytu Benny’ego Aricii. Ten zaś wciąż przebywał w wynajętym domku letniskowym w Biloxi.
Przy drugim końcu biurka kolejny agent wczytywał się w sprawozdanie z zatrzymania Evy Mirandy. Tymczasem sekretarka wnosiła do pokoju kolejne porcje papierów. Jaynes siedział w swoim fotelu, bez marynarki, w poluzowanym krawacie, i rozmawiał przez telefon, starając się nie zwracać uwagi na to, co się wokół niego dzieje.
Taką sytuację zastał Joshua Cutter, który z podkrążonymi i zaczerwienionymi oczyma wkroczył do gabinetu. Przespał jedynie dwie godziny na lotnisku w Atlancie, gdy czekał na samolot do Waszyngtonu. Szef wysłał po niego służbowy samochód, toteż prosto z lotniska agent trafił do gmachu Hoovera. Na jego widok Jaynes natychmiast odłożył słuchawkę i wyprosił wszystkich z pokoju.
– Zrób nam kawy, byle mocnej i dużo – warknął do sekretarki.
Kiedy zostali sami, Cutter opadł ciężko na krzesło przy wielkim biurku. Mimo zmęczenia starał się zachować klarowność umysłu. Jeszcze nigdy przedtem nie został wezwany na spotkanie w cztery oczy z wicedyrektorem biura.
– No więc słucham – rzucił Jaynes.
– Lanigan chce zawrzeć umowę. Twierdzi, że dysponuje dowodami wystarczającymi do oskarżenia Aricii, jego adwokatów i jakiegoś nie wymienionego z nazwiska senatora.
– Co to za dowody?
– Podobno wielkie pudło pełne kopii dokumentów i kaset z nagranymi rozmowami, które starannie gromadził przed upozorowaniem wypadku.
– Widziałeś to pudło?
– Nie, ale McDermott utrzymuje, że wozi je ze sobą w bagażniku.
– A co z pieniędzmi?
– W ogóle nie rozmawialiśmy na ten temat. Adwokat chce się spotkać z panem oraz z kimś z Departamentu Sprawiedliwości, żeby szerzej omówić warunki proponowanej ugody. Odniosłem wrażenie, że Lanigan będzie chciał się wykupić od wszystkich stawianych mu zarzutów.
– Zawsze istnieje taka możliwość, gdy się dysponuje kupą skradzionej forsy. Gdzie chcą zorganizować to spotkanie?
– Na miejscu, gdzieś w Biloxi.
– Zadzwonię do Sprawlinga z Departamentu Sprawiedliwości – mruknął Jaynes, jak gdyby do siebie, sięgając szybko po słuchawkę telefonu.
Sekretarka przyniosła świeżo zaparzoną kawę.
Mark Birck nerwowo postukiwał długopisem w blat stołu, czekając w sali odwiedzin aresztu federalnego. Dochodziła dziewiąta, było więc o wiele za wcześnie na spotkania adwokatów z klientami, on jednak skorzystał ze swoich znajomości w administracji więzienia. Wyjaśnił krótko, że chodzi o sprawę nie cierpiącą zwłoki. Przepierzenia po obu stronach oddzielały go od innych stanowisk, tafla zbrojonego szkła rozcinała blat na dwie połowy, rozmawiać można było tylko przez wycięty w niej otwór, zabezpieczony gęstą drucianą siatką.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wspólnik»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wspólnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wspólnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.