John Grisham - Wspólnik

Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Wspólnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wspólnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wspólnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sfingował własną śmierć i zniknął z 90 milionami z konta swojej firmy prawniczej. Patrick Lanigan, błyskotliwy, znakomity adwokat, dokonał mistrzowskiego przekrętu, którego nie wybaczą mu jego wspólnicy. Po latach dopadną go. Będą torturowali, zanim postawią przed sądem: oni, żona i wymiar sprawiedliwości – wszyscy chcą głowy Patricka… za wszelką cenę. Ale Lanigan przewidział wszystko. Lub prawie wszystko…

Wspólnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wspólnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Owszem. Przez chwilę nasłuchiwałem, lecz panowała cisza, jeśli nie liczyć szumu obracającego się jeszcze koła. Z dołu nie widziałem autostrady, ale nie dolatywały stamtąd żadne hałasy. Doszedłem do wniosku, że nikt mnie nie spostrzegł. Od najbliższych zabudowań dzieliły mnie dwa kilometry. Mimo to musiałem działać w pośpiechu. Ściągnąłem z siebie hełm i ochraniacze, po czym wrzuciłem je do auta. Następnie pobiegłem do miejsca, gdzie ukryłem pojemniki z benzyną.

– Kiedy to zrobiłeś?

– W ciągu dnia, wczesnym rankiem, zaraz po wschodzie słońca. Pospiesznie przyciągnąłem do blazera cztery pięciolitrowe plastikowe kanistry. Było ciemno jak diabli, a nie mogłem skorzystać z latarki, wcześniej oznaczyłem sobie jednak drogę. Wrzuciłem trzy pojemniki do wraka i znów zacząłem nasłuchiwać. Wciąż panowała cisza. Serce waliło mi jak młotem, podchodziło do gardła. Benzyną z czwartego kanistra polałem rozbity samochód, a pojemnik także cisnąłem do środka. Wycofałem się na dziesięć metrów i przypaliłem papierosa, a następnie rzuciłem go w powietrze i dałem nura za pień drzewa. Spadł na karoserię, benzyna zajęła się błyskawicznie. Huk był taki, jakby eksplodowała bomba. Z okien wraka buchnęły długie jęzory płomieni. Wspiąłem się na zbocze nasypu i znalazłem dogodny punkt obserwacyjny oddalony o jakieś sto metrów. Ciekaw byłem, jak potoczy się akcja ratownicza. Ogień rozbuchał się ponad wszelką miarę, wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy, iż może tak głośno huczeć. Wkrótce pobliskie krzaki zajęły się płomieniami i zacząłem już żywić obawy, że wznieciłem groźny pożar lasu. Na szczęście w piątek sporo padało, trawa i drzewa były jeszcze mokre. – Pociągnął łyk napoju z puszki. – Dopiero teraz uzmysłowiłem sobie, że nawet nie zapytałem, jak się miewa twoja rodzina. Przepraszam, Karl. Co z Iris?

– Wszystko w porządku. Wolałbym jednak porozmawiać o mojej rodzinie kiedy indziej. Bardziej ciekawi mnie twoja historia.

– Jasne. Na czym skończyłem? Przez te narkotyki ciężko mi zebrać myśli.

– Obserwowałeś pożar wraka.

– No właśnie. Zrobiło się istne piekło, tym bardziej że eksplodowały pozostałe kanistry z benzyną. Przez chwilę obleciał mnie strach, że się tam usmażę. Rozżarzone elementy wylatywały wysoko w powietrze i z hukiem spadały na ziemię. Wreszcie usłyszałem jakieś głosy od strony autostrady, ludzie coś krzyczeli. Nie mogłem nikogo dostrzec, wiedziałem jednak, że zaczyna się robić zbiegowisko. W dodatku ogień szybko się rozprzestrzeniał, więc tym bardziej musiałem się stamtąd wycofać. Poza tym słychać już było wycie syren. Ruszyłem w kierunku strumienia, który namierzyłem w ciągu dnia. Płynął jakieś sto metrów dalej przez las. Później poszedłem wzdłuż niego do kępy krzaków, gdzie wcześniej ukryłem zdezelowany motocykl.

– Motocykl? – zapytał zdumiony Karl.

Słuchał z napiętą uwagą, w wyobraźni przeżywał każdą opisywaną scenę, niemal odmierzał kroki przyjaciela umykającego przez las. Domniemana trasa jego ucieczki była bowiem tematem zażartych dyskusji w barze przez kilka miesięcy po wypadku. Jak się teraz okazywało, nikt nie odgadł prawidłowo planu Patricka.

– Tak. To był stary gruchot, który parę miesięcy wcześniej kupiłem za pięćset dolarów od pewnego handlarza z Hattiesburga. Ćwiczyłem jazdę na nim po lesie. Nikt nie wiedział, że mam motocykl.

– Pewnie nawet go nie zarejestrowałeś?

– Oczywiście, że nie. Musisz wiedzieć, Karl, że kiedy biegłem przez las w stronę strumienia, przerażony jak diabli, gdy słyszałem za plecami krzyki ludzi na autostradzie i narastające zawodzenie syren, miałem świadomość, że pędzę ku wolności, że oto pogrzebałem Patricka Lanigana wraz z jego nędznym życiem. Zdawałem sobie sprawę, iż otrzyma należne honory, zostanie godnie pochowany, a potem wszyscy o nim zapomną. Ja zaś miałem przed sobą całkiem nowe życie. Ta świadomość dodawała mi skrzydeł.

Huskey z trudem się powstrzymywał, żeby nie zapytać: „A co z tym biednym chłopakiem, który spłonął we wraku? Ty biegłeś radośnie przez las, podczas gdy ktoś inny za ciebie umierał”. Wyglądało jednak na to, że Patrick świadomie pominął szczegóły dotyczące morderstwa.

– I nagle straciłem orientację – ciągnął Lanigan. – Tamtejsze lasy są gęste, a ja musiałem obrać niewłaściwy kierunek. Miałem przy sobie małą latarkę i nie pozostało mi nic innego, jak z niej skorzystać. Kluczyłem to tu, to tam, aż w końcu przestałem nawet słyszeć wycie syren. Ogarnięty paniką, postanowiłem usiąść na zwalonym pniu i wziąć się w garść. Myślałem, że byłaby to ironia losu, gdybym wyszedł cało z katastrofy i skonał w lesie z głodu i wycieńczenia. Poszedłem dalej i tym razem dopisało mi szczęście, trafiłem na strumień, a później odnalazłem ukryty motocykl. Przepchnąłem go jeszcze ze sto metrów, na szczyt sąsiedniego wzgórza, gdzie biegła stara zarośnięta droga po zwózce drewna. Nie zapominaj, że wtedy ważyłem ponad sto kilogramów i ucieczka przez las kosztowała mnie sporo wysiłku. Ale tam, z dala od ludzkich siedzib, śmiało uruchomiłem motor i pojechałem tą ścieżką. Wcześniej dokładnie spenetrowałem całą okolicę na motocyklu, toteż wiedziałem, którędy się kierować. Bez przeszkód dotarłem do polnej drogi, która prowadziła do samotnej farmy. Na tłumiku motoru zamontowałem dodatkową osłonę z kawałków aluminiowej rury, pracował więc stosunkowo cicho. Wyznaczoną wcześniej trasą dojechałem do podrzędnej asfaltowej drogi, prowadzącej w głąb okręgu Stone. Co zrozumiałe, wolałem się trzymać z dala od głównych szlaków komunikacyjnych. Zatoczyłem wielki łuk i mniej więcej po godzinie jazdy znalazłem się z powrotem w domku myśliwskim.

– Po co tam wróciłeś?

– Żeby coś zjeść i trochę odpocząć.

– Nie bałeś się, że Pepper może cię zauważyć?

Patrick przyjął to pytanie ze stoickim spokojem. Huskey starał się wybrać dogodny moment, aby zaskoczyć nim przyjaciela, ale nic z tego nie wyszło. Tamten przez chwilę wbijał wzrok w podłogę, wreszcie odparł cicho:

– W tym czasie Peppera już nie było.

ROZDZIAŁ 24

Ponownie miejsce przy stole zajął Underhill. Sprawiał wrażenie wypoczętego, chociaż większość z ośmiu godzin przerwy poświęcił na przeglądanie zapisów wideo i czytanie swoich wcześniejszych notatek w sąsiednim gabinecie. Wkroczył sprężystym krokiem do pokoju, rzucił zdawkowe: „cześć” w kierunku Stephano i jego adwokata, po czym od razu przystąpił do dzieła.

– Czy mógłby pan podjąć relację od tego miejsca, gdzie wczoraj skończyliśmy?

– To znaczy?

– Od pańskiej inwazji na Brazylię.

– W porządku. Przede wszystkim to wielki kraj, prawie tak duży jak Stany Zjednoczone. Zamieszkuje go sto sześćdziesiąt milionów ludzi. Ponadto Brazylia od dawna cieszy się opinią wręcz wymarzonego azylu dla uciekinierów. Po wojnie osiedliło się tam sporo hitlerowców. Zgromadziliśmy obszerne dossier Lanigana i przetłumaczyliśmy je na portugalski. Policyjny rysownik zrobił dla nas cały szereg rysunków pamięciowych zbiega. Spędziliśmy wiele godzin z właścicielem jachtu z Orange Beach oraz z urzędnikiem banku w Nassau, którzy bardzo nam pomogli ustalić szczegóły aktualnego rysopisu adwokata. Przedstawiliśmy gotowe rysunki wspólnikom kancelarii, ci natomiast zasięgnęli opinii personelu biura. Jeden z nich, pan Bogan, poprosił nawet o ustalenie zgodności wdowę po Laniganie.

– Czy teraz, kiedy zidentyfikowaliście zbiega, owe portrety okazały się wystarczająco dokładne?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wspólnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wspólnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Grisham - Camino Island
John Grisham
John Grisham - The Client
John Grisham
John Grisham - The Whistler
John Grisham
John Grisham - Partners
John Grisham
John Grisham - The Last Juror
John Grisham
John Grisham - The Broker
John Grisham
John Grisham - The Activist
John Grisham
John Grisham - The Racketeer
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
John Grisham - El profesional
John Grisham
John Grisham - The Brethren
John Grisham
Отзывы о книге «Wspólnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Wspólnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x