– Przecież należy się jej jakaś działka – wtrącił niezbyt rozsądnie Lance.
– Czy mogę go zaskarżyć o psychiczne znęcanie się, zaprzepaszczenie rodzinnego majątku czy cokolwiek innego?
– Nie. Trzeba pójść na ugodę. Dostanie pani rozwód i zachowa prawa rodzicielskie, a Patrick zatrzyma swoje pieniądze. Wszystko pozostanie między nami. W przeciwnym razie zagroził ujawnieniem tych materiałów w prasie. – Murray postukał palcem w leżące na biurku papiery i fotografie. – Stałaby się pani pośmiewiskiem. Jeśli mimo to zechce pani wyciągać przed sądem rodzinne brudy, on z radością odpłaci tym samym.
– To gdzie mam podpisać? – fuknęła ze złością.
Riddleton napełnił trzy kieliszki wódką, lecz już po paru sekundach musiał nalewać jej po raz drugi. W końcu nadmienił mimochodem, iż pojawiły się plotki o tym, że Lance szuka płatnego zabójcy. Oboje gorąco i pospiesznie zaprzeczyli, toteż Murray przyznał z ociąganiem, że on również nie daje wiary takim bzdurom.
Ostatecznie wzdłuż całego południowego wybrzeża bez przerwy krążyły najrozmaitsze plotki.
Zaczęli śledzić Sandy’ego McDermotta o ósmej rano, kiedy wsiadł do samochodu i ruszył zakorkowanymi ulicami Nowego Orleanu w kierunku autostrady międzystanowej numer dziesięć. Jechali tuż za nim aż do Lake Pontchartrain, gdzie ruch nieco zelżał. Stamtąd przekazali drogą radiową, że adwokat jedzie do Biloxi. Obserwowanie go nie sprawiało większych kłopotów, ale założenie podsłuchu nie było już takie proste. Guy przygotował całą instalację przeznaczoną do biura, domowej linii telefonicznej, a nawet do samochodu, ale decyzja o jej założeniu wciąż nie zapadała. Wszyscy bali się ogromnego ryzyka, zwłaszcza Aricia. Próbował przekonywać zarówno Guya, jak i Stephano, że adwokat jest zapewne przygotowany na taką okoliczność i zacznie ich zasypywać mylącymi, nieprawdziwymi informacjami. Ostatecznie Lanigan kilkakrotnie już dowiódł, iż jest nadzwyczaj dobrze na wszystko przygotowany. Raz po raz wybuchały w tej sprawie kłótnie.
Sandy niczego nie zauważył. Zapewne nie dostrzegłby wywiadowców nawet wtedy, gdyby mu zagrali na nosie. Jak zwykle w czasie podróży błądził myślami bardzo daleko.
Z czysto strategicznego punktu widzenia wszystkie toczone przez Lanigana bitwy przebiegały dotąd po jego myśli. Pozwy złożone przez towarzystwo Monarch-Sierra, jego byłych wspólników oraz Benny’ego Aricię musiały spokojnie zaczekać na swoją kolej. W ciągu miesiąca Sandy miał obowiązek udzielić formalnych odpowiedzi na stawiane zarzuty. Wstępne posiedzenia we wszystkich sprawach mogły się odbyć najwcześniej za trzy miesiące, a gromadzenie materiału dowodowego musiało potrwać co najmniej rok. Zatem rozprawy mogły się odbyć dopiero za dwa lata. Podobną procedurę czekał pozew wystosowany przez Patricka przeciwko FBI, choć sformułowane w nim oskarżenia z pewnością któregoś dnia trzeba było przedstawić Stephano i finansującym go zleceniodawcom. Ta rozprawa zapowiadała się wręcz rewelacyjnie, on jednak miał przeczucie, że nigdy do niej nie dojdzie.
Sprawa rozwodowa znajdowała się pod pełną kontrolą.
Zupełnie inaczej należało traktować najpoważniejsze oskarżenie, czyli zarzut popełnienia morderstwa z premedytacją. Było to nie tylko największe zmartwienie Lanigana, ale jeszcze dochodzenie w tej sprawie posuwało się najszybciej. Zgodnie z przepisami Patrick powinien stanąć przed sądem w ciągu stu siedemdziesięciu dni od daty sformułowania oskarżenia, a czas mijał nieubłaganie.
Zdaniem Sandy’ego dowody w tej sprawie były niewystarczające do orzeczenia winy. Przynajmniej na razie brakowało zasadniczych ogniw w długim ciągu zagadek: nie znano personaliów ofiary wypadku, nie wiedziano, w jaki sposób ten człowiek poniósł śmierć, nie istniały też żadne przesłanki, że to Lanigan go zabił. Zanosiło się więc na proces poszlakowy, w którym najbardziej na niekorzyść oskarżonego przemawiały okoliczności zdarzenia.
Nie bez znaczenia było więc przekonanie opinii publicznej, a obecnie chyba nikt w promieniu stu kilometrów od Biloxi nie miał najmniejszych wątpliwości, że Patrick rzeczywiście kogoś zamordował, żeby upozorować własną śmierć i w ukryciu poczekać na dogodną okazję zgarnięcia dziewięćdziesięciu milionów dolarów. Z pewnością dałoby się znaleźć ludzi, którzy mu szczerze zazdrościli, gdyż sami bardzo by pragnęli rozpocząć nowe życie ze zmienionym nazwiskiem i kupą forsy na koncie. Niewielkie były jednak szanse, że tylko tacy zasiądą w ławie przysięgłych. Większość mieszkańców stanu, jak należało wnioskować z plotek krążących wśród prawników oraz opinii wyrażanych w barach i kawiarniach, gotowa była uznać Lanigana za winnego i wysłać go do więzienia. Na szczęście tylko nieliczni optowali za karą śmierci, gdyż ta była niejako zarezerwowana dla gwałcicieli czy zabójców gliniarzy.
Niemniej bardzo ważnym problemem wydawało się teraz bezpieczeństwo Patricka. Teczka z dokumentami na temat Lance’a, którą poprzedniego wieczoru Leah przekazała mu w innym pokoju hotelowym, pozwalała stworzyć sobie obraz niepozornego raptusa z wyraźnymi skłonnościami do stosowania przemocy. Uwielbiał się bawić bronią palną, w przeszłości został postawiony w stan oskarżenia za bezprawny handel rewolwerami na czarnym rynku, tyle że w toku dochodzenia wycofano stawiane mu zarzuty. Oprócz trzyletniego wyroku za przemyt narkotyków ciążył na nim wyrok dwóch miesięcy aresztu za udział w brutalnej bójce w jakimś barze w Gulfport, którego wykonanie zawieszono z powodu braku wolnych miejsc w więzieniu. Ponadto był jeszcze dwa razy aresztowany, najpierw za udział w innej bójce, później za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym.
A z drugiej strony przystojny Lance odznaczał się olbrzymim urokiem osobistym. Potrafił być szarmancki, czym zjednywał sobie serca kobiet. Umiał się elegancko ubrać i prowadzić rozmowy w towarzystwie dystyngowanych osób. Wyglądało jednak na to, że jego przystosowanie do życia w społeczeństwie okresowo zanika. Sercem był chyba zawsze na ulicy, w mrocznych i brudnych zaułkach, gdzie mógł obcować z lichwiarzami, bukmacherami, paserami czy handlarzami narkotyków, a więc średnią klasą lokalnego świata przestępczego. Tam miał swoich przyjaciół, najczęściej tych, z którymi wychowywał się od wczesnej młodości. Nimi również Patrick się zainteresował, w teczce bowiem znalazło się kilkanaście dosyć obszernych biografii jego najlepszych kumpli, a wszyscy mieli kryminalną przeszłość.
Sandy, początkowo traktujący lęki Patricka jako objaw paranoi, zaczynał teraz podzielać jego obawy. Mało jednak wiedział o świecie przestępczym, chociaż specyfika wykonywanego zawodu kilkakrotnie zmuszała go do nawiązywania kontaktów z kryminalistami. Mimo to był dogłębnie przekonany, że za pięć tysięcy dolarów rzeczywiście można wynająć płatnego zabójcę. Tu, na południowym wybrzeżu, cena prawdopodobnie była jeszcze niższa.
Nie ulegało zaś wątpliwości, że Lance bez trudu może zdobyć owe pięć tysięcy. Miał też idealny wręcz motyw do usunięcia Patricka. Polisa ubezpieczeniowa, na mocy której Trudy uzyskała dwa i pół miliona dolarów, obejmowała wszystkie rodzaje zgonu z wyjątkiem samobójstwa. A zatem śmierć wskutek umyślnego zabójstwa musiała zostać potraktowana tak samo jak poniesiona w wypadku samochodowym czy też z powodu ataku serca.
Sandy nie czuł się najlepiej w tej części stanu. Nie znał tutejszych szeryfów i ich zastępców, sędziów, urzędników sądowych oraz kolegów z palestry. Podejrzewał jednak, że między innymi właśnie z tego powodu Patrick wybrał jego.
Читать дальше