– Staramy się dowiedzieć, co mogło ich troje łączyć. Na przykład, czy Staci znała Andreę.
– Mnie nic o tym nie wiadomo – Mahoney czuła się pewnie – A powiedziałaby mi. Zdecydowanie, jak sądzę. Była fanką TV Proces.
– Więc byłyście blisko?
Momentalnie jej oczy niemal przepełniły łzy i Mary otarła powieki. Czekali.
Westchnęła dwukrotnie, zadrżała.
– Byłam dla niej miła, gdy się tu pojawiła i możliwe, że to nie było dla niej takie oczywiste.
– Więc nie znałaś jej, zanim zaczęła tu pracować? – spytała Tamara.
– Nie.
– Dorastała tu, w mieście?
– Nie sądzę. Mieszkała tu przez kilka ostatnich lat. Przedtem, nie wiem.
– Ponieważ – mówiła dalej Tamara – nie odezwał się nikt z jej rodziny, policja nie była w stanie dowiedzieć się jeszcze niczego o jej przeszłości.
Kelnerka zrobiła zdziwioną minę.
– Niczego?
– Nic a nic.
– To takie niesprawiedliwe. – Nagle jej twarz rozjaśniła się. – Moment. Wiem, że ma… miała, znaczy się, młodszego brata. Trzymała jego zdjęcie w pokoju.
– Poznałaś go?
– Nie.
– A imię? – Tamara kontynuowała, podczas gdy Chiurco stał ze skrzyżowanymi rękoma, pozwalając jej pracować.
– Nie wiem, mówiła o nim brat.
Mahoney spojrzała na bar, jej przerwa trwała wystarczająco długo, a ten cały brat nie pomoże Staci, ani Andrei.
– Nigdy o nim nie rozmawiałyśmy. Zobaczyłam zdjęcie, zapytałam, kto to, a ona powiedziała „Ach, to mój brat”. Nie wdawałyśmy się w szczegóły. To był po prostu jej brat.
– To nie była jej pierwsza posada kelnerki – Chiurco zmienił temat, starając się ponownie zainteresować Mary.
– Nie. Pracowała, jak sądzę, w tajskiej restauracji na Ocean. Chodziła do Miejskiego Uniwersytetu i mieszkała po tamtej stronie miasta, aż dostała mieszkanie tutaj.
– To znaczy gdzie? – spytała Tamara.
– Tam – Mahoney wskazała ręką przez okno. – Te mieszkania po drugiej stronie ulicy. Sędzia jej kupił.
– Prawie skończyliśmy, Mary – powiedział Chiurco. – Możesz spróbować sobie przypomnieć, czy Staci kiedykolwiek mówiła coś o Andrei Parisi, w jakimkolwiek kontekście?
Jej kolagenowe wargi zacisnęły się na chwilę koncentracji.
– Przykro mi, naprawdę nic takiego nie pamiętam.
– Okay, ostatnia rzecz – powiedziała Tamara. – Czy jest coś, co pamiętasz o Staci, co mogłoby nam pomóc? Jakikolwiek powód, dla którego ktokolwiek mógłby chcieć ją zabić?
– Nie mogę uwierzyć, że ktokolwiek mógłby ją zabić. Myślę, że musiało chodzić o sędziego, a ona tam po prostu była.
– A z tego, co wiesz – dodał Chiurco – była już tam kiedyś, u niego w domu?
– Nie, jestem tego całkiem pewna. Wspomniałaby mi.
– Więc dlaczego? – Tamara zdawała pytać nie tyle Mary, co samą siebie.
– Nie wiem – Mahoney uśmiechnęła się krzywo. – Dlaczego to wszystko?
Hunt i Piersall zjechali w ciszy do głównego holu, potem przesiedli się do windy do piwnicy, wsiedli i Hunt nacisnął guzik oznaczony 4, gdzie, jak sądził, zaparkował. Nadal bez słowa, Piersall sięgnął i nacisnął 5.
Kiedy otworzyły się drzwi, Hunt wyszedł szybko i rozejrzał się w obie strony. Jedynym samochodem na tym poziomie była czarna miata. Nie znalazłszy swojego charakterystycznego samochodu, wrócił do windy. Na „5” obaj wysiedli. O tej porze na parkingu stały tylko ich dwa samochody. Piersall ponownie miał na sobie marynarkę i niósł dużą aktówkę. Po krótkim piśnięciu zamka centralnego, otworzył bagażnik lexusa, wrzucił aktówkę do środka i poszedł do drzwi kierowcy. Zatrzymał się na chwilę, rozważając, czy coś powiedzieć, ale zamiast tego skinął lekko Huntowi, otworzył drzwi i wsiadł.
Hunt siedział za kierownicą i zastanawiał się, co robić dalej. Był mgliście świadom wycofującego się i odjeżdżającego samochodu Piersalla.
Choć wszystkie informacje, jakie Piersall udzielił mu o CCPOA mogły mieć związek z morderstwem sędziego Palmera, to Hunt nie wiedział jeszcze, jak miałyby mu pomóc znaleźć Andreę. Z kieszonki koszuli wyciągnął wycinek z gazety, przeczytał po raz czwarty czy piąty, zastanawiając się, co to może oznaczać.
Jeśli cokolwiek.
Jeśli, zgodnie z opinią Piersalla, zbiegły więzień Mowery ma cokolwiek wspólnego ze śmiercią Palmera i w dalszej kolejności upatrzył sobie Andreę, to Hunt nie wątpił, że kobieta już nie żyje.
Ale trochę się te jeśli rozmnożyły.
I żadne z nich nie zakładało wersji, w którą on chciał wierzyć i dla której chciał działać – że Andrea jeszcze żyje. Choć z każdą upływającą godziną iluzja ta stawała się coraz trudniejsza do podtrzymania. Wiedział, że rano będzie musiał zadzwonić do Juhle’a, żeby przekazać mu wszystkie informacje uzyskane od Piersalla, jednak nic z tego nie wydawało się pomocne w osiągnięciu jego głównego celu, który zaczynał już postrzegać bardziej jako irracjonalną nadzieję niż faktyczną możliwość.
Ale dopóki nie zostanie znaleziona, dopóki mogła jeszcze żyć, nie zaprzestanie tych poszukiwań.
Sam na parkingu, w samym wnętrzu budynku, nagle pojął z siłą podobną do porażenia elektrycznego coś, co nie dawało mu spokoju. Energicznie włączył silnik i wrzucił wsteczny bieg, po czym wyjechał z piskiem opon, dojechał do końca rzędu i podążył za znakiem wyjazdu.
Zatrzymując się przy wjeździe na poziom czwarty, podjechał do wind i zaparkował obok miaty, którą przelotnie zauważył.
Wysiadłszy ze swojego coopera, podszedł do miaty od strony kierowcy i zajrzał przez szybę. Nie było tam nic, co mogłoby ułatwić identyfikację właściciela – żadnej torebki, żadnego ubrania, żadnego śmiecia. Tylko czarne skórzane fotele. Podszedł do tyłu spojrzeć na tablice rejestracyjne, próbując sobie przypomnieć, czy widział tablice Andrei, gdy jej samochód stał w garażu. Ale za Chiny nie mógł wydobyć nic, co byłoby mu znajome.
Niemniej adrenalina działała i choć myśl ta była irracjonalna, czuł, że wiedział. To był jej samochód.
Wyobraził sobie przebieg zdarzeń niczym klatki niemego filmu, którego nigdy nie widział. Mimo wszystko przyjechała do biura w środę, nie pojechała bezpośrednio do Manionów. Jej napastnik zatem prawdopodobnie nie zabił jej na miejscu – z pewnością nie z pistoletu, w każdym razie nie w środku popołudnia, kiedy to parking roiłby się od ludzi. Ale zabrał ją gdzieś, gdzie, niewykluczone, nadal żyła.
Musiał ponownie pojechać windą i wydostać się na ulicę, by mógł wykonać telefon. Stojąc na ciemnym i pustym chodniku, słuchał dzwonków na drugim końcu linii:
– Proszę, proszę, proszę. Odbierz. Connie! Wiem, przepraszam, ale to ważne. Muszę mówić z Devem.
Juhle nie był najszczęśliwszy z pomysłu sprawdzenia o tej nieprzyzwoitej porze, do kogo należał samochód, ale gdy oddzwonił do Hunta, znalazłszy kogoś z nocnej zmiany w Komendzie Głównej do wykonania dwuminutowej kontroli, brzmiał na całkiem obudzonego. Samochód faktycznie należał do Andrei.
Czekając na przybycie wozów patrolowych, Hunt sprawdził, jak wygląda sytuacja u jego ludzi.
Farrell, bystry facet, ogłosił fajrant, jego telefony były wyłączone, więc Hunt zostawił mu wiadomość, że zwołuje spotkanie na Sutter Street na ósmą rano, punkt.
Amy i Jason nadal nie spali, oglądając telewizję, po tym, jak nie powiodło im się z Carla Shapiro. Amy wspomniała o niewyraźnym, zwodniczym prawie spotkaniu z Betsy Sobo, być może na temat prawa rodzinnego/zasiłków związkowych, które Andrea umówiła, a potem odwołała w poniedziałkowe popołudnie. Poinformowali go również, że wszystkie lokalne stacje telewizyjne podjęły już temat zniknięcia Andrei i nadały mu spore znaczenie – w późnym wydaniu NEWS 4, które właśnie oglądali, był to temat godziny. Amy zadzwoniła również do matki Parisi, z którą skontaktowały się już media. Była zrozpaczona i nie miała pojęcia, gdzie jest jej córka, ani, co mogło się z nią stać.
Читать дальше