Gabinet był spory, kwadratowy, praktyczny. Gdy go zobaczył po raz pierwszy, była to zasadniczo spora, pozbawiona okien szafa – główny czynnik znośnego czynszu. Pierwszym ulepszeniem, jakie wprowadził, było rozbicie trzech stóp kwadratowych ściany i wstawienie szkła pomiędzy jego biurem a miejscem Tamary, tak, by wpuścić trochę naturalnego światła.
Następnie wszędzie położył wykładzinę. Kupił standardowe jasne biurko z IKEI, gdzie stał komputer i telefon, oraz dopasowane do niego obrotowe krzesło i dwa regały na dokumenty z jasnego metalu. Z domu przywiózł dwie gitary akustyczne – stalową i akustyczną – i powiesił je w zasięgu ręki, po lewej stronie. Po prawo był kontuar wraz ze zlewem, płytą do podgrzewania jedzenia, a także drukarka i faks stojące na małej szafce zaopatrzonej w szuflady do przechowywania narzędzi do inwigilacji – noktowizory, lornetki, jednorazowe torebki toaletowe, gdy przerwy na skorzystanie z wc nie wchodziły w grę. Nad kontuarem powiesił kilka oprawionych, czarno-białych zdjęć baseballowych, które kupił tanio na stadionie i uważał, że wyglądają całkiem nieźle.
Hunt oparł się pokusie zadzwonienia do Andrei od razu po przebudzeniu. Wiedział, że mógł udawać, że po prostu sprawdza jak się czuje, upewnia się, że wszystko u niej dobrze, że jej kac minął, ale nie potrzebował Juhle’a, żeby wiedzieć, jakie było to żałosne. Skontaktuje się z nią później, niby mimochodem. Nie wspominając o obiecanym poprzedniego wieczora telefonie.
Teraz, gdy przez całą drogę do pracy nie poddał się pragnieniu porozmawiania z nią, podjął decyzję, że zadzwoni później i po prostu zaprosi ją na randkę. Powie tak lub nie. Nie bardzo w to wierzył, ale wiedział, że to, co zaszło poprzedniego dnia, mogło być mimo wszystko wynikiem jej wyczerpania i bezbronności, a w takie karty nie miał zamiaru grać. Jeśli było to coś prawdziwego, to będzie takie samo dziś – a może również i jutro.
Zmusił się, aby o niej nie myśleć.
Po wczorajszym wolnym dniu nagromadziło się całkiem sporo do zrobienia. Na południe zaplanowany miał udział w zeznaniach wstępnych świadka w sprawie o defraudację, w biurze jednego z jego klientów, co mogło pochłonąć większą część popołudnia. Poza tym, czekały na niego trzy obserwacje różnego rodzaju, o, mniej więcej, aktywnym statusie. Pewien doktor zatrudnił go również, by poszukał informacji na temat nowego przyjaciela jego matki, który był sporo od niej młodszy. A jeśli brakowało mu zajęć, mógł zająć się odszukiwaniem świadków – zawsze było kilku, których trzeba było znaleźć.
Najpierw musiał przebrnąć przez trochę pracy z komputerem. Brał lekcję on-line na temat technologii informatycznej oraz informatyki kryminalnej, podnosząc swoje kwalifikacje tak, by być w stanie konkurować z dużymi agencjami detektywistycznymi, jeśliby jego specjalizacja jako prywatnego detektywa miała stać się obowiązkowa. Po skończeniu lekcji planował pogrzebać w sieci w celu sprawdzenia doświadczenia jednego z ludzi ubiegających się o pracę w ekskluzywnej firmie pośrednictwa pracy, którą wywalczył jako klienta.
Zaabsorbowany zawiłościami informatyki kryminalnej, nie słyszał telefonu, który odebrała Tamara. Powiedział jej, że ma zajęcia on-line i nikt ma mu przez godzinę nie przeszkadzać. Podskoczył więc, gdy przy łokciu odezwał się telefon.
– To była krótka godzina – powiedział.
– Przepraszam, ale to Amy Wu. Pomyślałam, że będziesz chciał z nią porozmawiać. Wydaje się zdenerwowana.
Jeśli to była Wu, to zamierzał z nią porozmawiać. Nacisnął odpowiedni przycisk:
– Amy, co jest?
– Może nic – jej głos brzmiał niezwykle poważnie. – Może jestem paranoiczką. Rozmawiałeś niedawno z Andreą?
– Od wczorajszego popołudnia, nie.
– Okay, może to dobre wieści. O której to było?
– Druga. Wpół do trzeciej. Dlaczego miałyby to być złe wieści?
Wu zrobiła pauzę.
– Wszędzie dzwoniłam. Nikt jej nie widział. Przynajmniej nikt z kim ja rozmawiałam. Zadzwoniłam też do Spencera, ale nie odzywała się do niego od wtorkowego wieczora. Powiedział, żebym zadzwoniła do ciebie.
Hunt wiedział dobrze, dlaczego Andrea nie rozmawiała z producentem. Założył, że Fairchild pewnie widział, jak pobiegł za nią, gdy wyszła z Occidental.
Ale Wu mówiła dalej.
– Wczoraj wieczorem zadzwoniłam na jej pager, zostawiłam wiadomość u niej w domu, żeby do mnie oddzwoniła, nieważne o której wróci, ale tego nie zrobiła.
– Nie odezwała się? Czy nie wróciła?
– Nie wiem. Jedno i drugie.
– A co było takie pilne? Wu zawahała się.
– Słyszałeś, że zidentyfikowano kobietę, która została zabita z sędzią Palmerem.
– Tak, Staci jakaś tam, zgadza się? Kelnerka z MoMo. Nie znałem jej.
– Ale my tak. Andrea, Jason i ja. Przynajmniej wiedzieliśmy, kim jest.
– I dlatego chciałaś się skontaktować z Andreą? Żeby jej powiedzieć o Staci?
– Początkowo. Wiesz, trochę o tym porozmawiać. Ale kiedy nie oddzwoniła…
– Próbowałaś w jej biurze? Szła do pracy, gdy się z nią rozstawałem.
Kolejna pauza.
– Kiedy się z nią rozstawałeś? Mówisz, że nie tylko z nią rozmawiałeś, ale że byłeś z nią?
– Straciła przytomność, więc zabrałem ją do siebie – w skrócie opowiedział wydarzenia. – Tak czy inaczej, jak się zebrała, zabrałem ją do domu. Mówiła, że pojedzie do pracy.
– Ale nie dojechała. Wczoraj nie. I teraz też jej tam nie ma i nie dzwoniła od rana.
Marszcząc brwi, Hunt spojrzał na zegarek. Fakt, nie było jeszcze dziesiątej. No i w porządku. Parisi mogła przyjechać krótko po tym, jak on opuścił podjazd, i pojechać na wczesne spotkanie z klientem. Mogła robić poranny zestaw ćwiczeń. Mogła pójść pobiegać. Mogła się po prostu zdecydować, że zostanie w domu i nie odbierała telefonu. Możliwe nawet, że wystawiła go, żeby wyjść z innym facetem i jeszcze nie wróciła do domu. Ale Wu, niezbyt skłonna do komedii, była zaniepokojona. W głębi serca Hunt poczuł ziarnko autentycznego niepokoju.
– Jej sekretarka jest zaniepokojona? – zapytał.
– Nieszczególnie. Powiedziała, że czasami Andrea przychodzi później.
– I pewnie tak jest i teraz.
– Może. Ale znasz Andreę, Wyatt. Dzwonisz na jej pager, ona odpowiada. Ma komórkę operacyjnie umieszczoną w uchu.
– Może ją wyłączyła.
– To by przeniosło nas na skraj rzeczywistości.
Hunt wierzył Wu, ale cóż z tego? Biorąc pod uwagę wydarzenia, jakie Parisi przeżyła przez kilka minionych dni, uważał, że mogła zwyczajnie wyłączyć telefon i dać sobie kilka godzin wolnego. Dała mu wyraźnie do zrozumienia, że chciała przemyśleć parę rzeczy. Ale jednak Wu była ich wspólnym przyjacielem, a jej niepokój był szczery i w pewien sposób zaraźliwy.
– Z kim jeszcze rozmawiałaś? – spytał. – Ma tu gdzieś blisko rodzinę? Może się u nich zatrzymała.
– Wiem, że jej mama uczy w Kalifornii i mieszka w Berkeley, ale nie znam jej numeru, a nie wiem, czy chciałabym ją niepokoić.
– Mógłbym ją znaleźć i porozmawiać, w całkiem niewinny sposób. Obiecuję.
– Myślisz, że głupio sprawdzić oficjalnymi kanałami?
– Znaczy jakimi?
– Nie wiem. Policja? Szpitale?
– Jeszcze nie, tak sądzę. Ile jej nie ma? To ja rozmawiałem z nią jako ostatni?
– Jak dotąd.
– No i ile nam to daje? Osiemnaście, dwadzieścia godzin? – choć liczby te nieco go przestraszyły, mówił dalej optymistycznym tonem. – To duża dziewczynka, Amy. Może być wszędzie. Może się po prostu ukrywa.
Читать дальше