– Ja nic o tym nie wiem. Nie otwarcie, w każdym razie. George powiedziałby mi.
Juhle poczekał chwilę, po czym spytał, czy wie, co sędzia miał w planach na miniony wieczór.
– Był w domu, kiedy wychodziłam, ale powiedział, że wybiera się na obiad.
– Powiedział gdzie lub z kim?
– Nie. Nie zawodowo. Powiedział tylko, że ma spotkanie w sprawie konia, co było naszym kodem na sprawy, o których nie wolno mu było rozmawiać. Nawet ze mną. Może jego sekretarka będzie wiedziała. Przykro mi. Ale to nie o obiad chodzi. Wiemy, że wrócił z obiadu, prawda? Z nią.
W tym momencie Juhle nie był pewien, czy sędzia w ogóle wyszedł z domu, ale powiedział:
– Może nie z nią. Może przyjechała później.
Pomysł taki wydał się uspokoić ją na chwilę. Skinęła głową, jakby z wdzięczności.
– Może – powiedziała. – Może przyjechała z mordercą. Juhle pomyślał, że to uspokajająca opcja. Ale mało prawdopodobna.
Przeczesała włosy dłonią i westchnęła.
– O, Boże – wyszeptała. – O, Boże.
Juhle dał jej chwilę, po czym zwrócił się do niej po imieniu, otworzyła oczy, ale ponownie patrzyła odległym wzrokiem, jak w chwili, gdy weszli.
– Pani Palmer? – spróbował jeszcze raz. Ale tylko patrzyła na niego, kręcąc głową.
Pstrykając palcami, szef Amy Wu, Dismas Hardy, powiedział do Wyatta Hunta, że mógłby założyć agencję detektywistyczną, ot, tak. Ale nie było to jednak, ot, tak. Najpierw musiał przekonać Biuro Ochrony i Usług Śledczych Kalifornijskiego Departamentu Spraw Konsumenckich, że okres jego służby wojskowej w Dywizji Dochodzenia Kryminalnego powinien liczyć się jako udokumentowana znajomość pracy policyjnej, prawa karnego lub wymiaru sprawiedliwości, a następnie, że lata pracy w SOD równoznaczne były sześciu tysiącom godzin doświadczenia w pracy detektywistycznej. Potem został oceniony przez Federalny Departament Sprawiedliwości i sprawdzony w kartotece karnej. Już nie wspominając o dwugodzinnym egzaminie pisemnym z prawa i przepisów. I w końcu spełnić musiał dodatkowe wymagania co do uzyskania pozwolenia na broń. Wszystko to zajęło, niemal nieprzerwanie, okres dwóch miesięcy.
Wtedy, cztery lata temu co do dnia, zawiesił szyld.
Teraz siedział plecami do ściany, przy dużym, okrągłym stole w rogu „U Sama”, klasycznej restauracji i knajpie na rogu Bush Street i Belden Alley. Dopiero co zakończył z powodzeniem poszukiwania dziewiętnastoletniej córki dentysty z Piedmontu, która wyprowadziła się z internatu uniwersyteckiego i zamieszkała z chłopakiem w dzielnicy Mission. Hunt stawił się jako pierwszy na przyjęcie rocznicowe. Siedząc samotnie przy stole, wziął pierwszego łyka ze swojego Bombay Sapphire Gibson i odetchnął z zadowoleniem.
Wiedział, że za kilka minut nie będzie bynajmniej brylował w towarzystwie znaczących, nawet nieco sławnych, jednych z odnoszących największe sukcesy prawników w mieście. Miał na sobie garnitur i krawat. Wśród nich cytować może trochę łaciny z ogólniaka, francuski z college’u i wszyscy go rozumieją – co więcej, chcą znać jego zdanie. Będą pić dobre wino, a obsługujący ich kelner Stephano będzie się zwracał do nich po imieniu.
Wydawało się to niemal niemożliwe. To, ile osiągnął.
Hunt wychowywał się w kilku rodzinach zastępczych, aż w wieku ośmiu lat, cudownym zrządzeniem losu, bezdzietna natenczas para, Richard i Anna Hunt, zdecydowała się go zaadoptować (krótko po czym mieli czworo naturalnych dzieci).
Kiedy otworzył agencję, nawet przez chwilę nie zastanawiał się nad nazwą. W praktycznym sensie, jako nazwa, Klub Detektywów brzmiał rzeczowo, jakby grupa podobnie myślących zawodowców trzymała się razem i wykonywała dobrą robotę. W organizacji o nazwie Klub Detektywów zatrudnionych może być nawet pięćdziesięciu pracowników.
Naprawdę na początku był sam.
Następnie dołączyła Tamara Dade. Ona i jej brat Mickey byli dwójką z bardzo niewielu dzieci, które Hunt poznał w czasie pracy w SOD, a z którymi utrzymał kontakt. Tamara znalazła Hunta, gdy miała około czternastu lat, by podziękować mu za uratowanie jej życia, gdy była małą Tammy i została jej tylko łyżka stołowa masła orzechowego.
Zaczęło się od niespodziewanego telefonu, po czym zostali w nieregularnym kontakcie. Przed kilku laty Hunt wziął udział w rozdaniu świadectw, gdy ukończyła stanową szkołę średnią w San Francisco. Potem Tamara pracowała trochę w urzędach, szukając „prawdziwej” pracy, ale nic ekscytującego nie było na horyzoncie. Wtedy Hunt otworzył agencję i okazało się, że interes idzie dobrze, a on potrzebuje przynajmniej asystenta i osoby do pracy w terenie. Obecnie Tamara pracowała w biurze codziennie, wypełniając obowiązki recepcjonistki, kierownika biura, księgowej, sekretarki oraz, z uwagi na to, że studiowała kryminalistykę i zaczęła rejestrować godziny dochodzeniowe, czasami jako partner w terenie. Choć była wzorem wydajności w biurze, to jeszcze lepiej szła jej brudna robota w terenie – całkiem nieulękniona i pierwszorzędna w przesłuchaniach, a ludzie naturalnie jej się zwierzali.
Byli jeszcze całkiem krótko na rynku, gdy Hunt zadzwonił do Devina Juhle’a, by poprosić o pewne zastrzeżone informacje z wydziału ruchu drogowego, których nie mógł uzyskać normalnymi kanałami. Hunt znał kilku informatorów wydziału zabójstw, którzy zwykli wiedzieć, gdzie ukrywają się świadkowie. Po tym Juhle i jego partner Shane Manning zaczęli nazywać siebie klubowiczami. Kiedyś, gdy Hunt gościł u Juhle’a w domu na obiedzie – regularne wydarzenie – jego żona, Connie, odmówiła nakarmienia go, dopóki nie zrobi z niej członka klubu.
Cała sprawa nabrała znamion poufałości. Pewnego wieczoru, Amy Wu wstąpiła na drinka do „U Lou Greka” z Wesem Farrellem, jednym z partnerów w jej firmie, podczas gdy Hunt, Juhle i Manning, już nieco wstawieni, opracowywali regulamin klubu. Rozważali oficjalne przyjęcie cytatu z Saturday Night Live Willa Ferrella, opartego na piosence Fishbone’a, jako klubowego pozdrowienia: „Paskud, nie masz na to świadków, ej Pa-askud, hej, hej, ej Pa-askud”.
Naturalnie Amy i Wes wnioskowali o przyjęcie, ale Hunt i jego kompani udawali trudnych do zdobycia. Mimo wszystko, po co mieć klub, jeśli nie trzyma się jakichś standardów. Co Amy i Wes mogą wnieść? Wes nie wahał się ani chwili. Rozpiął koszulę i pokazał T-shirt, jaki miał pod spodem, na którym napisane było: „Wszystko jest lepsze na sterydach anabolicznych”.
– Codziennie mam inną – powiedział. – Całkiem możliwe, iż posiadam najpełniejszą na świecie kolekcję ohydnych T-shirtów.
Kiwając głowami z podziwem – Farrell przeszedł pomyślnie test osobowości i zostanie przyjęty – Hunt i gliniarze zwrócili się do Amy.
Wytarła łzę, która niespodziewanie zajaśniała na jej policzku.
– Nigdy, przenigdy, w całym życiu nie byłam w żadnym klubie – wyszeptała. – Nikt, nigdy nie pozwolił mi przystąpić. Och, nieważne.
Ewidentnie zraniona, odwróciła się i zrobiła kilka niezdecydowanych kroków. Hunt, czując się podle, przewrócił oczami i podniósł się, by spróbować naprawić nieco szkód moralnych, jakie wyrządził – mimo wszystko była jego przyjaciółką, nie wspominając o znaczącym źródle jego dochodu. Położył jej łagodnie dłoń na ramieniu:
– Amy, nie chcieliśmy… Odwróciła się, uśmiechając się szeroko:
– Żartujesz? – powiedziała. – Nie sądzisz, że ludzie gotowi są zabić, żeby mieć mnie w swoich klubach? – przyciągnęła go do siebie i cmoknęła w policzek. – Świetni kłamcy zawsze mają wzięcie, Wyatt. Nigdy nie wiadomo, kiedy możesz takiego potrzebować.
Читать дальше