Łzy popłynęły jej po policzkach. Poczuła się ostatecznie upokorzona.
– A co z długimi lunchami? Miałeś wtedy aż dwie godziny wolnego. To też jest w twoim notesie!
Milczenie Iana przeciągało się w nieskończoność. Tak jej się przynajmniej wydawało, ponieważ z bijącym sercem czekała na odpowiedź.
– Wygląda na to, że muszę się bronić przed wszystkimi. Nawet przed żoną.
– Rozmawiałam z Moną. Powiedziała, że ożeniłeś się ze mną dla pieniędzy. Że nie potrafisz być wierny.
Ból wykrzywił mu twarz, Ian wstał.
– Musisz zdecydować, komu chcesz wierzyć. Mnie czy temu, co inni o mnie mówią.
Jane poszła w jego ślady.
– Policja spyta cię o to samo w sądzie.
– I wtedy odpowiem. Zegnaj, Jane.
Odłożył słuchawkę i pokazał strażnikowi, że rozmowa skończona. Zawołała go, ale nie odpowiedział. Po prostu odwrócił się i odszedł.
– Ian, czekaj! – Zaczęła walić w szybę. Strażnik chwycił ją za ramię.
– Wystarczy, proszę pani. Proszę odejść. Skinęła głową i ze łzami w oczach ruszyła przed siebie. Strażnik pomógł jej przejść aż do poczekalni. Dave rozmawiał właśnie przez komórkę, ale rozłączył się, kiedy zobaczył Jane.
– No i jak poszło?
Potrząsnęła głową, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Wiedziała, że jak tylko to zrobi, znowu zacznie płakać.
Wyszli na dwór i ruszyli przez parking do kabrioletu. Wsiedli i zapięli pasy, ale Dave nie uruchomił silnika.
– Nigdzie nie jedziemy. Musimy najpierw porozmawiać.
Jane chciała się zaśmiać, ale zabrzmiało to jak stłumione szlochanie.
– Pokłóciliśmy się.
– Bardzo mi przykro.
– Mnie też. – Zacisnęła usta, starając się jakoś zapanować nad fatalnym uczuciem porażki. – Na początku było zupełnie nieźle. Powiedziałam mu o tych groźbach i rzeczywiście się zmartwił. Że nie może pomóc i w ogóle. Ale potem powiedziałam mu o tobie i… i zrobił się okropny.
– Nie dziwię się, że jest zazdrosny o takiego przystojniaka jak ja.
Spróbowała się uśmiechnąć, ale wypadło to blado.
– Wygląda na to, że rzeczywiście jest zazdrosny. O ciebie. O Stacy. O to, że mi pomagacie.
– Powinnaś to zrozumieć. Jest mu bardzo ciężko.
– A mnie jest lekko?
– Przynajmniej jesteś wolna.
– Nie usprawiedliwiaj go. Wcale na to nie zasługuje.
– Może powinienem go pobić? Żeby był dla ciebie milszy na przyszłość…
Tym razem rzeczywiście się roześmiała.
– Tak jak Billy’ego Blacka?
Billy Black uprzykrzał jej się przez całą pierwszą klasę. W końcu na początku drugiej Dave nie wytrzymał i dołożył mu przy pierwszoroczniakach, co jeszcze bardziej upokorzyło natręta. Od tego zdarzenia nie miała już z nim problemów.
– Wiesz, że miałem wtedy szczęście. Ogłuszyłem go pierwszym uderzeniem. A bałem się, że przegram.
Znowu się zaśmiała, a potem siedzieli w milczeniu przez parę minut. Następnie Dave obrócił się w jej stronę.
– Problem polega na tym, że miłość i nienawiść są bardzo silnymi uczuciami. Mogą tworzyć i niszczyć. I znacznie łatwiej przejść od jednego do drugiego niż do bardziej neutralnego uczucia. Dlatego Ian jest zazdrosny.
Jane uścisnęła jego dłoń.
– Zawsze wiesz, co powiedzieć.
– Wiadomo, jestem superpsychologiem.
– Superpsycholem – powiedziała, ale tym razem nie wydało jej się to śmieszne.
Znowu przez chwilę milczeli. Dave pierwszy przerwał ciszę.
– Nie potrafiłbym się z tobą rozstać, Jane – wyznał. – Od kiedy pamiętam, zawsze byłaś gdzieś obok. A może moje życie zaczęło się w momencie, kiedy cię poznałem.
Nie mogła nic odpowiedzieć. Dziwna tęsknota zaległa jej na piersi. Nie bardzo wiedząc, co to jest, odwróciła głowę.
– Przepraszam – mruknął. – Nie powinienem był tego mówić.
– Nie, Dave. – Ścisnęła jego dłoń. – Ja też nie mogłabym bez ciebie żyć. Próbowaliśmy nawet ze sobą chodzić. Dlaczego nam nie wyszło?
Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Nie mam pojęcia. Może to był nieodpowiedni czas. A może my nie byliśmy gotowi… – Westchnął. – A potem poznałaś Iana.
Zdarzyło się to zaraz po śmierci babki. Miłość od pierwszego wejrzenia. Ian od razu zawrócił jej w głowie. To było najbardziej niezwykłe doświadczenie w jej życiu. Nie sądziła, że ktoś taki jak Ian Westbrook może się w niej zakochać. Ich przedślubny związek był pełen namiętności i czułości, chociaż trwał bardzo krótko.
Poznała go po śmierci babki. Po tym, jak odziedziczyła jej majątek.
Ta myśl zaparła jej dech w piersi.
Ian ożenił się z nią, kiedy już była bogata.
– Coś się stało? – spytał Dave.
– Nie, nic.
Chyba domyślił się, co Jane chodzi po głowie, ale uszanował jej milczenie. Skinął tylko głową i uruchomił silnik.
Potem, kiedy weszła pod prysznic, czując na całym ciele strumień gorącej wody, zrozumiała coś jeszcze. Wcale nie znała dobrze swego męża.
I mimo że w kabinie aż parowało, poczuła, jak robi jej się zimno. Coraz zimniej.
ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY PIERWSZY
Piątek, 7 listopada 2003 r. 00. 01
Wokół niej wirowała krew. Jane próbowała płynąć. Unosiła się na wodzie, poruszając nogami, chociaż czuła, że robią się coraz cięższe. Jej głowa zapadła się pod lustro wody. Nozdrza wypełnił zapach krwi. Wkrótce poczuła też jej metaliczny smak.
Zaczęła się dławić. Uszy wypełniał ryk motorówki.
Mężczyzna zawracał. Robił pętlę. Chciał jeszcze raz najechać na Jane.
Żeby skończyć to, co zaczął.
Obudziła się z krzykiem. Zdezorientowana rozejrzała się po zalanej księżycową poświatą sypialni. Ponieważ przewracała się w czasie snu, prześcieradło owinęło jej się wokół nóg.
Usiadła z trudem i jęknęła, czując tępy ból. Szybko odrzuciła kołdrę.
Znowu krzyknęła. Krew poplamiła koszulę, pościel, nogi.
Było jej tak dużo, że zaczęła tonąć.
Przez chwilę patrzyła w dół, nie mając pojęcia, co robić.
Znowu poczuła ból, i to przywróciło jej możliwość dziaIania. Dziecko! Mogła stracić dziecko!
– Nie!!!
Ze skamleniem przelazła przez łóżko i sięgnęła po telefon. Natychmiast wybrała 911. Jednak kiedy usłyszała głos dyspozytora, miała spore problemy z wytłumaczeniem, co się z nią dzieje. Bełkotała i płakała, wiedząc, że wygląda to tak, jakby się porządnie upiła. Starała się skoncentrować, ale przed oczami wciąż miała tańczące światełka.
I nagle znowu ten ryk. A potem ciemność.
ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY DRUGI
Piątek, 7 listopada 2003 r. 00. 35
Stacy zatrzymała się z piskiem opon przed Centrum Medycznym Baylora i wyskoczyła z wozu. Natychmiast skierowała się do dyżurki. Szczęśliwie dyspozytor, który odebrał telefon Jane, był kolegą Stacy i od razu zadzwonił do niej z karetki, chociaż nie mógł jej powiedzieć dokładnie, w jakim stanie jest jej siostra.
Stacy zatrzymała się przy informacji.
– Jestem siostrą Jane Westbrook. Dostałam informację, że ją tu przywieziono. Co jej jest?
Pielęgniarka zajrzała do papierów.
– Westbrook, Westbrook, o jest. A pani godność?
– Porucznik Stacy Killian. – Pokazała jej odznakę. – Jestem jej siostrą.
– Proszę spocząć, pani porucznik. – Pielęgniarka wskazała rząd krzeseł. – Pan doktor Yung ją właśnie bada. To może zająć parę minut.
Stacy, nie mogąc usiedzieć w jednym miejscu, zaczęła chodzić po dość zatłoczonej, mimo że była noc, poczekalni.
Читать дальше