Stephen King - Strefa Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen King - Strefa Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefa Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefa Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody nauczyciel Johnny Smith pada ofiarą groźnego wypadku samochodowego. Przez kilka lat pozostaje w szpitalu w stanie śpiączki. Kiedy jednak odzyskuje świadomość, że jest bogatszy o niezwykły talent – zdolność jasnowidzenia. Dzięki temu będzie mógł zdemaskować seryjnego mordercę, a także przewidzieć tragiczny w skutkach pożar. Dar jasnowidzenia popchnie go do dramatycznej konfrontacji z charyzmatycznym i bardzo niebezpiecznym kandydatem na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych…

Strefa Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefa Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stał wciąż uśmiechnięty pod letnim niebem.

– Naprawdę w to wierzysz? – zapytał Johnny.

– Och, tak – odparł Ngo. Mówił lekko, jakby ta sprawa nie miała żadnego znaczenia. – Co powie nauczyciel, kiedy dam mu takie wypracowanie, nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Prawdopodobnie powie: „Ngo, nie jesteś jeszcze gotów pójść amerykańską drogą". Ale ja powiem prawdę o tym, co czuję. A co ty o tym sądzisz, Johnny? – Oczy Ngo spoczęły na siniaku i Wietnamczyk zaraz obrócił głowę.

– Jest niebezpieczny. W i e m, że jest niebezpieczny.

– Doprawdy? Tak, sądzę, że wiesz. Obywatele New Hamp-shire widzą w nim sympatycznego klauna. Widzą go tak, jak wielu na świecie widzi tego czarnego Idi Amina Dada. Ale ty nie.

– Nie. Tylko sugerować, że powinien zostać zabity…

– Politycznie zabity – uśmiechnął się Ngo. – Ja tylko sugeruję, że powinien zostać politycznie zabity.

A jeśli nie można go politycznie zabić? Ngo znów uśmiechnął się łagodnie, wyprostował palec wskazujący, zgiął kciuk i nagle opuścił go.

– Bam – powiedział cicho. – Bam bam.

– Nie. – Johnny zdumiał się, jak ochryple brzmi jego głos. -To żadne rozwiązanie. Ż a d n e.

– Żadne? A ja myślałem, że wy, Amerykanie, stosowaliście je dość często. – Ngo złapał za rączkę czerwonego wózka. -Muszę zasadzić te chwasty, Johnny. Do zobaczenia, chłopie.

Johnny patrzył, jak odchodzi – niski mężczyzna w płóciennych spodniach i półbutach, ciągnący wózek pełen małych sosen. Ngo znikł za rogiem domu.

Nie. Morderstwo to tylko sianie kolejnych smoczych zębów. Wierzę w to. Wierzę w to z całego serca.

3

W pierwszy wtorek listopada, który wypadł akurat drugiego dnia miesiąca, Johnny Smith siedział skulony w fotelu w swym połączonym z kuchnią dużym pokoju i śledził wyniki wyborów. Chancellor i Brinkley używali wielkiej elektronicznej mapy, pokazującej wyniki wyborów prezydenckich w kolejnych stanach – kandydaci mieli swoje kolory. Teraz, tuż przed północą, Carter i Ford szli niemal łeb w łeb. Ale Johnny nie miał wątpliwości, że wygra Carter.

Greg Stillson wygrał także.

O tym zwycięstwie głośno było w lokalnych wiadomościach i gazetach, zauważyli je również dziennikarze krajowych mass mediów, porównując sukces Stillsona ze zwycięstwem Jamesa Langleya, niezależnego gubernatora Maine, sprzed dwóch lat.

Chancellor mówił:

– Wyniki ostatnich badań opinii publicznej, wskazujące, że kandydat republikanów pełniący obecnie ten urząd, Harrison Fisher, zbliża się do Stillsona, były najwyraźniej błędne. NBC przewiduje, że Stillson, który prowadził spotkania z wyborcami w hełmie robotnika budowlanego i przedstawił program zawierający propozycję, by wszystkie zanieczyszczenia wysłać w przestrzeń kosmiczną, otrzymał czterdzieści sześć procent głosów, Fisher zaś trzydzieści jeden procent. W okręgu, w którym demokraci nigdy nie mieli większych szans, David Bowes zdołał zgromadzić jedynie dwadzieścia trzy procent głosów.

– A więc – dodał Brinkley – w New Hampshire nadszedł czas hot-dogów… przynajmniej na dwa najbliższe lata. -I on, i Chancellor uśmiechnęli się. Wszedł blok reklamowy. Johnny nie uśmiechał się. Myślał o tygrysach.

Od spotkania w Trimbull do wyborów był mocno zajęty. Nadal pracował z Chuckiem, chłopak robił postępy, powoli, lecz systematycznie. Miał dwie poprawki, zdał obie i odzyskał prawo gry w reprezentacji. Teraz, kiedy sezon futbolowy już się kończył, zanosiło się na to, że zostanie wybrany do reprezentacji stanu, typowanej przez sieć gazet Gannetta. Łowcy talentów z różnych uczelni kręcili się koło niego zapobiegliwie w niemal rytualnym tańcu. Musieli jednak odczekać rok – Chuck wraz z ojcem podjął decyzję, że spędzi ten rok w dobrej prywatnej szkole przygotowawczej w Stovington, w stanie Vermont. Johnny sądził, że w Stovington zapanuje na tę wieść prawdziwy szał ra-diości, bowiem mieli tam wspaniałą drużynę piłki nożnej i fatalną drużynę futbolu. Prawdopodobnie dadzą mu pełne stypendium, a na dodatek złoty klucz do żeńskiego akademika, myślał Johnny. Był zdania, że decyzja Chatsworthów jest jak najbardziej słuszna. Kiedy tylko ją podjęto i Chuck zrzucił z barków ciężar zbliżających się testów, jego postępy stały się znacznie szybsze.

W końcu września Johnny pojechał na weekend do Pownall. Po piątkowym wieczorze, gdy Herb bezustannie wykręcał palce i zarykiwał się śmiechem z telewizyjnych dowcipów, które nie były szczególnie dobre, zapytał go, w czym problem.

– Nie ma żadnego problemu. – Ojciec uśmiechnął się nerwowo i zatarł ręce jak księgowy, który właśnie odkrył, że firma, w którą zainwestował oszczędności całego życia, zbankrutowała. – Dlaczego tak myślisz, synu?

– No to czym się przejmujesz?

Herb przestał się uśmiechać, ale nadal zacierał ręce.

– Naprawdę nie wiem, jak ci to powiedzieć, Johnny. To znaczy…

– Chodzi o Charlene?

– No, tak. Tak.

– Poprosiłeś ją o rękę.

Herb spojrzał na syna, zawstydzony.

– Jak się zapatrujesz na to, że w wieku dwudziestu dziewięciu lat będziesz miał macochę? Johnny uśmiechnął się promiennie.

– Bardzo mi się to podoba. Gratulacje, tato. Herb uśmiechnął się także. Z ulgą.

– Cóż, dziękuję. Trochę się bałem ci powiedzieć, teraz już mogę się do tego przyznać. Pamiętam, co mówiłeś przedtem, ale ludzie czasami inaczej myślą, gdy coś jest „może" a inaczej, gdy już się zdarzy. Kochałem twoją matkę, Johnny. I zawsze będę ją kochał.

– Wiem, tato.

– Ale jestem sam i Charlene jest sama, i… wiesz, oboje możemy na tym skorzystać.

Johnny podszedł do ojca i pocałował go.

– Wszystkiego najlepszego. Wiem, że będzie wam dobrze.

– Jesteś wspaniałym synem, Johnny. – Herb wyjął chustkę z tylnej kieszeni spodni i przetarł nią oczy. – Myśleliśmy, że już cię utraciliśmy. W każdym razie ja tak myślałem. Vera nigdy nie straciła nadziei. Zawsze wierzyła. Johnny, ja…

– Nic nie mów, tato. To już przeszłość.

– Muszę. Leżało mi to na sercu jak kamień już od półtora roku. Modliłem się, żebyś umarł, Johnny. Mój syn, i modliłem się, żeby Bóg cię zabrał. – Jeszcze raz otarł łzy i schował chusteczkę _ Okazało się, że Bóg wie odrobinę więcej ode mnie. Johnny… będziesz przy mnie? Na ślubie? Johnny poczuł w sercu coś, niemal smutek.

– Cała przyjemność po mojej stronie.

– Dzięki. Jestem szczęśliwy, że… że powiedziałem wszystko, co mi nie dawało spokoju. Już od bardzo dawna nie czułem się tak dobrze.

– Ustaliliście datę?

– No, właściwie tak. Jak ci się podoba drugi stycznia?

– Bardzo. Możecie na mnie liczyć.

– Chyba sprzedamy oba domy – stwierdził Herb. – Mamy na oku farmę w Biddeford. Ładna. Dwadzieścia akrów. Połowa to las. Na nowy początek.

– Tak, właśnie. Doskonały pomysł.

– Nie przeszkadza ci, że sprzedamy nasz dom? – Herb był tym nieco przerażony

– Będzie mi go trochę żal, ale nic poza tym.

– Tak, czuję to samo – trochę mi żal. – Herb uśmiechał się. – Serce ściska mi się odrobinę. A tobie?

– Mnie też.

– A jak twoje sprawy?

– Dobrze.

– Chłopak jakoś sobie radzi?

– Robi zdumiewające postępy. – Johnny użył jednego z ulubionych powiedzeń ojca i uśmiechnął się.

– Ile czasu jeszcze ci to zajmie?

– Praca z Chuckiem? Przypuszczam, że zostanę z nim przez ten rok szkolny, jeśli będą mnie chcieli. Praca z jednym uczniem to dla mnie nowe doświadczenie. Podobało mi się. I zrobiłem naprawdę dobrą robotę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefa Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefa Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Strefa Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefa Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x