Stephen King - Strefa Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen King - Strefa Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefa Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefa Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody nauczyciel Johnny Smith pada ofiarą groźnego wypadku samochodowego. Przez kilka lat pozostaje w szpitalu w stanie śpiączki. Kiedy jednak odzyskuje świadomość, że jest bogatszy o niezwykły talent – zdolność jasnowidzenia. Dzięki temu będzie mógł zdemaskować seryjnego mordercę, a także przewidzieć tragiczny w skutkach pożar. Dar jasnowidzenia popchnie go do dramatycznej konfrontacji z charyzmatycznym i bardzo niebezpiecznym kandydatem na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych…

Strefa Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefa Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– W porządku.

– Nie zaszkodzi chyba, jeśli zdradzę panu, że na jego mityngach zdarzały się już pewne incydenty – powiedział Lancte. – W Ridgeway kobieta w ciąży została pobita tak poważnie, że poroniła. Było to tuż po spotkaniu, które filmowała CBS. Kobieta stwierdziła, że nie potrafi rozpoznać napastnika, ale naszym zdaniem mógł to być jeden z motocyklistów Stillsona. Miesiąc temu chłopak, czternastoletni, zarobił pękniecie czaszki. Miał mały plastykowy pistolet na wodę. On też nie potrafił rozpoznać napastnika, ale sądzimy, że tym pistoletem mógł nieco zdenerwować ochronę.

Jak to ładnie zabrzmiało, pomyślał Johnny.

– Nie znaleźliście żadnych świadków?

– Nikt nie chciał mówić. – Uśmiech Lancte'a pozbawiony był krzty humoru. Agent strącił popiół z papierosa. – Przecież ludzie na niego głosują.

Johnny pomyślał o młodym mężczyźnie, podnoszącym wysoko syna, żeby chłopiec mógł zobaczyć Stillsona. Kogo to, do diabła, obchodzi. Przecież to tylko na pokaz.

Więc ma swojego anioła stróża z FBI.

– I co mam ci na to powiedzieć? – Lancte wzruszył ramionami i uśmiechnął się rozbrajająco. – Dla twojej informacji, to nie jest synekura, Johnny. Czasami aż się boję. Ten facet ma od cholery i trochę… jakby to powiedzieć… charyzmy. Gdyby wskazał na mnie palcem i powiedział tłumom na jednym z tych mityngów, kim jestem, chyba powiesiliby mnie na najbliższej latarni.

Johnny pomyślał o ludziach, których widział tego popołudnia, i o ślicznej dziewczynie wymachującej histerycznie kawałkiem arbuza.

– Chyba masz rację.

– Więc jeśli wiesz coś, co mogłoby nam pomóc… – Lancte pochylił się w stronę Johnny'ego. Rozbrajający uśmiech zmienił się nagle w uśmiech drapieżny. – Może miałeś jakiś przebłysk jasnowidzenia na jego temat i to sprawiło, że zemdlałeś.

– Może i tak. – Johnny nie uśmiechał się.

– I co?

Przez chwilę Johnny zastanawiał się, czy nie powiedzieć mu wszystkiego. Potem odrzucił ten pomysł.

– Widziałem go w telewizji. Nie miałem dziś nic szczególnego do roboty, więc pomyślałem sobie, że przyjadę i zobaczę, jak wygląda w rzeczywistości. Założę się, że nie ja jeden spoza miasta wpadłem na ten pomysł.

_ Z pewnością – przytaknął gwałtownie Bass. – Czy to wszystko?

– Tak. – Johnny zawahał się i dodał: -…Moim zdaniem wygra wybory.

– Jesteśmy pewni, że wygra – potwierdził Lancte. – Chyba że znajdziemy na niego haka. A tymczasem całkowicie zgadzam się z Bassem. Trzymaj się z daleka od Stillsona.

– Bez obawy. – Johnny zgniótł papierowy kubek i wyrzucił go. – Panowie, miło się z wami rozmawiało, ale czeka mnie jeszcze długa droga do Durham.

– Wracasz już do Maine, Johnny? – zapytał Lancte bez nacisku.

– Nie wiem. – Johnny spojrzał na agenta FBI, szczupłego, eleganckiego, pukającego kolejnym papierosem w tarczę zegarka i przeniósł spojrzenie na Bassa: potężnego, zmęczonego mężczyznę z twarzą baseta. – Czy sądzicie, że będzie kandydował na wyższy urząd, kiedy już znajdzie się w Izbie Reprezentantów?

– Święty Boże! – Bass wzniósł oczy do nieba.

– Tacy jak on pojawiają się i znikają – powiedział Lancte. Jego oczy, ciemnobrązowe, ciemnobrązowe tak, że prawie czarne, bezustannie studiowały Johnny'ego. – Są jak te rzadkie pierwiastki radioaktywne, tak niestabilne, że nie istnieją długo. Faceci pokroju Stillsona nie mają stałej politycznej bazy, tylko koalicje, które trwają krótko i zaraz się rozpadają. Widziałeś dziś te tłumy? Studenci z uniwersytetu i robotnicy oklaskujący tego samego gościa? To nie polityka, to moda, jak hula-hop, czapki z szopa albo peruczki na Beatlesów. Będzie posłem, będzie się tym cieszył do 1978 roku i na tym koniec. Tak należy go traktować.

Ale Johnny wcale nie był tego pewien.

2

Następnego dnia lewa strona czoła Johnny'ego nabrała koloru, a raczej wielu kolorów. Ciemna czerwień – niemal czerń – przechodziła nad brwią w czerwień, a w pobliżu skroni i linii włosów w upiornie wesołą żółć. Powieka spuchła mu nieco, nadając twarzy lekko kpiący wyraz – jak u statysty w burlesce.

Johnny przepłynął dwadzieścia długości basenu, a potem wyciągnął się na leżaku i dyszał. Czuł się potwornie. Przespał niespełna cztery godziny i w dodatku, zamiast odpoczynku, noc przynosiła mu wyłącznie koszmary.

– Cześć, Johnny… Jak się czujesz, chłopie?

Johnny odwrócił się. Był to Ngo, łagodnie uśmiechnięty, ubrany w roboczy strój, z ogrodniczymi rękawicami na dłoniach. Za nim stał dziecinny wózek, pełen małych sosenek z korzeniami szczelnie owiniętymi w płótno. Przypomniawszy sobie, jak Ngo nazywa sosny, Johnny stwierdził:

– Widzę, że znowu sadzisz chwasty. Ngo zmarszczył nos.

– Tak, przykro mi. Pan Chatsworth je kocha. Mówię mu, że to nadaje się na śmietnik. Wszędzie w Nowej Anglii są tylko te śmietnikowe drzewa. A on robi twarz jak… – Ngo skrzywił się, aż wyglądał jak potwór z taniego horroru – i mówi mi: „Masz je zasadzić!"

Johnny roześmiał się. Tak, to było podobne do Chatswortha. Nie lubił, żeby mu się sprzeciwiać.

– Jak ci się podobał mityng? Ngo uśmiechnął się łagodnie.

– Bardzo pouczające – powiedział. Wyraz jego oczu pozostał nieodgadniony. Jakby nie zauważył, że na twarzy Johnny' ego wzeszło słońce. – Tak, bardzo pouczające, doskonale się bawiliśmy.

– To dobrze.

– A ty?

– Nie tak wspaniale. – Johnny lekko dotknął guza. Bolało.

– Niedobrze. Powinieneś położyć na to befsztyk. – Ngo nadal uśmiechał się łagodnie.

– A co ty o nim myślisz? Co sądzi klasa? Przyjaciel z Polski? Ruth Chen i jej siostra?

– Kiedy wracaliśmy, nie rozmawialiśmy ze sobą, tak nakazali nasi instruktorzy. Powiedzieli: „przemyślcie sobie to, co widzieliście". We wtorek będziemy chyba pisali o tym w klasie. Tak. Bardzo myślę, że będziemy. Wypracowanie.

I co napiszesz w wypracowaniu?

Ngo spojrzał w błękitne, letnie niebo. Uśmiechnął się i niebo odpowiedziało mu tym samym. Był niewysoki, włosy zaczynały mu siwieć. Johnny prawie nic o nim nie wiedział – nie wiedział, czy jest żonaty, czy ma dzieci, czy uciekał przed Vietkongiem, czy pochodzi z Sajgonu, czy z którejś z wiejskich prowincji. Nie miał pojęcia, jakie są jego poglądy polityczne.

– Rozmawialiśmy o grze w roześmianego tygrysa, pamiętasz?

– Tak.

– Opowiem ci o prawdziwym tygrysie. Kiedy byłem chłopcem, koło naszej wioski krążył tygrys, tygrys, który zrobił się bardzo groźny. Stał się le manger d'homme, ludojadem, rozumiesz? Nie zjadał mężczyzn, tylko dziewczynki, chłopców i stare kobiety, bo działo się to w czasie wojny i nie było mężczyzn do zjedzenia. Nie tej wojny, o której wiesz, drugiej wojny światowej. Nabrał smaku na ludzkie mięso, ten tygrys. Kto miał zabić takie straszne zwierzę w małej wiosce, gdzie najmłodszy mężczyzna miał sześćdziesiąt lat i tylko jedną rękę, a najstarszym chłopcem byłem ja; miałem wtedy siedem lat. Pewnego dnia znaleziono tego tygrysa w dziurze, zwabionego tam ciałem starej kobiety. To straszna rzecz używać na przynętę ludzkie ciało, które zostało zrobione na podobieństwo Boga, napiszę w moim wypracowaniu, ale jeszcze gorzej jest nie zrobić nic, kiedy zły tygrys porywa małe dzieci. I napiszę w wypracowaniu, że kiedy go znaleźliśmy, ten zły tygrys jeszcze żył. Miał pal wbity w ciało, ale jeszcze żył. Zabiliśmy go motykami i kijami. Starzy mężczyźni, kobiety i dzieci, niektóre dzieci tak się bały, że siusiały w majtki. Tygrys wpadł do dziury i zabiliśmy go motykami, ponieważ mężczyźni z wioski poszli walczyć z Japończykami. Myślę sobie, że ten Stillson jest jak ten zły tygrys, co nabrał smaku na ludzkie mięso. Myślę, że trzeba zrobić na niego pułapkę i powinien w nią wpaść. I jeśli potem będzie żył, to myślę, że trzeba go pobić na śmierć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefa Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefa Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Strefa Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefa Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x