Stephen King - Strefa Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen King - Strefa Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefa Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefa Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody nauczyciel Johnny Smith pada ofiarą groźnego wypadku samochodowego. Przez kilka lat pozostaje w szpitalu w stanie śpiączki. Kiedy jednak odzyskuje świadomość, że jest bogatszy o niezwykły talent – zdolność jasnowidzenia. Dzięki temu będzie mógł zdemaskować seryjnego mordercę, a także przewidzieć tragiczny w skutkach pożar. Dar jasnowidzenia popchnie go do dramatycznej konfrontacji z charyzmatycznym i bardzo niebezpiecznym kandydatem na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych…

Strefa Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefa Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Podszedł do nich. Ngo stał obok wysokiego mężczyzny w sztruksowym garniturze i dwóch kobiet, Chinek.

– Cześć, Ngo.

Ngo uśmiechnął się serdecznie.

– Johnny! Dobrze cię zobaczyć, stary! To wielki dzień dla stanu New Hampshire, nie?

– Chyba tak.

Ngo przedstawił swych kolegów. Mężczyzna w sztruksowym garniturze był Polakiem. Kobiety okazały się siostrami przybyłymi z Tajwanu. Jedna z nich powiedziała Johnny'emu, że ma nadzieję na uścisk dłoni z kandydatem po wystąpieniu, a później, zawstydzona, pokazała mu książkę na autografy w torebce.

– To wielkie szczęście, że jestem w Ameryce – stwierdziła. – Ale to aż takie niesamowite, prawda, panie Smith?

Johnny, który uważał, że wszystko tu jest niesamowite, zgodził się z nią.

Dwójka opiekunów klasy zaczęła zwoływać uczniów.

– Zobaczymy się później, Johnny – powiedział Ngo. – Muszę ruszać w podróż.

– Iść – poprawił go Johnny.

– Tak, rzeczywiście.

– Baw się dobrze, Ngo.

– Jasne. – Oczy Ngo rozbłysły. – Jestem pewien, że będzie to wspaniała rozrywka.

Klasa – około czterdziestu osób – przeszła do południowej części parku na lunch. Johnny wrócił na swoje miejsce i zmusił się do zjedzenia jednej z kanapek. Smakowała jak papier ze starej książki.

Poczuł, jak ciało sztywnieje mu z napięcia.

3

O drugiej trzydzieści park był już przepełniony; ludzie stali niemal ramię przy ramieniu. Miejscowa policja, wzmocniona przez mały oddział policji stanowej, zamknęła ulice prowadzące do parku miejskiego w Trimbull. Podobieństwo mityngu do koncertu rockowego było większe niż kiedykolwiek. Z głośników płynęła pogodna, szybka muzyka ludowa z południa. Po pogodnym, błękitnym niebie sunęły białe obłoki.

Ludzie zaczęli nagle wstawać i rozglądać się. Było tak, jakby przez tłum przeszła fala. Johnny także wstał, zastanawiając się, czy Stillson nie przyjechał wcześniej. Słyszał już donośny ryk silników, ryk wznoszący się i wypełniający cały park, w miarę jak motocykle się zbliżały. Jego oczy poraził jaskrawy blask słońca odbitego od błyszczącego chromu i w kilka chwil później mniej więcej dziesięć maszyn wjechało na miejsce na parkingu, na którym przedtem zatrzymały się autobusy. Nie było wśród nich samochodu. Johnny uznał to za awangardę.

Uczucie niepokoju pogłębiło się. Motocykliści ogólnie sprawiali dobre wrażenie, ubrani w większości w czyste, sprane dżinsy i białe koszule, ale same motocykle, przede wszystkim Harleye i BSA, w porównaniu z wersją fabryczną zmienione były nie do poznania: wygięte kierownice, rozgałęzione, chromowane rury wydechowe, dziwaczne osłony silników.

Motocykliści zgasili silniki, zsiedli z maszyn i ruszyli gęsiego w stronę estrady. Tylko jeden z nich obejrzał się za siebie. Bez pośpiechu wodził oczami po zgromadzonym tłumie; nawet z daleka Johnny zdołał zauważyć, że jego tęczówki mają kolor butelkowej zieleni. Wydawało się, jakby liczył ludzi. Spojrzał w lewo, na kilku gliniarzy opartych o przenośne ogrodzenie, wypożyczone z boiska Małej Ligi, i pomachał im. Jeden z gliniarzy pochylił się i splunął. Ich zachowanie przypominało dokładnie wyreżyserowaną ceremonię i Johnny zaczął się niepokoić jeszcze bardziej. Mężczyzna o zielonych oczach podszedł wolno do estrady.

Obok niepokoju, który zdominował wszystkie jego uczucia, Johnny jakby doświadczał snu na jawie: trafił do świata tych obrazów, w których parowe lokomotywy wyjeżdżają z ceglanych kominków albo miękkie cyferblaty zegarków zwisają z gałęzi drzew. Motocykliści wyglądali na statystów zwolnionych z planu filmu gangsterskiego, którzy zdecydowali się wykąpać w oczekiwaniu na elegancką zabawę. Ich czyste, sprane dżinsy opadały na ciężkie, robocze buty o kwadratowych noskach i na większości par Johnny dostrzegł chromowane łańcuszki otaczające obcas i piętę. Wszyscy mieli jednakowy wyraz twarzy: coś w rodzaju rozbawienia na widok tłumu. Ale mogła kryć się pod nim zwykła pogarda dla młodych robotników z tkalni, dla studentów, którzy przyjechali tu z uniwersytetu stanowego w Durham, dla robotników z wielkich fabryk, którzy wstali, by bić im brawo. Każdy z motocyklistów miał przypięte do kurtki dwa znaczki. Jeden z nich przedstawiał żółty kask budowlany z godłem ekologów na przodzie, na drugim widniał napis: STILLSON ZŁAPAŁ ICH W PODWÓJNEGO NELSONA. Z prawej tylnej kieszeni dżinsów wystawał każdemu obcięty kij bilardowy.

Johnny obrócił się do stojącego obok mężczyzny, który przyszedł do parku z żoną i dzieckiem.

– Czy to legalne?

– A kogo to, do diabła, obchodzi – odparł młody człowiek ze śmiechem. Krzyczał: „Załatw ich, Greg!"

Motocyklowa gwardia przyboczna rozstawiła się wokół estrady w pozycji „spocznij".

Oklaski umilkły, za to rozmowy stały się głośniejsze. Zbiorowe gardło tłumu przełknęło przystawkę. Przystawka mu smakowała.

Brunatne koszule, pomyślał Johnny siadając. Brunatne koszule, to wszystko.

No i co z tego? Może to nawet dobrze? Amerykanie raczej nie lubią przejawów faszyzmu – nawet twardzi prawicowcy jak Reagan nie odwoływali się do niego; to ewidentny fakt, niezależnie od tego, ilu ataków dziecinnego gniewu dostanie Nowa Lewica albo ile piosenek napisze Joan Baez. Osiem lat wcześniej faszystowska taktyka policji w Chicago pomogła Hubertowi Humphreyowi przegrać wybory. Johnny'ego nie obchodziło, jak schludnie wyglądali ci jeźdźcy; jeśli pracowali dla kandydata do Izby Reprezentantów, Stillson balansował na bardzo cienkiej linie. Gdyby nie było to takie dziwne, byłoby nawet śmieszne.

Lecz mimo wszystko żałował, że w ogóle tu przyjechał.

4

Tuż przed trzecią w powietrzu rozległ się dźwięk wielkiego bębna, poruszył ziemię i dopiero przez pięty dotarł do uszu. Do bębna stopniowo dołączały inne instrumenty, tworząc orkiestrę grającą jedną z melodii Sousy. Całodzienne letnie wyborcze małomiasteczkowe wariactwo.

Tłum znów poderwał się na nogi i skierował wzrok w stronę, z której dobiegała muzyka. Wkrótce pojawiła się i orkiestra: najpierw dyrygentka w króciutkiej spódniczce, wysoko podnosząca nogi w ozdobionych pomponami butach z białej skóry, po niej dwie jaskrawo ubrane dziewczyny, następnie dwóch pryszczatych chłopców dźwigających transparent głoszący: ORKIESTRA LICEUM W TRIMBULL i lepiej, żebyś o tym, na Boga, nie zapomniał! Za nimi szła już orkiestra właściwa, wspaniała w swych oślepiająco białych kostiumach z mosiężnymi guzikami i bardzo spocona.

Tłum rozstąpił się przed nią. Orkiestra stanęła, maszerując w miejscu, i wtedy wybuchły owacje, bowiem za nią pojawiła się biała furgonetka forda, a na jej dachu, na rozstawionych nogach, z opaloną i rozciągniętą w mamucim uśmiechu twarzą, ocienianą przekrzywionym na głowie hełmem, stał sam kandydat. Kandydat podniósł do ust bateryjny mikrofon i z entuzjazmem świadczącym o wielkiej sile płuc wrzasnął:

– Cześć wszystkim!

– Cześć, Greg – odkrzyknął mu natychmiast tłum.

Greg, pomyślał Johnny z odrobiną histerii. Jesteśmy z nim po imieniu.

Stillson zeskoczył z dachu furgonetki tak lekko, jakby nie wymagało to żadnego wysiłku. Ubrany był tak jak poprzednio, kiedy Johnny widział go w telewizji: w dżinsy i koszulę khaki. Przepychał się przez tłum w stronę estrady, dotykając rąk wyciągających się ku niemu ponad głowami pierwszego rzędu. Tłum falował i zataczał się radośnie, prąc w jego kierunku, i żołądek Johnny'ego odpowiedział na ten ruch.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefa Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefa Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Strefa Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefa Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x