Tia z pewnością była przerażona. Czy Adam już wrócił do domu? Kto na niego napadł, do diabła?
– Panie Baye?
To siostra Bertha ponownie stanęła w drzwiach.
– Doktorze Baye – poprawił.
– Och, przepraszam, zapomniałam.
Nie powiedział tego, żeby być upierdliwy, ale nie zaszkodzi, jeśli się dowiedzą, że mają tu kolegę po fachu. Zatrzymany za przekroczenie prędkości policjant zawsze informuje, jak zarabia na życie. Zapisać pod hasłem: „Nie zaszkodzi”.
– Nawiasem mówiąc, znalazłam policjanta – powiedziała. – Chce pan z nim porozmawiać?
– Tak, dzięki, ale może pani załatwić podłączenie tego telefonu?
– Zaraz powinni to zrobić.
Do sali wszedł umundurowany funkcjonariusz. Był niskim Latynosem z cienkim wąsikiem. Mike ocenił jego wiek na trzydzieści kilka lat. Policjant przedstawił się jako Guttierez.
– Naprawdę chce pan złożyć zeznanie? – zapytał.
– Oczywiście.
On też zmarszczył brwi.
– O co chodzi?
– To ja pana tu przywiozłem.
– Dziękuję.
– Bardzo proszę. Czy pan wie, gdzie pana znaleziono?
Mike zastanowił się.
– Zapewne w tym zaułku obok klubu. Zapomniałem nazwę ulicy.
– Właśnie.
Patrzył na Mike'a i czekał. Mike w końcu zrozumiał.
– To nie to, co pan myśli – rzekł.
– A co ja myślę?
– Że skroiła mnie dziwka.
– Skroiła?
Mike próbował wzruszyć ramionami.
– Oglądam telewizję.
– No cóż, nie mam skłonności do wyciągania pochopnych wniosków, ale oto co wiem: znaleziono pana w zaułku, w którym roi się od prostytutek. Jest pan o dobre dwadzieścia lub trzydzieści lat starszy od przeciętnego bywalca klubów w tej okolicy. Żonaty. Został pan napadnięty, pobity i obrabowany w sposób, jaki często widuję u ludzi – palcami zrobił gest imitujący cudzysłów – skrojonych przez dziwki lub alfonsów.
– Nie poszedłem tam szukać płatnych uciech – rzekł Mike.
– Hm, nie, nie, jestem pewien, że wszedł pan do tego zaułka podziwiać widoki. Jest naprawdę uroczy. I proszę nie opisywać mi rozkosznego zapachu. Człowieku, nie musisz mi tego tłumaczyć. Rozumiem nieodparty pociąg.
– Szukałem syna.
– W tym zaułku?
– Tak. Widziałem jego przyjaciela…
Ból powrócił. Mike zrozumiał, do czego to zmierza. Wyjaśnianie zabierze sporo czasu. I co to da? Co ten policjant może zrobić?
Mike musiał skontaktować się z Tią.
– Jestem jeszcze bardzo obolały – powiedział.
Guttierez skinął głową.
– Rozumiem. Proszę, to moja wizytówka. Proszę zadzwonić, jeśli zechce pan jeszcze porozmawiać albo złożyć doniesienie, dobrze?
Guttierez położył wizytówkę na nocnym stoliku i opuścił pokój. Mike nie wziął jej. Nie zważając na ból, sięgnął po telefon i wybrał numer telefonu komórkowego Tii.
Loren Muse oglądała nagranie z ulicznej kamery znajdującej się niedaleko miejsca, gdzie podrzucono zwłoki NN. Nic nie rzucało się jej w oczy, ale właściwie czego się spodziewała? O tej porze przed obiektywem kamery przejechało kilkadziesiąt pojazdów. Żadnego nie można było wyeliminować. Ciało mogło leżeć w bagażniku nawet najmniejszego z nich.
Pomimo to oglądała, nie tracąc nadziei, i za swój trud została sowicie wynagrodzona.
Clarence znów zapukał i wetknął głowę w drzwi.
– Nie uwierzysz, szefowo.
– Słucham.
– Po pierwsze, zapomnijmy o tym zaginionym. O tym Baye'em. Zgadnij, gdzie był?
– Gdzie?
– W szpitalu w Bronksie. Jego żona wyjechała w interesach, a on poszedł szukać przygód i dał się obrobić jakiejś dziwce.
Muse skrzywiła się.
– Facet z Livingstone idzie na dziwki do tej dzielnicy?
– Co mogę powiedzieć, niektórzy lubią tarzać się w błocie. Jednak nie z tym przychodzę.
Clarence usiadł, nie czekając na zaproszenie, co nie było w jego stylu. Miał podwinięte rękawy koszuli i zapowiedź uśmiechu na szerokiej twarzy.
– Acura MDX Cordovy wciąż stoi na hotelowym parkingu – oznajmił. – Miejscowa policja zapukała do paru drzwi. Nie ma jej tam. Tak więc wróciłem po śladzie.
– Wróciłeś…?
– Do ostatniego znanego miejsca, gdzie była. Do centrum handlowego Palisades. Jest ogromne i mają tam dość rozbudowany system zabezpieczeń. Zadzwoniłem do nich.
– Do biura ochrony?
– Właśnie, i oto co mam. Wczoraj, około piątej po południu, przyszedł do nich jakiś gość i powiedział, że widział kobietę, która podeszła do swojego samochodu, zielonej acury MDX, załadowała coś, a potem podeszła do mężczyzny, którego biała furgonetka stała zaparkowana obok. Powiedział, że weszła do furgonetki, bez szamotaniny ani oporu, a facet zamknął za nią drzwi. Świadek pomyślał, że to nic takiego, tylko że wtedy pojawiła się inna kobieta, która wsiadła do acury. Potem oba samochody odjechały razem.
Muse wyprostowała się.
– Furgonetka i acura?
– Właśnie.
– A acurę prowadziła ta druga kobieta?
– Zgadza się. W każdym razie świadek zgłosił to ochronie, a ochroniarze… no cóż. Nie przejęli się tym, a prawdę mówiąc, co mieli zrobić? Tak więc tylko spisali jego zeznanie. Kiedy jednak zadzwoniłem, przypomnieli sobie i przysłali mi ten raport. Po pierwsze, to wszystko działo się przed sklepem Target. Świadek przyszedł zgłosić to o piątej piętnaście po południu. Wiemy, że Reba Cordova zapłaciła za zakupy w kasie Target o czwartej pięćdziesiąt dwie. Na rachunku jest wybita data i godzina.
Słyszeli dzwony, ale Muse jeszcze nie była pewna, gdzie biją.
– Zadzwoń do Target – poradziła. – Założę się, że mają kamery.
– Już uzgadniamy to z główną dyrekcją Target. Zapewne zajmie to najwyżej parę godzin I jeszcze coś. Może to ważne, a może nie. Zdołaliśmy ustalić, co kupiła. Kilka płyt DVD, trochę bielizny i ubrań – wszystko dla dzieci.
– To nie są zakupy, jakie się robi, gdy zamierza się uciec z kochankiem.
– Właśnie, chyba że zabiera się dzieci ze sobą, czego nie zrobiła. Co więcej, otworzyliśmy jej samochód stojący na hotelowym parkingu i nie znaleźliśmy w środku torby z zakupami. Mąż sprawdził w domu, czy nie zostawiła ich po drodze. Tam też nie ma zakupów z Target.
Muse przeszedł po plecach zimny dreszcz.
– O co chodzi? – zapytał Clarence.
– Chcę zobaczyć ten raport ochrony. Zdobądź numer telefonu faceta – tego, który widział, jak wsiadła do furgonetki. Sprawdź, co jeszcze pamięta – pojazdy, opis pasażerów, wszystko. Jestem pewna, że ochroniarze nie wypytywali go dokładnie. Chcę wiedzieć wszystko.
– W porządku.
Rozmawiali jeszcze parę minut, lecz jej mózg już pracował na najwyższych obrotach, a puls przyspieszył. Kiedy Clarence wyszedł, podniosła słuchawkę i zadzwoniła do swojego szefa, Paula Copelanda.
– Halo?
– Gdzie jesteś? – zapytała Muse.
– Właśnie odwiozłem Carę. Jestem w samochodzie.
– Muszę coś z tobą omówić, Cope.
– Kiedy?
– Jak najszybciej.
– Mam się spotkać w jakiejś restauracji z moją przyszłą, żeby zatwierdzić grafik usadowienia gości.
– Grafik usadowienia gości?
– Taak, Muse. Grafik usadowienia gości. Informujący ich, gdzie mają usiąść.
– To cię interesuje?
– Ani trochę.
– No to niech Lucy się tym zajmie.
– Pewnie, jakby już tego nie robiła. Ciągnie mnie wszędzie, ale nie pozwala się odezwać. Mówi, że jestem tylko ucztą dla oczu.
– Bo jesteś, Cope.
Читать дальше