Pochylił się i podniósł jej czarną perukę.
– Była przebrana – zauważyła Sherlock. – Bardzo dobry kamuflaż dla zabójcy. Jest tak cyniczna, jak o niej mówią. Założę się, że działa w tej branży od bardzo dawna. I że figuruje w aktach w dawnej jednostce Jacka. Przynajmniej teraz wypadła z interesu. Coś ci powiem, Dillon, jeżeli ta suka przeżyje, zatłukę ją – przełknęła ślinę, położyła dłoń na jego ramieniu. Perky dwa razy próbowała go zabić. Mało brakowało.
– Myślę, że jeżeli uda jej się z tego wyjść – rzekł Savich, nie zwracając uwagi na to, co powiedziała – zabierzemy ją do Quantico. Możemy złożyć bardzo miłą wizytę doktorowi Hicksowi, i może on wprowadzi ją w stan hipnozy. Założę się o moją następną wypłatę, że ona nie będzie chciała z nami współpracować, nawet jeżeli zaproponujemy jej układ.
Na pewno zażąda adwokata i bez niego nie powie ani słowa. Założę się, że na pewno hipnoza nie będzie wchodziła w grę.
– Nie chcę mi się gadać z mediami, Dillon. Zabierajmy się stąd. Dzwoniłam do pana Maitlanda i powiedziałam mu w skrócie, co się stało. Nie był zbyt zadowolony ze strzelaniny w księgarni, ale sam się tym zajmie. Poinformowałam go, że Perky może nam powiedzieć, kto zlecił jej zabicie senatora Abbotta i Rachael. To go ucieszyło. Poprosiłam Dane'a i Olliego, żeby jechali za karetką do szpitala, żeby tam zbadali Donleya Everetta. Pewnie dalej jęczy na tylnym siedzeniu samochodu Ollie'go.
Savich i Sherlock wyszli z księgarni Barnes & Noble i minęli butik K – Martique. Po stromych schodach weszli na górę i przez otwarte drzwi do mieszkania Perky.
– Czekaj, Dillon.
Odwrócił się i uśmiechnął do żony. Przytulił ją do siebie i lekko pociągnął za włosy.
– Kiedy tutaj skończymy, pójdziemy na siłownię – obiecała. – Zanim będziemy musieli sześć razy ze szczegółami opowiedzieć o wszystkim panu Maitlandowi. Pójdziemy na siłownię, żeby się na chwilę od tego wszystkiego oderwać. Bez porządnej dawki wysiłku fizycznego chyba wybuchnę. Lepiej uważaj, bo zamierzam dać ci wycisk.
– Chyba w marzeniach – prychnął, po czym podszedł do biurka Perky i uruchomił jej laptopa. Przez parę minut coś z nim kombinował, mrucząc pod nosem, po czym rozparł się na krześle, marszcząc brwi.
– Ma jakieś zabezpieczenia. Zajęłoby mi to trochę czasu, a dla MAX – a to łatwizna. Wyłączył laptopa i położył go na podłodze przy drzwiach wyjściowych.
Przeszukali szuflady biurka i znaleźli książeczkę czekową, stos zapłaconych rachunków, jakieś faktury. Faktury były za naprawy, za dostawy towaru do jej sklepu, a czeki dotyczyły usług komunalnych, nic osobistego, co mogłoby im pomóc.
Znaleźli też kilkanaście katalogów z akcesoriami gotyckimi, niektóre miały zagięte kartki. Oraz kopertę zawierająca pięć tysięcy dolarów w banknotach studolarowych.
– A oto jej zapłata – powiedziała Sherlock, oklejając kopertę i wkładając ją do kieszeni kurtki.
W kuchni znaleźli trzy pudełka płatków śniadaniowych z dodatkiem orzechów i rodzynek, wszystkie opakowania były nietknięte. Poza tym szafki kuchenne były prawie puste. W lodówce było mnóstwo mrożonego pieczywa, poza tym beztłuszczowe serki śmietankowe i pół kartonu mleka sojowego.
W szufladzie nocnej szafki stojącej obok wąskiego, przykrytego czarną narzutą łóżka, znaleźli kolczyki w jaskrawych kolorach, czarny eyeliner do oczu, trzy pary plastikowych zębów i dwie ozdobne buteleczki zawierające ciemnoczerwony płyn, prawdopodobnie imitujący krew. Najlepszym, co udało im się znaleźć, była książka w miękkiej oprawie, zatytułowana „Seks dla uwodzicielek: Przez krew do przyjemności”.
– Hmm – mruknęła Sherlock, biorąc książkę do ręki. – Myślisz, że są tu jakieś obrazki? Uśmiechnęła się do siebie i zaczęła kartkować książkę.
– Chcesz obejrzeć?
Patrzyli na zdjęcie mężczyzny ubranego w czarne skórzane stringi, z batem w dłoni i w masce przykrywającej usta. Pod nim leżała na brzuchu naga kobieta przywiązana czarnymi rzemieniami do czterech słupów łóżka i przez ramię patrzyła na mężczyznę. Savich spojrzał na Sherlock.
– Czy powinienem ośmielić się przewrócić kartkę?
– Może lepiej nie. W końcu jesteśmy profesjonalistami. Najciekawszą rzeczą, jaką znaleźli w mieszkaniu Pearl Compton, znanej również jako Perky, był notes wypełniony numerami telefonów. Bez nazwisk, tylko z inicjałami zapisanymi obok każdego numeru. Cudownie.
Siłownia World Gym
Georgetown
Środa wieczór
– Mamy aż nadmiar informacji – powiedział Savich, zwiększając prędkość i pochylenie na bieżni.
– Lepsze to, niż nie wiedzieć nic. – Sherlock dostosowała do niego prędkość swojej bieżni, ale nie jej pochylenie. Nie chciała się forsować, zwłaszcza że miała jeszcze w planach rzucenie męża na matę co najmniej dziesięć razy. Nigdy nie uważała księgarni za miejsce niebezpieczne, zwłaszcza Barnes & Noble w Georgetown, ale teraz wszystko się zmieniło. Perky staczająca się w dół ruchomych schodów, łomot czarnych butów, wymachiwanie bronią, wzięcie tej nastolatki jako zakładnika chaos, krzyk – to mogło skończyć się katastrofą. Dillon mógł zginąć. Perky próbowała zastrzelić też ją, trudno było o tym zapomnieć. Ale nie to ją martwiło. Panicznie bała się o Dillona.
Sherlock mocno zwiększyła prędkość, żeby dopasować ją do swojego nastroju: mieszaniny furii i strachu tak panicznego, że aż ją dusił. Oczami wyobraźni znowu zobaczyła Dillona tam, w księgarni. Już ruszył z miejsca, biegł płynnie i pewnie, jego oddech był stabilny, postępował tak, jak ona by się zachowywała, gdyby była na jego miejscu, niech go szlag. Ale nie była na jego miejscu ani nigdzie w pobliżu i to był problem. Zawdzięczała Dane'owi jego życie.
Czasami – tak jak w tej chwili – bycie żoną Savicha śmiertelnie ją przerażało. Ale znacznie bardziej w jej stylu była złość niż strach. Wiedziała, że mogła temu zaradzić jedynie poprzez wyładowanie wściekłości.
Savich zwolnił trochę i zwrócił się do niej:
– Wiemy na pewno, że Donleya Everetta mamy w końcu z głowy. Prokurator zmusił go do podpisania jego zeznań, więc jest po wszystkim. Niestety, ale wierzę mu; on naprawdę nie ma pojęcia, kto wynajął Perky. Ale może poda nam dokładne miejsce, gdzie zakopał ciało Claya Hugginsa.
– Zahipnotyzujmy go.
– No tak, to całkiem dobry pomysł.
Aha, więc nie miał pojęcia, co w tej chwili działo się w jej głowie, w końcu był facetem. Im dłużej o tym słuchała, tym bardziej ten temat ją irytował. I nic nie powiedziała.
Wszystko w porządku, już po wszystkim. Uspokój się. Przecież wcześniej bywałaś już w takich sytuacjach.
Odchrząknęła.
– Ciekawe, jak opiekunowie Angel tolerują jej zachowanie w poprawczaku w Fairfax? Myślisz, że już ją wypuścili?
– Pewnie tak. Może Angel wykorzysta swoją szansę. To bystra dziewczyna.
– Tak, zupełnie tak, jak ja. I zobacz, co się ze mną stało. Savich spojrzał na nią zdziwiony. Co to za sarkazm?
– Poślubiłaś swojego szefa – całkiem fajnego gościa – i razem z nim ścigasz przestępców i dbasz o kondycję. Wygląda na to, że masz doskonałe życie.
Ale nie rozśmieszyło to jej, jak tego oczekiwał.
– Koszmarna sprawa z tymi numerami telefonów z komórki Angel. Pomyśleć, że zapłaciłeś za nią pięćset dolarów – powiedziała obcesowo.
Tym razem to nie był sarkazm, miała rację. Savich zwiększył nachylenie bieżni i oddychał głęboko i miarowo.
Читать дальше