Jednak jej mężowi – kierowcy ciężarówki, to nie odpowiadało. Chciał, żeby żona czekała na niego w domu i po jego powrocie podała mu piwo. Groził, że zrobi jej krzywdę i zabierze jej dzieci. Uwierzyła, że jest w stanie ją zabić. Ale co z dziećmi? Ostatnie z nich za pół roku miało wyprowadzić się z domu, więc to nie był problem. Za to on stanowił poważny problem.
Więc Dolores zaczęła myśleć w ten sposób: kto zagłosuje na parlamentarzystkę, która ma za męża kierowcę ciężarówki? Wiedziała, że z tym człowiekiem nie sięgnie gwiazd, na co w swojej opinii zasługiwała. Dla niej oznaczało to objęcie funkcji politycznej, z której miałaby pieniądze. On tylko podkreślałby jej brak jakiegokolwiek doświadczenia zawodowego i jak do tej pory bezużytecznego dyplomu ukończenia studiów.
Wtedy nagle ta kobieta w średnim wieku powiedziała mi, że jej mąż udał się właśnie swoją osiemnastokołową ciężarówką w jedną ze swoich zwykłych tras po Alabamie. Kiedy zatrzymał się w swoim ulubionym zajeździe, aby zjeść kolację, ktoś nagle wyłonił się z cienia i zastrzelił go.
Potem Dolores powiedziała „popatrz na to” i natychmiast sfabrykowała łzy i powiedziała mi, że tak właśnie się zachowała, kiedy do jej domu przyjechała policja – ona powiedziała coś w stylu: „O nie, to potworne, to musi być jakaś pomyłka, nie mój Lukey, o Boże, co ja teraz zrobię, a co z moimi biednymi dziećmi”. Potem powiedziała, że zemdlała – no wiecie, była w szoku. Po chwili nagle roześmiała się. Tak zanosiła się śmiechem, że omal się nie udusiła. Pomiędzy wybuchami śmiechu powiedziała mi, jak to wynajęła zbira z Savannah, który zabił jej męża, że zapłaciła mu pięćset dolarów i powiedziała, gdzie ma to zrobić. Była z siebie bardzo zadowolona, i powzięła ostateczne postanowienie o kandydowaniu do Kongresu. Byłem tak zaszokowany, że wyprowadziłem ją z hipnozy. Oczywiście dokładnie pamiętała, co mi powiedziała, i nagle znalazła się w kłopotliwej sytuacji. Zapewniłem ją, że nigdy nie złamię tajemnicy lekarskiej. Jednak nadal była przerażona. Nie spodziewałem się, że jeszcze kiedykolwiek do mnie przyjdzie. I nie pomyliłem się. Myślicie, że to Dolores próbowała mnie zabić?
– To brzmi bardziej prawdopodobnie niż Lomas Chapman – stwierdził Savich. – A z jakiego powodu ona potrzebowała psychiatry?
– Jej ojczym wykorzystywał ją seksualnie i ostatnio miała w związku tym koszmarne sny. To doprowadzało ją do szaleństwa i dlatego do mnie przyszła. Wprowadzałem ją w stan hipnozy, żeby wywołać wspomnienia i żeby mogła stawić im czoło. A potem to się stało.
Savich pokiwał głową.
– No dobrze, barman mówił, że słyszał, jak opowiadał pan o jeszcze jednym pacjencie, Pierre Barbeau.
– Ach, tak, Pierre. Jest bardzo bystry, zajmuje wysoką pozycję w wywiadzie wojskowym. Od lat znałem jego oraz jego żonę Estelle i ich syna Jeana Davida. Molly i ja graliśmy z nimi w golfa i utrzymywaliśmy kontakty towarzyskie. Nie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale można powiedzieć, że miło spędzaliśmy razem czas.
W każdym razie Pierre jest wysoko postawionym łącznikiem pomiędzy francuską policją i naszym CIA. Jest arogancki i zadufany w sobie, ale można się tego spodziewać, bo jest Francuzem i przez te lata śmiałem się, kiedy w kółko opowiadał o wyższości Francuzów. Drażniłem się z nim wtedy.
Potem, ni z tego, ni z owego zadzwonił do mnie i powiedział, że znalazł się w samym środku zawieruchy – takiego słowa użył – i potrzebował mojej pomocy.
Okazało się, że chodziło o jego syna, który, co dość ciekawe, był obywatelem amerykańskim, bo urodził się trzy tygodnie przed terminem podczas ich pobytu na wakacjach w Cape May. Ma dwadzieścia sześć lat, jest absolwentem Harvardu. Niezwykle bystry, miły facet, może nawet bystrzejszy od swojego staruszka, jest strategicznym analitykiem w CIA, specjalizuje się w sprawach Bliskiego Wschodu. Jakieś pół roku temu Jean Dawid związał się z młodą kobietą, która twierdziła, że jest absolwentką i na pół etatu pracuje dla organizacji charytatywnej, która finansuje edukację na Bliskim Wschodzie. Oczywiście ta organizacja była tylko przykrywką, a tak naprawdę w Stanach zajmowała się zbieraniem pieniędzy dla grup terrorystycznych i werbunkiem do nich. Jean Dawid spadł jej jak z nieba. Jakieś półtora miesiąca temu Jean Dawid pokazał jej poufne materiały, bardzo dokładnie określające położenie jednego z naszych tajnych agentów w Pakistanie – prawdopodobnie po to, żeby jej zaimponować. W CIA prawie natychmiast zorientowali się, że coś jest na rzeczy, bo zamordowano dwóch tajnych agentów, i ogłosili stan pełnego pogotowia. Jean David zrozumiał, że ma poważne kłopoty, więc opowiedział ojcu o kobiecie, którą poznał i której dał się oszukać.
– Przypominasz sobie imię tej kobiety, Timothy? – zapytała Sherlock.
– Miała bardzo urocze imię, może Mary, nie, raczej Anna. Nie znałem jej nazwiska, zresztą Pierre też go nie znał. Przyszedł do mnie w zaufaniu jako przyjaciel i zapytał, czy mógłbym bronić jego syna w sądzie jako psychiatra, argumentując, że chłopak był niepoczytalny i nie wiedział, co robi. Martwił się o zdrowie psychiczne swojego syna. Powiedziałem mu, że w takim przypadku żadna diagnoza psychiatryczna nie uchroni Jeana Davida przed więzieniem. Oczywiście zgodziłem się z nim spotkać, ale pod warunkiem, że Jean David przyzna się władzom do popełnionego przestępstwa. Wielu tajnych agentów wciąż może być w niebezpieczeństwie, więc władze powinny wiedzieć o naruszaniu przepisów. Właściwie powiedziałem Pierre'owi, że w tych okolicznościach to dla mnie etycznie niedopuszczalne trzymać to w tajemnicy i jeżeli Jean David nie powie o wszystkim władzom, ja to zrobię.
– Co było dalej, Timothy? – naciskała Sherlock.
– Powinienem teraz mówić o Jeanie Davidzie w czasie przeszłym. Tak bardzo tego nienawidzę. Wiecie już o jego śmierci, prawda?
– Tak. Powiedz nam, co się stało.
– Dobrze. Tydzień po tym, jak rozmawiałem z Pierre'em, Jean David utonął w wypadku na rzece Potomak. Zła pogoda wywołała szkwał, pewnie o tym słyszeliście. Zapowiadano złą pogodę, ale mimo to Jean David i jego ojciec wypłynęli na połów. Pierre zawsze uważał, że najlepiej łowi się w środku wielkiej burzy. Zamierzali wracać, bo mgła stawała się naprawdę gęsta, kiedy zaczęło nimi mocno kołysać. Zrobiło mu się niedobrze i zwymiotował za burtę. O dalszych szczegółach niewiele wiadomo. Nadpływająca szybka łódź motorowa najwyraźniej nie widziała ich w tej mgle i deszczu, i uderzyła prosto w nich. Pierre wypadł za burtę. Jean David wskoczył do wody, żeby ratować ojca. Podobnie jak jeden z mężczyzn z drugiej łodzi. Uratowali Pierre'a, ale Jean David utonął. Długo szukali, ale nie mogli znaleźć jego ciała.
Pierre był zrozpaczony, wciąż nurkował i szukał, ale bezskutecznie. Jean David został uznany za zmarłego, a dwa tygodnie temu jego śmierć została uznana za wypadek. Czy to rzeczywiście był wypadek? Wiem, co sobie myślicie, Pierre i Jean David ukartowali to, żeby umożliwić mu zniknięcie z Waszyngtonu. Ale przecież tam była ta motorówka, a ludzie na jej pokładzie wszystko widzieli. Zadzwoniłem do Pierre'a, ale nazwał mnie mordercą i rzucił słuchawkę. Był pogrążony w smutku. Jego syn nie żył, a on obwiniał o to mnie. Wątpię, żeby Pierre mógł udawać żal w ten sposób, a przynajmniej nie przede mną. Rozmawiałem z naszymi wspólnymi znajomymi i oni zgodzili się, że oboje, Pierre i Estelle, są w fatalnym stanie. Był ich jedynym dzieckiem, a umarł. Przeze mnie.
Читать дальше