– To dzieło sztuki – powiedział. – Dom i ogród otoczony gęstym lasem wygląda jak z widokówki. I te klomby. Pewnie za miesiąc będzie tutaj istna tęcza kolorów. – Z boku zobaczył dwa budynki gospodarcze. – Spiżarnia?
– Tak. Wuj Gillette nie cierpi wypraw do miasta. Zapasy robi raz na pół roku.
– Czy on wie, że przyjedziemy?
– Tak, dzwoniłam do niego tuż przed naszym wyjazdem z Parlow i powiedziałam, że przyjeżdżam i przywożę gościa. Może jednak bezpieczniej będzie pomachać białą chustką. Wtedy na pewno nie będzie do nas strzelał. – Szturchnęła Jacka w ramię i roześmiała się. – Mam cię!
Wysoki mężczyzna wyszedł z domu i stanął na tarasie. Pomachał do nich i zszedł po drewnianych schodach. Rachael podbiegła do niego. Jack patrzył, jak mężczyzna bierze ją w ramiona i mocno przytula. Kiedy Jack podszedł bliżej, mężczyzna podniósł głowę i uśmiechnął się.
– Witam w Slipper Hollow. Jestem Gillette Janes.
– Agent Jack Crowne z FBI. Proszę mówić mi Jack. Jestem tutaj, żeby chronić Rachael.
Nie wypuszczając z objęć Rachael, Janes wyciągnął rękę. Była to delikatna dłoń o długich palcach, wyglądała jak dłoń pianisty, pomyślał Jack, kiedy ją uścisnął, ale jednocześnie silna, bo na pewno musiał tutaj na tym odludziu robić wszystko, co trzeba. Jack mógł tylko pokiwać głową, bo znowu wyciągnął pochopne wnioski. Prawdę mówiąc, spodziewał się typowego prosiaka z wielkim brzuchem, ubranego we flanelową koszulę i znowu się zawiódł.
– Ma pan piękny dom – powiedział i naprawdę tak uważał.
– Dziękuję. To Rachael wierciła i wbijała gwoździe. Cieszę Mię, że dotarłaś tutaj bezpiecznie, kochanie. Szybko się tutaj ściemnia. Zapraszam do środka. Zjemy coś, a potem opowiecie mi, co się dzieje.
– To pewnie bardzo spokojne odludzie? – zapytał z nadzieją Jack. Gillette Janes roześmiał się.
– Podobno tak było za czasów mojej babki.
Slipper Hollow
Poniedziałek wieczór
- Dlaczego to miejsce nazywa się Slipper Hollow? *– zapylał Jack, zjadając ostatnią łyżkę wegetariańskiej zupy. Były w niej chyba wszystkie warzywa pod słońcem, a z przepisu na to danie na pewno ucieszyłby się Savich. Gillette Janes przez chwilę żuł w milczeniu krakersa.
– Wieść niesie, że w pełni lata, kiedy kwitły polne kwiaty, w tej kotlinie spotkało się dwoje młodych kochanków. Niestety pewnego dnia znalazł ich ojciec dziewczyny, zastrzelił chłopca, i zabrał stamtąd swoją córkę, która kopała i krzyczała, chcąc wrócić do zmarłego kochanka. Kiedy tak się szamotała, spadł jej pantofelek.
Po latach mówiło się, że nadal można tutaj usłyszeć, jak płacze po zgubionym pantofelku – nie po swoim nieszczęśliwie zmarłym kochanku – i tak oto ta nazwa Slipper Hollow przylgnęła do tego miejsca.
– Czy są jakieś dowody autentyczności tej opowieści, wuju Gillette?
– Żadnych, o ile mi wiadomo – odparł. – Nigdy nie słyszałem, jak płacze po swoim pantofelku, a mieszkam tu prawie przez całe życie.
Rachael bawiła się kryształowym kieliszkiem do wina.
– Tutaj jesteśmy bezpieczni. Nikt z wyjątkiem kilku staruszków z Parlow i okolic nie wie o istnieniu Slipper Hollow. A i nikt z nich nie udzieliłby wskazówki nikomu obcemu.
– Cieszę się, że udało mi się utrzymać to miejsce w tajemnicy – powiedział Gillette, wstając, by wstawić naczynia do zmywarki. – Po tym, jak twoja matka i ty przeprowadziłyście się do Richmond, zacząłem nawet robić zakupy w Heissen's Dome, jakąś godzinę drogi stąd na północ – ludzie znają mnie z widzenia, może z nazwiska, ale nie wiedzą, gdzie mieszkam.
Jack, ktokolwiek ściga moją dziewczynkę, raczej wątpię, że znajdzie ją tutaj, bo nie było jej tu od lat. Więc powiedz mi, Rachael, czy naprawdę wierzysz, że brat i siostra senatora Abbotta zamordowali jego, a potem próbowali dwukrotnie zamordować ciebie?
– Nie ma innej możliwości – odpowiedziała Rachael.
– Działali bardzo szybko. Opowiedz mi o nich.
– Znam ich głównie z opowiadań Jimmy'ego, bo przed jego śmiercią spotkałam ich tylko trzy razy. Nazywają się Laurel i Quincy. Ciągle ze sobą rywalizują. Jimmy opowiadał mi, że zaraz po tym, jak został wybrany na pierwszą kadencję do senatu, Laurel wygryzła Quincy'ego ze stanowiska prezesa ich firmy zajmującej się głównie handlem nieruchomościami na całym świecie – centra handlowe, drapacze chmur, i tym podobne.
Jimmy opowiadał mi, że walka między Laurel i Quincym była naprawdę zacięta. Ale staruszek – ich ojciec, Carter Blaine Abbott, stanął po stronie Laurel. Ona kierowała firmą, odkąd pięć lut temu Carter Abbott wycofał się.
Wydaje mi się, że Laurel i Quincy są w równym stopniu pazerni i aroganccy. Mogę także wyobrazić sobie, że ci dwoje łączą siły, aby pozbyć się swojego największego zagrożenia – ich brata – prawdopodobnie zaraz po tym, jak powiedział im o zabójstwie Melissy Parks, i o tym, że zamierza o wszystkim opowiedzieć i ustąpić z funkcji senatora.
– Laurel Abbott – powtórzył powoli Gillette. – Czy ona nie poślubiła greckiego armatora? Jak on się nazywał?
– Stefanos Kostas. To facet, który ma wyjątkowe wysokie mniemanie o sobie. Wydaje mu się, że jest tak olśniewający i wygadany, że żadna kobieta mu się nie oprze. Jimmy twierdzi, ze zdradzał Laurel nawet po tym, jak się jej oświadczył. Patrzy na kobiety, łącznie z mną, w taki sposób, że natychmiast mam ochotę wskoczyć pod prysznic.
– Widziałem jego zdjęcia – powiedział Gillette. – Wygląda juk z żurnala, wymuskany i twardy zarazem, niezła kombinacja. Więc nie byłaś zainteresowana, co?
Rachael zadrżała.
– Gdybym nie mogła skorzystać z prysznica, bez wahania użyłabym węża ogrodowego. Mają dwóch synów, obaj skończyli Standover, to elitarne liceum w Vermont. Stefanos jest właścicielem greckiej wyspy Scorpios, ale większość czasu spędza tutaj.
– Opowiedz nam o Quincym – powiedział Jack, stając przy blacie kuchennym obok Gillette. – Nie, Rachael, nie wstawaj, (iłowa mnie nie boli, z nogą też w porządku. Podobno robię niezłą kawę. Jest taka smaczna, że niektórzy twierdzą, że to dar.
Roześmiała się.
– No dobrze, Quincy. Taki z niego modniś, że parę miesięcy w roku spędza w Mediolanie, gdzie szyją dla niego nowe ubrania, w których dumnie pokazuje się w La Scali. Rozwodził się już trzy razy, i ze złośliwego komentarza, który raz zrobiła Laurel, zrozumiałam, że za alimenty, które płaci, można by przez tydzień karmić małe państwo. Jest tak samo egocentryczny i arogancki jak Laurel i nosi na głowie śmieszny tupecik, jak Donald Trump. Pewnego wieczoru prawie spadł mu na talerz, ale nikt nie pisnął nawet słówka.
– Staruszek Abbott chciał, żeby Laurel stanęła na czele firmy. Więc Quincy jest od niej mniej bystry? Rachael zamyśliła się na chwilę.
– Nie o to chodzi. Oboje są bystrzy, ale jemu brak silnej woli i osobowości do tego. Robi to, co ona mu każe. Co do Quincy'ego, wydaje mi się, że miałby problem ze znalezieniem czyjegoś czułego punktu, podczas gdy Laurel natychmiast uderzyłaby w niego bez wahania.
– Więc Quincy odtańczy taniec wojenny, ale skalpu nie ściągnie? – zapytał Jack.
– Otóż to. Jeszcze jedno: jest wyjątkowym seksistą, a ponieważ jest całkowicie zdominowany przez swoją siostrę, Jimmy twierdził, że stał się też bardziej bezwzględny wobec kobiet. Kiedyś słyszałam, jak mówił do Jimmy'ego, że kobieta jest na swoim miejscu, kiedy klęczy i ma zajęte usta.
Читать дальше