Zmienił ogrodniczki na czarne spodnie, białą koszulę, wełnianą marynarkę i eleganckie buty. Był szczupłym człowiekiem o przyjemnym wyrazie twarzy, ciemnych oczach, które patrzyły z przenikliwością charakterystyczną dla większości gliniarzy.
– Co mówią o doktorze MacLeanie? Dojdzie do siebie?
– To dość skomplikowane – powiedział Savich. – Tęsknię za pana poprzednim stylem.
– Jasne, Jack powiedział to samo. Niech pan posłucha, agencie Savich, komplikacje to moja specjalność. Dlaczego nie mówi pan do mnie Dougie?
Savich spojrzał na niego.
– Nie mogę.
Szeryf Hollyfield uśmiechnął się.
– No tak, rozumiem.
– Ale Dougie pasowało do ogrodniczek – powiedziała Sherlock.
– Jasne, chodźmy do kawiarni na kawę. Opowiecie mi, jak to było z tym facetem. Jackowi i Rachael nic się nie stało, więc możecie się o nich nie martwić. Musiałem zostawić ich w Parlow, bo Jack wciąż nie wyglądał zbyt dobrze. Odniosłem wrażenie, że nie zamierzał spuścić jej z oczu. Wrócili do hotelu.
Podczas gdy Savich sączył swoją herbatę, Dougie powiedział:
– Zanim zostawiłem Jacka i Rachael i przyjechałem tutaj, Tommy Jerkins, wasz ekspert z FBI, zdał mi raport. Znalazł resztki materiału wybuchowego, mówi, że to Semtex, ale detonator źle funkcjonował, nie odpalił całego materiału wybuchowego. Po tym, jak koła uderzyły o ziemię, wybuchło paliwo i resztki Semtexu. Tommy mówi, że Jack jest szczęściarzem. Nawet bez wybuchu bomby cesna była wystarczająco niesprawna, by zawieźć go prosto do nieba. Wiedząc, jak niedostępne są góry, nawet gdyby bomba zdmuchnęła ich z nieba, wszystko wskazuje na to, że podczas poszukiwań nie znaleziono by i nie uratowano żadnego z nich, ani nawet szczątków, żeby coś ustalić.
Prawdopodobnie uznano by to za błąd pilota. Jack mówi, że będzie mu brakowało tego samolotu – kontynuował szeryf. – Powiedział mi, że sporo z tą maszyną przeżył. Poradziłem mu, że może kupić jej wieniec.
– Osoba, która stoi za tym usiłowaniem zabójstwa, na pewno znów spróbuje targnąć się na życie doktora MacLeana – stwierdziła Sherlock. – To był trzeci raz, dlaczego miałby znowu nie spróbować?
– Może też czyhać na życie Jacka, jeżeli dojdzie do wniosku, że doktor MacLean powiedział Jackowi o ciemnych interesach swoich pacjentów, może nawet zdradził mu, gdzie ukryli dowody.
– Nasze laboratorium zbada to, co zostało z bomby, i może uda się określić, skąd pochodziła – powiedział Savich. – Nasi ludzie w Lexington są już na lotnisku, przepytują wszystkich. Ktoś musiał coś widzieć.
– Jack twierdzi, że doktor MacLean nie zdradził mu żadnych tego typu szczegółów – poinformował szeryf Hollyfield.
– To było wtedy, kiedy Jack powiedział, że nie był do tego zdolny. Zapytałem go, jak to możliwe, a on odpowiedział, że doktor MacLean nic nie pamiętał.
Nagle szeryf Hollyfield przybrał poważną minę.
– Czy ktoś raczy mi to wyjaśnić?
Jasno i ostro, pomyślał Savich, tak działał mózg szeryfa Hollyfielda. Spojrzał na Sherlock. Kiedy ta pokiwała głową, powiedział:
– Doktor MacLean cierpi na postępujące zaburzenie mózgu zwane demencją płata czołowego. Rokowania nie są zbyt dobre.
– Demencja? Ale przecież on nie jest stary.
– To prawda – przyznała Sherlock. – Demencja płata czołowego może dotknąć ludzi w wieku średnim.
– A jakie są objawy?
– Choroba pozbawia go zahamowań, sprawia, że mówi i robi nietypowe rzeczy – jak na przykład mówi księdzu po nabożeństwie, że jest świętoszkowatym zarozumialcem, albo kobiecie, że wygląda grubo, albo napada na faceta, gdy ten gapi się na jego żonę – i tym podobne gafy. Czasami pamięta, że to robi, czasami nie. Jeżeli pamięta, stara się o nich zapomnieć, gdyż nie uważa, że powiedział coś niewłaściwego. Skoro więc jego choroba postępowała, doktor MacLean zaczął opowiadać o swoich sławnych pacjentach nawet swojemu partnerowi do gry w tenisa. O sprawach objętych tajemnicą lekarską. Niekoniecznie pamiętał, że coś komuś wyjawił, a jeżeli nawet tak było, uważał, że to nic wielkiego. Może pan sobie wyobrazić, szeryfie Hollyfield, że to nieciekawa sytuacja, bo ma wielu stawnych i bardzo wpływowych pacjentów. Praktykuje w Waszyngtonie, więc mówimy o wielu politykach, gwiazdach filmowych i grubych rybach biznesu. Doktor MacLean cieszył się bardzo dobrą opinią, był znany ze swojej dyskrecji, zanim dotknęła go choroba. Szeryf Hollyfield z dezaprobatą popatrzył na śmietniczkę opartą o ścianę w kącie kawiarni.
– Dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienia, agencie Savich. To wiele wyjaśnia. Ktoś postanowił wyeliminować go, by chronić siebie.
Savich pokiwał głową.
– W zależności od tego, co i komu wyjawił doktor MacLean, mogłoby to zniszczyć reputacje i kariery pacjentów, a nawet sprawić, by wylądowali w więzieniu. Co do jednej osoby jesteśmy pewni, że doktor MacLean z nim rozmawiał. Był to, jak już wspominałem, jego wieloletni partner do gry w tenisa, Artur Dolan, który zginął w piątek dwa tygodnie temu, po tym, jak jego samochód zjechał z drogi i spadł z klifu niedaleko Morristown w stanie New Jersey. Sprawy dotąd nie wyjaśniono, ale lokalna policja skłania się ku stwierdzeniu, że był to wypadek. FBI przesłuchuje rodzinę i przyjaciół MacLeana. Rzeczywiście rozmawiał z wieloma przyjaciółmi i wyjawił sporo pikantnych szczegółów. Jednak tym, do których dotarliśmy, nie podał żadnych nazwisk pacjentów.
– Jednak, ktokolwiek za tym stoi – powiedziała Sherlock – bał się, że Artur Dolan prędzej czy później zdradzi jakieś nazwiska, więc na wszelki wypadek go zabił.
– Cóż za zapobiegawczość – westchnął szeryf. – To świadczy o tym, że miał silny motyw, prawda?
– Owszem – zgodził się Savich.
– Czy doktor MacLean pamiętał na tyle z tego, co opowiadał swojemu przyjacielowi, żeby się bać? – zastanawiał się szeryf.
– Jack twierdzi, że Molly, żona doktora MacLeana, nie wierzy, że to był wypadek. Wiedziała, co robił Timothy, i oszalała z niepokoju. Zadzwoniła do jego rodziny w Lexington i powiedziała, co się dzieje. Potem w Waszyngtonie, niedaleko ich domu ktoś próbował przejechać go samochodem. Polecieli więc do Lexington potem pojechali do Durham, żeby tam zdiagnozował go lekarz z Duke University. Po zamachu na jego życie w Lexington, pani MacLean zadzwoniła do Jacka z prośbą o pomoc. FBI wyjaśniła sprawę, a Jack przyleciał samolotem, żeby go zabrać. I wtedy to się stało.
– Czy w tej chwili doktor MacLean jest pod wpływem leków? – zapytał szeryf Hollyfield. – Czy można powstrzymać postęp choroby?
– Niestety, na tę przypadłość nie ma skutecznego lekarstwa – powiedziała Sherlock. – Będzie postępowała aż do śmierci. Pager szeryfa Hollyfielda zadzwonił. Spojrzał na numer, przeprosił i wyszedł w poszukiwaniu telefonu. Wrócił po pięciu minutach.
– To był Jack. Mówił, że Rachael grozi, że pójdzie do warsztatu Roya Boba i ukradnie jeden z jego samochodów. Powiedział, że nie czuje się na siłach, żeby ją gonić ani próbować utrzymać na miejscu, więc prosi, żebyście wrócili i skłonili ją do powiedzenia prawdy.
Szeryf Hollyfield spojrzał na nich uważnie.
– Nie wydaje mi się, żebyście w najbliższym czasie zaznali spokoju. Wracajmy do Parlow i dowiedzmy się od Rachael, dlaczego ktoś próbował ją zastrzelić w warsztacie Roya Boba.
– Przerwał na chwilę. – Dlaczego miałaby coś przed wami ukrywać? Bo przecież ona jest dziewczyną Jacka, tak?
Читать дальше