Rachael westchnęła głęboko, zanim podjęła opowieść.
– Przekonała mnie, żebym dała mu szansę. Powiedziała, że nie wie, jak on mnie przyjmie, ale czy nie warto spróbować?
Zgodziłam się z nią. Nadszedł czas, żebym poznała człowieka, który mnie spłodził. Nie miałam pojęcia, gdzie mógł mieszkać, tak samo moja matka, więc poszłam do jego biura. Wracał właśnie z lunchu ze swoim współpracownikiem, Gregiem Nicholsem. Zobaczył mnie, jak stoję i na niego patrzę. Nie wierzył własnym oczom, potem uśmiechnął się szeroko i wypowiedział imię mojej matki: Angela. Nie czekał na odpowiedź, zaprosił mnie do swojego biura, ignorując współpracowników i wyborców czekających na niego. Nadal pamiętam ten jego promienny uśmiech. Złapał mnie za ręce i zaczął tańczyć ze mną wokół gabinetu. Potem przytulił mnie tak mocno, że myślałam, że popękają mi żebra – jej głos zaczął drżeć, pochyliła głowę. – Nie wyraził najmniejszej wątpliwości, że jestem jego córką. Uwierzcie mi, nigdy nie oczekiwałam czegoś takiego, pomimo że podobieństwo między nami było uderzające. To było… cudowne. Po chwili Jack zapytał:
– Senator Abbott ma jeszcze inne dzieci, prawda?
– Tak, natychmiast zyskałam dwie siostry przyrodnie. Jimmy i jego żona rozwiedli się jakieś dziesięć lat temu. Jego była żona mieszka w Vail, w stanie Kolorado, a obie jego córki wyszły za mąż. Odniosłam wrażenie, że Jimmy i Jacqueline – jego była żona, nie kochali się. Nie ożenił się ponownie, powiedział mi, że nigdy nie chciał. Mówił, że widuje córki dwa razy w roku, przeważnie wyjeżdżają razem na narty, a święto Dziękczynienia spędza ze swoim bratem, Quincym, siostrą Laurel i jej mężem Stefanosem Kostasem i ich dwoma synami w rezydencji Kostasów, na przedmieściach Hailstone. Mówił, że święto Dziękczynienia jest zawsze bardzo uroczyste, ale raczej smutne. Opowiedziałam mu wszystko o Slipper Hollow, wuju Gillette i o naszym wspólnym życiu, poza okresem, kiedy uczestniczył w wojnie w Zatoce, do czasu, kiedy miałam dwanaście lat i przeprowadziliśmy się do Richmond. Jimmy nigdy nie słyszał o tej dziurze. Przypuszczam, że moja matka była zbyt zawstydzona, żeby mu powiedzieć, myślała, że Slipper Hollow było zbyt prowincjonalne jak na jego wysokie upodobania. On powiedział mi, że zawsze wiedział, że ona mieszkała w Parlow lub w okolicach, ale nigdy nie zaprosiła go do swojego domu.
Chciał wiedzieć wszystko o Angeli – mojej matce. Ale nie chciał do niej dzwonić, zakłócać jej spokoju i burzyć jej życia. Myślę, że miał rację. Mój ojczym to świetny facet, ale wtrącanie się bogatego senatora w jego życie nie byłoby dla niego przyjemne. A mama oczywiście zdawała sobie z tego sprawę i powiedziała mi, że cieszy się, że widzi nas razem. Jimmy na pewno polubiłby Bena, mojego przyrodniego brata, ale nigdy nie miał okazji go poznać.
– Więc myślisz, że to Quincy Abbott i Laurel Abbott Kostas chcieli cię zabić? – zapytała Sherlock.
– Tak. I nie zdziwiłabym się, gdyby mąż Laurel, Stefanos, leż. był w to zamieszany.
– Twój ojciec trzy tygodnie temu zginął w wypadku samochodowym, prawda? – zapytał Jack.
– Tak – odparła Rachael.
– Czy nie prowadził po pijanemu? – zapytał Jack.
– Wszyscy w to uwierzyli – powiedziała ostro Rachael. Policja twierdzi, że pił alkohol i potem sam prowadził samochód i stracił nad nim kontrolę, ale ja wiem, że to nieprawda. Nie ma mowy, że to był wypadek. Został zamordowany. Od razu to wiedziałam. Pamiętam, jak stałam w wielkim korytarzu, kiedy wyszła już policja, śledczy federalni, ludzie z ministerstwu, a ja nie wierzyłam, że Jimmy był pijany. Wiedziałam, że lubili Jimmy'ego, podświadomie nie miałam co do tego wątpliwości. Ale nie miałam żadnych dowodów, i dlatego uciekłam po tym, jak próbowali mnie utopić, i nie poszłam na policję. Byłam też wstrząśnięta nagłą śmiercią Jimmy'ego. Próbowałam to wszystko jakoś poukładać, ale nie miałam czasu.
– A więc twierdzi pani, że Laurel Kostas i Quincy Abbott zabili pani ojca, a teraz próbują zabić panią – podsumował szeryf Hollyfield. – Prawdę mówiąc, Rachael, po takiej opowieści odesłałbym cię na badania psychiatryczne, ale spójrzcie, co stało się w Parlow. Zgadzam się, to brzmi dość złowieszczo, założę się, że każdy z nas ma jakieś osobiste doświadczenia ze złem.
Nikt nie zaprzeczył.
– Nie tak dawno temu Dillon i ja spotkaliśmy twojego ojca na imprezie dobroczynnej w Bentley Gallery w Georgetown powiedziała Sherlock. – Ale ciebie tam nie było. Nawet o tobie nie wiedzieliśmy.
– Nie przypominam sobie… ale zaraz, to wyszło w ostatniej chwili. Jedna z przyjaciółek Jimmy'ego zabrała mnie na zakupy do Nowego Jorku, bo zamierzał wydać przyjęcie, na którym miał przedstawić mnie wszystkim, włączając w to młodych przystojnych mężczyzn, którzy zabijaliby się, żeby mnie poznać – uśmiechnęła się, wzruszając ramionami.
– Ale przyjęcie się nie odbyło.
– Wiedziałaś, że twój ojciec przyjaźnił się z szefem Dillona, Jimmym Maitlandem? – zapytała Sherlock. – Niósł trumnę na jego pogrzebie. Z tego, co pamiętam, pan Maitland zawsze nazywał go John, nigdy Jimmy. Pewnie dlatego, że sam ma na imię Jimmy.
– Nie wiedziałam o tym, to znaczy, stałam razem z całą rodziną i witałam gości, którzy przybyli na jego pogrzeb. Nie pamiętam pana Maitlanda. Ale tamten dzień pamiętam jak przez mgłę.
– Po jego pogrzebie – powiedział Savich – po prostu zniknęłaś. Pogrzeb był prawie trzy tygodnie temu. Dlaczego mieliby zostawiać cię w spokoju przez trzy tygodnie, a potem próbowali cię zabić? Dlaczego nie zabili cię od razu, pozorując kolejny wypadek? Jak to wyjaśnisz, Rachael?
– Cóż, prawdę mówiąc, chyba nie zwrócili na mnie uwagi. Jimmy i ja spędziliśmy razem sześć tygodni, zanim zginął – przerwała i opuściła głowę. Jack zauważył, że nerwowo zaciska palce na kolanach. Potem podniosła głowę i powiedziała opanowanym głosem: – Nie mieli szans mnie zabić, bo dzień po pogrzebie Jimmy'ego wyjechałam z Waszyngtonu. Po prostu wiedziałam, że będę następna. Nikomu nie powiedziałam, dokąd jadę, nawet mojej mamie. W ubiegły czwartek wróciłam do domu Jimmy'ego, teraz to mój dom, bo Jimmy mi go zostawił. Po trzech dniach zaczęli działać.
– Dokąd pojechałaś? – zapytał Jack.
– Na Sycylię, do małego miasteczka na wybrzeżu, jeszcze nieodkrytego przez turystów. Miałam dużo do przemyślenia, ale wiedziałam, że muszę wrócić do Waszyngtonu. Musiałam poradzić sobie z jego majątkiem i jego rodziną – więc wróciłam jakieś dwa tygodnie po pogrzebie. Nie minął tydzień, a wrzucili mnie do jeziora.
– Cofnijmy się trochę – zasugerowała Sherlock. – Uważasz, że twój ojciec został zamordowany, ale przecież zginął w wypadku. Przeprowadzono drobiazgowe śledztwo, nikt niczego nie podważał. Masz jakiś dowód, że było inaczej?
– Żadnego namacalnego dowodu nie mam.
– Więc powiedz nam, co masz – powiedział Jack.
– No dobrze. Dwa dni po tym, jak wróciłam, zadzwonił do mnie Brady Cullifer, prawnik Jimmy'ego. Trochę się o mnie niepokoił, bo wyjechałam bez słowa i nie wiedział, gdzie mnie szukać. Okazało się, że Jimmy zmienił testament. Zostawił mi swój dom, a resztę majątku podzielił między trzy swoje córki. Pan Cullifer powiedział mi, że już poinformował Laurel Kostas i Quincy Abbotta o zmianie testamentu i że nic im nie zapisał. A, i byłabym zapomniała – Jimmy mnie adoptował. To stało się formalnie parę dni przed jego śmiercią, więc w świetle prawa stałam się jego córką.
Читать дальше