Lily poczuła, że dławią ją łzy. Była wtedy taka szczęśliwa, że wyjeżdża z Chicago, że uwolniła się od Jacka Crane'a, że się przenosi do uroczego miasteczka na wybrzeżu. Gdyby mogła przewidzieć, co ją tam spotka…
Simon wziął ją za rękę. Wiedział, że wspomnienie tragedii powróciło do niej z całą siłą. Po jakimś czasie Lily uniosła głowę i spytała Olafa Jorgensona:
– Co chcecie z nami zrobić?
– Ciebie, moja drogą będzie portretował bardzo utalentowany malarz, z którym współpracuję od wielu lat. Jeśli zaś chodzi o pana Russo, to tak jak mówiłem, nie mam nadziei na nawiązanie z nim współpracy. Ma zbyt sztywne zasady moralne, więc nie warto ryzykować. Ponadto jest wyraźnie tobą zainteresowany, a to mi się nie podoba. To ciekawe, przecież bardzo krótko się znacie.
– On tylko chce być moim konsultantem – stwierdziła Lily. Simon uśmiechnął się.
– Chce mieć cię w łóżku – powiedział Ian. – Może już jesteście kochankami i dlatego ci pomaga?
– Nie bądź wulgarny. – Olaf spojrzał na niego z dezaprobatą. – Tak, obawiam się, że pan Russo będzie musiał udać się na długą przejażdżkę łodzią z Alpem i Nikkim. Mamy tu dwa piękne kanały, które powstały jeszcze w siedemnastym wieku za panowania naszego wspaniałego Gustawa. Pan Russo i moi ludzie udadzą się tam jeszcze dziś w nocy. Zrobiło się zimno, więc o północy ulice będą puste.
– Nie twierdzę, że pociąga mnie taka perspektywa spędzenia wieczoru – powiedział Simon. – A co macie zamiar zrobić z Frasierami?
– Są moimi honorowymi gośćmi. – Olaf Jorgenson zwrócił się do Lily, nie do Simona. – Przylecieli tu z wami, bo wiedzieli, że nie mogą zostać w Kalifornii. Te wasze przepisy prawne i tak dalej… Spodziewają się dostać ode mnie mnóstwo pieniędzy. Pan Frasier ma ich zresztą wystarczająco wiele w szwajcarskich bankach. Wydaje mi się, że planują spędzić resztę życia na południu Francji.
– A kiedy już zostanę namalowana, co będzie później? – spytała Lily.
– Tak, wiem, że jestem stary i niewiele mi już pozostało życia. – Olaf uśmiechnął się, pokazując piękne białe zęby, z pewnością sztuczne. – Chcę, żebyś była ze mną, póki żyję. Miałem nadzieję, że mnie poślubisz, rozumiejąc płynące z tego korzyści.
– Dlatego jestem ubrana na biało? Żeby wczuć się w sytuację?
– Najpierw naucz się dobrych manier – warknął Ian. Chciał do niej podejść, ale ojciec chwycił go za rękę. – Ona cię obraża. Powinna zrozumieć, że zrobiłbyś jej wielki zaszczyt, biorąc ją za żonę.
Olaf potrząsnął tylko głową.
• – Nie, moja droga – uśmiechnął się do Lily. – Jesteś ubrana w dokładną kopię sukni, w której po raz ostatni widziałem w Paryżu twoją babkę. Tego samego dnia wyjechała razem z Emersonem Elliottem i tego dnia cały mój świat się zawalił.
– Ma pan talent do kopiowania, prawda? – zauważyła Lily. – Ale ja nie jestem moją babką, ty głupi staruchu.
Ian uderzył ją w twarz. Simon rzucił się na niego, wymierzył mu cios w szczękę, szybko odskoczył i kopnął go w nerki.
– Stop! – krzyknął Nikki, wyciągając broń i mierząc do Simona.
Simon poprawił koszulę i odszedł na bok. Ian podniósł się na nogi, krzywiąc się z bólu.
– Ja też dziś wieczorem popłynę łodzią z Nikkim i Abpem. Sam cię zabiję.
– Przy swoich nieograniczonych możliwościach – Simon ze zdumieniem zwrócił się do Olafa Jorgensona – wychował pan tchórza.
Lily położyła mu rękę na ramieniu. Była przerażona.
– Nawet gdybym uznała, że mogę zaakceptować pana pro pozycję matrymonialną – powiedziała do Olafa – i tak nie mogłabym za pana wyjść. Jestem żoną Tennysona Frasiera.
Starzec zachował milczenie.
– Nie chcę powtórnie wychodzić za mąż, przynajmniej dopóki nie przeanalizuję swoich kryteriów oceny kandydatów do małżeństwa. Nie sądzę jednak, żeby w jakikolwiek sposób mógł im pan sprostać. Ale i tak jestem mężatką, więc to nie ma żadnego znaczenia, prawda?
Starzec nadal milczał, uważnie ją obserwując. Po chwili skinął głową.
– Wrócę niedługo – powiedział.
– Co masz zamiar zrobić, ojcze?
– Nie popieram bigamii. To niemoralne. Zrobię z Lily wdowę. Nikki, zawieź mnie do biblioteki.
Kiedy Nikki popychał wózek w stronę drzwi, Olaf wyciągnął z kieszeni swetra graby, czarny notes. Przeglądał go, dopóki nie zniknął wszystkim z oczu.
– On jest szalony – szepnęła Lily.
Waszyngton
Savich wszedł do domu, przytulił i pocałował żonę.
– Gdzie jest Sean? – spytał.
– U twojej mamy. Gaworzy, wszystko wpycha do buzi i jest szczęśliwy. Zostawiłam mamie dwa dodatkowe pudełka krakersów.
Savich był tak zmęczony i przygnębiony, że nawet się nie uśmiechnął. Uniósł tylko pytająco brew.
– Dillon, zarówno ja, jak i kierownictwo FBI akceptujemy twój plan. Tammy chce cię dopaść – powiedziała Sherlock. – Na pewno tu przyjdzie. Dlatego zawiozłam Seana do twojej matki.
– Jimmy Maitland powiadomił media, że poszukiwaniami Tammy Tuttle będzie teraz kierował Aaron Briggs, ponieważ ty musisz się zająć sprawą Wilbura Wrighta, przywódcy kultu odpowiedzialnego za bestialskie zamordowanie szeryfa i dwóch jego zastępców we Flowers, w Teksasie. Jedziesz do Teksasu w piątek, żeby rozpocząć współpracę z lokalną policją.
– Ty i pan Maitland szybko zabraliście się do rzeczy. – Savich mocniej przytulił żonę. – Mam wyjechać w piątek? Dzisiaj jest wtorek.
– Tak. Tammy będzie miała dość czasu, żeby się tu pojawić.
– To prawda. – Savich przeczesał włosy palcami. – Czy Gabriella jest bezpieczna?
– W ciągu dnia jest w domu twojej matki. Obie są bezpieczne. Gabriella mówi, że chce obserwować postępy Seana w chodzeniu.
Ale rodzice Seana nie będą ich obserwować, pomyślał z goryczą Savich.
– Sherlock, ona jest groźna – powiedział wreszcie. – Nie chcę, żebyś była w pobliżu.
– Wiem, Dillon. Jimmy Maitland przewidział, że będziesz się martwił o mnie i o Seana, ale ja się stąd nie ruszę. Dopadniemy ją. Teraz mamy przewagę – możemy się przygotować na jej przyjście.
– Masz rację, Sherlock. Mam pewien pomysł. Już od dawna o tym myślę.
– Jaki?
– Ona posiada moc wytwarzania iluzji, powoduje, że ludzie widzą to, co ona chce, żeby widzieli. Czy to są jakieś magiczne sztuczki, czy przedziwna cecha jej chorego umysłu, skutek jest taki sam.
Zaczął przemierzać pokój szybkimi krokami. Zatrzymał się na chwilę przed wiszącym nad kominkiem obrazem swojej babci i ponownie obrócił się do żony.
– Twierdzisz, że kiedy znajduję się blisko niej, to jestem odporny na wytwarzane przez nią iluzje. Jeśli ona wejdzie do domu, to będę wystarczająco blisko.
Podszedł do Sherlock i zaczął przeczesywać palcami jej kręcone włosy.
– Pocałuj mnie, Dillon.
– Czy mogę zrobić coś więcej?
– Och tak.
– To dobrze. Kolacja może poczekać.
Cały świat może poczekać, pomyślała Sherlock, tuląc się do niego.
– Po kolacji pójdziemy na siłownię, żeby pozbyć się stresu – zaproponowała.
– Załatwione, ale jeśli po wyjściu z sypialni nadal będziesz zestresowana, będę musiał zmodyfikować swój program – powiedział Savich i po raz pierwszy od długiego czasu roześmiał się.
Goteborg, Szwecja
Wieczorne niebo pokryte było chmurami. Można się było spodziewać deszczu, a nawet śniegu.
Simon, ze związanymi z tyłu rękami, siedział w małej łódce. Alpo wiosłował, a Nikki siedział obok niego. Simon czuł dotyk lufy pistoletu pomiędzy łopatkami, Ian Jorgenson płynął za nimi. W jego łodzi siedział jakiś nieznany Simonowi wioślarz.
Читать дальше