– Mam nadzieję, że już nigdy w życiu czegoś takiego nie zobaczę. Wyobrażacie sobie, jak czułby się ojciec tego maleństwa, widząc, jak żona je rodzi? Kurwa mać, toż natychmiast dostałby zawału!
– Co się stało z tą kobietą?
– Zmarła w karetce, co znaczy, że mamy tu sprawę dla anatomopatologa. Nazywała się Annie Parini, a przynajmniej pod takim nazwiskiem znali ją sąsiedzi.
– Kto wezwał karetkę?
– Jakaś kobieta. Dała nogę, zanim przyjechał pierwszy radiowóz. Ci z karetki mówią, że była bardzo młoda. Nastolatka. Dzwoniąc na pogotowie, przedstawiła się jako Molly Picker.
Dvorak zajrzał do łazienki. Krew na sedesie, krew na płytkach w kabinie prysznicowej. I ogromna kałuża krwi na podłodze.
– Muszę z tą dziewczyną porozmawiać.
– Myśli pan, że przyczyniła się do jej śmierci?
– Chciałbym się tylko dowiedzieć, co widziała. Co o tej kobiecie wie. – Odwrócił się, spojrzał na bryłę mięsa na podłodze i zmarszczył brwi. – Jeśli Annie Parini brała jakieś narkotyki i to coś jest tego skutkiem, mamy do czynienia z nowym teratogenem.
– Urodziła tego cyklopa po prochach?
– Nie wiem. Nigdy jeszcze nie widziałem tak silnych zniekształceń. Wyślę to na badania genetyczne. I bardzo chciałbym porozmawiać z tą Molly Picker. Jeśli naprawdę tak się nazywa.
– Mamy jej odciski palców, jest ich tu pełno. – Wskazał krwawe odciski na futrynie drzwi do łazienki i na ścianie w pobliżu jednookiego monstrum. – Sprawdzimy, jak się nazywa.
– Znajdźcie tę dziewczynę. Nie wystraszcie jej. Chcę z nią tylko porozmawiać.
– A co z tą Parini? – spytał Sheehan. – Zrobisz jej sekcję? Dvorak spojrzał na krew na podłodze. I skinął głową.
– Spotkamy się w zakładzie.
Ciało na stole autopsyjnym było już tylko pustą skorupą, opróżnioną z organów wewnętrznych. Podczas autopsji Sheehan i Moore prawie się nie odzywali, a po ziemistym kolorze ich twarzy poznał, że woleliby być wszędzie, tylko nie tutaj. Ze względu na wiek i płeć ofiary sekcja była bardziej rozstrajająca niż zwykle. Kobieta tak młoda nie powinna leżeć na autopsyjnym stole.
Dvorak nie nawiązywał rozmowy, koncentrując się na uwagach, które dyktował do mikrofonu. Serce i płuca w normie. Żołądek pusty. Wątroba i trzustka normalnej wielkości, wyglądające też normalnie. Ogólnie mówiąc, ciało młode i zdrowe.
Dvorak skupił uwagę na powiększonej macicy, którą wyciął w całości i umieścił na jaskrawo oświetlonej krajalnicy. Następnie rozciął mięśniówkę i śluzówkę, by odsłonić jamę.
– Oto i nasza odpowiedź. Policjanci niechętnie podeszli bliżej.
– Aborcja? – spytał Moore.
– Nic takiego tu nie widzę. Brak perforacji. Brak śladów manipulowania ostrym narzędziem. W dawnych czasach, jeszcze przed Roe Wadem, tym chirurgiem weterynaryjnym, fachmani od nielegalnych aborcji wprowadzali do szyjki coś w rodzaju cewnika, żeby ją poszerzyć, cewnik zaś przytrzymywali tamponem albo grubą warstwą gazy. Ale niczego takiego tu nie ma.
– Mogła to z siebie wydalić? Spuścić z wodą w kiblu?
– To możliwe. Ale nie przypuszczam, żeby tak było. – Wskazał sondą krwawe skupisko tkanki. – To fragment łożyska, który nie oddzielił się całkowicie od ścianki macicy. Nazywa się to łożyskiem przyrośniętym. Stąd ten silny krwotok.
– Czy to jakaś niezwykła… przypadłość?
– Niezupełnie. Ten przypadek był jednak dość niebezpieczny, ponieważ łożysko przywarło w dolnej części macicy, a to może wywołać przedwczesne skurcze porodowe. I silne krwawienie.
– A więc umarła śmiercią naturalną.
– Tak uważam. – Dvorak wyprostował się. – Pewnie poczuła ból i poszła do łazienki z myślą, że musi się wypróżnić. Zaczęła silnie krwawić do muszli, zasłabła i osunęła się na podłogę. Bóg jeden wie, jak długo tam leżała, zanim ktoś ją znalazł.
– Jeśli to nie zabójstwo… – Sheehan z ulgą odstąpił od krajalnicy – tym łatwiej dla nas.
– Mimo to bardzo chciałbym porozmawiać z dziewczyną, która wezwała pogotowie. Nigdy w życiu nie widziałem tak zniekształconego płodu. Jeśli ta kobieta brała narkotyki… Przeraża mnie myśl, że po ulicach może krążyć nowy teratogen.
– Trafiliśmy na jej ślad – powiedział Sheehan. – Molly Picker, prostytutka. W zeszłym roku aresztowano ją za nagabywanie. Wyszła za kaucją, zapłacił alfons. Pogadamy z facetem. Pewnie wie, gdzie ją można znaleźć.
– Nie przestraszcie jej, dobrze? Chcę tylko dowiedzieć się czegoś o tej kobiecie.
– Jeśli jej trochę nie postraszymy – odparł Sheehan – nie zechce z nami gadać.
Romy – miał za sobą gówniany dzień, który przechodził powoli w gówniany wieczór – krążył nerwowo u zbiegu Montgomery i Canton, próbując się rozgrzać. Trzeba było wziąć kurtkę – pomyślał, ale wychodząc z mieszkania, nie przypuszczał, że między domami będzie hulał lodowaty wiatr. Nie przypuszczał też, że będzie musiał tak długo czekać.
A chuj z tym. Chcą z nim pogadać, to niech przyjadą do niego.
Ruszył przed siebie przygarbiony i żeby ogrzać ręce, włożył je do kieszeni dżinsów. Nie zdążył dojść do następnego skrzyżowania, gdy zdał sobie sprawę, że tuż przy krawężniku sunie jakiś samochód.
– Panie Bell? – rzucił kierowca przez szparę w oknie o przyciemnionych szybach.
Romy łypnął na niego spode łba.
– Spóźniłeś się, człowieku.
– Jest duży ruch.
– Tak, jasne. No to teraz się odpierdol. – I Romy znowu ruszył przed siebie.
– Panie Bell, musimy porozmawiać o naszym małym problemie.
– Nie mam nic do powiedzenia.
– Proszę wsiąść do samochodu, to leży w pańskim interesie. O ile chce pan dalej dla nas pracować… – kierowca zawiesił głos – o ile chce pan dostać pieniądze.
Romy przystanął i popatrzył na ulicę. Wiatr chłostał mu twarz, jedwabna koszula nie osłaniała przed zimnem.
– W samochodzie jest ciepło, panie Bell. Potem odwiozę pana do domu.
– A, co mi tam… – mruknął Romy. Wsiadł i usadowił się na tylnym siedzeniu, jak zawsze podziwiając wnętrze limuzyny. Na kierowcę nie zwracał uwagi. Był to ten sam facet co zwykle, blondyn o białych włosach, który nigdy na niego nie patrzył.
– Musi pan znaleźć tę dziewczynę.
– Nic nie muszę, dopóki nie dostanę szmalu – gniewnie burknął zirytowany Romy.
– Powinien był pan dostarczyć ją dwa tygodnie temu.
– Ta kurwa nie chce ze mną pracować. Znajdę wam inną.
– Annie Parini też już nie ma. Dziś rano znaleziono ją martwą. Wiedział pan o tym?
Romy spojrzał na blondyna.
– Kto ją skasował?
– Nikt. Umarła śmiercią naturalną. Ale jej ciałem zainteresowały się władze.
– No i co z tego?
– To, że przechwycili jeden okaz. Nie możemy dopuścić do tego, by znaleźli drugi. Musi ją pan odnaleźć.
– Nie wiem, gdzie przepadła. Szukałem.
– Nikt nie zna jej tak dobrze jak pan. Ma pan kontakty w mieście, prawda? Niech pan ją znajdzie, zanim dziewczyna zacznie rodzić.
– Chyba jest jeszcze czas, nie?
– Nie zakładaliśmy, że któraś z nich donosi. Nie mamy pojęcia, czy ciąża utrzyma się dziewięć miesięcy.
– Znaczy, że ta dziwka może urodzić w każdej chwili?
– Tego nie wiemy.
Romy parsknął śmiechem i spojrzał na budynki przesuwające się za oknem.
– Jesteście przezabawni. Wyprzedzili was, panowie. Byli u mnie, pytali o nią.
– Kto?
– Policja. Wpadli z wizytą dziś po południu, chcieli wiedzieć, gdzie wsiąkła.
Читать дальше