Lisa Gardner - Samotna

Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Gardner - Samotna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Samotna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Samotna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W obliczu nadchodzącego koszmaru Catherine Gagnon zdana jest tylko na siebie…
Snajper policji stanowej Massachusetts Bobby Dodge obserwuje przez lunetę tragiczne wydarzenia w pobliskim domu. Uzbrojony mężczyzna zabarykadował się w nim z żoną i dzieckiem. Mierzy do nich z broni, powoli zaciskają palec na spuście. Bobby ma tylko ułamek sekundy na decyzję… której może żałować do końca życia. Dla kobiety, próbującej chronić dziecko przed ogarniętym szałem mężem, to nie pierwszy koszmar. Piękna, niedostępna i niebezpiecznie seksowna Catherine Gagnon ma za sobą bolesne wspomnienia. Dwadzieścia pięć lat wcześniej została porwana i uwięziona przez szaleńca, który uczynił z niej swoją seks niewolnicę. Czy znajdzie w sobie siłę i odwagę, by obronić własne dziecko? Mroczny, niepokojący thriller, który przyprawia o solidne dreszcze.

Samotna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Samotna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I na następny raz starała się bardziej. Podobnie przez kilka pierwszych lat małżeństwa robiła wszystko, by być dobrą żoną. Już w dzieciństwie przeszła odpowiednie szkolenie. Minęło kilka lat, zanim zorientowała się, że właśnie to Jimmy’emu najbardziej się w niej podobało.

Nigdy nie chciał jej ocalić. Chodziło mu o to, by przerobić ją na własne kopyto.

Cóż, pomyślała chłodno, teraz pokazała mu, na co ją stać.

Po wejściu do pokoju Nathana zapaliła górne światło. Rozbłysły dwie sześćdziesięciowatowe żarówki. To jednak nie wystarczyło. Ani jej, ani Nathanowi.

– Kowboj – mruknął Nathan sennie, z twarzą wtuloną w jej ramię. Posłusznie podeszła do lampki. Pstryk.

I nic.

Zmarszczyła brwi, spróbowała jeszcze raz. Wesoła twarz kowboja pozostawała ciemna. Pewnie żarówka się przepaliła. Catherine włączyła stojącą niżej lampkę w kształcie muszli.

Znowu nic.

Może korki wysiadły? Te wszystkie reflektory i urządzenia policyjne mogły przeciążyć sieć. Podeszła do komody, Nathan zaczynał jej ciążyć. Dwie lampy. Jedna w kształcie kaktusa, draga – narowistego konia. Sprawdziła je lekko drżącymi palcami, oddychając szybko.

Nic. Nic.

No dobra, jest dużo innych możliwości. Bardzo dużo. Jak mieć obsesję, to na całego. W pokoju Nathana było sześć lampek nocnych, trzy lampy stołowe i dwie stojące na podłodze. Górne światło się paliło, więc prąd musi być przynajmniej w części pokoju. Trzeba znaleźć działające gniazdka i powłączać te wszystkie lampy.

Zaczynało jej się spieszyć. Nathan podniósł głowę, jakby wyczuwał jej nerwowość.

– Mamo, światła!

– Wiem, skarbie, wiem.

Cholerna lampa z misiem nie działała. Kupiła ją za dwieście dolców w Denver i wysłała do domu jako prezent. Antyczna mosiężna lampa na biurko, którą znalazła w małym sklepie na Charles Street, też nie działała. Podeszła do lamp stojących, z żarówkami halogenowymi, takimi, które rozświetlają cały sufit.

Nic.

Kolejne lampki nocne. Te małe, zwieńczone kolorowym szkłem, czerwony plastikowy Elmo, szeroko uśmiechnięty Kubuś Puchatek. Muszą działać. Przynajmniej jedna, dwie, trzy. Dobry Boże, w tym przeklętym pokoju musi być coś, co rozproszy mrok.

Jej oddech przeszedł w ciężkie sapanie. Nathan oderwał się od niej i zesztywniał, coraz bardziej przerażony.

– Światło, światło, światło!

– Wiem, wiem, wiem.

Pieprzyć pokój. Jest za duży. Po co dwóm osobom tyle przestrzeni? Przytuliła syna i rzuciła się biegiem do łazienki. Pstryknęła włącznikiem i zaczekała, aż białe kafelki rozbłysną w świetle.

Nic.

Pstryknęła znowu. I jeszcze raz. Popadała w histerię. Czuła, że w jej gardle narasta strach.

Nathan zaczął wierzgać nogami.

– Mamo, mamo, mamo, gdzie światło? Ja chcę światła!

– Wiem. Ciii, kochanie, ciii.

Przyszedł jej do głowy jeszcze jeden pomysł. Garderoba. Ma metr na dwa metry, oświetlają ją dwie sześćdziesięciowatowe żarówki. Będą mogli położyć się na podłodze i schronić w ich blasku. Przynajmniej do rana.

– Nathan, skarbie, zaraz przeżyjemy przygodę.

Pogłaskała go po plecach, próbując dodać mu otuchy, po czym wyskoczyła z łazienki i rzuciła się do garderoby. Odsunęła lustrzane drzwi, włożyła rękę do środka i znalazła włącznik. Pstryk.

Światło. Jasne, cudowne światło. Zalało wnętrze, sięgając mackami do wszystkich ciemnych kątów, rozpraszając cień. Piękne, piękne światło.

Catherine zajrzała do garderoby i włożyła rękę do ust, by stłumić krzyk.

Leżały na samym środku, tak by zobaczyła je od razu: żarówki wykręcone ze wszystkich lamp. Ułożone w dwa krótkie, proste słowa.

A KUKU.

Przycisnęła twarz syna do swojej szyi. Cofnęła się chwiejnie. Zataczając się, pobiegła w głąb korytarza, z trudem zeszła schodami na dół. W holu złapała płaszcz, torebkę, kluczyki. Nie spojrzała na policjanta. Nie odezwała się ani słowem.

Wybiegła z kamienicy.

– Światło, światło, światło – szlochał Nathan.

Ale światła nie było. Rozumiała to jak nikt inny. Zostali z Nathanem sami w ciemnościach.

Rozdział 30

Mówiłeś, że zawarliście z ojcem układ dotyczący picia – powiedziała Elizabeth. – Wspominałeś, że miał po pijanemu wypadek i tak się wystraszył, że przestał pić.

– Skłamałem.

– Często kłamiesz?

Bobby wzruszył ramionami.

– Na pewne pytania trzeba mieć gotowe odpowiedzi. Nie mam ochoty opowiadać o tym, jak ojciec rzucił się z nożem na mojego brata. Poza tym wypadek naprawdę się zdarzył. Tuż przedtem ojciec znów zaczął pić, bo nie udało mu się tego rzucić za pierwszym podejściem. Robił to na zasadzie: krok do przodu, dwa kroki do tyłu. A ja wtedy miałem własne problemy. Dlatego owszem, zawarliśmy umowę.

– Rozumiem. A więc okłamałeś mnie, ale w twoim przekonaniu, w kłamstwie tym tkwiło ziarnko prawdy.

– Coś w tym stylu.

– Uhm. Domyślam się, że w dzieciństwie, ilekroć miałeś siniaki, potrafiłeś to jakoś „wyjaśnić”. To samo kiedy twój ojciec nie zjawiał się na imprezach szkolnych albo robił z siebie durnia przed twoimi kolegami. I także tamte „wyjaśnienia” zawierały ziarnko prawdy albo i nie, zgadza się?

– No dobra, wiem, do czego zmierzasz.

– Mówisz, że z twoim ojcem jest już lepiej, ale mnie się wydaje, że choć minęło trzydzieści lat, ty wciąż zachowujesz się według tych samych schematów i kłamiesz.

Milczał. Myślała, że szuka argumentów na swoją obronę, ale ku jej zaskoczeniu po chwili powiedział cicho:

– Mój ojciec zgodziłby się z tobą.

– Tak?

– Osiem lat temu wstąpił do Anonimowych Alkoholików i to było dla niego jak nawrócenie. Odkupienie, tylko to się teraz dla niego liczy. Chce przyznać się do tego, co zrobił. Chce rozmawiać o starych czasach, prosić o wybaczenie. Mój brat… George nie odbiera telefonów od niego. A ja… chcę tylko zapomnieć. Mój ojciec był taki, jaki był, a teraz jest, jaki jest. Nie widzę powodu, by się nad tym rozwodzić.

– Bobby, czy czasem nie bywasz bardzo, bardzo zły? Bardziej niż powinieneś?

– Możliwe.

– Czy nie zdarza się, że na myśl o przyszłości ogarnia cię czarna rozpacz?

– Może i tak.

– A czy czasem nie czujesz się, jakbyś nad niczym nie panował?

Spojrzał na nią, wyraźnie zaintrygowany.

– Owszem.

– Dlatego musisz porozmawiać z ojcem, a ojciec z tobą. Twoja rodzina zmieniła się, ale nie wyleczyła ran. By wybaczyć ojcu, musisz pozwolić sobie nienawidzić go za to, co zrobił. Dopóki tego nie zrobisz, nie posuniesz się naprzód i nie pokochasz go za to, kim się stał.

Bobby uśmiechnął się słabo.

– Nienawidzę mamy, to nie wystarczy?

– Myślę, że tak naprawdę wcale jej nie nienawidzisz.

– No proszę. A wydawało mi się, że wiem, co czuję.

– Jest dla ciebie łatwym celem, Bobby. Kiedy odeszła, musiałeś kochać ojca; był twoim jedynym opiekunem. Ale jednocześnie bałeś się i nienawidziłeś go za to, jak cię traktował. Nienawiść do matki pomogła ci rozwiązać ten konflikt. Skoro to ona była wszystkiemu winna, mogłeś z czystym sumieniem kochać ojca. To się nazywa gniew przeniesiony. Choć minęło trzydzieści lat, on nadal w tobie tkwi.

W jego głosie wciąż brzmiała ironiczna nuta.

– To dlatego strzelam do nieznajomych?

– Nie wiem, Bobby. Tylko ty możesz odpowiedzieć na to pytanie.

Pokiwał głową w zamyśleniu. Złożył palce w daszek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Samotna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Samotna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Lisa Gardner - Trzecia Ofiara
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Pożegnaj się
Lisa Gardner
Lisa Gardner - The 7th Month
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Catch Me
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Sąsiad
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Live to Tell
Lisa Gardner
Lisa Gardner - The Survivors Club
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Say Goodbye
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Hide
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Gone
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Klub Ocalonych
Lisa Gardner
Отзывы о книге «Samotna»

Обсуждение, отзывы о книге «Samotna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x