– Skoro jestem taka wyjątkowa, czemu z nami nie pojedziesz?
Bobby znów się uśmiechnął. Puścił jej rękę, splótł dłonie na kolanach.
Spojrzał na Nathana bawiącego się z innymi dziećmi i powiedział to, co musiał powiedzieć:
– Dzwoniła do mnie detektyw Warren.
Catherine zesztywniała.
– Sprawdzała powiązania między sędzią Gagnonem a Colleen Robinson, billingi, przelewy, wszystkie potencjalne dowody ich kontaktów. Sędzia był cwany. D.D. znalazła dowody wypłaty pieniędzy, ale żadnego dokumentu wskazującego, dokąd te pieniądze trafiły. A w billingach nie ma ani jednego telefonu od sędziego. Były za to dwa telefony od ciebie.
Spojrzał na Catherine. W jej chłodnych oczach zobaczył nieufność, która wystarczyła za tysiąc słów.
– Okazuje się, że Colleen Robinson miała w więzieniu ciężkie życie. Po wyjściu na wolność zapisała się do grupy wsparcia dla kobiet z zespołem szoku pourazowego. Być może o niej słyszałaś. Prowadząca ją psycholog twierdzi, że bywałaś na spotkaniach.
– Próbowałam terapii grupowej, fakt – powiedziała Catherine spokojnie. – Ale to było dawno temu. Zanim poznałam Jimmy’ego. Chyba nie myślisz, że pamiętam jakąś kobietę, którą widziałam raz w życiu, tak dawno temu.
– Może ty jej nie pamiętałaś. Ale ona pamiętała ciebie. – Bobby pokręcił głową. – Cały tydzień o tym myślałem. Z jednej strony nie miałaś wystarczająco dobrych koneksji, by wyciągnąć Umbria z więzienia. Ale kiedy już się dowiedziałaś, że wyszedł, że sędzia pociągnął za sznurki… Colleen do ciebie zadzwoniła? Tak to było? Może chciała od ciebie pieniędzy, a może próbowała tylko pomóc, ostrzec cię. Oczywiście, ostrzeżenie nic by nie dało, prawda? Umbrio został zwolniony warunkowo. A policja podejrzewała cię o morderstwo, więc nie miała interesu w tym, by proponować ci ochronę. Nie, zostałaś sama, znalazłaś się w potrzasku. To wtedy przyszedł ci do głowy ten pomysł? Żeby pokonać sędziego jego własną bronią?
– Richard Umbrio zabił mojego ojca – przypomniała Catherine. – Jak śmiesz sugerować, że miałam z nim jakieś układy? Na litość boską, zabił Tony’ego i Prudence. Po co miałabym go na nich napuszczać?
– Za śmierć Tony’ego i Prudence odpowiadasz nie ty, tylko sędzia Gagnon. Za to Rick Copley… Uwziął się na ciebie, Catherine. Gdyby postawił na swoim, straciłabyś Nathana.
Catherine zacisnęła usta. Odwróciła się.
– No i pozostaje sprawa samego sędziego – ciągnął Bobby cicho. – Był tak ostrożny, tak sprytny, że nie zostawił żadnych dowodów wiążących go z Colleen czy Umbriem. A mimo to Umbrio pojechał do niego. Dlaczego, Catherine? Kto kazał mu to zrobić?
– Spytaj Richarda.
– Nie mogę, Catherine. Zabiłaś go.
Nie powiedziała nic więcej. Nie mogła znaleźć niczego na swoją obronę czy uznała po prostu, że i tak jej nie uwierzy? Pewnie nigdy się tego nie dowie. Catherine na zawsze pozostanie dla niego zagadką.
– Doktor Lane coś mi kiedyś powiedziała – szepnął. – Że kobieta taka jak ty zrobi wszystko, byłe ocalić swój świat. To prawda, co? Żeby obronić się przed sędzią Gagnonem, byłaś gotowa wejść w konszachty z człowiekiem takim jak Umbrio. Za pośrednictwem Colleen Robinson płaciłaś samemu diabłu. Rick Copley – dodał – był dobrym człowiekiem. Jak twój ojciec.
Catherine nie odpowiedziała, ale miał wrażenie, że w jej oczach błysnęły łzy.
– Mam nadzieję – powiedziała po chwili – że kiedy już będziesz miał własne dziecko, nie będziesz musiał przekonać się na własnej skórze, jak to jest bać się o jego życie.
– Mogłaś liczyć na pomoc innych, Catherine. Na moją pomoc. Spojrzała na niego.
– Ale na początku tego nie wiedziałam, prawdą?
Wstała z ławki, wciąż pełna godności, wciąż nieziemsko piękna i mimo wszystko, co o niej wiedział, zaparło mu dech w piersi.
– D.D. to dobry detektyw – powiedział cicho.
– Mój syn jest bezpieczny. Za to warto było zapłacić każdą cenę.
– Naprawdę w to wierzysz?
Uśmiechnęła się krzywo.
– Bobby, tylko dzięki temu jeszcze nie zwariowałam.
Skinął głową. Uśmiechnęła się znowu i dotknęła jego policzka.
– Jesteś jedynym mężczyzną, którego… – Urwała i spojrzała gdzieś w dal. – Będzie mi ciebie brakowało – dokończyła po chwili.
– Mnie ciebie też – odparł szczerze.
Poszła po syna. Bobby siedział na ławce w padającym śniegu i patrzył, jak odchodzą.
Jak zawsze, wyrażam głęboką wdzięczność wielu osobom, które przyczyniły się do powstania tej książki. Wszyscy wymienieni poniżej życzliwie i cierpliwie udzielali mi cennych rad. Za wszelkie błędy czy przejawy nadmiernej swobody twórczej odpowiadam rzecz jasna ja i tylko ja.
Za informacje dotyczące pracy snajperów i oddziałów antyterrorystycznych pragnę podziękować porucznikowi Cary‘emu Maroniemu i Johnowi Bergeronowi z policji stanu Massachusetts, agentowi specjalnemu FBI Jamesowi Fitzgeraldowi i porucznikowi Jamesowi Swanbergowi z policji stanu Rhode Island. Chcę też przekazać najszczersze wyrazy wdzięczności innym policjantom, którzy pragną pozostać anonimowi.
Kolej na wydział prawny. Najserdeczniejsze podziękowania dla Sarah Joss z prokuratury generalnej, Billa Loftusa, detektywa z prokuratury okręgowej Suffolk County, Jerry’ego Stewarta, zastępcy prokuratora okręgowego z Suffolk County, sierżanta Richarda Clancy‘ego z policji bostońskiej i mecenasa Patricka Loftusa.
Co się tyczy kwestii medycznych, nie poradziłabym sobie bez rozkosznie przewrotnych pomysłów Margaret Charpentier, profesor wydziału farmacji na uniwersytecie Rhode Island, i Kelly L. Matson, profesor farmacji stosowanej na uniwersytecie Rhode Island.
Jestem też głęboko wdzięczna mojemu przyjacielowi, doktorowi Gregowi Moffattowi, za informacje na temat poradnictwa pourazowego, a także morderczych skłonności w ogóle. No i oczywiście, cóż ja bym poczęła bez mojej znakomitej przyjaciółki i pisarki, Betsy Eliot, która oprowadziła mnie po południowym Bostonie i napuściła na swoich krewnych. Bets, jesteś najlepsza!
Jeśli chodzi o informacje lżejszego kalibru, to z radością ogłaszam zwycięzcę pierwszego konkursu „Prawdziwych przyjaciół poznaje się po śmierci”. Uczestników było wielu, ale tylko jeden zwycięzca mógł wyznaczyć osobę, która zginie w mojej powieści. A zatem wypijmy zdrowie Jillian Zizzy, triumfatorki konkursu, i jej drogiej przyjaciółki, Colleen Robinson, której przydzieliła rolę truposza. Na pamiątkę obie dostaną darmowe egzemplarze powieści z autografem!
Na koniec pragnę podziękować Kate Miciak, najwspanialszej redaktorce, jaką można sobie wymarzyć, i Anthony’emu, mojej największej miłości. Najgłębsze wyrazy wdzięczności dla Brandi, bo wszyscy wiemy, że nie poradziłabym sobie bez ciebie. I dla mojego wtorkowego dziecka za piękno, jakie wniosło w mój świat.
***