– Chyba byłoby wygodniej, gdybyśmy wszyscy usiedli. – Zastępca prokuratora zaprosił ich do salonu na lewo od holu. Catherine odłożyła torebkę, zrzuciła płaszcz. Z uwagą przypatrywała się zastępcy prokuratora. To on tu rządzi.
Była ciekawa, co sądzi o pogrążonych w żałobie wdowach. Znów podchwyciła jego spojrzenie. Było harde, przenikliwe, jak u drapieżnika obserwującego ofiarę. A więc to tak. Odkąd pamiętała, wywoływała u mężczyzn skrajne reakcje. Ci, którzy pożądali kobiet, jej pożądali jeszcze bardziej, Za to ci, którzy ich nienawidzili…
Uznała, że lepiej będzie skupić się na mężczyźnie w stroju żałobnika.
– Dobrze, że przyszliście – powiedziała i dumnie wyprostowana weszła lekkim krokiem do pokoju. – Wczoraj dzwoniłam do zakładu medycyny sądowej. Ku mojemu zdumieniu, okazało się, że nadal nie mogę odebrać ciała męża.
– W takich okolicznościach musi to trochę potrwać.
– Ma pan dzieci, panie Copley?
– Dwoje – odpowiedział zimno.
– Wyobraża pan sobie, jak cierpiałyby po utracie ojca?
W odpowiedzi tylko przeszył ją wzrokiem.
– Mój synek przeżywa ciężkie chwile - mówiła cicho. – Chciałabym załatwić wszystkie formalności związane z pogrzebem, żebyśmy mieli już to za sobą. Im szybciej pogodzi się z tym, co się stało, tym szybciej będzie mógł dojść do siebie.
Nie zareagowali. Catherine usiadła naprzeciwko nich na starym drewnianym krześle. Założyła nogę na nogę i splotła dłonie na kolanie. Była ubrana stosownie do swojej roli: w czarną spódnicę z paskiem i fioletowo-szary kaszmirowy golf. Miała perłowe kolczyki, obrączkę, jej długie czarne włosy spięte były w kok. Wyglądała jak pełna godności wdowa i doskonale o tym wiedziała.
Jeśli chcą dręczyć wdowę, proszę bardzo.
Milczenie przerwał zastępca prokuratora okręgowego. Odkaszlnął znacząco.
– Mamy pewne pytania dotyczące czwartkowej nocy – powiedział. – Mogłaby pani jeszcze raz wyjaśnić nam kilka spraw?
W odpowiedzi tylko spojrzała na nich wyczekująco.
– Hm, no dobrze.
Śledczy Hades z uwagą wertował notes. Catherine przestała mu się przyglądać, zamiast tego wbiła wzrok w blondynkę. Co ona tu robi? Przecież zabójstwo popełnione przez policjanta to sprawa wyłącznie dla prokuratury.
– Co się tyczy kaset wideo z systemu monitoringu… Zdaje się, że brakuje tej z głównej sypialni.
– Bo jej niebyło.
– Słucham? Firma, która instalowała system, mówiła nam, że w sypialni jest kamera.
Spojrzała spokojnie na śledczego Casellę.
– Nie była włączona.
– Tak?
– Cóż za korzystny zbieg okoliczności – mruknęła blondynka.
Catherine zignorowała ją.
– Kamera jest włączana, kiedy wychodzimy. Jimmy ustawił ją tak, by wyłączała się automatycznie o północy.
– Ciekawe – powiedział Casella – bo z pani wcześniejszych zeznań wynika, że Jimmy wrócił o dziesiątej, więc kamera powinna być włączona.
– Powinna, ale okazało się, że panel sterowania nie zna się na zegarze.
– Słucham?
– Chcecie, to sprawdźcie – zaproponowała Catherine. – Zegar panelu sterowania spieszy się o dwie godziny, więc dziesiąta to dla niego północ. – Wzruszyła ramionami. – Jimmy nie bardzo znał się na elektronice. Całe to zamieszanie z czasem letnim i zimowym… pewnie coś mu się poprzestawiało.
– Firma ochroniarska nic o tym nie wspominała.
– Bo pewnie im o tym nie powiedział.
Trzej śledczy wymienili znaczące spojrzenia.
– Mówiła pani, że pokłóciliście się z mężem – rzekł wreszcie Casella. – Z jakiego powodu?
Catherine spojrzała na niego z nienawiścią. Mówiła o tym już w piątek rano, kiedy krew w sypialni była jeszcze świeża. Wkurzało ją, że kazali jej znów to powtórzyć.
– Jimmy bywał zazdrosny, zwłaszcza gdy sobie popił. W czwartek wieczorem zaczął się awanturować z powodu lekarza Nathana. Chciałam pójść do niego z Nathanem, bo źle się czuł. Jimmy myślał, że to tylko pretekst do spotkania z byłym kochankiem.
– Spotykała się pani z doktorem Tonym Rocco? – Zastępca prokuratora okręgowego udawał zaskoczonego tą nowiną, choć oboje wiedzieli, że odstawia szopkę. Policja miała swoje sztuczki, ona swoje. Czym właściwie jest ta rozmowa: grecką tragedią czy szekspirowską komedią?
Nagle poczuła się śmiertelnie zmęczona. Chce zobaczyć Nathana. Chce wiedzieć, że przynajmniej on jest bezpieczny. Powiedziała bez cienia emocji:
– Tak, mieliśmy z Tonym romans. Skończyliśmy ze sobą wiele miesięcy temu i jak zapewniłam Jimmy’ego, to była przeszłość.
– A gdzie znajdowała się niania, Prudence Williams, w trakcie tej rozmowy? – Pałeczkę przejął Casella.
– Czwartkowe wieczory ma wolne. I niedziele.
Casella zmarszczył brwi.
– Ale pani mąż wrócił do domu dość późno. Jest pani pewna, że Prudence jeszcze wtedy nie było? Może była na górze, w swoim pokoju?
– O ile wiem, spędziła tę noc z kimś.
– Z chłopakiem? – Blondynka po raz pierwszy zabrała głos. Patrzyła przenikliwie na Catherine. – Spędzała z nim wszystkie czwartkowe noce?
– Większość.
– Korzystny zbieg okoliczności – mruknęła blondynka.
Catherine puściła jej słowa mimo uszu.
– A pani syn? – spytał śledczy Hades. – Jak to się stało, że był świadkiem waszej kłótni?
– Obudził się po jedenastej, miał zły sen. Kiedy poszłam do jego pokoju, by go uspokoić, usłyszałam Jimmy’ego. Od razu… od razu zorientowałam się, że będzie źle.
– To znaczy?
– Że pił. Poznałam to po tym, jak trzasnął drzwiami. I jak zaczął mnie wołać. Nathan oczywiście przeraził się jeszcze bardziej.
Nie żeby cokolwiek powiedział. Nathan nigdy nic nie mówił. Patrzył tylko na nią tymi poważnymi niebieskimi oczami, cały spięty. Jimmy wrócił do domu. Jimmy jest pijany. Jimmy jest silniejszy od nich obojga.
Tak bardzo chciała dla syna czegoś lepszego. O tym właśnie myślała w czwartkowy wieczór, kiedy Jimmy trzasnął drzwiami, kiedy zaczął krzyczeć, kiedy ruszył w stronę schodów. Spojrzała wtedy w oczy Nathana i przeraziła się na widok odbitego w nich swojego pozbawionego nadziei spojrzenia.
Czy tak właśnie czuła się jej matka, kiedy stała w drzwiach jej pokoju? Czy wiedziała, że zawiodła córkę? Czy zastanawiała się bezradnie, co robić?
– Kiedy Jimmy kupił broń? – spytał zastępca prokuratora.
– Nie wiem.
– Skąd ją wziął?
– Nie wiem.
– Wszedł z pistoletem na górę?
– Tak.
– Groził nim pani i Nathanowi?
Siedziała z uniesionym podbródkiem.
– Tak.
– I co pani zrobiła?
– Powiedziałam, żeby go odłożył. Że Nathan się boi.
– A co zrobił on?
– Roześmiał się, panie Copley. Powiedział, że w tym domu to nie on stanowi zagrożenie dla Nathana, tylko ja.
– Co chciał przez to powiedzieć?
Wzruszyła ramionami.
– Był pijany. Nie wiedział, co mówi.
– A co robił Nathan, kiedy to wszystko się działo?
– Nathan był…- Załamał jej się głos, ale zmusiła się, by mówić dalej. – Nathan siedział u mnie na kolanach. Wtulił twarz w moje ramię, by nie widzieć ojca. Zatkał sobie uszy. Powiedziałam Jimmy’emu, że położę Nathana do łóżka w naszym pokoju. Poprosiłam, żeby się uspokoił, bo straszy dziecko. Potem przeszłam obok niego do naszego pokoju. Zamknęłam drzwi na zasuwę i zadzwoniłam na policję.
– I wtedy Jimmy zaczął strzelać?
Читать дальше