Lisa Gardner - Samotna

Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Gardner - Samotna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Samotna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Samotna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W obliczu nadchodzącego koszmaru Catherine Gagnon zdana jest tylko na siebie…
Snajper policji stanowej Massachusetts Bobby Dodge obserwuje przez lunetę tragiczne wydarzenia w pobliskim domu. Uzbrojony mężczyzna zabarykadował się w nim z żoną i dzieckiem. Mierzy do nich z broni, powoli zaciskają palec na spuście. Bobby ma tylko ułamek sekundy na decyzję… której może żałować do końca życia. Dla kobiety, próbującej chronić dziecko przed ogarniętym szałem mężem, to nie pierwszy koszmar. Piękna, niedostępna i niebezpiecznie seksowna Catherine Gagnon ma za sobą bolesne wspomnienia. Dwadzieścia pięć lat wcześniej została porwana i uwięziona przez szaleńca, który uczynił z niej swoją seks niewolnicę. Czy znajdzie w sobie siłę i odwagę, by obronić własne dziecko? Mroczny, niepokojący thriller, który przyprawia o solidne dreszcze.

Samotna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Samotna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bobby wreszcie podniósł wzrok.

– Naprawdę myślisz, że mogła to wszystko ukartować? Sprowokować kłótnię, dopilnować, by mąż miał pistolet, a potem tak wszystko zachachmęcić, żeby on zginął, a ona nie?

D.D. długo milczała.

– Znałeś ją, Bobby? – powiedziała wreszcie. – Przed tym, jak do ciebie zadzwoniła? Może spotkałeś ją przelotnie, może była znajomą znajomych?

– Nie.

D.D. odchyliła się na oparcie, ale wciąż przyglądała mu się uważnie, ze zmarszczonym czołem. Bobby wstał i nieporadnie usiłował schować portfel do kieszeni. Zmełł w ustach przekleństwo.

– Bobby – powiedziała po chwili i coś w jej głosie kazało mu na nią spojrzeć. Patrzyła na niego z jakimś ponurym zainteresowaniem. Przez chwilę wyglądało na to, że się rozmyśliła, jednak w końcu zadała mu to pytanie, jakby nie mogła się powstrzymać. – Kiedy strzeliłeś… czy było ci ciężko? Czy widząc w celowniku człowieka z krwi i kości, zawahałeś się?

Bobby nie miał ochoty odpowiadać. Łatwiej byłoby się obrazić, spojrzeć na nią spode łba i wyjść. Ale D.D. to przyjaciółka. Znają się od lat. I być może w głębi duszy rozumiał jej pytanie nawet lepiej niż ona. Każdy glina ma tego rodzaju wątpliwości. Tyle czasu spędzali na ćwiczeniach, ale kiedy przychodziło co do czego, kiedy ryzykowało się życie swoje albo, co gorsza, życie partnera…

Odpowiedział więc szczerze:

– Prawdę mówiąc, nie czułem nic – wyznał cicho.

D.D. spuściła wzrok. Nie mogła spojrzeć mu w oczy. A on nawet się nie zdziwił. Trzy dni po śmierci Jimmy’ego Gagnona wreszcie przekonywał się na własnej skórze, że tak to już jest.

Skinął jej głową na pożegnanie i wyszedł z baru.

Rozdział 16

Dwie przecznice od baru koło Bobby’ego przystanął smukły czarny lincoln. Przyciemniona szyba się opuściła. Bobby zajrzał do środka i zaklął.

– Nie masz jakiegoś hobby? – spytał Harrisa.

Z tyłu dobiegło gniewne trąbienie.

– Wsiadaj – powiedział Harris.

– Nie.

– Moi pracodawcy chcą z tobą porozmawiać.

– Niech wytoczą mi jeszcze jedną sprawę.

– Są bardzo wpływowi. Zamienisz z nimi kilka słów i twoje kłopoty się skończą.

– Zbytek łaski. – Przyspieszył kroku. – Pójdę pieszo.

Harris zmienił taktykę.

– Zabiłeś ich syna. Chyba możesz poświęcić im dziesięć minut.

Bobby zwolnił. Harris wcisnął hamulec.

– To cios poniżej pasa – mruknął Bobby ze zmarszczonym czołem. Z ociąganiem otworzył drzwi. Harris uśmiechnął się radośnie jak idiota.

Gagnonowie zaszyli się w nowym, drogim hotelu LeRoux, naprzeciwko parku. Musieli się tu przenieść, bo pod ich kamienicą w Beacon Hill koczowali dziennikarze. Pani Gagnon nie mogła spać ani jeść. Pan Gagnon wynajął luksusowy apartament na ostatnim piętrze, z pozostającą do dyspozycji przez całą dobę masażystką, która miała pomóc jej się odprężyć.

W drodze Harris opowiadał Bobby’emu o swoich pracodawcach. Że pochodzą z Georgii, więc niech nie dziwi go ich południowy akcent. Że pani Gagnon była podobno autentyczną młodą damą, taką w atłasowej sukni i z tapirowanymi włosami, kiedy w sześćdziesiątym drugim poznała Jamesa Gagnona. To jej rodzina miała pieniądze. Ale James już wtedy był ambitnym studentem prawa. Jej rodzina zaakceptowała związek, a przyszły teść zamierzał pomóc Jimmy’emu w założeniu kancelarii adwokackiej.

Niestety, cała rodzina Maryanne – matka, ojciec, młodsza siostra – zginęła w wypadku na tydzień przed ślubem. Nie trzeba dodawać, że Maryanne była zdruzgotana. Chcąc jej pomóc, Jimmy wywiózł ją ze stanu. Przenieśli się do Bostonu, zdecydowani zacząć wszystko od nowa.

Dobra wiadomość była taka, że Maryanne od razu zaszła w ciążę, zła natomiast, że ich syn, James Jr., był chorowitym dzieckiem. Umarł po kilku miesiącach i James z Maryanne pochowali go na cmentarzu w Atlancie, tam gdzie spoczęła reszta rodziny.

Po dwóch latach na świat przyszedł Jimmy i karta się odwróciła.

Bobby dziwił się, czemu drugiemu dziecku nadali to samo imię co pierwszemu. Pierwszy syn miał na imię Junior, drugi Jimmy, poprawił go Harris. Bobby i tak uważał, że to dość dziwne.

Zaraz po wejściu do apartamentu pomyślał, że Gagnonowie wiedzą, jak robić wrażenie. Posadzka była z włoskiego marmuru, w pokoju stały cenne antyki, a okna okrywało tyle jedwabiu, ile nie wytworzyłaby cała ferma jedwabników. Apartament stanowił idealne tło dla jego mieszkańców.

Maryanne Gagnon wyglądała na sześćdziesiąt kilka lat i wciąż była szczupłą, ale lekko przygarbiona, o platynowych blond włosach, teraz już bardziej platynowych niż blond. Na szyi nosiła potrójny sznur dużych pereł, na palcu natomiast kamień szlachetny wielkości piłki golfowej. Siedząc na eleganckim francuskim krześle, w jedwabnym kremowym kostiumie, niemal zlewała się z wiszącymi za nią draperiami.

W odróżnieniu od niej sędzia Gagnon dominował nad otoczeniem. Wysoki, dostojny, w jednorzędowym czarnym garniturze, za który pewnie dał więcej, niż Bobby zarabiał w miesiąc, stał tuż za prawym ramieniem żony. Miał siwe włosy, ale widać było, że upływ czasu w najmniejszym stopniu nie nadwątlił jego sił. Błyszczące oczy, wyraźnie zarysowana szczęka i usta zaciśnięte w wąską kreskę – można było go sobie wyobrazić, jak kieruje sądem. I całym krajem.

Bobby’emu błysnęła myśl, że słaby Jimmy Gagnon więcej cech musiał odziedziczyć po matce niż po ojcu.

– Jaki pan niepozorny – zauważyła Maryanne Gagnon, ku zaskoczeniu wszystkich. Podniosła oczy na męża i Bobby zauważył, że jej złożone na kolanach ręce drżą. – Nie myślałeś, że będzie jakiś… większy?

James ścisnął ramię żony i w tym geście było coś, co wstrząsnęło Bobbym bardziej niż ubrania, apartament czy doskonale przygotowane pozy. Wbił wzrok w marmurową posadzkę w szare i różowe zygzaki.

– Napije się pan? – spytał James.

– Nie.

– A może zje pan coś?

– Raczej nie zdążę. Nie zabawię tu długo.

James przyjął to do wiadomości. Wskazał stojącą obok sofę.

– Proszę, niech pan usiądzie.

Tego Bobby też nie chciał zrobić, ale mimo to podszedł do kremowej sofy, usiadł niepewnie na jej skraju, położył dłonie na kolanach i zacisnął pięści. W odróżnieniu od zadbanego i eleganckiego Gagnona, miał na sobie znoszone dżinsy, ciemnoniebieski golf i stary szary sweter. Wylazł z łóżka w środku nocy po to, by obejrzeć miejsce zbrodni, a nie stanąć twarzą w twarz z pogrążonymi w żałobie rodzicami. Z czego, rzecz jasna, Gagnonowie doskonale zdawali sobie sprawę, kiedy wysłali po niego Harrisa.

– Harris mówił, że spotkał się pan z Catherine.

To znów James. Bobby czuł, że to on tu rządzi. Maryanne nawet na niego nie patrzyła. Siedziała trochę odwrócona, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Po chwili zauważył, że szlocha bezgłośnie. Twarz, którą starała się przed nim ukryć, była mokra od łez.

– Panie Dodge?

– Tak, spotkałem się z Catherine. – Bobby usłyszał swój głos. Wciąż wpatrywał się w Maryanne. Chciał coś powiedzieć. Ale co? „Przepraszam. Nie cierpiał. Hej, przynajmniej nadal macie wnuka…”

Głupio zrobił, że tu przyszedł. Teraz zdał sobie z tego sprawę. James Gagnon zastawił na niego pułapkę, a on dał się w nią zwabić.

– Znał pan moją synową już wcześniej? – naciskał James.

Bobby zmusił się, by na niego spojrzeć. Ostatnio wszyscy go o to pytają.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Samotna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Samotna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Lisa Gardner - Trzecia Ofiara
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Pożegnaj się
Lisa Gardner
Lisa Gardner - The 7th Month
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Catch Me
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Sąsiad
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Live to Tell
Lisa Gardner
Lisa Gardner - The Survivors Club
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Say Goodbye
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Hide
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Gone
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Klub Ocalonych
Lisa Gardner
Отзывы о книге «Samotna»

Обсуждение, отзывы о книге «Samotna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x