Lisa Gardner - Samotna

Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Gardner - Samotna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Samotna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Samotna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W obliczu nadchodzącego koszmaru Catherine Gagnon zdana jest tylko na siebie…
Snajper policji stanowej Massachusetts Bobby Dodge obserwuje przez lunetę tragiczne wydarzenia w pobliskim domu. Uzbrojony mężczyzna zabarykadował się w nim z żoną i dzieckiem. Mierzy do nich z broni, powoli zaciskają palec na spuście. Bobby ma tylko ułamek sekundy na decyzję… której może żałować do końca życia. Dla kobiety, próbującej chronić dziecko przed ogarniętym szałem mężem, to nie pierwszy koszmar. Piękna, niedostępna i niebezpiecznie seksowna Catherine Gagnon ma za sobą bolesne wspomnienia. Dwadzieścia pięć lat wcześniej została porwana i uwięziona przez szaleńca, który uczynił z niej swoją seks niewolnicę. Czy znajdzie w sobie siłę i odwagę, by obronić własne dziecko? Mroczny, niepokojący thriller, który przyprawia o solidne dreszcze.

Samotna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Samotna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy wrócił do stolika z kawą i przyprawami, spojrzała na niego z uznaniem.

– No to kto dał ci cynk? – spytała, rozrywając saszetki z cukrem.

– Harris Reed. Prywatny detektyw. Pracuje dla Gagnonów.

– Tych Gagnonów? Jamesa i Maryanne?

– Dynamicznego duetu we własnej osobie.

Zmarszczyła brwi.

– A skąd ten Harris wiedział, co się stało?

– Nie powiedział.

– Ma znajomości w policji?

– Pewnie tak.

Skrzywiła się.

– Cholerne komisariaty. Jeden pije, wszyscy szczają. A więc Gagnonowie trzymają rękę na pulsie?

– Na to wygląda.

– Ciekawe. – Skończyła słodzić kawę i dodała śmietanki. – A ty, Bobby? Nie powinieneś wybrać się na ryby czy coś?

Rozłożył ręce.

– Nie umiem łowić ryb.

– Słyszałam o pozwie. Parszywa sprawa.

Nie zaprzeczył.

– Masz adwokata? Jak groźnie to wygląda?

– Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Jeszcze nawet garnituru nie kupiłem. Za dużo roboty.

Przestała mieszać kawę.

– Bobby, musisz poważnie podchodzić do takich spraw. Jeśli można postawić policjanta przed sądem za to, że robi, co do niego należy… to naprawdę niepokojące.

I tym razem nie zaprzeczył.

– Jakby co, masz przyjaciół. Kryliście nas, kiedy przyjęliście to wezwanie, nie chcemy, żebyście mieli przez to kłopoty.

Bobby nie chciał o tym rozmawiać. Co się stało, to się nie odstanie.

– Jak było na parkingu? – spytał. – Co z panem doktorem? D.D. westchnęła, upiła duży łyk kawy i usiadła wygodnie.

– Sama nie wiem. Wygląda na to, że przeleciał o jedną kobietę za dużo.

– Zabiła go porzucona kochanka?

– Raczej wściekły mąż kochanki. Morderca napadł go od tyłu. Był tak silny, że przeciął mu pół szyi.

– Paskudna sprawa – mruknął Bobby.

– I to jak. Morderca zaczekał, aż doktor wsadzi głowę do samochodu, żeby nie było słychać krzyków. Tyle że na tym zabawa się nie skończyła. Pan doktor został, że tak powiem, rozczłonkowany.

– Rozczłonkowany?

– Rozczłonkowany – powiedziała D.D. z posępną miną. – Członek znaleźliśmy w schowku.

– Au – mruknął Bobby.

– Au – powtórzyła D.D.

Zmarszczył brwi. Morderca musiał działać z pobudek osobistych. Skoro tak się napracował, w dodatku na ogólnodostępnym parkingu.

– Nagrania z kamer monitoringowych?

– Sprawdzamy je. Te, które widziałam, są bardzo niewyraźne. Morderca nie był głupi. Obezwładnił doktora i wsadził do wozu. Sam wsiadł od strony pasażera. Bmw ma przyciemniane szyby, jest późna noc. Przechodzień mógł zobaczyć tylko sylwetki dwóch osób siedzących w środku. Tyle że jedna z nich była martwa, a druga bawiła się nożem. Jezu, skąd biorą się tacy ludzie? Słowo daję, wszystko przez te filmy.

D.D. dostała zamówione jedzenie. Z błyszczącymi oczami nałożyła na tost jajka i plastry bekonu. Potem dobrała się do sosu. – Musiało być dużo krwi. Pewnie tryskała na wszystkie strony.

– Pewnie tak. – Odkroiła widelcem kawałek grzanki i zaczęła żuć go z rozkoszą. – Byłeś tam, Bobby. Wyobraź sobie ten wielki zimny parking, pomyśl, pod jaką instytucją się mieści, i sam wyciągnij wnioski.

Bobby zamyślił się. W blasku reflektorów beton wydawał się gładki, czysty. Nigdzie nie było ani kropelki krwi. Nachmurzył się, przemyślał wszystko jeszcze raz i nagle się uśmiechnął.

– Szpital. Fartuch chirurgiczny!

– Brawo. W pojemniku na śmieci pod zachodnim wejściem znaleźliśmy plastikowy worek z zakrwawionym fartuchem i nakładkami na buty. Wygląda na to, że nasz sprytny morderca włożył fartuch, zrobił swoje, po czym brudny fartuch zmiął i wyrzucił. Prawdopodobnie wchodząc na parking, wyglądał jak chirurg. Kiedy było po wszystkim, zaczekał na odpowiedni moment, wysiadł z wozu, zdjął fartuch i sobie poszedł.

– Wtedy zostawiłby ślady butów. Przy wysiadaniu ż samochodu.

– Znaleźliśmy rozmazaną krew. Pewnie wytarł ślady, może fartuchem. Nie udało mu się to do końca, ale wzór podeszwy zamazał dokładnie. Cwany skurczybyk.

– Przewidujący – myślał Bobby na głos. – Na pewno to zaplanował.

– Tak i nie. Musiał trochę ruszyć głową, ale wszystko, czego potrzebował, miał na miejscu. Dlatego nie musiał planować wszystkiego z dużym wyprzedzeniem. Oczywiście, przy założeniu, że nie jest chirurgiem, czego, uwzględniając miejsce zdarzenia, nie można wykluczyć. – D.D. pochłonęła już pół porcji i aż wzdychała z rozkoszy.

– Och, jakie to dobre. Słowo honoru, gdyby to nie groziło zawałem serca, przychodziłabym tu codziennie.

– Są jacyś podejrzani?

– I kto o to pyta?

– Chyba nie masz na myśli mnie, co? – Był autentycznie zaskoczony.

– A powinnam?

– D.D.!

– Spokojnie, Bobby. To twoją panienkę wzięliśmy na cel. Catherine Gagnon.

Bobby zmarszczył brwi. Ta uwaga miała go sprowokować, ale on nie połknął haczyka.

– Nie bardzo to widzę – powiedział po chwili.

– Biuro zastępcy prokuratora zajmuje się nią od wczoraj. Podobno mogła wiele zyskać na śmierci męża. Krążą plotki, że szukała speca, który pomógłby jej za pieniądze… albo zakochanego frajera, który zrobiłby to za darmo.

– Copley myśli, że Catherine namawiała Tony’ego Rocco, by zabił jej męża?

– Wczoraj próbował się umówić na rozmowę z panem doktorem. Rocco go spławił.

Bobby skinął głową w zamyśleniu, trzymając kubek z kawą w obu dłoniach.

– Skoro Tony Rocco był sprzymierzeńcem Catherine, czemu miałaby go zabić lub nasłać na niego zabójcę?

D.D. wzruszyła ramionami. Nie patrzyła mu w oczy.

– Jak wiesz, Rocco nie zabił Jimmy’ego.

– Fakt. – Bobby wpatrywał się w D.D., ale ona siedziała ze wzrokiem utkwionym w talerzu.

– Ale może mówiła Rocco, że chce to zrobić – powiedziała po chwili. – I może dowiedziała się, że zastępca prokuratora się tym zainteresował. Może bała się, że Rocco się wygada.

– Przecież morderca najprawdopodobniej był mężczyzną.

– Jest ładna, ma kasę. Jedno i drugie wystarczy, by znaleźć chętnych do pomocy.

– Do pomocy w usunięciu pomocnika – podkreślił Bobby z ironią.

D.D. wzruszyła ramionami.

– Tak sądzi Copley. Dla mnie zabójcą był zazdrosny mąż. W końcu, jeśli zabija się kogoś dla własnej korzyści, po co mu jeszcze obcinać wacka?

Rzeczywiście, to wskazuje na osobiste porachunki.

– No i jest jeszcze ta wiadomość.

– Wiadomość?

– Uhm. Napisana na tylnej szybie. Dzięki niej znaleziono doktora Rocco; ktoś nachylił się, by ją przeczytać.

– Jak brzmiała?

– „Pozdrowienia od pana Bosu”.

– Pozdrowienia od pana Bosu?

– Uhm. Napisane szminką.

– Szminką?

– Tak. I założę się, że usta Catherine Gagnon wyglądają zabójczo w tym odcieniu czerwieni.

D.D. skończyła jeść. Bobby wziął rachunek.

– Dziś odwiedzi cię Copley – uprzedziła.

– Flirtuje tylko, czy kocha?

– Mówi, że wczoraj widziano cię z wesołą wdówką w Gardner Museum.

Bobby wyjął z portfela plik banknotów i zaczął odliczać jednodolarówki.

– Niedobrze jest – powiedziała D.D. cicho – pokazywać się z wdową po człowieku, którego się zabiło. Ludzie zaczynają mówić różne rzeczy.

Potrzebował dziesiątki. Nie miał. Wyjął dwa banknoty pięciodolarowe.

– Ona narobi ci kłopotów – dodała D.D. – Dwa dolary to wystarczający napiwek. Wiesz, chciał się z nią rozwieść i przejąć opiekę nad dzieckiem. Mogła zostać pozbawiona środków do życia, ale szczęśliwym trafem od czwartku jest zamożną wdową. W tej branży nie można nie zauważać takich szczegółów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Samotna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Samotna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Lisa Gardner - Trzecia Ofiara
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Pożegnaj się
Lisa Gardner
Lisa Gardner - The 7th Month
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Catch Me
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Sąsiad
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Live to Tell
Lisa Gardner
Lisa Gardner - The Survivors Club
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Say Goodbye
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Hide
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Gone
Lisa Gardner
Lisa Gardner - Klub Ocalonych
Lisa Gardner
Отзывы о книге «Samotna»

Обсуждение, отзывы о книге «Samotna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x