Stephen King - Po zachodzie słońca

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen King - Po zachodzie słońca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Po zachodzie słońca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Po zachodzie słońca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowszy zbiór opowiadań mistrza horroru, Stephena Kinga, zawiera 13 krótkich tekstów, w tym wiele nowych, nigdy dotąd niepublikowanych. Niewielka wyrwa w otaczającej nas rzeczywistości potrafi sprawić, że świat staje się przerażającym i zadziwiającym miejscem. Po zmroku, po zachodzie słońca to, co oczywiste, staje się inne, nierozpoznawalne i niepokojące. Poznaj obsesje dręczące Gingerbread Girl i dwóch sąsiadów, którzy bez reszty zaangażowani w spór o ziemię, trafiają do naprawdę paskudnego miejsca. Przeczytaj o człowieku, który chciał interweniować w przypadku przemocy domowej i starszych ludziach, którzy w poszukiwaniu sposobu na przerwanie monotonii codzienności, posunęli się ciut zbyt daleko, o głuchoniemym autostopowiczu pomagającym pewnemu kierowcy uporać się z romansem jego żony oraz niewidomej dziewczynie, której pocałunki mają niezwykłą moc. Granica pomiędzy życiem a śmiercią, realnością a szaleństwem, zaciera się z każdą kolejną stron…

Po zachodzie słońca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Po zachodzie słońca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy wychodziłem na popołudniowy spacer, stała w holu wejściowym ze sfrustrowaną miną. Powiedziałem: „Dzień dobry, witam panią” tonem, jakim zwracamy się do ludzi mieszkających w tym samym budynku, a ona zapytała mnie poirytowanym, niemal płaczliwym głosem, dlaczego dozorca musi być na wakacjach akurat teraz. Odparłem, że nawet kowbojki mogą marzyć i nawet dozorcy biorą czasem urlop; co więcej sierpień jest wyjątkowo dobrym miesiącem, żeby się udać na wakacje. Sierpień w Nowym Jorku (oraz w Paryżu, mon ami ) to czas, kiedy bardzo trudno zastać w mieście psychoanalityków, modnych artystów oraz dozorców budynków. Nie uśmiechnęła się. Nie wiem nawet, czy zrozumiała aluzję do Toma Robbinsa *(ezopowy język jest przekleństwem ludzi czytających książki). Odparła, że może rzeczywiście sierpień to dobry miesiąc, żeby wziąć sobie wolne i pojechać na Cape albo Fire Island, ale w jej cholernym mieszkaniu można się upiec żywcem, a cholerny klimatyzator tylko czka. Zapytałem, czy chce, żebym go zobaczył, i pamiętam spojrzenie, jakie mi rzuciła – te chłodne, oceniające mnie szare oczy. Pamiętam, jak pomyślałem, że takie oczy chyba dużo widziały. I pamiętam, że uśmiechnąłem się, kiedy zapytała: „Czy jest pan bezpieczny?”. Przypomniało mi to ten film, nie Lolitę (myśli o Lolicie, czasami o drugiej w nocy, miały pojawić się później), ale ten, w którym Laurence Olivier wykonuje ad hoc kilka zabiegów stomatologicznych na zębach Dustina Hoffmana, pytając go co chwila: „Czy to bezpieczne?”.

– Jestem bezpieczny – odparłem. – Nie zaatakowałem kobiety od przeszło roku. Kiedyś atakowałem dwie albo trzy na tydzień, ale pomaga mi terapia grupowa.

Była to frywolna odzywka, lecz byłem w dość frywolnym nastroju. Letnim nastroju. Posłała mi kolejne spojrzenie, a potem się uśmiechnęła. Podała mi rękę.

– Paula Robeson – powiedziała. Ściśle rzecz biorąc, podała mi lewą rękę, co nie było normalne, ale na niej właśnie miała prostą złotą obrączkę. Zrobiła to chyba celowo, nie sądzicie? Jednak dopiero później poinformowała mnie o mężu z branży eksportowo-importowej. W dniu, kiedy to ja poprosiłem ją o pomoc.

W windzie powiedziałem jej, żeby nie spodziewała się zbyt wiele. To znaczy, jeśli potrzebny był jej ktoś, kto potrafi podać prawdziwe przyczyny nowojorskich zamieszek po ogłoszeniu poboru w 1863 roku, względnie sypnąć kilkoma zabawnymi anegdotami związanymi z odkryciem szczepionki na ospę wietrzną, a nawet odkopać cytaty na temat socjologicznych konsekwencji stosowania telewizyjnego pilota (moim skromnym zdaniem największego wynalazku w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat), byłem jak najbardziej odpowiednią osobą.

– Jest pan researcherem, panie Staley? – zapytała, kiedy jechaliśmy wolną rozklekotaną windą.

Odparłem, że tak jest w istocie, ale nie dodałem, że to dla mnie nowa branża. Nie poprosiłem również, żeby mówiła mi Scott – mogłoby ją to ponownie wystraszyć. I oczywiście nie powiedziałem, że staram się zapomnieć wszystko, co wiedziałem niegdyś o wiejskich ubezpieczeniach. Że w gruncie rzeczy staram się zapomnieć wiele rzeczy, w tym także mniej więcej dwa tuziny twarzy.

Może i staram się zapomnieć, ale nadal całkiem sporo pamiętam. Chyba wszyscy pamiętamy, jeśli tylko wytężymy umysł (a czasami, i to jest przykre, kiedy tego nie robimy). Pamiętam nawet coś, co powiedział jeden z tych południowoamerykańskich pisarzy – wiecie, tych, których uważa się za przedstawicieli realizmu magicznego. Nie pamiętam jego nazwiska, jest nieistotne, utkwił mi tylko w głowie sam cytat. „Jako małe dzieci odnosimy nasze pierwsze zwycięstwo, chwytając jakiś kawałek świata, na ogół palce matki. Później odkrywamy, że to świat i rzeczy, które go wypełniają, chwytają nas i że tak było zawsze”. Borges? Tak, to mógł być Borges. Albo Marquez. Tego nie pamiętam. Wiem tylko, że udało mi się uruchomić klimatyzator i chłodne powietrze płynące z konwektora rozświetliło całą jej twarz. Wiem również, że to prawda; w pewnym momencie zmienia się nasza percepcja i zdajemy sobie sprawę, że rzeczy, które naszym zdaniem trzymaliśmy, w rzeczywistości nas trzymają. Biorą nas być może w niewolę – na pewno tak uważał Thoreau – ale poza tym trzymają w miejscu. Coś za coś. I bez względu na to, co mógł uważać Thoreau, wierzę, że ta wymiana jest na ogół uczciwa. W każdym razie wtedy w to wierzyłem; teraz nie jestem już taki pewien. I wiem, że to zdarzyło się w sierpniu 2002 roku, niecały rok po tym, jak w dół runął kawałek nieba i wszystko się dla nas zmieniło.

* * *

Mniej więcej tydzień po tym, jak sir Scott Staley przywdział zbroję dobrego samarytanina i skrzyżował kopie z siejącym grozę klimatyzatorem, wybrałem się po południu do sklepu papierniczego, żeby kupić pudełko dyskietek i ryzę papieru. Byłem winien facetowi czterdzieści stron na temat historii fotografii polaroidowej (która jest ciekawsza, niż może się wam wydawać). Kiedy wróciłem do siebie, na małym stoliku w holu, gdzie trzymam rachunki, które trzeba zapłacić, różne kwity, ponaglenia i podobne rzeczy, leżały okulary przeciwsłoneczne z czerwonymi oprawkami i bardzo charakterystycznymi soczewkami. Od razu je rozpoznałem i ugięły się pode mną kolana. Nie upadłem, ale oparłem się o framugę drzwi, próbując złapać oddech i gapiąc się na te okulary. Gdybym nie miał się o co oprzeć, przypuszczam, że omdlałbym niczym panienka w wiktoriańskiej powieści – jednej z tych, w których z wybiciem północy pojawia się lubieżny wampir.

Ogarnęły mnie dwa związane ze sobą lecz wyraźnie się różniące uczucia. Pierwsze można porównać do przerażającego wstydu odczuwanego przez człowieka wiedzącego, że zostanie przyłapany na uczynku, którego nigdy nie zdoła wyjaśnić. W tym kontekście przypomina mi się historia, która przytrafiła mi się – bądź też niemal przytrafiła – kiedy miałem szesnaście lat.

Moja matka i siostra pojechały na zakupy do Portlandu i byłem przekonany, że do wieczora mam dom tylko dla siebie. Uwaliłem się nagi na łóżku z majtkami mojej siostry zawiązanymi na ptaku. Obok leżały fotografie wycięte przeze mnie z egzemplarzy „Penthouse’a” i „Gallery”, które znalazłem w garażu, gdzie zamelinował je najprawdopodobniej poprzedni właściciel. Nagle usłyszałem chrzęst opon na podjeździe. Odgłos silnika nie pozostawiał żadnych wątpliwości: to były moja matka i siostra. Peg dostała jakiejś grypy żołądkowej i zaczęła rzygać przez okno. Dojechały tylko do Poland Springs i zawróciły.

Spojrzałem na porozrzucane na łóżku fotografie, moje walające się na podłodze ubranie i różowy sztuczny jedwab w lewej ręce. Pamiętam, jak nagle opuściły mnie wszystkie siły i ich miejsce zajęła dziwna ospałość. Matka wołała mnie: „Scott, Scott, zejdź na dół i pomóż mi z twoją siostrą jest chora!”, i pamiętam, jak pomyślałem: Jaki to ma sens? Wpadłem. Powinienem przyjąć do wiadomości, że wpadłem i do końca życia pierwszą myślą, jaka przyjdzie im do głowy na mój widok, będzie: Scott, mistrz trzepania konia.

Jednak w takich chwilach częściej bierze górę instynkt samozachowawczy. I tak to wyglądało w moim przypadku. Zejdę na dół, zdecydowałem, ale nie zrobię tego, nie podejmując przynajmniej próby ocalenia swojej godności. Wrzuciłem zdjęcia i majtki pod łóżko i wskoczyłem w swoje ciuchy, zapinając się zdrętwiałymi, lecz szybkimi palcami, i przez cały czas myśląc o tym starym zwariowanym teleturnieju, który kiedyś oglądałem i który miał tytuł Oszukać czas.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Po zachodzie słońca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Po zachodzie słońca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Po zachodzie słońca»

Обсуждение, отзывы о книге «Po zachodzie słońca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x