– Spotkałem ludzi, którzy pytają o pana – powiedział. – Mówią, że są z policji… z administracji rządowej. Ale coś mi to śmierdzi. Widziałem ten typ zbyt wiele razy. To ludzie aroganccy i źli. Sądzę, że pracują dla rosyjskiej mafii albo dla innej podobnej organizacji. Ubierają się jak bankierzy i proponują dużą forsę za wiadomość, gdzie pan się znajduje. Nic im nie powiedziałem. Był pan dla mnie taki dobry.
Ridgeway spojrzał na taksówkarza i pomyślał, że tak niewiele trzeba było, by zdobyć jego przyjaźń. A potem poczuł wdzięczność, że są jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie, szlachetni, uczciwi i przyzwoici.
– Iłu ich było?
– Dwóch, trzech, myślę. Pojawili się rano na stacji i pokazywali wszystkim pańskie zdjęcie.
– Moje zdjęcie! Jakie zdjęcie?
Taksówkarz zamknął oczy i wykrzywił twarz, usiłując odtworzyć w pamięci to, co widział.
– Kolorowe – powiedział w końcu. – Była tam z panem jakaś kobieta. Bardzo ładna. Siedział pan przy stole, może w kawiarni albo w klubie nocnym. Pamiętam, że za panem była jakaś nazwa, ale nie pamiętam jaka.
– Ja pamiętam – wtrącił Seth. – To było Harbor Reef, prawda?
Nie wiem – powiedział powoli kierowca. – Mogło być to, ale było po angielsku, a ja nie czytam tego dużo. Niemiecki to jedyny język, jaki znam poza ojczystym, Harbor Reef! Seth znał tą fotografię. Została zrobiona polaroidem prawie trzy lata temu, kiedy on i Zoe odwiedzili przesmyk przy wyspie Catalina. I przez ostatnie trzy lata to zdjęcie – jedyne – znajdowało się w portfelu Zoe! Co to znaczyło? Czy było teraz bardziej prawdopodobne, że Zoe żyje, czy też odwrotnie? A może znaczyło jedynie tyle, że ludzie, którzy ją porwali, nie dowiedzieli się tego, czego chcieli, i kontynuowali poszukiwania rozpoczęte w Los Angeles, których celem był on sam?
– … będą szukać pana w hotelach. Musi pan wyjechać – przekonywał taksówkarz.
Wyjechać? Tak, pomyślał Seth, patrząc na zegarek. Obaj Yostowie – ojciec i syn – wkrótce będą go oczekiwali.
– Oczywiście niedługo zaczną mnie szukać w hotelach – powiedział Seth, kierując się ku schodom.
A może już teraz. Może na dole czeka jakiś człowiek z pistoletem. Ta myśl sprawiła, że poczuł skurcz żołądka.
– Mam jednak niezmiernie ważne spotkanie, na którym muszę być. Niecierpiące zwłoki. Nie mam czasu martwić się tym w tej chwili.
– Zawiozę pana na to spotkanie, mein Herr – nalegał kierowca. – Nie byłoby bezpieczne, gdyby widzieli pana inni kierowcy. Na pewno za pieniądze powiedzieliby.
Seth spojrzał na Turka.
– O jakich pieniądzach mówimy?
– Nie mniej niż dwa tysiące franków szwajcarskich.
Dwa tysiące franków! Około tysiąca dolarów amerykańskich. Może nie bajońska suma, ale dużo więcej, niż normalnie gliny oferowały taksówkarzom za informacje. Widać naprawdę im zależało.
Minęli podest na pierwszym piętrze. Seth sięgnął do kurtki i wyjął portfel z kieszeni, wyciągnął tysiącdolarowy banknot.
– Zrezygnowałeś z dużych pieniędzy tylko dlatego, że jesteś uczciwy – powiedział, kładąc dłoń na ramieniu kierowcy.
– Chcę, abyś to wziął.
Taksówkarz spojrzał najpierw na banknot, a potem zmierzył Setha obrażonym wzrokiem.
– Nie mogę tego przyjąć – powiedział. – Nie przyszedłem tu prosić pana o pieniądze czy inną nagrodę. Przyszedłem, bo jest pan na pewno dobrym człowiekiem i jest pan w niebezpieczeństwie.
– Ale pańska rodzina… dzieci. – Seth zająknął się. – Mogliby… mógłby pan… wykorzystać te pieniądze, czyż nie?
– To nie ma nic do rzeczy… to kwestia honoru – odparł taksówkarz z dumą w głosie. – Jestem człowiekiem honoru i muszę tak postępować.
Odepchnął banknot delikatnie ale stanowczo, potem spojrzał w oczy Setha.
– Chodźmy! Ma pan wyznaczone bardzo ważne spotka nie. Zawiozę pana.
– Chce mi pan powiedzieć, że nie telefonując ani nie powiadamiając w żaden inny sposób mojego męża, po prostu opróżnił pan sejf i wysłał wszystkie rzeczy pod jego adresem?
Zoe nie była w stanie ukryć oburzenia. Zdołała złapać dyrektora hotelu zanim zdążył wyjść do domu. Dopadła go na środku holu, a Stratton i Cartiere kręcili się nieopodal, nieporadnie próbując nie rzucać się w oczy.
– Ależ Madame Ridgeway, zapewniam panią, że nie mieliśmy wyboru – protestował dyrektor zdesperowanym szeptem.
Rozglądał się wokół, sprawdzając, czy któryś z hotelowych gości nie jest świadkiem tej sceny.
– Stosujemy zasadę, że kiedy gość wymeldowuje się, to wszystkie rzeczy pozostawione w naszych skrytkach depozytowych musimy im zwrócić. Poza tym byłoby niesprawiedliwe pozbawiać innych gości miejsca do przetrzymywania ich cennych rzeczy.
– Zasady! – wycedziła z irytacją Zoe. – Zasady są dla biurokratów, bankierów i innych, którzy są zbyt tępi, żeby móc samemu podejmować inteligentne decyzje. Widać nie dla kierownictwa jednego z najlepszych hoteli na świecie.
Twarz dyrektora na moment rozjaśniła się, słysząc ten niespodziewany komplement rozwścieczonej Amerykanki.
– Zakładaliśmy, że…
– Ten obraz należał do najwartościowszych na świecie – powiedziała Zoe. – Jest wręcz bezcenny! Wymagał co najmniej przesłania przez kuriera. Ale w żadnym wypadku nie wolno było zdać się na łaskę i niełaskę poczty!
Na słowo „bezcenny” twarz dyrektora zrobiła się blada jak popiół.
– Ale szwajcarska poczta jest…
– Wiem, że szwajcarska poczta jest godna zaufania – wtrąciła Zoe. – Ale kiedy dotrze do Ameryki, dostanie się w ręce US Postali Sernice, a większość jej pracowników potrzebuje mapy, by znaleźć drogę do łazienki.
Kąśliwa uwaga Zoe przywróciła odrobinę koloru twarzy dyrektora, ale był to jedynie nieśmiały, pozbawiony wigoru róż z plamami bladej bieli. Znów rozejrzał się dookoła. Nikt nie patrzył. Hol był niemal pusty, a personel był zajęty obsługą rachunków.
– Ja… uhm!
Dyrektor nerwowo przełknął ślinę. Nadszedł czas na wyciągnięcie asa z rękawa. Ryzykował, że wdepnie w coś, co skończy się kłótnią rodzinną. Jeśli tak się stanie, odwróci gniew kobiety od siebie albo – znów przełknął ciężko ślinę – zwiększy tylko jej złość. Prawdopodobnie ściągnie również na siebie gniew jej męża. Najwidoczniej nie wiedziała, że zeszłej nocy zameldował się on w hotelu i umieścił ten właśnie obraz w hotelowej skrytce depozytowej. Dyskrecja i szacunek dla prywatności były wartościami, którymi hotel zawsze się szczycił. Dyskrecji dochowywano, jeśli sytuacja nie stawała się do tego stopnia dramatyczna, że groziła pogorszeniem nieskazitelnego wizerunku i renomy hotelu.
Teraz właśnie sprawy przybierały dramatyczny obrót, zdecydował dyrektor.
– Pani mąż wydawał się zadowolony tym, co mu zaoferowaliśmy. Rozmawiałem z nim zeszłej nocy, kiedy meldował się u nas.
Gniew błyskawicznie zniknął z jej twarzy, niczym ostatnie ciemne chmury po letniej burzy.
– Prawdę mówiąc, schowałem obraz, o którym pani mówi, z powrotem w skrytce depozytowej. Zrobiłem to własno ręcznie, madame.
Patrzył, jak na twarzy Zoe rysują się kolejno gniew, potem osłupienie i w końcu ulga. Rysy jej twarzy złagodniały, a kiedy to się stało, dyrektor po raz pierwszy zauważył, jak bardzo była piękna.
Zoe czuła, jak łomotało jej serce. Seth tu jest! On tu jest!
– Seth jest w tym hotelu? – obróciła się do Strattona. – To dlatego nie odbierał telefonu wczoraj i dzisiaj!
– Ale jak? Skąd wiedział?
Читать дальше