Dean Koontz - Szepty
Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Szepty
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Szepty: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Nie mogła być pani tego pewna – zauważył Joshua.
– Oczywiście, że byłam tego pewna – oświadczyła pani Yancy. – Zawsze żywiłam najwyższy szacunek do macierzyństwa i matczynej miłości. Miłość matki może zdziałać cuda.
Joshua musiał znowu powstrzymać się od sięgnięcia do koka wieńczącego jej głowę.
– Katarzyna nie mogła oddać dziecka do adopcji – powiedział Tony. – Bez świadectwa urodzenia nie mogła udowodnić, że należy do niej.
– Co pozostawia nam szereg nieprzyjemnych możliwości, które musimy rozpatrzyć – dodał Joshua.
– Naprawdę dziwicie mnie, ludzie – powiedziała pani Yancy, potrząsając głową i drapiąc kota. – Cały czas spodziewacie się najgorszego. Nigdy nie widziałam większych pesymistów. Czy kiedykolwiek przestaniecie myśleć, że mogła zostawić małego chłopca pod czyimiś drzwiami? Pewnie porzuciła go przed jakimś sierocińcem albo kościołem; gdzieś, gdzie mógł go ktoś znaleźć i należycie się nim zaopiekować. Wyobrażam sobie, że został adoptowany przez jakąś przyzwoitą młodą parę, wychowany w świetnym domu, gdzie mu dano mnóstwo miłości, dobre wykształcenie i wszelkie korzyści.
W oczekiwaniu na zapadnięcie nocy, znudzony, zdenerwowany, samotny, zalękniony, czasami otępiały, częściej szalejący Bruno Frye spędził większość czwartkowego popołudnia na poddaszu, rozmawiając z martwym sobą. Miał nadzieję ukoić swój zmącony umysł i skierować myśli na właściwy tor, ale nie udawało mu się zrobić większego postępu w tym kierunku. Stwierdził, że będzie spokojniejszy, szczęśliwszy i mniej samotny, jeśli będzie mógł przynajmniej spojrzeć w oczy jego drugiego ja; tak samo jak niegdyś, gdy często siadywali i tęsknie wpatrywali się nawzajem w siebie przez godzinę albo i dłużej; porozumiewając się w ten sposób bez słów, dzieląc się sobą, będąc jednym, jednym i tym samym. Przypomniał sobie tę chwilę w łazience Sally, nie dalej jak wczoraj, kiedy przystanął przed lustrem i mylnie wziął swoje odbicie za swoje drugie ja. Zaglądając w oczy, które uważał za swoje drugie oczy, poczuł się cudownie, rozkosznie spokojny. Rozpaczliwie pragnął teraz odzyskać ten stan umysłu. I o ile lepiej będzie zajrzeć w prawdziwe oczy jego drugiego siebie, nawet jeśli są puste i niewidzące. Ale on leżał na łóżku, z oczyma mocno zamkniętymi. Bruno dotknął oczu tego drugiego Bruna; zimnych kulek tego martwego Bruna, których powieki nie podniosły się pod delikatnym naciskiem jego palców. Badał kształt tych zatrzaśniętych oczu i wyczuł ukryte szwy w kącikach; maleńkie węzełki nici przytrzymujących powieki. Podniecony perspektywą zobaczenia znowu oczu tego drugiego, Bruno wstał i pośpiesznie zszedł na dół, szukając żyletek i delikatnych nożyczek do wycinania naskórka, igieł, zagiętego haczyka i innych prowizorycznych narzędzi chirurgicznych, które mogą się przydać do otworzenia oczu drugiego Bruna.
Gdyby Rita Yancy miała więcej informacji na temat bliźniąt Frye, to ani Hilary, ani Joshua nie wydobyliby ich z niej. Tony wiedział to w odróżnieniu od Hilary i Joshui. W każdej sekundzie każde z nich mogło powiedzieć teraz coś tak ostrego, złego, tak zgryźliwego i przykrego, że obrażą staruszkę, która ich wyrzuci z domu.
Wiedział, że Hilary jest głęboko wstrząśnięta podobieństwem ciężkich doświadczeń własnego dzieciństwa do cierpień Katarzyny. Jeżyła się na wszystkie trzy odmiany postaw Rity Yancy – wybuchy udawanego moralizmu, krótkie momenty równie nieczułego i lepkiego sentymentalizmu i daleko prawdziwszej, nie ustającej i szokującej gruboskórności.
Joshua cierpiał z powodu utraty poczucia własnej godności, ponieważ pracował dla Katarzyny przez dwadzieścia pięć lat i nie zauważył cichego szaleństwa, które musiało bulgotać tuż pod jej starannie kontrolowaną pozorną pogodą ducha. Czuł obrzydzenie do samego siebie, dlatego też irytował się łatwiej niż zazwyczaj. A ponieważ pani Yancy była, nawet w zwykłych okolicznościach, osobą takiego pokroju, jakim Joshua gardził, cierpliwość prawnika wobec niej wpasowałaby się do naparstka i jeszcze by zostało miejsca na jeden z kostiumów estradowych Charo i na syntezę inteligencji ostatnich czterech prezydentów USA.
Tony podniósł się z sofy i podszedł do podnóżka, który stał przed krzesłem Rity Yancy. Usiadł, wyjaśniając swój ruch udawaniem, że chciał tylko pogłaskać kota; ale zmieniając siedzenia umieszczał się między starą kobietą i Hilary i skutecznie blokował Joshuę, który wyglądał tak, jakby miał zaraz schwycić panią Yancy i nią potrząsnąć. Podnóżek był dobrym stanowiskiem, z którego można było kontynuować przesłuchanie w zwyczajny sposób. Gładząc białego kota, nieprzerwanie kontynuował pogawędkę z kobietą, zjednując ją sobie i czarując, używając tonu łagodnej perswazji starego Clemenzy, który zawsze mu się mocno przydawał w pracy policyjnej.
W końcu zapytał:
– Czy narodzinom bliźniąt towarzyszyło coś niezwykłego.
– Niezwykłego? – zdumiała się pani Yancy. – Czy cała ta cholerna sprawa jest dla pana nie dość niezwykła?
– Ma pani rację – powiedział. – Nie sformułowałem najlepiej swojego pytania. Chodziło mi o coś szczególnego w samym porodzie, czy było coś dziwnego w jej bólach porodowych albo parciu, coś zauważalnego w początkowym stanie noworodków, kiedy z niej wyszły, jakieś odstępstwa od normy, dziwne cechy.
Zauważył zdumienie pojawiające się w jej oczach, kiedy pytanie pobudziło jej wspomnienia.
– Właściwie – powiedziała – rzeczywiście było coś niezwykłego.
– Proszę mi pozwolić zgadywać – powiedział. – Obydwa niemowlęta urodziły się w czepkach.
– Zgadza się! Skąd pan wiedział?
– Po prostu zgadłem.
– A niech mnie licho. – Pogroziła mu palcem. – Jest pan sprytniejszy, niż się wydaje.
Uśmiechnął się do niej z przymusem. Musiał się do tego zmuszać, bo w Ricie Yancy nie było nic, co mogło wywołać prawdziwy uśmiech.
– Obydwa urodziły się w czepkach – powiedziała. – Ich małe główki były nieomal zupełnie zakryte. Lekarz widział już i zajmował się wcześniej takimi przypadkami, oczywiście. Ale uważał, że przypadek urodzenia się obydwu bliźniaków w czepkach wypada raz na milion.
– Czy Katarzyna o tym wiedziała?
– Czy wiedziała o czepkach? Nie od razu. Majaczyła z bólu. I potem na trzy dni zupełnie straciła głowę.
– A później?
– Na pewno jej o tym powiedziano – powiedziała pani Yancy. – Takiej rzeczy nie zapomina się powiedzieć matce. Zresztą… przypominam sobie, że sama jej o tym powiedziałam. Tak. Tak, pamiętam. Przypominam sobie teraz wszystko wyraźnie. Była zafascynowana. Wiecie, niektórzy ludzie uważają, że dziecko urodzone w czepku ma dar jasnowidzenia.
– Czy Katarzyna w to wierzyła?
Rita Yancy zmarszczyła twarz.
– Nie. Mówiła, że to zły znak, a nie dobry. Leo interesował się zjawiskami nadprzyrodzonymi i Katarzyna przeczytała parę książek z jego okultystycznego zbioru. W jednej z tych książek było powiedziane, że jeśli bliźnięta urodzą się w czepkach, to jest… nie pamiętam dokładnie, co oznaczało to, co mówiła, ale to nie było dobrze. Zły omen czy coś takiego.
– Znak demona? – spytał Tony.
– Tak! Właśnie to!
– Wierzyła zatem, że jej dzieci są naznaczone przez demona, że ich dusze już są potępione?
– Ledwie to wszystko pamiętam – powiedziała pani Yancy.
Patrzyła poprzez Tony’ego, nie widząc niczego w salonie, patrząc w przeszłość, próbując sobie przypomnieć…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Szepty»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.