Dean Koontz - Szepty

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szepty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piękna hollywoodzka scenarzystka uśmierca napastnika, który wdarł się do jej domu. Niebawem zaczyna ją prześladować nieznajomy, łudząco podobny do zabitego. Tymczasem z ręki szaleńca padają kolejne ofiary.

Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Joshua podszedł do krzesła starej kobiety. Przyglądał się jej, nie wyłączając prostej sukni, fartuszka, ciemnobrązowych pończoch, ciężkich czarnych butów i jedwabistego białego kota, próbując przeniknąć przez ten babciowaty obraz do kryjącej się pod nim prawdziwej kobiety.

– Czy przyjmując trzy tysiące dolarów od Katarzyny, również nie wzięła pani na siebie jakiejś odpowiedzialności?

– Nie prosiłam jej, by przyjeżdżała do mojego lokalu, aby tam urodzić dziecko – odpowiedziała pani Yancy. – Mój interes był wart o wiele więcej niż trzy tysiące dolarów. Nie miałam zamiaru pozbywać się wszystkiego tylko dla zasady. Bo pan uważa, że tak powinnam była postąpić? – Potrząsnęła siwą głową z niedowierzaniem. – Jeśli pan tak naprawdę myśli, to żyje pan w świecie snów, drogi panie.

Joshua wpatrywał się w kobietę, niezdolny przemówić z obawy, że będzie na nią wrzeszczał. Nie chciał być wyrzucony z jej domu, dopóki nie będzie pewien, że powiedziała mu absolutnie wszystko, co wie o ciąży Katarzyny Anny Frye i o bliźniętach. Bliźniętach!

– Proszę posłuchać, pani Yancy – powiedział Tony. – Krótko po przyjęciu Katarzyny do siebie odkryła pani, że ona ściskała się pasami i że przez to mogła stracić swoje dziecko. Sama pani przyznała, że tak mówił lekarz.

– Tak.

– Powiedział, że Katarzyna może także umrzeć.

– No to co?

– Śmierć dziecka albo śmierć rodzącej kobiety – przez to pani zakład zostałby zamknięty równie szybko, jak przez wezwanie gliniarzy do kobiety, która cierpiała na rozstrój nerwowy. Jednak nie odprawiła pani Katarzyny, kiedy był jeszcze na to czas. Wiedząc, że to ryzykowna propozycja, zatrzymała pani te trzy tysiące i pozwoliła jej pani zostać. Ale chyba sobie pani uświadamiała, że gdyby ktoś umarł, to musiałaby to pani zgłosić na policję i ponieść ryzyko, że panią zamkną.

– Żaden problem – oświadczyła pani Yancy. – Gdyby umarły niemowlęta, to wynieślibyśmy je w walizce. Pogrzebałoby się je po cichu na wzgórzach w Okręgu Marin. Albo może obciążylibyśmy walizkę i spuścili ją z mostu Golden Gate.

Joshua ledwie panował nad nieodpartą potrzebą schwycenia starej kobiety za siwy kok i ściągnięcia jej z krzesła; wyrwania jej z tego samozadowolenia. Zamiast tego odwrócił się, zrobił głęboki wdech i zaczął znowu kroczyć po kwiaciastym bieżniku, wpatrując się groźnie w podłogę.

– A co z Katarzyną? – spytała Ritę Yancy Hilary. – Co by pani zrobiła, gdyby to ona umarła?

– To samo, co z bliźniętami, gdyby urodziły się martwe – odpowiedziała pani Yancy pogodnie. – Tylko że, naturalnie, nie moglibyśmy wsadzić Katarzyny do walizki.

Joshua przystanął na przeciwległym końcu bieżnika i obejrzał się z przerażeniem na kobietę. Nie próbowała być zabawna. Była całkowicie nieświadoma ponurego dowcipu zawartego w tym prostym oświadczeniu; zwyczajnie stwierdzała fakt.

– Gdyby coś się stało, wyrzucilibyśmy ciało na śmietnik – mówiła pani Yancy, nadal odpowiadając na pytanie Hilary. – I tak byśmy to załatwili, że nikt by się nie dowiedział, że Katarzyna kiedykolwiek zjawiła się u mnie. No, tylko bez takiego zgorszenia i potępienia, młoda damo. Nie jestem morderczynią. Mówimy o tym, co bym zrobiła – co każda rozsądna osoba w mojej sytuacji by zrobiła – gdyby ona albo dziecko umarły naturalną śmiercią. Naturalną śmiercią. Na litość boską, gdybym mordowała, to załatwiłabym biedną Katarzynę, kiedy postradała zmysły, kiedy nie wiedziałam, czy kiedykolwiek wyzdrowieje. Była wtedy dla mnie zagrożeniem. Nie wiedziałam, czy przypadkiem nie stracę przez nią mojego domu, mojego interesu, wszystkiego. Ale nie udusiłam jej, nie? Mój Boże, taka myśl w ogóle mi nie przyszła do głowy! Pielęgnowałam dziewczynę, jak miała te swoje ataki. Pielęgnowałam ją w histerii i potem wszystko było dobrze.

– Powiedziała pani, że Katarzyna wygłaszała tyrady, majaczyła i bredziła – stwierdził Tony. – To brzmi jakby…

– Tylko trzy dni – powiedziała pani Yancy. – Musieliśmy ją nawet przywiązać do łóżka, żeby się nie pokaleczyła. Ale chorowała tylko trzy dni. Więc może to nie był rozstrój nerwowy. Tylko jakieś okresowe załamanie. Bo po trzech dniach była zdrowa jak ryba.

– Bliźnięta – odezwał się Joshua. – Powróćmy do bliźniąt. To o nich chcemy wiedzieć.

– Chyba powiedziałam już wszystko.

– Czy to były bliźnięta jednojajowe? – dopytywał się Joshua.

– Skąd to można wiedzieć zaraz po urodzeniu? Były całe pomarszczone i czerwone. Tak wcześnie nie można stwierdzić, czy są dwujajowe czy jednojajowe.

– Czy lekarz nie mógł przeprowadzić testu…

– Znajdowaliśmy się w pierwszorzędnym burdelu, panie Rhinehart, nie w szpitalu. Pogłaskała kota pod brodą, a ten figlarnie zamachnął się na nią łapą. – Ten lekarz nie miał ani czasu, ani takich przyrządów, jakie pan proponuje. Poza tym, co nas mogło obchodzić, czy chłopcy są jednojajowi, czy nie?

– Katarzyna dała jednemu z nich na imię Bruno – powiedziała Hilary.

– Tak – potwierdziła pani Yancy. – Odkryłam to, kiedy zaczął mi przysyłać czeki po śmierci Katarzyny.

– A jak nazwała drugiego chłopca?

– Nie mam zielonego pojęcia. Kiedy opuszczała mój lokal, jeszcze nie nadała im imion.

– A czy nie podano imion na ich świadectwach urodzenia? – spytał Tony.

– Nie było żadnych świadectw – powiedziała pani Yancy.

– Jak tak mogło być?

– Urodzenia nie zostały zapisane.

– Ale prawo…

– Katarzyna upierała się, żeby nie rejestrować urodzin. Dobrze płaciła za to, co chciała, i my pilnowaliśmy, żeby tak było.

– I lekarz się na to zgodził? – spytał Tony.

– Dostał tysiąc dolców za odebranie bliźniąt i za trzymanie gęby na kłódkę – powiedziała staruszka. – Tysiąc było warte kilka razy więcej wtedy niż w dzisiejszych czasach. Dobrze mu zapłacono za ominięcie paru przepisów.

– Czy obydwa niemowlęta były zdrowe? – spytał Joshua.

– Były chude. Kościste jak diabli. Dwa wzruszające stworzonka. Pewnie dlatego, że Katarzyna się odchudzała od wielu miesięcy. I przez te pasy. Ale potrafiły krzyczeć równie dobrze i głośno jak inne niemowlaki. I nie było problemów z ich apetytem. Wydawały się zupełnie zdrowe, tyle że malutkie.

– Jak długo Katarzyna przebywała u pani? – spytała Hilary.

– Prawie dwa tygodnie. Tyle potrzebowała, żeby nabrać sił po takim trudnym porodzie. A i dzieci potrzebowały trochę czasu, żeby nabrać ciała.

– Kiedy wyjechała, to zabrała obydwoje dzieci?

– Ma się rozumieć. Nie prowadziłam żłobka. Byłam zadowolona, że wyjeżdża.

– Czy pani wiedziała, że miała zamiar zabrać tylko jedno z bliźniąt do St. Helena? – spytała Hilary.

– Tak, zorientowałam się, że takie ma zamiary.

– Czy powiedziała, co chce zrobić z drugim chłopcem? – spytał Joshua, przejmując zadawanie pytań od Hilary.

– Myślę, że chciała go oddać do adopcji – powiedziała pani Yancy.

– Tak pani myśli? – spytał Joshua z rozdrażnieniem. – Czy ani trochę panią nie obchodziło, co się może stać z tym dwojgiem bezbronnych niemowląt w rękach kobiety, która była wyraźnie niezrównoważona psychicznie?

– Ona wyzdrowiała.

– Głupie gadanie.

– Powiadam wam, że gdybyście ją spotkali na ulicy, nie wiedzielibyście, że ma jakieś kłopoty.

– Ale na miłość boską, pod tą fasadą…

– Była ich matką – stwierdziła pani Yancy z afektacją. – Nie zrobiłaby im żadnej krzywdy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szepty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Szepty»

Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x