Dean Koontz - Szepty
Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Szepty
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Szepty: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dean R. Koontz
Szepty
Whispers
Tłumacz: Karłowska Katarzyna
Książka jest dedykowana,
Rio i Battiscie Lokatellim,
dwojgu bardzo miłym ludziom,
którzy zasługują na wszystko,
co najlepsze.
CZĘŚĆ I. ŻYWI I UMARLI
Siły, które oddziałują na nasze życie, urabiają nas i kształtują, przypominają często szepty w odległym pokoju, które nas dręczą swym niewyraźnym brzmieniem i których sens pojąć się daje jedynie z najwyższą trudnością.
Charles Dickens
ROZDZIAŁ I
We wtorek o świcie Los Angeles zadrżało. Zaszczekały ramy okien. Zadzwoniły wesoło dzwoneczki na patiach, chociaż nie było wiatru. W niektórych domach z półek pospadały naczynia.
Na początku porannej godziny szczytu KFWB, informacyjna stacja radiowa, uznała trzęsienie ziemi za główną wiadomość. Zarejestrowano drgania o sile 4,8 stopnia w skali Richtera. Pod koniec godziny szczytu KFWB przesunęło tę wiadomość na trzecie miejsce po doniesieniu o bombach podłożonych przez terrorystów w Rzymie i relacji o kolizji pięciu samochodów, jaka miała miejsce na autostradzie Santa Monica. Ostatecznie nie uległ zniszczeniu żaden budynek. W południe już tylko garstka mieszkańców Los Angeles (składająca się w większości z tych, którzy na zachód przenieśli się w ostatnim roku) uważała, że warto podczas lunchu przez chwilę porozmawiać o tym wydarzeniu.
Mężczyzna w furgonetce marki Dodge koloru szarego dymu nawet nie poczuł drgań ziemi. Gdy nastąpiło trzęsienie, znajdował się na północno – zachodnim skraju miasta, jadąc autostradą San Diego w kierunku południowym. Kiedy się jedzie samochodem, trudno jest wyczuć lżejsze drgania i dlatego nic nie wiedział o trzęsieniu, dopóki nie zatrzymał się na śniadanie w przydrożnym wagonie restauracyjnym i nie usłyszał, jak o tym opowiada jeden z gości.
Od razu wiedział, że to trzęsienie to znak przeznaczony wyłącznie dla niego; sygnał, że jego misja w Los Angeles się powiedzie, albo ostrzeżenie przed porażką. Które jednak z tych przesłań miał odczytać z tego znaku? Zastanawiał się nad tą kwestią podczas jedzenia. Był wysokim, potężnym mężczyzną – miał sześć stóp i cztery cale wzrostu, ważył dwieście trzydzieści funtów i był silnie umięśniony – zjedzenie śniadania zajęło mu ponad półtorej godziny. Zaczął od dwóch jajek, bekonu, frytek, tostów i szklanki mleka. Przeżuwał powoli, metodycznie, z oczyma utkwionymi w jedzeniu, jakby ono wprowadzało go w trans. Kiedy skończył pierwszą porcję, zamówił dużą stertę naleśników i jeszcze trochę mleka. Po naleśnikach zjadł omlet serowy z dodatkiem trzech kawałków kanadyjskiego bekonu, jeszcze jedną porcję tostów i sok pomarańczowy.
Zanim zamówił trzecie śniadanie, był już głównym przedmiotem rozmów w kuchni. Obsługiwała go rudowłosa, skora do śmiechu kelnerka imieniem Helen, ale i pozostałe kelnerki znajdowały powody, aby przejść obok jego stolika i lepiej mu się przyjrzeć. Był świadom ich zainteresowania, ale nie dbał o to.
Gdy wreszcie poprosił Helen o rachunek, powiedziała:
– Pan to chyba jest drwalem albo kimś takim.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się sztywno. Chociaż był po raz pierwszy w tej restauracji i poznał Helen zaledwie dziewięćdziesiąt minut temu, wiedział dokładnie, co powie. Słyszał to już setki razy.
Zachichotała z zażenowaniem, ale uparcie wpatrywała się w niego swymi niebieskimi oczami.
– Chciałam powiedzieć, że je pan za trzech.
– Być może.
Stała przy jego loży, jednym pośladkiem wsparta o krawędź stolika, pochylona lekko do przodu, niedwuznacznie dając do zrozumienia, że jest do wzięcia.
– Tyle pan je… a nie ma na sobie ani grama tłuszczu.
Nadal się uśmiechając, rozmyślał, jaka byłaby w łóżku. Wyobraził sobie, że bierze ją w posiadanie, wchodzi w nią – a potem, że zaciska ręce wokół jej szyi, coraz mocniej, aż twarz jej purpurowieje, a gałki oczne nieruchomieją.
Wpatrywała się w niego badawczo, jakby zastanawiając się, czy on zaspokaja wszystkie swoje apetyty z tym samym zapałem, jaki wykazywał w stosunku do jedzenia.
– Pewnie pan uprawia dużo ćwiczeń.
– Podnoszę ciężary – powiedział.
– Jak Arnold Schwarzenegger.
– Ano tak.
Jej szyja była delikatna i zgrabna. Wiedział, że złamałby ją jak suchą gałązkę i myśl o tym wprawiła go w ciepły i pogodny nastrój.
– Na pewno ma pan potężne barki – powiedziała z czułym uznaniem. Nosił koszulę z krótkim rękawem; dotknęła palcem jego obnażonego przedramienia. – No to pewnie, jak pan tak pompuje to żelazo, to ile by pan nie zjadł, wszystko i tak wchodzi w mięśnie.
– No właśnie na tym to polega – powiedział. – Ale mam też specjalny metabolizm.
– Że co?
– Spalam mnóstwo kalorii z nerwów.
– Pan? Nerwowy?
– Pobudliwy jak kot syjamski.
– Nie wierzę. Założyłabym się, że pana to nic na świecie nie jest w stanie zdenerwować – powiedziała.
Była zgrabną kobietą około trzydziestki, czyli o dziesięć lat młodszą od niego, i wyczuwał, że mógłby ją mieć, gdyby tylko zechciał. Wymagałaby odrobiny zalotów, nie za wiele, tyle tylko, żeby się dała przekonać i żeby on, udając zabawę w Retta i Scarlett, mógł ją obezwładnić i powalić na łóżko wbrew jej woli. Oczywiście, gdyby się z nią kochał, to potem musiałby ją zabić. Przejechałby nożem po jej pięknych piersiach albo podciął jej gardło, a naprawdę nie miał ochoty tego robić. Nie była warta zachodu ani ryzyka. To po prostu nie jego typ; nie zabijał rudowłosych.
Zostawił jej dobry napiwek, zapłacił rachunek w kasie przy drzwiach i wyszedł. Opuściwszy klimatyzowane wnętrze restauracji, miał wrażenie, że wrześniowy upał niczym poduszka zatyka mu usta. Kiedy szedł w stronę swojej furgonetki, wiedział, że Helen go obserwuje, ale nie obejrzał się.
Z restauracji pojechał do centrum handlowego i zatrzymał samochód jak najdalej od sklepów, w cieniu palmy daktylowej rosnącej w rogu wielkiego parkingu. Wspiął się po rozkładanych siedzeniach na tył furgonetki, zaciągnął bambusową zasłonę, która oddzielała kabinę kierowcy od części bagażowej i wyciągnął się na grubym, postrzępionym, zbyt krótkim dla niego materacu. Jechał całą noc bez odpoczynku, całą drogę z St. Helena w okręgu upraw winorośli. Z ogromnym śniadaniem w żołądku poczuł się senny.
Cztery godziny później obudził się ze złego snu. Spływał potem, drżał, płonął i marzł jednocześnie, jedną ręką ściskał materac, drugą chwytał powietrze. Próbował krzyczeć, ale głos uwiązł mu w głębi gardła; wydawał suche, urywane dźwięki.
Z początku nie wiedział, gdzie jest. W tyle furgonetki nie panowała idealna ciemność tylko dzięki trzem wąskim pasmom bladego światła, które dochodziły przez wąskie szczeliny w bambusowej zasłonie. Powietrze było ciepłe i stęchłe. Usiadł, namacał ręką metalową ścianę, powiódł zmrużonymi oczyma po ledwie widocznym otoczeniu i stopniowo dochodził do siebie. Kiedy wreszcie do niego dotarło, że jest w furgonetce, rozluźnił się i z powrotem wyciągnął na materacu.
Próbował sobie przypomnieć, co mu się śniło, ale jak zwykle nie mógł. Przez całe życie dokuczały mu nieomal co noc te straszne sny, z których budził się zdjęty panicznym strachem, z suchymi ustami i bijącym sercem; nigdy jednak nie był w stanie sobie przypomnieć, co go tak przeraziło.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Szepty»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.