Budynek był niedokończony: wszędzie zwisały przewody elektryczne, stosy worków z cementem leżały w hallu, gdzie nie położono jeszcze posadzki, a winda była wyścielona od wewnątrz zielonymi płachtami.
Pojechali na jedenaste piętro.
Generał el Husseini otworzył solidne drzwi i przepuścił agenta CIA przodem.
Malko zobaczył ogromny, zajmujący całe piętro pusty apartament, ze wspaniałym widokiem na Gazę.
Ochroniarz dyskretnie położył torbę na ziemi i zniknął.
Szef Mukhabaratu zadzwonił i stara kobieta z głową zakrytą chustą wynurzyła się z mroku.
Generał powiedział do niej kilka słów, zanim wyjaśnił Malkowi:
— To jest nowe mieszkanie, do którego dopiero się wprowadzam.
Tutaj możemy spokojnie porozmawiać. Wiem, że nie ma tu izraelskich mikrofonów.
Nie ma nawet jeszcze telefonu. Proszę się rozgościć.
W mieszkaniu nie było nawet mebli, za wyjątkiem stolika do brydża pośrodku obszernego, pustego salonu i kilku krzeseł.
W rogu pokoju, obok stojącego na taborecie telewizora, leżał na podłodze materac.
El Husseini uśmiechnął się do Malko.
— Jest tu dość skromnie, ale w tym mieszkaniu nikt nas nie może podsłuchać.
Mówiłem panu ostatnio, że nie jestem pewny mojego biura.
Nie zmieniłem zdania. Tutaj może pan rozmawiać ze mną o wszystkim.
Służąca przyniosła na tacy Defendera Success i butelkę wódki Moskowskaja, lód i dwa kieliszki.
Generał obsłużył ich, sobie nalewając na trzy palce szkockiej z odrobiną lodu.
Podniósł do góry kieliszek.
— Powodzenia!
Malko wypił trochę wódki i przeszedł od razu do sprawy, która go nurtowała:
— To nie Izraelczycy chcieli mnie dzisiaj zabić, tylko Palestyńczycy.
— Ma pan rację — potwierdził generał El Husseini.
— Ktoś się nimi posłużył.
Amina Jawal naprawdę sądziła, że porywa się na izraelskiego szpiega.
Dlatego zorganizowała zasadzkę z pomocą swojej grupy młodych bojowników, wszystkich równie uczciwych i szczerych jak ona.
— Kto im podsunął ten pomysł?
— Jeszcze nie wiem. Ale pewnie dowiem się tego.
Jedyną osobą, która mogła powiedzieć całą prawdę, była ta młoda kobieta.
Niestety, ona nie żyje.
— Pańscy ludzie ją zabili — powiedział Malko.
— Szkoda — odparł generał.
— Ale gdyby tego nie zrobili, nie siedziałby pan teraz ze mną.
Miała pana zabić.
— Skąd dowiedzieliście się o tej pułapce?
— Na tym polega nasza praca — powiedział generał.
— Kiedy zobaczyliśmy pana na manifestacji LFWP, domyśliliśmy się czegoś.
Jeden z moich ludzi poszedł do domu, gdzie pana za brano i zobaczył grób przygotowany dla pana…
To oczywiste.
— Wobec tego, dlaczego nie wkroczyliście wcześniej?
— To była pomyłka. Interweniować miała inna grupa, która się zgubiła.
Dopiero seria z kałasznikowa pozwoliła im ustalić położenie domu.
Wtedy Malko chciał wziąć swój paszport.
Oto jak się miały sprawy…
Służąca generała pojawiła się znowu, niosąc sałatki, dwa talerze z kebabem i ryżem oraz wodę mineralną.
— Smacznego — powiedział generał.
Malko nie był właściwie głodny.
To była dziwna historia.
— Jak pan zamierza wyjaśnić tę sprawę? — zapytał.
Szef Mukhabaratu zanurzył kawałek podpłomyka w humusie.
— Możliwe, że dziś wieczorem będę wszystko wiedział.
— Jakim sposobem?
— Mam przykre zadanie do wykonania. Muszę odwiedzić matkę Aminy Jawal.
Dziewczyna pochodziła z dużej rodziny chrześcijańskiej, dlatego powinienem się wytłumaczyć przed jej matką, żeby zapobiec rozruchom.
Ta kobieta darzy mnie za ufaniem i szacunkiem.
Byłbym zaskoczony, gdyby jej córka przygotowała akcję zupełnie sama.
Samochód, którym po pana przyjechała, był własnością jej matki.
Dziewczyna z nią mieszkała.
Obaj wspólnicy byli jej kuzynami.
— Sądzi pan, że działała w dobrej wierze?
— Wiem to! Teraz trzeba się dowiedzieć, kto jej podsunął ten pomysł…
Generał nałożył sobie jeszcze trochę humusu.
Malko także zmusił się, by coś zjeść.
Wciąż jeszcze brzmiał mu w uszach szczęk bezpiecznika desert eagle, przystawionego do jego karku.
Jedli w milczeniu.
Służąca przyniosła pomarańcze i banany.
Generał Husseini zjadł jeden owoc, a potem nachylił się i po brzegi napełnił kieliszek Defenderem.
— Mój dzień jeszcze się nie skończył — westchnął, odstawiając pusty kieliszek.
— Wolę, żeby dzisiaj spał pan tutaj.
Nic pan nie ryzykuje. Moi ludzie są na dole, poza tym budynek nie jest jeszcze zamieszkany.
Proszę nie używać swojej komórki, Izraelczycy mogliby pana zlokalizować.
Oczywiście, nie ma tu wygód, lecz jest pan bezpieczny.
Jak długo nie wyjaśnię tej sprawy wolałbym, żeby pan nie wracał do Commodore.
Włożył z powrotem marynarkę, zakrywając mały rewolwer na dwie kule, zatknięty za pasek od spodni…Drzwi trzasnęły: Malko został sam.
Obszedł dookoła puste mieszkanie, przyglądając się ze wszystkich stron Gazie.
Na zachodzie morze było czarne jak kałuża atramentu. Nie było śladu statków.
Za to na wschodzie, w okolicach Berszeby, migotały światła.
Malko położył się na materacu, wracając wciąż na nowo do wydarzeń tego dnia.
I pomyśleć, że czuł się bezpieczny w Gazie!
Odkrył tutaj świat o wiele bardziej skomplikowany, niż się spodziewał.
Plątanina palestyńskich służb bezpieczeństwa była niewiarygodna.
Podobnie, jak dawne antagonizmy, które odżyły i ukryta rywalizacja.
Widocznie nie skończyły się jeszcze stare animozje między „wygnańcami” z Tunisu i tymi, którzy nigdy nie opuścili Gazy i Zachodniego Brzegu…
Nawet nie wiedząc kiedy, Malko zapadł w sen.
Malko obudził się nagle.
Wielki salon, oświetlony tylko małą lampką stojącą na stole, na którym jedli kolację, był pogrążony w półmroku.
Świecące wskazówki breitlinga znajdowały się na godzinie za dwadzieścia dwunasta.
Malko zauważył czerwieniejący w mroku koniuszek papierosa i postać siedzącą za stołem.
Generał el Husseini wrócił.
— Obudziłem pana? — zmartwił się, widząc, że jego gość wstaje.
— Przepraszam.
— Czy ma pan jakieś nowiny? — zapytał Malko.
Oddałby swój zamek za dobrze zaparzone espresso.
Głowę miał ciężką i czuł, że zupełnie zdrętwiał.
Jeszcze raz przypomniał sobie ciemny dół, przygotowany dla niego.
— Widziałem się z matką Aminy Jawal — oznajmił generał — i przekazałem jej wyrazy współczucia.
Ta wizyta, chociaż męcząca, nie była bezużyteczna.
Teraz już wiem, co się stało.
Amina Jawal była tak przejęta swoim zadaniem, że dopuściła do sekretu matkę, która doradziła jej, żeby tylko pana nastraszyła…
— To nie była z całą pewnością kwestia…
— Nie — przyznał generał.
— Jednak codziennie młodzi chebabi giną od izraelskich kul.
Nastroje są bardzo gorące.
Niech pan sobie przypomni, co się stało w Ramalli, gdzie dwaj żołnierze izraelscy zostali zlinczowani za to, że wybrali się do strefy — A.
Gdyby Amina Jawal zlikwidowała pana, jako izraelskiego szpiega, chwalonobyjątutaj, a LFWP byłby dumny z zamachu.
— Zatem co się stało?
Przez chwilę generał obracał w palcach swoją zapalniczkę Zippo, ozdobioną wspaniałym, wygrawerowanym orłem, jakby zastanawiał się, czy ma mówić dalej.
— Powiedziano Aminie, że izraelski szpieg, podszywający się pod agenta CIA, który przybył do Gazy, usiłuje przeniknąć do struktur Hamasu i trzeba go zlikwidować tak, żeby nie niepokoić władz.
Читать дальше