– Czyżbym się spóźnił, Blount?
Znieruchomiał zaskoczony, a kiedy odwrócił głowę, ujrzał Drakina stojącego w drzwiach do łazienki.
– Jak pan się tu dostał?
– Nie przez drzwi frontowe. To by się mogło okazać błędem. Wdrapałem się na drzewo pod oknem i przeskoczyłem na balkon.
– Narażał się pan na mnóstwo kłopotów.
Seth uśmiechnął się.
– Raczej nie. Czy w informacjach zdobytych na mój temat znalazł pan wzmiankę o tym, że swego czasu byłem włamywaczem?
– Nie. – Ale w tym czarnym swetrze, dżinsach i tenisówkach wygląda rzeczywiście na włamywacza, pomyślał Blount.
– A więc to oczywiście nie jest prawdą. Bo przecież wie pan o mnie wszystko, czyż nie, Blount?
– Wiem tyle, ile trzeba. – Przeszedł obok Setha, kierując się do sypialni. – I nie mam najmniejszego zamiaru wymykać się stąd przez okno. Wyjdziemy normalnie, frontowymi drzwiami. Niech pan weźmie tę walizkę.
– Za chwilę. – Seth oparł się plecami o framugę drzwi. – Będzie pan musiał uzbroić się w cierpliwość. Bo wie pan o czymś, co ma dla mnie olbrzymie znaczenie. Gdzie jest Ishmaru?
– Nie czas na takie rozmowy.
– Ma pan mnóstwo czasu, ile tylko trzeba. Chcę wiedzieć, gdzie jest Ishmaru. Czy tutaj, w Waszyngtonie?
– Powiedziałem już, że nie.
– Telefonował do Kate Denby. Może jednak wrócił?
– Nie sądzę. A zresztą, kogo to obchodzi? Niech zabije tę Denby, skoro ma na to ochotę. Żywa sprawia na pewno więcej kłopotów niż martwa. Przynajmniej moglibyśmy rozwikłać problemy spadkowe.
– Niech zabije tę Denby – powtórzył cicho Seth. – Czy tak pan powiedział?
Blount zesztywniał. Jakiś głos wewnętrzny nakazał mu nagle czujność. Coś było nie w porządku. Nie podobał mu się zwłaszcza wzrok Drakina.
– Czy nie tak samo wypowiedział się pan przedtem na temat Noaha i Migellina?
– Wynoś się pan stąd, Drakin! Skacz pan przez okno albo wyjdź frontowymi drzwiami. Mnie to w ogóle nie obchodzi. – Podszedł do łóżka, na którym leżała otwarta walizka. – Nie zamierzam tu stać i tolerować…
Ramię Setha wystrzeliło gwałtownie i zacisnęło się od tyłu na szyi Blounta.
– Gdzie jest Ishmaru?
Czuł, że zaczyna się dusić, bezskutecznie ciągnął Setha za rękę. Dłonią wyczuł gumę… nie, lateks. Drakin nosił rękawiczki lateksowe, jak jakiś pieprzony lekarz!
– Ishmaru – przypomniał mu Seth.
– Pracuje teraz w szpitalu… Pinebridge.
– Gdzie?
– W pobliżu… Dandridge.
– Dobrze. – Opuścił ręce, uwalniając Blounta, po czym cofnął się o krok. – To wszystko, co chciałem wiedzieć.
Blounta ogarnął gniew.
– Ty popaprańcu! – Rzucił się na niego.
Ale Drakina nie było już tam, gdzie stał jeszcze przed chwilą. Odskoczył na bok, a kiedy obrócił się ponownie do Blounta, trzymał coś w dłoni. Chińską mosiężną figurkę psa ściągniętą ze stolika.
– No, chodź! – skinął na Blounta, jakby zachęcał go do nowego ataku. – Spróbuj jeszcze raz. Jeszcze ten jeden raz i będzie po wszystkim.
Nagły lęk ostudził wojownicze zapędy Blounta. Ten sukinsyn chce mnie zabić, uświadomił sobie zaskoczony. Zamarł w bezruchu. Nie miał ochoty na bezpośredni atak. Jego broń znajdowała się w otwartej torbie leżącej na łóżku. Jeśli już miałby się ruszyć, to wyłącznie po nią. Zmusił się do uśmiechu.
– Po co to wszystko? Trochę mnie poniosło, wiem o tym, ale to jeszcze nie powód do podejmowania pochopnych działań. Liczy się tylko jedno: nasza umowa.
– Doprawdy?
– Spójrzmy na to tak: powiedziałem panu, gdzie jest Ishmaru. W porządku. Teraz możemy zacząć od nowa, w miejscu, gdzie… – Jednym susem znalazł się przy łóżku, sięgnął po broń i uniósł ją, obracając się w stronę Setha.
Nie zdążył jej użyć.
Drakin zamachnął się posążkiem i ze zdumiewającą precyzją ugodził nią Blounta w lewą skroń, zabijając go na miejscu.
Udało się.
Seth wziął z łazienki ręcznik i wytarł starannie posążek. Nosił lateksowe rękawiczki, nie musiał się więc obawiać, że zostawił odciski palców, chciał jednak, aby wyglądało na to, że figurkę wytarł ktoś niemający na sobie takich rękawiczek. Ktoś działający pod wpływem impulsu. Ktoś, kto nie ukartował zabójstwa Blounta z góry, lecz uczynił to przypadkiem.
Następnie rzucił figurkę na podłogę, obok zwłok.
Pośpiesznie przeszukał walizkę.
Jakieś dokumenty Ogdena. Tego się właśnie spodziewał: że Blount nie oprze się pokusie wzięcia drobnego odwetu za to, iż Ogden pobił go niedawno i upokorzył. Ogden z pewnością odkryje niebawem ciało Blounta, a zanim jeszcze powiadomi policję, sam przeszuka walizkę. Seth wyjął z niej dokumenty i wsunął je pod materac. Następnie otworzył drzwi na korytarz i zostawił je lekko uchylone.
Czy nie zapomniał o czymś?
Powiódł wzrokiem po całym pokoju. Nie, to chyba wszystko. Najwyższa pora, aby zniknąć stąd. Jak najszybciej. Musi dotrzeć do Kate. Ruszył przez pokój w stronę balkonu.
Niech Ishmaru zabiję tę Denby.
Akurat!
Pinebridge
Było już po północy, kiedy Kate zaparkowała wynajęty samochód na parkingu szpitalnym i wysiadła.
Nic się tu nie zmieniło, pomyślała, idąc długą alejką wiodącą do szpitala. Światła świeciły łagodnie i zachęcająco, trawniki były jak zawsze zielone i starannie utrzymane.
Nie, to nieprawda. Coś się zmieniło. I nigdy już nie będzie tak, jak było. Gdyż teraz przebywał gdzieś tutaj Ishmaru.
Odkąd wysiadła z auta, spodziewała się go w każdej chwili.
Pchnęła drzwi, weszła. Hol szpitala był wyludniony o tej porze.
Gdzie się podziewasz? Wezwałeś mnie przecież. Gdzie jesteś?
– Tutaj go nie ma. Sprawdziłem już w administracji.
Nie potrafiła ukryć szoku, kiedy ujrzała Setha. Podniósł się z fotela ustawionego pod dużą paprocią.
– Co tu robisz?
– Przeżywam załamanie nerwowe – uśmiechnął się blado. – Nie wiedziałem nawet, czy na pewno będziesz tutaj. Mógł przecież umówić się z tobą w innym miejscu.
– Seth, odejdź. Nie chcę, żebyś tu był.
Zdawał się nie słyszeć jej słów.
– Opisałem, jak wygląda. Powiedziano mi, że pracuje tu w charakterze sanitariusza. Podał się za niejakiego Sancheza. Dziś pracował po południu, ale wieczór ma wolny.
– Seth, idź już.
– Nie. – Podszedł bliżej, mówił cicho, natarczywie. – Do diabła, nie musisz przede mną niczego ukrywać. Nawet jeśli kogoś zabijesz, co z tego? Przecież cię znam. Z pewnością nie zrobiłabyś tego bez ważnego powodu.
– W jaki sposób… – Nie, to nie miało teraz znaczenia. Nie pora na dyskusje. Trzeba odnaleźć Ishmaru. Podeszła do windy, wcisnęła przycisk.
Seth wsiadł za nią do kabiny.
– Na miłość boską, Kate, pozwól sobie pomóc.
– Nie mogę. On powiedział, że mam przyjść sama. – Wcisnęła czwarte piętro. – Tę sprawę muszę załatwić bez niczyjej pomocy.
– Dokąd idziesz? Jego nie ma w szpitalu. Mieszka w ostatnim segmencie domu.
Nie odpowiedziała. Drzwi windy rozsunęły się, a Kate wyszła na korytarz i skręciła do pokoju pielęgniarek. – Dyżurna pielęgniarka była pulchna i ciemnowłosa. Kate nie znała jej.
– Przykro mi, ale już za późno na odwiedziny.
– Jestem doktor Denby. Czy Charlene Hauk jest dziś w pracy?
– Charlene miała dzienną zmianę. Od szóstej rano. – Pielęgniarka zerknęła na zegarek. – Teraz zapewne śpi.
– Niech ją pani zerwie z łóżka. I powie, że przyszła Kate. – Szybkim krokiem ruszyła przed siebie. – Natychmiast.
Читать дальше