Мачей Сломчинский - Jestes tylko diablem

Здесь есть возможность читать онлайн «Мачей Сломчинский - Jestes tylko diablem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Классический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jestes tylko diablem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jestes tylko diablem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Znany prawnik Alexander Gilburne prosi Joe Alexa o pomoc w rozwikłaniu zagadki śmierci jego przyjaciółki. Ze względu na nietypowe okoliczności jej samobójstwa podejrzewa, że została zamordowana. Alex przyjeżdża do Norford, gdzie zapoznaje się z diabelską legendą dotyczącą dziedziców Norford Manor. Śmierć Patrycji stała się bowiem dopełnieniem klątwy, rzuconej na ród Ecclestonów kilkaset lat wcześniej... Joe musi działać szybko, gdyż przepowiednia zapowiada śmierć kolejnej osoby. Zapewnia sobie pomoc Bena Parkera i Scotland Yardu, dzięki czemu nikt obcy nie może przedostać się do posiadłości. Pomimo powziętych środków ostrożności, Diabeł jednak uderza.

Jestes tylko diablem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jestes tylko diablem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyraz oczu Fielda był tak zbliżony teraz do wyrazu oczu rannego zwierzęcia, że Joe wyprostował się i zachęcająco skinął głową. — Niech pan mówi, Field. Radzę panu jak przyjaciel.

— Dobrze… — Ogrodnik westchnął ciężko. — Powiem. Leżałem na trawie… w krzakach, na skraju polanki, obok drogi z Norford Manor w dół… Wypiłem już pewnie wszystko do tego czasu i było mi dobrze. Nie ruszyłbym się stamtąd za nic aż do wieczora… Słonko grzało i ptaki śpiewały, a mnie się nie chciało nic a nic. Nawet palcem ruszyć… Zobaczyłem ich z daleka przez liście… Byli niedaleko. Słyszałem nawet, co mówili, kiedy nie gadali szeptem… On mówił, że ją kocha, a ona, że mu nie wierzy… i całowali się ciągle. I on jej przysięgał, jak to mężczyźni przysięgają dziewuchom przedtem…; Gdybym był trzeźwy, to może bym nie wytrzymał, wstał i powiedział mu parę słów o tym, co myślę o takim wykształconym panu, który pokojówki ściska w lesie i gada im głupstwa do ucha… Znam przecież jej ojca… razem do szkoły chodziliśmy. Ale ta butelka mnie trochę rozmarzyła… Zawsze tak ze mną jest. Nie miałem siły ruszyć się i było mi wszystko jedno. Nawet śmiać mi się z niej, głupiej, chciało wtedy. A oni znów zaczęli się całować. Aż nagle ona wytrzeźwiała, wyrwała mu się i krzyknęła: „Słuchaj!” albo może: „Słuchaj, ktoś strzelił?…” Nie pamiętam już dokładnie… Ale sam usłyszałem coś takiego, jakby od strony domu… bo byliśmy w tym miejscu, gdzie zbocze opada tak łagodnie i widać dom z daleka, tylko z zupełnie innej strony niż z parku… Siedzieli tak przez chwilę bez ruchu, a potem on powiedział, zdaje się: „Tak, ktoś strzelił”, a ona zawołała: „To on, Lucyper!…” Zerwała się i zaczęła biec, a on za nią, wsiadł do samochodu i wyjechał na szosę. A ona mi gdzieś przepadła w lesie… A potem usnąłem, bo chociaż jestem z tych stron, to w żadnego Diabła nie wierzę, ani w Lucypera nawet… A potem ten pan mnie znalazł… — Wskazał ręką detektywa stojącego pod oknem. — Chybabym spał tam do tej pory, a może burza by mnie obudziła?…

Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Joe odwrócił się na pięcie i pociągnął Parkera za rękaw.

— Chodź, Ben! Dziękujemy panu, panie Field! Wyszli.

— No i co? — zapytał Parker, kiedy znaleźli się na zewnątrz. — Wiemy teraz dokładnie, gdzie byli i co robili doktor Duke i ta dziewczyna Rowland. Być może doktor Duke jest łobuzem, który w braku innego zajęcia uwodzi naiwne wiejskie dziewczęta, ale to nie znaczy, żebym miał go przesłuchiwać… albo ją. To w końcu ich sprawa, najbardziej prywatna z prywatnych. Dziewczyna jest przecież pełnoletnia.

Alex zatrzymał się. W ciemności Parker słyszał jego równy, spokojny oddech. Mimo to głos, którym Joe wypowiedział następne zdanie, był może nieco przytłumiony, jak gdyby wewnętrzne podniecenie nie pozwalało mu łatwo formułować kolejności wyrazów.

— Już teraz, Ben… Już teraz mógłbym ci powiedzieć, kto z a b i ł Irvinga Ecclestone i Patrycję Lynch!

— Co? — powiedział Parker, a w głosie jego zabrzmiała nagła troska. — Czy nie pomieszało ci się w głowie od tego wszystkiego?

— Nie… — Alex nie poruszył się. — Jestem zdrów jak nigdy, Ben.

— Więc kto, według ciebie, a przede wszystkim j a k zabił Irvinga Ecclestone’a?

— Odpowiedź na to… — Alex mówił już zupełnie spokojnie — jest zdumiewająco prosta. Ale nie mam jeszcze ani jednego dowodu, poza absolutnym przekonaniem, że wszystko musiało odbyć się tylko w jeden możliwy sposób… Wstydzę się bardzo, Ben! Powinienem był to zrozumieć o wiele wcześniej. Ale na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko jedno: pomysł był tak szaleńczo odważny, że nieomal nie mieści się w głowie! Teraz pójdziemy po te dowody, Ben! I musimy je znaleźć! Musimy, musimy, musimy! Bo, jak powiedział nasz przyjaciel Arystoteles, tylko nadprzyrodzone rzeczy nie podpadają obserwacji. A nasz Diabeł ma nogi i ręce, i oczy, i mózg! Co za mózg, Ben!

Wokół ciemnego klombu, na który padało światło z nie zasłoniętych okien domu, ruszył w stronę tarasu, a Benjamin Parker poszedł za nim, klnąc w duchu. Gdyż w i e d z i a ł p r z e c i e ż z a b s o l u t n ą p e w n o ś c i ą , ż e n i k t n i e m ó g ł z a b i ć I r v i n g a E c c l e s t o n e . Ale z drugiej strony żywił w głębi duszy niemal bałwochwalczą wiarę w nieprawdopodobne zdolności śledcze swego przyjaciela.

U stóp domu Joe zatrzymał się i przez chwilę stał patrząc na zamknięte drzwi wejściowe. Potem cofnął się o kilka kroków, powiódł oczyma po frontonie i wymierzył weń ręką, poruszając nią, jak gdyby coś obliczał. Parker zauważył, że trzyma w niej nadal ów przyrząd, który wyjął ze stojaka na parasole, gdy wychodził do domku ogrodnika.

— Tak, nie mogę się chyba mylić… — Alex przytaknął sobie głową. — Ale w takim razie to musi być nieuchronnie w…

Nie dokończył i ruszył ku drzwiom. Kiedy znaleźli się w hallu, wyszedł im naprzeciw sierżant Jones.

— Gotowe, szefie! — powiedział do Parkera. — Mam ich wszystkich w jadalni. Doktor jest u tej starej pani i pilnuje jej. Poza tym dom jest pusty.

— Świetnie! — Joe ruszył ku drzwiom sypialni Elizabeth Ecclestone i zapukał. Po chwili drzwi uchyliły się i wyjrzał doktor Duke.

— Czy położył już pan panią Ecclestone do łóżka? — zapytał Alex cicho.

— Nie, jeszcze nie. Siedzi jeszcze w fotelu. Nie wiedziałem, co robić? Mówił pan tak tajemniczo, że zląkłem się o nią i czekałem na pana…

— Nikt tu nie wchodził podczas naszej nieobecności?

— Nie, nikt. Agnes była z nią przez cały czas, a potem zluzowałem ją, kiedy przyszedł ten młody człowiek w cywilu i wezwał wszystkich poza mną do jadalni… Nie rozumiem zupełnie, dlaczego pan…

Alex powstrzymał go ruchem ręki.

— Ja też nie rozumiem niektórych pańskich czynności, doktorze… — powiedział spokojnie. — Ale o tym potem. Na razie… — rozejrzał się. — Czy mógłby pan przewieźć stąd panią Ecclestone do jakiegoś innego pomieszczenia i pozostawić ją tam na kilka minut? Któryś z naszych łudzi pozostanie przy niej. Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie, prawda?

— Chyba nic… — Duke wzruszył ramionami. — A co ja mam zrobić później?

— Przetransportować ją, a potem wrócić do nas, dobrze?

— Proszę bardzo…

Duke wzruszył ramionami, zawrócił w głąb pokoju, a po chwili ukazał się, popychając przed sobą wózek, na którym siedziała otulona szalem stara, nieruchoma, patrząca w przestrzeń niewidzącymi oczyma kobieta.

— Tu obok jest mały salonik… — wskazał drzwi przylegające do sypialni. — Czy to będzie panom odpowiadało?

— Jak najbardziej, doktorze… Czekamy na pana… — skinął na Jonesa. — Któryś z waszych ludzi niech zostanie z tą panią w tym saloniku. Nie musi nic robić ani jej dotykać. Po prostu niech jej pilnuje. To nie potrwa długo.

Jones skinął głową. Alex i Parker weszli do sypialni starej pani. Joe zapalił wszystkie światła i stanął pośrodku pokoju rozglądając się. W ręce trzymał nadal ów przyrząd, który Nicholas Robinson nazwał sztalugami.

— Co teraz? — zapytał Parker. — Teraz będę się starał wygrać mojego szylinga i zapłacić równocześnie dług pewnej osobie, która jak nikt dotąd była bliska nadania mi dyplomu patentowanego idioty i zlekceważyła mnie tak, jak dotąd nikt jeszcze mnie nie zlekceważył. Ale czekajmy końca… Czekajmy końca…

Wyjął sztalugi z futerału, oglądał je przez chwilę, a potem wysunął długie, rozciągające się ramiona przyrządu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jestes tylko diablem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jestes tylko diablem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Boris Akunin - Śmierć Achillesa
Boris Akunin
Boris Akunin
Dean Koontz - Groza
Dean Koontz
Dean Koontz
Donna Leon - Śmierć I Sąd
Donna Leon
Donna Leon
Kathy Reichs - Dzień Śmierci
Kathy Reichs
Kathy Reichs
Martin Kat - Diabelska wygrana
Martin Kat
Martin Kat
Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth
Отзывы о книге «Jestes tylko diablem»

Обсуждение, отзывы о книге «Jestes tylko diablem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x