• Пожаловаться

Boris Akunin: Diamentowa karoca 1: Łowca ważek

Здесь есть возможность читать онлайн «Boris Akunin: Diamentowa karoca 1: Łowca ważek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Исторический детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Boris Akunin Diamentowa karoca 1: Łowca ważek

Diamentowa karoca 1: Łowca ważek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rosja, maj roku 1905. Trwa na wpół przegrana wojna z Japonią. Wybuchła już, ale nie rozhulała się jeszcze rewolucja. Losy wojny i rewolucji przechylić chce nieuchwytny japoński dywersant, zwany Akrobatą. Ten istny geniusz zagłady ma tylko jednego godnego siebie wroga. Nieubłaganie tropi go cywilny doradca rządowy do spraw bezpieczeństwa kolei, Erast Pietrowicz Fandorin…

Boris Akunin: другие книги автора


Кто написал Diamentowa karoca 1: Łowca ważek? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Diamentowa karoca 1: Łowca ważek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zgłoska piąta, w której przewija się godny uwagi pasażer

Gdy wagon inspektorski przybył na miejsce katastrofy, nad urwisty brzeg rzeki Łomży noc znużyła się już udawaniem mroku i niebo w całej pełni roztaczało jasność poranka.

Obłomek mostu gościł nieprzebraną ciżbę oficjeli – ministra wojny jaśnie oświeconego inspektora generalnego artylerii, ministra komunikacji, szefa korpusu żandarmów, dyrektora departamentu policji i naczelnika gubernialnego wydziału żandarmerii. Samych zebranych w długi sznur salonek, każdej z własną lokomotywą, naliczyć się dało pół tuzina.

Nad obrywem skrzyły się galony, podzwaniały ostrogi i akselbanty dudniły władcze basy, a niżej, skrajem wody, władały chaos i śmierć.

Z nurtu Łomży wypiętrzała się nieforemna pryzma drewna i żelaza, nad nią zwisały zerwane przęsła mostu, w przeciwległy brzeg zarył się czołem strzaskany, dymiący jeszcze parowóz; drugi sterczał z wody prostokątnym niczym skrzesana turnia, czarnym tendrem. Rannych zabrano już, lecz na piasku spoczywał długi szereg nakrytych brezentem zwłok.

Najnowsze ciężkie działa, przeznaczone dla armii mandżurskiej, urwały się z platform i po części potonęły, po części rozrzucone były na płyciźnie. Na drugim brzegu turkotał samobieżny żuraw, bezładnie szarpiąc ramieniem; ciągnął za lawetę stalowego potwora o pogiętej lufie, lecz znać było, że nie poradzi, nie wyciągnie.

Leoncjusz Karłowicz podążył w stronę dostojnych zwierzchników, Fandorin ominął zaś bokiem kapiącą od złota wysepkę i podszedł do samej krawędzi. Postał, popatrzył i naraz sczołgał się po stromiźnie w dół. Nad samą wodą przeskoczył na dach zatopionego wagonu, a stamtąd na kolejny filar mostu, skąd sterczały pogięte szyny. Niczym po drabinie inżynier wspiął się po kratownicy podkładów i wkrótce znalazł się na przeciwległym brzegu.

Było tam znacznie mniej ludno. Z tyłu, o pół setki kroków, stał pociąg ekspresowy – ten sam, który zdołał przeskoczyć most tuż przed zawaleniem. Obok wagonów stali grupkami pasażerowie.

Na ocalałej części mostu i nad wodą krzątali się zaaferowani cywile, rozmaicie odziani, lecz podobni do siebie jak rodzeni bracia. W jednym z nich Fandorin rozpoznał Eustracjusza Mylnikowa, z którym służył niegdyś w dawnej stolicy.

Przed Mylnikowem prężył się jak struna podoficer żandarmerii w mokrym, poszarpanym mundurze – jak widać, dochodzenie było już w pełnym toku. Radca dworu patrzył jednak nie na żandarma, ale na Fandorina.

– Ejże – rozwarł ramiona, jakby zamierzał zdmuchnąć w uścisku inżyniera – Erast Pietrowicz! Góra z górą! Ach tak, mówiono mi, jest pan teraz w ŻetZetDeŻecie. Proszę wybaczyć wtargnięcie na pański teren: mam rozkaz z samej góry zbadać sprawę – piorunem, przy udziale wszystkich stosownych resortów. Zerwali mnie z puchowego łoża. Huzia, mówią, chwytaj trop, stary wyżle. No, co do łoża to zełgałem – niby to w uśmiechu wyszczerzył żółte zęby Mylnikow, lecz oczy pozostały zimne, przymrużone – jakie tam teraz u nas, gończych, piernaty. Zazdroszczę wam, kolejowym sybarytom. W gabinecie sypiam, jak zwyczaj każe, na krzesełkach. Za to, jak widać, zdążyłem tu przybyć wcześniej. No i przesłuchuję pańskich ludzi, czy to aby nie japońska mina.

– Panie inżynierze – żarliwie zwrócił się do Fandorina podoficer – proszę powiedzieć jego ekscelencji… Pan mnie pamięta? Łoskutow, przedtem w Farforowej na przejeździe. Kontrolował mnie pan zimą bez jednej przygany. Awans polecił dać. Wszystko co do joty wykonywałem, wedle rozkazu! Wszędziem sam łaził, jeszcze na dziesięć minut przed specjalnym. Czysto było! Bo i jak miałby, gadzina, na most wleźć? Warta z obu stron!

– Czyli czysto było? – uściślił Fandorin i pokręcił głową. – Dobrzeście patrzyli?

– Toż ja… Ja przecie… – zatchnął się żandarm i zerwał nagle czapkę. – Jak Bóg na niebie! Ja ósmy rok… Niech pan, kogo chce, pyta, jak Łoskutow rygorów przestrzega.

– I co pan zdołał ustalić? – zwrócił się do Mylnikowa inżynier.

– Sytuacja typowa – wzruszył ramionami tamten – zwykłe ruskie bezhołowie. Z przodu jechał ekspres. W Kołpinie stanął, żeby przepuścić specjalny z artylerią. Nagle telegrafista dostaje depeszę: „Odprawić pasażerski, specjalny opóźniony”. Poplątało się komuś. Ledwie ekspres przemknął przez mostek, dogania go eszelon. Ciężki, jak widać. Gdyby w pełnym biegu, jak należy, przeskoczył, nic by się nie stało. A tu, jak zaczął hamować, rozsypał się filar. Zbierze cięgi nadzór kolei.

– Kto nadał telegram o opóźnieniu specjalnego? – Fandorin wyciągnął szyję.

– W tym rzecz. Nikt nie nadawał.

– A gdzie telegrafista, który go ponoć przyjął?

– Szukamy. Na razie go nie znaleźliśmy. Skończył zmianę.

Inżynierowi drgnął kącik ust.

– Kiepsko szukacie. Sporządźcie portret pamięciowy, znajdźcie, jeśli się da, fotografię, roześlijcie ogólnokrajowy list gończy.

Mylnikowowi opadła szczęka.

– Za telegrafistą? Ogólnokrajowy?

Fandorin kiwnął palcem na radcę dworu, odprowadził go w bok i rzekł cicho:

– To dywersja. Most wysadzono.

– Skąd pan to wie?

Erast Pietrowicz powiódł naczelnika filerów do wyłomu i jął złazić po wiszących szynach. Mylnikow, pojękując i żegnając się, szedł za nim.

– Proszę spojrzeć.

Dłoń w szarej rękawiczce wskazała zwęglony i rozdarty podkład, skręconą w korkociąg szynę.

– Nasi eksperci zjawią się lada chwila. Z pewnością znajdą ślady m-materiału wybuchowego…

Eustracjusz Pawłowicz gwizdnął i przesunął melonik na ciemię.

Tropiciele wisieli nad czarną wodą, kołysząc się z lekka na improwizowanej drabinie.

– To żandarm kłamie, że sprawdzał? Albo, co gorsza, jest w zmowie? Aresztować go?

– Łoskutow – japońskim agentem? Bzdura. Wtedy by uciekł jak kołpiński telegrafista. Nie, nie, żadnej miny na moście nie było.

– No to jak? Miny nie było, a wybuch był?

– Wygląda, że tak.

Radca dworu zasępił się złowróżbnie, popełzł po podkładach w górę.

– Trzeba zameldować zwierzchnictwu… No, teraz się zacznie kołomyja.

Machnął na filerów.

– Hej, dawać tu łódkę!

Lecz rozmyślił się i nie wsiadł.

Popatrzył za idącym w stronę ekspresu Fandorinem, poskrobał się w ciemię i ruszył w jego ślady.

Obejrzawszy się, słysząc za sobą tupot, inżynier wskazał na nieruchomy pociąg.

– Składy jechały naprawdę aż tak blisko?

– Nie, ekspres stanął dalej, na hamulcu bezpieczeństwa, potem maszynista dał kontrparę. Konduktorzy i część pasażerów pomagali wyciągać z rzeki rannych. Z tego brzegu na stację bliżej niż z tamtego. Ściągnięto stamtąd podwody, odwieziono ludzi do szpitala…

Erast Pietrowicz władczym gestem wezwał kierownika pociągu.

– Ilu mieliście pasażerów? – spytał.

– Wszystkie miejsca rozprzedane, panie inżynierze. Równo trzysta dwanaście osób. Za pozwoleniem, kiedy będzie można ruszać?

W pobliżu znajdowała się dwójka pasażerów: sztabskapitan piechoty i przystojna dama, oboje utytłani od stóp do głów. Oficer lał z czajnika wodę na chustkę swej towarzyszki, ta zaś staranie wycierała powalaną twarzyczkę. Para z ciekawością przysłuchiwała się rozmowie.

Od strony mostu zbliżał się szybko pluton kolejowej żandarmerii. Dowódca podbiegł pierwszy i zameldował:

– Panie inżynierze, jestem do dyspozycji. Na tamtym brzegu jeszcze dwa plutony. Eksperci przystąpili do pracy. Jakieś rozkazy?

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Boris Akunin: Walet Pikowy
Walet Pikowy
Boris Akunin
Boris Akunin: Gambit turecki
Gambit turecki
Boris Akunin
Boris Akunin: Turkish Gambit
Turkish Gambit
Boris Akunin
Boris Akunin: Fandorin
Fandorin
Boris Akunin
Boris Akunin: The Winter Queen
The Winter Queen
Boris Akunin
Отзывы о книге «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek»

Обсуждение, отзывы о книге «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.