Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:2/3 Sukcesu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
2/3 Sukcesu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2/3 Sukcesu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
2/3 Sukcesu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2/3 Sukcesu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Hej, czyżby? – powiedział ze zdumieniem tatuś Karoliny. – Obok Kawałkiewiczów zamieszkał jakiś Chabrowicz…
– No właśnie, oni się nazywają Chabrowicz.
– Violetta mówiła, że bardzo sympatyczny – wtrąciła mamusia Karoliny, chowając kapelusz do szafy. – Cała rodzina bardzo jej się podoba, uprawiają nasz ogródek. Dzieci są grzeczne i dobrze wychowane, tylko trochę przesadnie przedsiębiorcze.
Tatuś Karoliny przestał drapać psa i wyprostował się na fotelu. Obydwoje z mamusią znów popatrzyli na siebie i znów skierowali wzrok na córkę. Karolina była przejęta.
– Pójdę z Karo na spacer i poznam ich – oznajmiła stanowczo. – 1 będę im pomagać!
Spodziewała się oporu i protestów i zaskoczyło ją nieco, że rodzice bez namysłu wyrazili zgodę. Prawie ją zachęcali.
– I pojadę z Karunią autobusem – dodała wyzywająco, tonem, który brzmiał jak groźba. I to również nie spotkało się ze sprzeciwem.
– Tylko nie zapomnij kagańca – powiedziała mamusia. – Pies w autobusie musi mieć kaganiec, taki jest przepis. I ubierz ją w kolczatkę.
– I weź ze sobą plan miasta – poradził tatuś. – A gdybyś się zgubiła, wsiądź w taksówkę i jedź do którejś babci. Każda zapłaci.
– Możesz także przyjechać do domu – dodała mamusia. – Tez zapłacimy. Ale rzeczywiście lepiej do babci, bo nas może nie być.
Karolina zdenerwowała się nagle.
– Sama wiem, co mam robić! Dosyć mam tej waszej opieki i tego pilnowania, zrób to, zrób tamto! Właśnie pojadę i wcale się nie zgubię! I już!
Pełna urazy, z godnością opuściła salon i udała się do swego pokoju. Rodzice popatrzyli za nią, usunęli się do najdalszego kąta i zaczęli szeptać.
– Nie do uwierzenia, że coś ją wreszcie ruszyło…
– Najwyższy czas! Niech nabierze odrobiny samodzielności!
– Zadzwonię do Violetty i spytam o tych Chabrowiczów…
– Te przedsiębiorcze dzieci, to może być czyste błogosławieństwo…
– O Boże, gdyby im się udało przełamać jej lenistwo…
– Temu chłopcu, co wybił szybę, gotów jestem lody postawić…
Nieświadoma poglądów rodziców, zbuntowana i odrobinę zaniepokojona Karolina czekała na powrót Stefka. Musiał wrócić, bo zły pies był mu przecież niezbędny!
Pani Polińska okazała się wręcz aniołem. Zrozumiała wszystko od razu i obiecała załatwić sprawę. Jedna czytająca pani miała prawo zabierać stosy korespondencji do domu i czytać u siebie, kłopot jednakże wynikał z ciężaru. Gdyby ktoś zatem pomógł tej pani przenieść wielkie torby z listami…
Stefek rozbłysnął własnym światłem. Już widział dla Czesia zajęcie, któremu z pewnością nie zdoła się oprzeć. Umówił się, ustalił dzień i godzinę, uzgodnił szczegóły i prawie zapomniał, że ma wrócić do Karoliny. Na szczęście przypomniał sobie o tym na pierwszym piętrze, zawrócił i popędził z powrotem do góry.
Karo zachowała się znacznie spokojniej, znała go już, nie był wrogiem. Tatuś Karoliny pogawędki o szybie odmówił, machnął ręką i poprosił, żeby mu nie zawracać głowy, pieniądze niech sobie Stefek zachowa na następne zawieranie znajomości. Karolina zdecydowała się od razu wyjść z psem na wieczorny spacer.
Na widok tego, co wyprawiała straszliwa suka z obcymi ludźmi na ulicy, Stefek wpadł w szaleńczy zachwyt. Nie czepiała się wszystkich bez wyboru, atakowała tylko niektórych, przy czym niemożliwe było przewidzieć, kto jej się spodoba, a kto nie. Jedne osoby przechodziły bez wrażenia, na inne rzucała się znienacka, wystarczyło też uczynić w czyimś kierunku gwałtowniejszy ruch, żeby natychmiast uznawała to za rozkaz ataku. Na szczęście można ją było powstrzymać i uspokoić, chociaż przychodziło to z pewnym trudem.
– Ona przedtem mieszkała we własnym ogrodzie – wyjaśniła Karolina. – To znaczy, to był w ogóle taki duży ogrodzony kawał. I to wszystko było jej, nikt nie miał prawa tam wejść, więc teraz ona uważa, że wszyscy chodzą za blisko. Ale w przyszłym roku znów przeniesiemy się do własnego ogrodu i będzie spokój.
– Znaczy, znów nikt tam nie będzie mógł wejść? – upewnił się Stefek.
– Nikt. Tylko znajome osoby. Pokaż mi, gdzie mieszka ten Czesio.
Przeszli na sąsiednią ulicę i Stefek zaprezentował właściwe drzwi do budynku. Karolina oceniła teren pozytywnie.
– Możemy się umówić – zaproponowała łaskawie. – Ja tu przyjdę z nią i poczekam, i będę udawała, że nie mogę jej utrzymać. Tylko musisz mi powiedzieć, kiedy.
– Wszystko się zorganizuje, jak trzeba – zapewnił Stefek. – I jeszcze pokażę ci Czesia, żeby nie padło na niewinnego. Ja nie wiem, ale zdaje się, że ten wasz pies to będzie lepsze niż wygrana w totolotka!
Błogość przepełniała go po dziurki w nosie, bo nie tylko widział przed sobą szansę na liczne, wygrane batalie. Wiedział też dokładnie, z czym musi natychmiast popędzić do niebiańskiej istoty i jej brata. Miał informacje epokowe…!
Telefon od pani Piekarskiej przyjęła Janeczka zaraz po powrocie ze szkoły.
– Jestem bardzo dumna z siebie – zawiadomiła pani Piekarska tajemniczo. – Chciałabym, żebyście do mnie przyjechali jak najprędzej. Kiedy możecie?
– Bo co się stało? – spytała Janeczka, odstawiając tornister na podłogę i pośpiesznie usiłując sobie przypomnieć, ile lekcji ma dzisiaj Pawełek.
– Aż się boję mówić przez telefon – odparła pani Piekarska – ale, oczywiście, chodzi o znaczki. W ogóle o tę całą sprawę. Nastąpiła duża zmiana.
Janeczka poczuła rozkwit emocji.
– W takim razie przyjdziemy dzisiaj – zadecydowała. – Tylko nie wiem, o której godzinie, ale pewnie zdążymy o piątej.
– Doskonale, będę na was czekała…
Ponowny terkot telefonu rozległ się dokładnie w momencie, kiedy Pawełek wpadł do holu. Ściągając tornister z pleców jedną ręką, drugą podniósł słuchawkę. Dzwonił pan Lewandowski.
– Dowiedziałem się już całej reszty o synu pani Nachowskiej – rzekł bez wstępów. – Głupia sprawa. Chciałbym to z wami omówić.
Zanim Janeczka zdążyła wyjść ze swego pokoju i bodaj otworzyć usta, Pawełek uzgodnił wizytę na piątą. Odłożył słuchawkę i ujrzał, jak jego siostra gwałtownie puka się palcem w czoło. Zaniepokoił się.
– Co jest?
– Mógłbyś chociaż spojrzeć! – zdenerwowała się Janeczka. – Przecież jestem! Jak ja się umawiałam, to ciebie nie było!
– I co?
– I na piątą umówiłam się, że przyjdziemy do pani Piekarskiej! Tam się zrobiło coś ważnego!
– O kurczę… To co…?
– Przecież się nie rozszarpiemy na sztuki!
– Czekaj, to może zadzwonić…? Przełożymy godzinę! Gdzie…?
– Do pana Lewandowskiego. Przed chwilą z nim rozmawiałeś…
Pana Lewandowskiego jednakże w domu nie było, nikt tam nie podnosił słuchawki. Uświadomili sobie, że są jeszcze godziny pracy i pana Lewandowskiego w domu być nie może. Dzwonił zapewne ze swojego instytutu, a tam telefonu nie mieli.
– Przełóżmy panią Piekarską – zaproponował Pawełek.
Pani Piekarskiej również nie było. Musiała widocznie wyjść po rozmowie z Janeczka i mogła wrócić dopiero przed piątą. Nie było sposobu zmienić uzgodnień.
– Trudno, znów się musimy rozdzielić – powiedziała gniewnie Janeczka. – Ja pojadę do pani Piekarskiej, a ty do pana Lewandowskiego. Tylko żebyś potem wszystko dokładnie powtórzył!
– Ty też,
– Ja zawsze powtarzam dokładnie. Najlepiej będzie sobie pozapisywać. Może być w punktach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «2/3 Sukcesu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2/3 Sukcesu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «2/3 Sukcesu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.