Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

2/3 Sukcesu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2/3 Sukcesu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejne przygody Janeczki i Pawełka – przerażająco porządnych i dociekliwych dzieci. Tym razem rozwiązują zagadkę związaną z ich pasją filatelistyczną, w czym wspiera ich dziadek i najmądrzejszy pies pod słońcem – Chaber.

2/3 Sukcesu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2/3 Sukcesu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Na Czesia mamy Zbinia i Stefka.

– Zbiniowi trzeba powiedzieć, co wiemy, będzie mu łatwiej. Dziś już za późno, ale może jutro.

– A czatować mam kiedy? W nocy?

– O Boże… Trudno, musimy to wszystko jakoś zmieścić. Jeszcze się zastanowię. Bo może najpierw Zbinio, dowie się czegoś i lepiej wyjdzie czatowanie…

Zbinio zdecydowany był zapracować na koński breloczek uczciwie i rzetelnie. Ogniście zadeklarowaną pomoc brata przyjął bardzo chętnie, nie wnikając w kierujące nim motywy. Rozważył kwestię podziału pracy.

– W szkole i zaraz po szkole ja, a potem ty – zarządził. – Ustalimy jakąś godzinę i odwal lekcje przedtem, żeby nie było, że tego. Przydałyby się jakieś znaczki… Czekaj, zdaje się, że mam myśl!

Stefek czekał niecierpliwie i w napięciu. Zbinio ujawnił swoja myśl zaraz nazajutrz.

– Jest taka sytuacja – rzekł odrobinę niepewnie. – Oni tego mają jak siana w telewizji, szczególnie jeśli robią jakieś konkursy. Ale tam trzyma rękę na pulsie taki jeden gość i taka jedna facetka. Oba chciwe, aż się niedobrze robi. Ale, rozumiesz, to się podobno czyta…

– Co się czyta? – spytał Stefek.

– Te listy, co tam przychodzą. Czekaj. Cholera, nie mamy dojścia…

Na stanowcze żądanie brata Zbinio wyjaśnił sprawę dokładniej. Należałoby dopaść tych worów z listami w telewizji, zanim zabierze je gość lub facetka. Można się zobowiązać do przeczytania wszystkich w zamian za znaczki. Można to robić tam u nich, na miejscu albo zabrać do domu. Do domu byłoby lepiej, bo wówczas bez trudu włączyłoby się Czesia. Pozwoliłoby mu się własnoręcznie wycinać, a na ile Zbinio się orientuje, Czesio od takiego zajęcia dostaje małpiego rozumu. Wszystko rozbija się o brak odpowiednich znajomości, byle komu nie dadzą, a nikt jakoś nie zna nikogo w telewizji…

– Jedna taka z telewizji mieszka prawie naprzeciwko nas – przerwał Stefek. – Rozpoznałem ją z twarzy. Robi programy dla dzieci.

– Ejże! – zainteresował się Zbinio. – Wiesz, że chyba masz rację! Zdaje się, że mnie też w oko wpadła, ale nie zwróciłem uwagi, gdzie mieszka. Jesteś pewien, że naprzeciwko?

– Na mur. Z psem wychodziła. I ze śmieciami.

– No to mieszka, faktycznie. Jakoś by się z nią zapoznać…

– To masz z głowy – zapewnił Stefek energicznie. – Jutro z nią będziemy zapoznani, gwarantowane. I co potem?

– Jak? – spytał Zbinio nieufnie.

– Co cię obchodzi? Już ja to załatwię, ty się możesz wyprzeć. Pytam, co potem?

– Potem można się do niej przypochlebić o te listy. Albo chociaż dowiedzieć się, kto to czyta i czy też zbiera. Dojść do tego kogoś. Coś mu zrobić…

– Ogłuszyć – zaproponował rzeczowo Stefek.

– Głupek. Przysługę wyświadczyć albo co. Może postać za niego w ogonku, no, rozumiesz, coś z tych rzeczy. I tak dalej.

Pomysł Stefkowi wydał się znakomity. Dojście do znaczków z telewizji dałoby im Czesia w ręce, Czesio tym dojściem nie dysponował. Możliwe, że w ogóle było trudne i do tych znaczków stała cała kolejka, ale Stefek zamierzał zastosować metody nietypowe i miał absolutną pewność, że się uda. Przepełniały go uczucia potężne i nie istniały dla niego żadne przeszkody.

Zbinio miał dość rozumu, żeby nie wnikać w szczegóły przedsięwzięcia brata. Ustalił, że jutro zamienią się przy Czesiu o piątej po południu i wycofał się na bezpieczne pozycje. Stefek przystąpił do akcji.

Starą procę znalazł bez trudu. Sprawdził gumę, trochę była sparciała, zajrzał zatem do sypialni rodziców. Stała pustką, matka robiła coś w kuchni, ojciec siedział przed telewizorem. Sięgnięcie do szuflady w komodzie i wymacanie jego najnowszych, zagranicznych szelek było dziełem dwóch sekund. Szelki okazały się świetne, wręcz stworzone na procę, dwie zapinki miały akurat odpowiedni rozstaw, a guma prezentowała elastyczność wymarzoną. Stefek wiedział, co będzie, jeśli te szelki szlag trafi, ale wcale nie zamierzał ich niszczyć. Użyć raz i odłożyć na miejsce. Miotające nim szaleństwo uczuć, acz wulkaniczne, zostawiało jednak chwilami odrobinę miejsca na działalność rozsądku.

Dość długo szukał odpowiedniego kamienia. Nie mógł być za mały, bo nie załatwi sprawy, nie mógł być za duży, bo nie daj Boże, w coś by trafił, na przykład w pieska… Znalazł dwa. Teraz należało ustalić kwestię okien. Jak ta pani się nazywa, powinien to wiedzieć, w telewizji mówili. Że też nie zapamiętał dokładnie!

Wrócił do domu, na czworakach, żeby nie przeszkodzić ojcu, zbliżył się do stolika z telewizorem i wyciągnął program.

Żadnych nazwisk nie znalazł. Wyczołgał się ostrożnie i znów wybiegł z domu. Lista lokatorów. Widział nazwisko tej pani, miał je na samym skraju pamięci, rozpozna z pewnością!

Nazwisko Wolicka z miejsca rzuciło mu się w oczy. To musiało być to. Na całej liście lokatorów nie było niczego podobnego brzmieniem do tego, co zapamiętał. Wydawało mu się wprawdzie, że raczej powinna to być pani Wolińska, a nie Wolicka, ale pamięć jest zawodna, musiał się mylić. Wolicka. Numer mieszkania 6, drugie piętro. Dobrze, że nie wyżej. Teraz sprawdzić, które to drzwi i które okna należą do tego mieszkania…

Wszystko to załatwił w trzy minuty. Okien było kilka, mieszkanie szczytowe, wybrać odpowiednie… Ze wzniosłą zaciętością w duszy Stefek zdecydował się, ocenił swoje dwa kamienie, wziął ten lepszy i przymierzył się z procy…

Karolina Krzakówna siedziała w domu sama, wyłącznie w towarzystwie psa i czytała książkę. Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że lekcje jeszcze nie zostały odrobione do końca, ale ta cała matematyka znudziła ją śmiertelnie i musiała nieco odetchnąć. Poza tym, przy ostatnim zadaniu matematycznym należało pomyśleć, a myśleć akurat nie chciało jej się z całej siły. Ojciec się, co prawda, przyczepi, ale przy jego czepianiu myślało się jakoś sprawniej, więc niech już będzie…

Z okropnym brzękiem posypało się nagle szkło z uchylonego okna, a na podłodze zagrzechotał kamień. Karolina wzdrygnęła się gwałtownie, a śpiąca spokojnie suka poderwała się i zaczęła szczekać, wspinając się łapami na parapet okna ze stłuczoną szybą. Karolina nie była zbyt tchórzliwa, zamarła tylko na moment, obecność psa wzmogła jej odwagę, zerwała się i wyjrzała. Nie zobaczyła nikogo. Rozglądała się przez chwilę, odpychana przez szczekającą ciągle sukę, potem cofnęła się od okna i popatrzyła na zasłaną odłamkami szkła podłogę.

– Cicho, Karo! – powiedziała, trochę zdenerwowana. – Uspokój się! Nie depcz tu, bo się skaleczysz…

W tym momencie rozległ się dzwonek u drzwi.

Wycelowawszy bezbłędnie, Stefek nie zwłóczył ani chwili. Skoczył do wejścia zanim ktokolwiek zdążył go zobaczyć i wpadł na schody. Przycisnął dzwonek u drzwi i natychmiast uświadomił sobie z lekkim niepokojem, że z wnętrza dobiega potężne, basowe szczekanie psa. Pani Wolicka miała małego pieska, to niemożliwe, żeby mały piesek wydawał z siebie taki głos, o rany, coś tu nie gra…

Karo, owczarek alzacki, była złym psem. Za drzwiami znajdował się ktoś obcy, niewątpliwie wróg. Ze zjeżonym włosem, szczekając z furią, pchała się Karolinie pod nogi. gotowa rozszarpać wroga w jednej sekundzie.

– Kto tam? – wrzasnęła Karolina, starając się przekrzyczeć psa.

Stefek uznał, że nie ma wyjścia. Pomyłka, czy nie pomyłka, trudno, trzeba kontynuować zaplanowaną akcję.

– Ja! – odwrzasnął mężnie. – To ja wytłukłem szybę!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «2/3 Sukcesu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2/3 Sukcesu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «2/3 Sukcesu»

Обсуждение, отзывы о книге «2/3 Sukcesu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x