Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:2/3 Sukcesu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
2/3 Sukcesu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2/3 Sukcesu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
2/3 Sukcesu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2/3 Sukcesu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Coś takiego! – zdziwił się Pawełek. – Tylko jedna Piekarska mieszka na Zamojskiego! Nie do uwierzenia. Piekarska Jadwiga, Zamojskiego 27. Mieszkania nie ma, ale to już mięta.
Janeczka starannie zapisała w zeszycie nazwisko i adres.
– Trzeba się jakoś dowiedzieć, czy ona ma coś wspólnego z tymi spadkobiercami, bo może to jest całkiem inna sprawa, która nas wcale nie obchodzi. Jeszcze się nad tym zastanowię. W piątek pójdziemy do Zbinia…
Pawełek już chciał zapytać, po co do Zbinia i dlaczego akurat w piątek, ale się opamiętał. Sam to wiedział doskonale. W czwartek powinny przylecieć breloczki od ojca, a Zbinio musi dołożyć wysiłków i zacieśnić komitywę z Czesiem. Możliwe zresztą, że nie Zbinio, tylko Stefek…
– Stefek… – zaczął.
– Stefek służy do czego innego – przerwała Janeczka. – Stefek jest od dywersji, a Zbinio może się więcej dowiedzieć. Niech się wysili, bo chałę dostanie. Mam nadzieję, że te breloczki będą porządne!
– Ale! – przypomniał sobie Pawełek – znalazłem na strychu takie coś.
Pogrzebał w kieszeni i wyciągnął prześliczną blaszkę, dość grubą, lekko wygiętą, w kolorze przykurzonego złota.
Wygrawerowana była na niej precyzyjnie głowa konia w kółku i jakiś napis po niemiecku. Zrozumieli z niego tylko słowa „premium” i datę.
– Jakaś nagroda – orzekła Janeczka. – Pewnie końska. 1938 rok, strasznie stare. I myślisz, że co?
– Wiem, że to jest mosiężne – odparł Pawełek. – Ale nawet gdyby było ze złota, nie szkodzi. Tu się wywierci elegancko dziurkę, w rogu, o! I będzie breloczek, jeden na świecie. Takie breloczki z końskimi dyrdymałami są, wiem na pewno, bo Zbinio ma jeden, ale zupełnie inny. Tylko muszę znaleźć odpowiedni drut, miedziany chyba, żeby kolor pasował.
Janeczka zerwała się z krzesła.
– Jest! Czekaj! Mam takie!
Ona też posiadała liczne skarby, tyle że starannie schowane. Nie poniewierały się po całym pokoju tak jak u Pawełka, ułożone były w pudle, w najdalszym kącie szafy. Pośpiesznie wyciągnęła pudło i zaczęła w nim grzebać. Pawełek z szalonym zainteresowaniem patrzył jej na ręce.
Z samego dna, spod pęku czarnych piór, jego siostra wydobyła starą i mocno podniszczoną balową torebkę z kremowego zamszu, wytłaczanego z złote zygzaki. Ucho torebki przyczepione było do niej dużym, tombakowym kółkiem.
– Klasa! – ucieszył się Pawełek. – Pierwszorzędnie! Teraz tylko takie małe…
– Czekaj, to nie koniec! – przerwała dumnie Janeczka, sięgając do torebki. Wyjęła z niej maleńki, złoty kluczyk, prawdopodobnie od jakiejś nie istniejącej już szkatułki. Przyłożyła go do kółka i blaszki, pasował idealnie.
– Nie złoty, sprawdzałam – rzekła z naciskiem. – Już akurat nie mam nic lepszego do roboty, tylko pchać w Zbinia złoto. Zawiesisz go razem z tym, żeby już na pewno było wiadomo, że to breloczek do kluczy. Żeby mu nic głupiego nie przyszło do głowy.
Pawełek odniósł się do całego przedsięwzięcia z najwyższym uznaniem. Janeczka wróciła do biurka.
– Tylko żadnego dawania od razu – ostrzegła. – To będzie nasza ostatnia deska ratunku. To jest zabytek i drugiego takiego nie ma na świecie. Niech się Zbiniowi nie wydaje, że dostanie to tak za nic.
– Ale trzeba mu będzie pokazać na wabia.
– Na wabia można. Pokazać i zabrać. Poprzyczepiaj to do siebie, żebyśmy mieli gotowe w odpowiedniej chwili, bo nie wiem, kiedy będzie odpowiednia chwila. Czekaj, musimy wrócić do Barańskich, bo to jest poważna sprawa, ja chcę wiedzieć, czy ten Barański z Bonifacego ma jakiś sens.
– Ma! – zawyrokował Pawełek. – Nie może nie mieć. Włazi nam w sprawę dwustronnie. Fajksat krzyczał o Bonifacym, numer telefonu był w szufladzie pani Spayerowej… Nie, nawet trzystronnie, zapisany był w katalogu wuja pani Amelii. Wszędzie się plącze, to niby co to znaczy?
– To nie Bonifacy się plącze, to znaczki – uczyniła odkrycie Janeczka, marszcząc brwi i spoglądając w okno. – Jeżeli te wszystkie osoby zbierają znaczki, nic dziwnego, że się plączą. I właściwie jeżeli Czesio… Nie, wcale nie Czesio, tylko pan Fajksat. Jeżeli pan Fajksat szuka ich już od początku świata, nic dziwnego, że trafił. I nic dziwnego, że myśmy trafili za nim. Ja bym poważnie porozmawiała z dziadkiem.
– Bo co?
– Bo on znów próbuje wszystko przed nami ukrywać. Tymczasem trzeba wiedzieć, na co trafiał, jak sam szukał. I w jaki sposób. Bo może też trafił na przykład na pana Borowińskiego, na pana Spayera, na panią Piekarską i tak dalej. Może to jest normalna rzecz, a dopiero dalej zaczyna być trudno.
– Na Barańskich trafił.
– No więc właśnie. Na pani Nachowskiej jakoś go zatyka…
– Na rodzinie Barańskich też go zatyka.
– Toteż mówię. Tym bardziej trzeba z nim poważnie porozmawiać. Chodź, idziemy od razu! Niech powie, jak mu to wychodziło…
Okazało się, że dziadek trafiał nieco inaczej. Niewątpliwie stosował inne metody, nie właził pod stół w klubie filatelistycznym, nie czaił się po skwerkach i nie wysiadywał na cudzych klatkach schodowych, zbierając śmieci ze starych szuflad. Grzebiący w nekrologach Czesio w najmniejszym stopniu nie zwróciłby na siebie jego uwagi. Nie czynił też ze swoich poszukiwań żadnej tajemnicy, dopytywał się jawnie, prosił o pomoc znajomych filatelistów, wyjaśniał, o co chodzi. Jasne zatem było, że dopomagali mu wyłącznie ludzie uczciwi i przyzwoici, na sukcesy wśród złodziei, oszustów i krętaczy nie miał żadnych szans.
– Pan Borowiński, pan Borowiński… – pomrukiwał, szukając w pamięci. – Nie, nie przypominam sobie takiego. Mogłem się z nim zetknąć, ale nie pamiętam. Natomiast pan Spayer tak, owszem. Interesował się znaczkami, bywał w klubie, coś kupował, ale mam wrażenie, że chodziło mu raczej o lokatę kapitału. Poza tym działo się to już dawno, co najmniej piętnaście lat temu. Potem jakoś znikł mi z oczu…
– Umarł – poinformował Pawełek.
– Jak to? – zdziwił się dziadek. – W tamtym czasie umarł? Niemożliwe, coś bym o tym słyszał!
– Trochę później – uściśliła Janeczka. – To znaczy nie dawniej, niż dwanaście lat temu. Znikł ci z oczu na trzy lata, a potem umarł.
– Pewnie sobie ulokował ten kapitał – uczynił przypuszczenie Pawełek. – Widziałeś jego znaczki?
– Częściowo tak. Sprawdzałem je nawet, stąd znajomość. Miał trochę starych przedruków, ale to nie było to, czego szukałem. A co?
– Potem sobie dokupił więcej – powiadomiła Janeczka. – Dziadku, co z tą panią Nachowską? Ona może coś wiedzieć! Dziadek nagle się złamał.
– No więc, prawdę mówiąc, pani Nachowska nieco mnie niepokoi. Mam z nią umowę, obiecała mi, że w razie napotkania czegoś z tych rzeczy, które mnie interesują, od razu zadzwoni i powie. Nie dzwoni, nie mówi i nie pokazuje się już od pewnego czasu i mam obawy, że może jest chora, albo coś w tym rodzaju… No nie wiem… Niemożliwe jest przecież, żeby się nagle przestała zajmować wycenami
i handlem, to wyjątkowo solidna osoba, wszyscy chętnie korzystali z jej usług…
Nie kryjąc już zatroskania, dziadek westchnął i popukał fajką w popielniczkę.
– A Barański? – spytała z naciskiem Janeczka.
– Co Barański?
– Cała rodzina Barańskich. Spotkałeś kiedyś panią Barańską i ona miała krewnych. I co?
– Możesz na nich rzucić podejrzenia, my o tym nikomu nie powiemy – zapewnił wspaniałomyślnie Pawełek.
Dziadek oparł się wygodniej w fotelu i zaczął napychać fajkę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «2/3 Sukcesu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2/3 Sukcesu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «2/3 Sukcesu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.